niedziela, 16 września 2012

Koszary i poligon.

Do czasu zlikwidowania niemiecko-niemieckiej granicy, w Getyndze stacjonowala duza jednostka wojskowa. Byl to 45-ty batalion pancerno-artyleryjski.
Getynga lezala blisko granicy, jakies 30 km, a wrog zza zelaznej kurtyny nie zasypial gruszek w popiele, trzeba wiec bylo byc czujnym, zwartym i gotowym na przypadki wszelkie. Budynki koszar wybudowano jeszcze przed wojna.
To zdjecie z lotu ptaka z lat 50-tych.



Niedaleko koszar byl poligon ze strzelnica. Teraz to ogromne tereny spacerowe, choc pozostaly na nich resztki wojskowych obiektow, jak stara myjnia dla czolgow i porosnieta juz trawa i zielskiem, strzelnica wojskowa.

























Wielokrotnie bylam swiadkiem, jak czolgi i wozy pancerne przejezdzaly przez miasto, czyniac ogromny halas i budzac sensacje wsrod przechodniow, zwlaszcza dzieci. Pewnie udawali sie na jakis inny poligon na cwiczenia. Cale miasto usiane bylo specjalnymi znakami drogowymi dla czolgow i innych pojazdow wojskowych. Wygladaly one inaczej, niz znaki dla normalnych uzytkownikow drog publicznych, byly mniejsze, zolto-czarne i wisialy nizej.




Najbardziej upierdliwe byly przeloty mysliwcow nad miastem, te dopiero halasowaly! W zasadzie mialy zakaz poruszania sie tak nisko nad obszarami miejskimi, ale czasem piloci go lamali. Rozlegal sie straszny huk, czlowiek patrzyl w gore, ale one juz byly prawie poza zasiegiem wzroku, bo sobie lataly szybciej od fal dzwiekowych.

Raz do roku koszary otwieraly swoje podwoje dla cywilow, mozna bylo dokladnie, nawet od srodka, obejrzec te metalowe potwory sluzace do wojowania. Raz nawet zalapalam sie na ten dzien otwarty koszar. Nie mam, niestety, zadnych zdjec. Nawet nie pamietam, czy nie mialam aparatu, czy tez nie wolno bylo fotografowac.











Dzisiaj koszary zostaly przebudowane na domy mieszkalne, dobudowano im balkony, ktorych w koszarach nie bylo, wyremontowano od srodka. Na terenie koszarowym powstalo wiele nowych budynkow, calkiem spore osiedle. Sa bloki, domy jednorodzinne i szeregowce.


















Poligon, jak wspomnialam, stal sie przestronnym terenem spacerowym, wielokrotnie chodzilismy tam z psami na spacery. Strzelnica zarasta zielskiem, myjnia dla czolgow jest jeszcze calkiem sprawna. Na terenie poligonu znajduja sie ruiny starego gospodarstwa, pewnie dawniej sluzyly jako "zabudowania" podczas cwiczen.
Po zjednoczeniu Niemiec, granica odsunela nam sie sporo dalej na wschod, a od 2004 roku, kiedy to Polska znalazla sie w unii, jeszcze dalej. Utrzymywanie jednostki w Getyndze przestalo byc oplacalne, wiec ja zlikwidowano w 1993 roku.
Teraz likwiduje sie bardzo wiele jednostek wojskowych w Niemczech, zostaja tylko nieliczne, ale to juz inna historia...


Czesc  zdjec jest zapozyczona z neta.

_________________________________________________________________________________

POLECAM SIE WASZEJ LASKAWEJ PAMIECI !!!
Od jutra zaczyna sie glosowanie w konkursie na blogu Klub Kota Jasna 8.
Przypominam, ze Maciejka ma numer 6.

16 komentarzy:

  1. W Polsce też zlikwidowano bardzo dużo jednostek,
    wojsko staje się niemodne na szczęście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej zas strony miasta traca na likwidacji koszar. A po tym, co ostatnio wyprawia sie w krajach islamskich i po grozbach Obamy, ze ofiary zostana pomszczone, pewniej bym sie czula, gdyby jednak ten garnizon nadal tu byl.

      Usuń
    2. A faktycznie, ostatnio dużo się dzieje niedobrego pod tym względem...

      Usuń
    3. Nic nie mow! Moja srednia corka jedzie w piatek do Tunezji na urlop. Juz mam pelne spodnie strachu.

      Usuń
  2. A więc mieszkasz w Getyndze? To 600 kilometrów ode mnie, ale jakby był jakiś fajny kolejny kotek, to ....:)))

    Piękne to przerobione koszary. Mnie bliskość wojska nie zapewniłaby poczucia bezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz juz wiesz, gdzie mnie szukac, choc gdybyc zajrzala glebiej w moj blog, dawno bys o tym wiedziala, bo o Getyndze jest tam bardzo wiele, to piekne miasto. Czuj sie zaproszona, u mnie drzwi dla przyjaciol zawsze stoja otworem. A Kira jest przyjazna innym psom. Tylko Miecka nie wylazlaby spod lozka. ;)))

      Usuń
    2. Ojtam ojtam, ja nawet we Wrocławiu się gubię, a Getyngę miałabym zapamiętać! A do Ciebie zaglądam bardzo regularnie, więc te pstryczki w nos, to nie do mnie:) Bardzo lubię Twój blog!

      I pytanie czy Kira jest przyjazna kotom, bo jeśli Ci przywiozę, to jakiegoś Kacpra bis:)

      Usuń
    3. Kira boi sie kotow, wiec wieksze zagrozenie byloby ze strony Kacapka bisa, niz z jej. Natomiast Miecka jest kotem bojowym i bardziej z jej strony spodziewalabym sie desantu. ;)

      Usuń
  3. Byłem tam, byłem!!! w kwietniu... podczas wymiany oglądaliśmy te mieszkania/osiedla. nawet mam gdzieś zdjęcia! no nie wierzę... :)

    PS i gratuluje poprawnego użycie zasypiania gruszek - większość by napisała zasypuj, a prawidłowa jest zasypiaj! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byles? I nie dales znac? Pokazuj szybko zdjecia!!!
      A z zasypianiem... no, samo przez sie!

      Usuń
  4. My też mieliśmy w okolicy swój ulubiony poligon, gdzie chodziłam z mamą na spacery :), podczas gdy Tata szedł na strzelnicę. Do czasu, aż mnie ze sobą zaczął zabierać i wtedy już spacery były rzadsze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialas tate w wojsku? Ja dzieki dziadkowi i wczasom wojskowym z dostepem do strzelnic i poligonow niedaleko Drawska Pomorskiego, nauczylam sie niezle i celnie strzelac z KBKS. Uwielbialam ten sport! Jeszcze dzisiaj mam dosc celne oko.

      Usuń
  5. Panterko z Ciebie wychodzi reporterka :)
    Już Ci kiedyś napisałam że z Twojego bloga idzie się tyle ciekawych rzeczy dowiedzieć że nie sposób się nudzić ; znów się i ja dziś czegoś nowego dowiedziałam :)
    Pozdrawiam I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak my sie wspaniale uzupelniamy! Ja dowiaduje sie u Ciebie interesujacych mnie rzeczy o drobiu ozdobnym, Ty u mnie roznosci, bo moj blog z jedna tematyka nie ma nic wspolnego. Ciesze sie, ze chce Ci sie o tym wszystkim czytac.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.