Kiedy pisalam komentarz u Ani Za moimi drzwiami, ze nalezy zwlec zadek ze stolka przed komputerem i ruszyc podziwiac nature, zaraz tez zastosowalam sie do swej cennej rady i pojechalismy do lasu. Po poludniu czekala nas urodzinowa wizyta u mojej 30-letniej staruchy, wiec trzeba bylo szybko korzystac z przepieknej pogody.
Wlasciwie pojechalismy tylko na spacer, ale w naiwnosci swojej i z odrobina nadziei, ze jednak cos znajdziemy, zabralismy koszyki i koziki.
Las powital nas (jeszcze) zielenia, zywicznym powietrzem, kojacym szumem i spokojem. Co za radosc byla chodzic sobie drozkami, przecinkami albo i bezdrozami. Slonce, przebijajac sie przez geste korony drzew, malowalo na ziemi mrugajace wzory. Bujna swa piersia tankowalam swieze powietrze i cieszylam sie prawie, jak lysy na widok grzebienia, tym kontaktem duchowo-cielesnym z matka-natura.
Kirunia tez dostala glupawki z radosci. Latala w te i wewte, kuszona rozmaitoscia i bogactwem nowych dla niej zapachow. Las byl tez pelen skarbow: miliardy patyczkow do rzucania i obgryzania. Niektore byly tak wielkie, ze Kira klinowala sie z nimi w paszczy, miedzy gesto rosnacymi drzewami. Bardzo ja to denerwowalo i groznie warczala na drzewa, ktore nie pozwolily jej przeniesc patyka (a raczej galezi) dalej. Jako ze szlismy z mezem w pewnej od siebie odleglosci, Kira biegala wciaz miedzy nami, chcac pewnie zagnac swoje "stado" w jedno miejsce. Tym samym zrobila dziesieciokrotnie wiekszy dystans niz my oboje razem wzieci.
Troche sie o nia obawialam, bo w lesie pelno bylo sladow po dzikach. W poprzednich latach udalo nam sie nawet zobaczyc uciekajace stado. A pies, kiedy widzi, ze cos ucieka, instynktownie musi to gonic. I o zgubienie sie nietrudno. Ale tym razem dziki musialy byc gdzies indziej, bo Kirunia byla spokojna.
Gruba zwierzyna zapadla gdzies w lesnych ostepach, musielismy wiec zadowolic sie mniejszym kalibrem, zabkami, motylkami i zuczkiem-gnojarkiem. Acha, byly tez slimaki i muchy troche ciely, ale to badziewie niefotogeniczne, wiec omijalam.
Jeszcze sie okaze, czy nie przywleklismy ze soba jakichs krwiopijnych pasozytow. Jesli zapadne na borelioze, to dam znac.
No i wreszcie ten podswiadomy, przed samym soba ukrywany cel spaceru. Rozne byly, niektore calkiem fajne wizualnie, ale nie specjalnie jadalne, inne na wpol pozarte przez slimaki. MALO bylo wszystkich, chyba jeszcze ich czas nie nadszedl, choc mogloby sie wydawac, ze po deszczach i przy cieplej, wrzesniowej pogodzie, bedzie ich wiecej. Nie znalezlismy zadnego prawdziwka, za to sporo maslakow i dwa zajaczki. Lepsze to niz nic, a w sumie nie chodzilo nam przeciez wylacznie o grzyby.
Takiego spaceru wlasnie bylo mi trzeba! Dodal mi sil i nowej energii.
__________________________________________________________________________________
UWAGA !!!
Dzisiaj zaczyna sie glosowanie na najdziwniejsza pozycje kota, na blogu Klub Kota Jasna 8.
Przypominam niesmialo, ze Maciejka ma numer 6. Jesli uznacie, ze zasluguje na Wasz glos, prosze go oddac. Dziekuje.
Ale fajny spacer dla ludzi i psa :-)))
OdpowiedzUsuńKirunia pewnie nacieszyć się nie mogła tym bieganiem ...
Dla niej to swieto, bo zapachy w naszej okolicy juz zna, a tam wszystko nowe i ciekawe.
UsuńPięknie, ciekawe gdzie taki las rośnie??
OdpowiedzUsuńA tu, wokolo! Od nas to jakies 10km.
UsuńLubię takie wycieczki:) Głos na Maciejkę oddany, bo mnie ten Twój kot urzekł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie z Panną Miau!:)
Serdecznie dziekujemy!
UsuńZajrzalam na Twoj blog, ale z wielka przykroscia stwierdzilam, ze nie moge go czytac, wzrok juz nie ten. Gdybys zechciala zmienic czcionke na biala, bylby wiekszy kontrast i dla mnie bardziej czytelny. Tak jak jest, ja nie widze. Przepraszam.
Piękny las, sama z chęcią wybrałabym się na taki leśny spacer...
OdpowiedzUsuńA jaki masz z tym problem, oprocz braku psa? ;)))
UsuńBrak czasu i auta, iż ponieważ nie mam lasu koło domu niestety, ale może chociaż jakis parczek zaliczę:P
OdpowiedzUsuńTo sie przejdzcie wzdluz Odry, nad woda tez jest wspaniale.
UsuńDo do Odry mam kaaawałeeeeek drogi:) Wartę mam za to pod nosem:P
UsuńNo, nie badz taka drobiazgowa! Jak zwal, idz nad Warte, Ganges, czy Huang-Ho, Parsete, kanal LaManche albo sciekowy.
UsuńWoda - to jest slowo-klucz. :)))
:) LaManche bardzo mi odpowiada, ale wybraliśmy się na dawny poligon, i tarzałam się w krzaczorach dla ładnych ujęć. Lada dzień pochwalę się wycieczką
UsuńUwielbiam takie relacje:) jak zapadniesz na boreliozę, to koniecznie daj znać!
OdpowiedzUsuń:)
Obejrzalam sie wczoraj baaardzo uwaznie, z pomoca slubnego.
UsuńTakesmy sie ogladali uwaznie nawzajem i nic nie znalezlismy, nawet u Kiry. Ale to jeszcze o niczym nie swiadczy, bo to cwaniaki te kleszcze. Powiadomie, nie omieszkam.
Po dzisiejszym spacerze też mnie przegląd czeka;/
UsuńPiękny mieliście spacerek, chętnie też bym tam poszła w te alejki i prawie poczułam zapach lasu, jak o tym opowiadałaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla konkurencji a konkursie :)!
Wracaj do zdrowia, Konkurencjo!
UsuńNawet nie myslalam, ze tak bardzo bede sie denerwowala glosowaniem. Tylko Miecka niczym sie nie przejmuje.
alez pięknych zdjęć
OdpowiedzUsuńDziekuje, Kurko, za uznanie.
Usuń