czwartek, 21 marca 2013

Panowanie.

Kiedys juz o tym wspominalam przy okazji innego postu, dzisiaj wracam do, jak zwykle w Polsce przesadzonego, panowania.
Pamietam niegdysiejsze czasy, w poprzednim niepoprawnym ustroju, kiedy to sposob zwracania sie do wspolbliznich dopuszczal trzy wersje. Czlonkowie przewodniej sily narodu mogli sie zwracac do siebie oficjalnie per towarzyszu lub, jesli wypili razem odpowiednio duzo gorzaly, bratali sie mowiac sobie po imieniu. Mnie tam nikt od towarzyszek nie przezywal, bo i do jedynej slusznej nigdy jakos mnie nie ciagnelo. Zawsze bylam taka aspoleczna i wedrowalam pod prad.
Jedynie w szkole pobawilam sie w kilkuletnia przynaleznosc do harcerstwa, ktore, a jakze, tez mialo swoisty kod wewnatrzorganizacyjny. Z rowiesnikami przeto bylo sie po imieniu, a do starszych wiekiem i ranga nalezalo zwracac sie per druhu. Meldowac sie oficjalnie trzeba bylo z podaniem stopnia, prawie jak w wojsku: druhna Pantera, przewodnik (czy tez przodownik - skleroza nie boli, naprawde juz nie pamietam). Ledwie moglam powstrzymac sie od rozsadzajacego smiechu, kiedy do starszego pana w krotkich spodenkach, zsuwajacych sie z pokaznego brzucha piwnego, lecialam per druhu, a do starszawej ciotki musialam mowic druhno.
Dawniej, kiedy jeszcze moi rodzice studiowali, studenci mowili do siebie per kolego/kolezanko. Po imieniu nie wypadalo, jesli nie znali sie blizej, a pan/pani zarezerwowane bylo dla starszych wiekiem. Pozniej ten zwyczaj zupelnie zaniknal, nastapila ogolna fraternizacja i podobny sposob zwracania sie do rowiesnikow poczytany bylby za nadety snobizm. Mlodziez zaczela zyc na wiekszym luzie i wzajemne tykanie stalo sie czyms najzupelniej normalnym.
Po wojnie zmienil sie ustroj, wyrownaly sie spoleczne nierownosci i chec odciecia sie od przedwojennych panow, wprowadzila mode na obywateli. Milicjantowi nie wolno bylo zwrocic sie do kogos inaczej,  jak wlasnie obywatelu. Przy czym funkcjonowalo to glownie wtedy, kiedy nazwisko obywatela nie bylo blizej znane. Raczej nie slyszalo sie obywatelu Kowalski, tylko panie Kowalski lub, przy blizszej znajomosci, ale bez bruderszaftu, panie Zdzisiu. Obywatelka to ja nieraz bylam, a to przy okazji przechodzenia nieprawidlowo przez ulice lub podczas rutynowej kontroli drogowej. Zawsze jednak udawalo mi sie uniknac kary, bo mloda bylam obywatelka, niebrzydka przy tym, a umiejetnosc trzepotania rzesami opanowalam do perfekcji. Zawsze dzialalo!
W normalnym zyciu jednak panie i panowie mieli sie nadal niezle, bo jakze bylo zwracac sie do starszej sasiadki, obywatelko Nowak? Brzmialo to nie tylko idiotycznie i sztucznie, ale bylo znakiem nielubianego przez wszystkich obywateli (nomen omen) ustroju. Byla wiec pani Nowakowa albo pani Stasia, jesli byla z nami bardziej zaznajomiona.
Wreszcie nadeszla tak przez wszystkich wyteskniona przemiana ustrojowa, niektorzy nazywaja ja patetycznie wolnoscia, choc ja w poprzednim ustroju wcale nie czulam sie zniewolona.
No i zaczelo sie panowanie do urzygu.
Przoduja w tym rzecznicy policyjni: pan oskarzony, pani prostytutka, pan prokurator, pani sprzataczka i pan swiadek. Szkoda, ze nie pan bandyta i pani q**wa, bo tego jeszcze w komplecie do przesadnego panowania zabraklo.
Przy czym, malo kto mowi o rzadzacych inaczej jak Tusk, Komorowski, czy inna Obama. Abstrahujac od ich osiagow, talentow politycznych, sympatii, jaka ich darzymy lub wprost przeciwnie, wypadaloby akurat w ich przypadku okazac nieco wiecej szacunku, choc moze nie zawsze na niego zasluguja. Sa jednak wybranymi demokratycznie mezami stanu, wiec tak lekcewazacy sposob mowienia o nich jest jednak nie na miejscu. W takim ponizajacym  okreslaniu samym nazwiskiem ekipy rzadzacej przoduje zazdrosna o wladze prawica. Z ich ust rzadko mozna uslyszec pan premier Tusk, czy pan prezydent Komorowski. Obaj sa nie z mojej bajki, ale wybrano ich demokratycznie, wiec nie sa to zwykly Tusk i Komorowski zza sciany.
Tendencja idiotycznego panowania rosnie. Moze Polacy juz sie do tej dziwnej formy przyzwyczaili i nie zwracaja na nia wiekszej uwagi, mnie ona wybitnie irytuje. Co innego, jesli mowi sie pan Iksinski, mozna to zniesc, ale, do diabla, nie pan robotnik.
Co innego, kiedy do ksiedza zwroci sie ktos grzecznosciowa forma pan! Zaraz podnosi sie rejwach o obrazie majestatu i uczuc religijnych zarazem. Ja jestem przeciwniczka zbednej tytulomanii i nazywania Wisniewskiego w kazdej mozliwej sytuacji panem mecenasem, a Kowalczyka proszeksiedzem. Dla mnie to tylko mezczyzna, a wiec pan. Ostatecznie pan ksiadz, bo ani to moj ojciec, ani brat, a grzeczna staram sie byc zawsze.
Swiat zachodni powoli odbiega od formalnego zwracania sie do nieznajomych pan/pani. W Niemczech jeszcze funkcjonuje forma Sie, ale uzywana jest glownie w kontaktach oficjalnie zawodowych i w stosunku do osob w bardzo podeszlym wieku, na codzien tyka sie wszystko, co sie rusza. Jezyk angielski poszedl o krok dalej, likwidujac grzecznosciowa forme wy, ktora teraz brzmi jednakowo z forma ty. Efektem jest powszechne tykanie przelozonych i staruszkow, osob nieznanych i wyzszych ranga. Dla mnie jest to o jeden krok za daleko, inaczej bylam wychowywana, ale moze jestem staroswiecka i nie nadazam za moda? Choc wlasciwie, po tak dlugim czasie powinnam juz przyzwyczaic sie do powszechnego tykania, choc sama czesto uzywam formy grzecznosciowej. Co znamienne, znajomi moich corek, ktorzy nie sa Niemcami z dziada-pradziada, a wiec ci pochodzenia polskiego, ale rowniez tureckiego, czy jakiegokilwiek wschodniego lub trzeciokrajowego, zawsze zwracaja sie do mnie z poczatku per pani. W tych krajach panuje jeszcze wrodzony szacunek do doroslych i brak spoufalania sie.
Jesli chodzi o forme wy, tak popularna przed wojna, do dzisiaj na wsiach i w malych miasteczkach tak sie zwraca do osob starszych. Nie tak dawno corka znajomej Slazaczki tak sie wlasnie do mnie odezwala, nie jest wiec to jakis anachronizm. Nam to jednak pachnie rusycyzmem i chyba niechetnie korzystamy z tej opcji. Owszem, to jest rusycyzm, ale co z tego?
Nie przeszkadza Wam to przesadne panowanie tam, gdzie jest ono zalosnie smieszne i jego calkowity brak w przypadkach, gdzie uzywane byc powinno?  A moze ja sie czepiam?

42 komentarze:

  1. Dzień dobry Panteko! Mnie to "panowanie" bardzo przeszkadzało po powrocie z Australii. Tam od tego odwykłam i polubiłam tę formę "Ty". Teraz już pomału przywykam do "panowania", ale nadal denerwuje mnie, jak ktoś z kim przeszłam na "ty" uparcie wraca do formy "pani". Czuję się wtedy głupio, jakbym się komuś narzucała. No to też się wycofuję z tykania i tak sobie oficjalnie panujemy - królowe jedne!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nawet mniej chodzi o zwracanie sie do siebie nawzajem, Olenko. Nie mozna z dnia na dzien zmienic czegos, co funkcjonowalo przez dziesieciolecia. Dla anglojezycznych, ktorzy nigdy nie uzywali formy pan/pani jest to na pewno dziwniejsze niz dla mnie, bo tutaj jednak ta forma nadal egzystuje.
      Najbardziej irytujace dla mnie sa te sztuczne twory typu: pan oskarzony, pani sprzataczka, naduzywane w ostatnim czasie. To nowomowa, ktora rozpanoszyla sie w przekaziorach w ostatnim dwudziestoleciu. Jakby nie mozna bylo powiedziec: denata znalazla sprzataczka, a oskarzony siedzi w areszcie, zamiast: pana denata znalazla pani sprzataczka, a pan oskarzony siedzi w kozie.
      Moze nieprecyzyjnie to napisalam.

      Z bialego miasta (fuj! tfu! tfu!) calkiem wiosennie pozdrawiam Pania i Pana Kangurkow :)))

      Usuń
    2. Prawdę mówiąc mało zwracam uwagę na to "panowanie" w massmediach. Wpuszczam jednym a wypuszczam drugim uchem.
      Natomiast mojego męza zawsze irytowało mówienie typu "pani generałowo", "pani doktorowo", "pani dyrektorowo" - w przypadku żon owych panów. Dodawało im to sztucznego splendoru i w zasadzie było wymagane przez te drobnomieszczańskie osoby, by tak je tytułować. W przekonaniu Cezarego uzywanie formy "Ty" w żadnym stopniu nie ubliża, ani nie ujmuje szacunku osobie, do której się zwracamy. To tylko forma, nawyk, który najczęściej nic nie znaczy.Nie zauwazylismy by młodze osoby w Australii jakoś wybitnie nie darzyły szacunkiem starszych.Normalna i naturalna forma "Ty" jest forma międzyludzka, równosciową, ale wcale nie pozbawiona szacunku. Poza tym jakże często zwracajac sie do kogos pan, pani, tak naprawdę w duchu nie szanujemy tej osoby, a wręcz z trudem ukrywamy niechęć. I wówczas nawet ta forma pan, pani jest wyrazem owej niechęci i głębokiego dystansu.
      Kolejnym nonsensem, według mojego zbuntowanego męża, jest uzywanie duzych liter w formie pisemnej zaimków "ty, wy". Uważa to za sztuczne i niepotrzebne.
      Oboje lubimy bezposredniość.Oboje darzymy szacunkiem wiele osób. Próbujemy tu, na wsi uczyc ludzi tego tykania. Mój mąż nawet do mechaników samochodowych zwracał sie na poczatku na "ty", ale musiał sie z tego wycofac, gdyz w ich oczach widać było urazoną godność osobistą!:-)))

      Usuń
    3. W jednej ze szkol w moim miescie wprowadzono tytulem proby tykanie nauczycieli przez uczniow. Sprawdzilo sie, uczniowie nie zaczeli belfrom wchodzic na glowe. Malo tego, szkola zdobyla tytul najlepszej na cale Niemcy.
      A w Polsce, gdzie do nauczyciela tylko per pan, wsadza im sie kubly do smieci na glowe albo lzy najgorszymi przezwiskami.
      Albo wiec ma sie szacunek uczniow albo go nie ma, a forma zwracania sie nie ma tu nic do rzeczy.

      W jednym sie z Cezarym nie zgadzam, mam we krwi pisanie Ty i Wy zawsze duza litera, Taka juz umre i nic ze mnie tego nie wypleni.

      Usuń
    4. I ja dokładnie w tym samym się z mym mężem nie zgadzam (przynajmniej w kwestii pisowni, bo w wielu sprawach się róznicmy). Formę "Ty", "Wy" pisaną z dużej litery wstawiam nawet tam, gdzie jej nie potrzeba. Przedobrzam po prostu.Ale to też nawyk nie do wyplenienia u mnie.

      Usuń
    5. Lepiej przedobrzac w grzecznosci, niz raz byc niegrzecznym.

      Usuń
  2. Mróz, zimno i śnieg!!!!!!!!!!!...to jest ...Panie skandal normalnie ;)
    Najbardziej mnie śmieszy zwrot .."pan oskarżony"...w tym celują rzecznicy prasowi policji...kiedyś usłyszałam zarzut do tych właśnie, że bez szacunku (?) wypowiadają się się o oskarżonych ...no to teraz "panują".
    Tak naprawdę bardziej mnie wkurza tytułowanie np. ministrem , kogoś , kto zajmował to stanowisko wieki temu i wcale mu się nie należy ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli co, PAN oskarzony i PAN zlodziej zasluguja na szacunek, a Tusk z Komorowskim nie?
      Przesada w kazda strone jest gorsza od faszyzmu.

      Niedlugo bedziemy miec wiecej ministrow, premierow i prezydentow od zwyklych Kowalskich.

      Usuń
  3. nigdy nie lubiłam tego zwracania sie per Pan Pani...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wprost przeciwnie, jestem starej daty i pewne konwenanse mam we krwi. Jednak ide z duchem czasu i nie focham sie, kiedy ktos mnie tyka.
      Wykpiwam tylko te nowa mode w telewizorni.

      Usuń
  4. ...operuję zwrotami pan pani i nie jest to dla mnie jakieś staroświeckie. Tak mam zaszczepione z domu, że do ludzi trzeba odnosić się z szacunkiem. Bardziej wkurza mnie używanie przez byłych polityków określeń minister, poseł, senator. Może i pełnił on taką funkcję kiedyś, ale nie teraz!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie! Tylko dlaczego nie PAN minister? Mniej na to zasluguje od PANA bandyty?

      Usuń
    2. ...w dzisiejszych czasach, to Pan Bandyta ma większe prawa niż Pan Minister...

      Usuń
    3. Nie tylko pan, ale dodatkowo duza litera pisany.
      Czy Ty nie posuwasz sie aby za daleko? :)))

      Usuń
  5. Nie zauważyłam ten tendencji, ale moze z zewnątrz lepiej widać, a poza tym staram się unikać mendiów, bo mnie wkurzają.
    Umiar byłby w tym wszystkim najlepszy, ale niestety trudno się wielu na niego zdobyć.

    Ale będę obserwować, bo moze coś mi umyka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze coś mi się przypomniało z lat szkolnych - podstawówkowych. Był u nas w szkole nauczyciel, który uczył historii, wosu, przysposobienia obronnego i był również opiekunem drużyny harcerskiej. Na Wos-ie zwracałam się do niego - "proszę pana" , na obozach harcerskich - "druhu", a na peo - ...... "obywatelu podchorąży" :)))))) Bo takiego stopnia się dosłużył w wojsku i tak należało się do niego zwracać. Ale tak w ogóle to fajny gość z niego był.

      Usuń
    2. Byloby jeszcze zabawniej, gdybys goscia znala prywatnie i na tej niwie go dodatkowo tykala, bylby komplet :)))
      Wlasnie to, czego Polakom brakuje, to umiar i dystans do innych, ale przede wszystkim do siebie samych. To, co Olga pisala o mechanikach samochodowych przechodzi ludzkie pojecie. Ja tam ze swoim mechanikiem jestem na ty.

      Usuń
    3. Najgorsi sa tacy z awansu, trzymaja sie tytulow jak pijany plota.

      Usuń
  6. Ja też, jak Lidia, jakoś nie zwróciłam uwagi, że taka tendencja istnieje...Natomiast nie tyle denerwuje mnie co śmieszy coraz częściej używane mediach zwroty: PSYCHOLOŻKA, BIOLOŻKA...Poprawne formy jak najbardziej ale jakieś takie dla mnie pokraczne, a wręcz komiczne żeby nie powiedzieć śmieszne. Tu akurat używany dotąd zwrot ,,pani psycholog" wydaje mi się jak najbardziej na miejscu i uzasadniony (w celu podkreślenia że dana osoba jest płci żeńskiej). Nie ujmuje taki zwrot nic kobiecie, wręcz przeciwnie- wydaje mi się że właśnie podkreśla powagę i rangę rzeczonego zawodu czy profesji, którą to kobieta zajmuje się.
    No ale to chyba zagorzałe feministki same strzelają sobie w kolano- bo forma ,,psycholożka" brzmi głupio i śmiesznie, przynajmniej wg. mnie.
    Sama nie lubię mówić o sobie- jestem PLASTYCZKĄ z wykształcenia... w zasadzie powinnam mówić TECHNICZKĄ (???) PLASTYCZKĄ.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, Ty jestes ARTYSTYCZKA-PLASTYCZKA-TECHNICZKA-BLOGOWICZKA :))) Wszystko jednak przebija ministra. To juz przestaje byc feminizmem, a staje sie kabaretem.

      Usuń
  7. Też zawsze mówiłam "pan ksiądz". Nikt się nigdy nie czepiał:)
    Beato Raczyńska, mnie te sfeminizowane zwody doprowadzają do szału. Strażacka? Piekarka?...Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do ksiedza tez mowie prosze pana. I nie samemu ksiedzu to przeszkadza, tylko tym faszystom prawicowym, pani pedagozko Gohoo!

      Usuń
  8. Ja tam używam formę Pan i Pani.
    Taki zwyczaj w tym kraju
    i dlaczego mam to zmieniać i po co ?
    Bo gdzieś indziej jest inaczej?
    To niech będzie inaczej.
    A u nas jest Pan i Pani.
    Normalne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, nie o to mi chodzilo, bo sama jestem zwolenniczka takiej formy, tak zostalam wychowana i kiedy jestem w Polsce tez nie swiruje tykaniem. Dostosowuje sie do warunkow i zwyczajow.
      Tylko czy Ciebie nie razi pan morderca i pani prostytutka?

      Usuń
    2. Pantero, może nie powinno razić? Wszak w profesjach takie połączenie obowiązuje w naszym kraju pan zdun, pani sprzątaczka, pan hutnik, pani straganiarka, pani lekarka, pani... złodziejka;)))

      Usuń
  9. Swego czasu za zwrócenie się do księdza per "pan" o mało nie odmówiono mi odprawienia pogrzebu babci. Całe szczęście była ze mną mama i kazała mi wyjść, bo nie wiem czym by się sprawa skończyła.
    Szczerze mówiąc jestem za zdrowym rozsądkiem połączonym z kulturą, czyli forma pan/pani tam gdzie należy i forma "ty" wśród przedstawionych sobie równych wiekiem i do dzieci. Przesada w "panowaniu", jak i w "tykaniu" jak i w każdej innej kwestii jest niezdrowa, a bywa, że gorzko śmieszna, wręcz karykaturalna.
    Niestety mieszkam w społeczeństwie w którym "tykają" się wszyscy bez względu na wiek i mimo iż mieszkam tu długo, nie przyzwyczaiłam się do tego. Nadal uparcie stosuję odpowiednią do przypadku, formę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz sie troche przyzwyczailam, ale do starszych nadal mowie pan/pani. Nie robie tez powstania, kiedy mlodziez mnie tyka, czuje sie wtedy jakos mlodziej, co w moim wieku jest nie do przecenienia :)))
      W Niemczech leciwe kobiety do dzis przedstawiaja sie nazywam sie Frau XXX, jakby ktos mogl sie co do plci pomylic. Od dzis bede tez mowic, ze nazywam sie pani Pantera. ;)

      Usuń
  10. Może się i czepiasz, ale do dziś pamiętam jak się nam przedstawił nauczyciel matematyki na pierwszej lekcji: Dzień dobry, nazywam się magister Gniadek. Zaraz usłyszał oczywiście z tylnej ławki,że to bardzo oryginalne imię;)Niektórzy mieli potem przechlapane, ale warto było;) Często forma pan, pani do osób nieznajomych jest po prostu grzeczniejsza. Raczej razi zwracanie się na ulicy np. jakiejś gówniary do starszej pani per ty. I jak we wszystkim każda przesada jest śmieszna. W pracy wygodniej jest zwracać się do siebie po imieniu i tak jest przyjęte w bardzo wielu już miejscach. Miłym blogowym zwyczajem jest tykanie sobie wszystkich piszących i komentujących. Tutaj forma pan, pani brzmi sztucznie i dziwnie. Na co dzień tykanie jest to pewien stopień poufałości, na który nie wobec wszystkich możemy mieć ochotę. Ot kwestia upodobań i zwyczajów, a dla mnie raczej nie problem:)
    Pozdrawiam Panterko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaprysiu, "w stosunku do" to nie to samo, co "o". Gdyby wiec rzeczony policjant zwracal sie bezposrednio do bandyty panie Ygrekowski, to jest to ok. Natomiast gdy mowi o nim pan oskarzony, to jest to juz tylko zalosna maniera.
      Pani Kaprysiu? Nie, masz racje, brzmialoby to tutaj sztucznie.
      Wszystko jest jednak kwestia lokalnych zwyczajow i wlasnego przyzwyczajenia. Kiedy kolezanki moich dzieci, jeszcze w wieku przedszkolnym, zaczely mnie tykac, bylam w lekkim szoku. Teraz juz w ogole nie zwracam na to uwagi, stalo sie to dla mnie normalne.
      I jak odmladza! ;)))
      Przyjemnego dnia, Kaprysiu.

      Usuń
  11. Pracuję z jednym takim który o swoim bracie mówi "pan Łukasz" :) Dzwonię i pytam się czy jest Pan Łukasz a on mi na to, że "Pana Łukasza nie ma " :))
    A co do polityków to mnie t denerwuje co napisałaś. Jak prezydentem był Kaczyński, to pisiory grzmiały, że trzeba mówić Pan Prezydent K. A teraz to Tusk i Komorowski. To takie brudne i obrzydliwe, że unikam polityki jak ognia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Anko (bo ja Paniom bardzo szanujem), jeszcze jedno nasunelo mi sie. Zauwazylas, ze dziennikarze o papiezu nie powiedza inaczej jak ojciec swiety? Pan papiez brzmialoby dziwnie, a jak inaczej mogliby podkreslic, ze mowia i nim na kleczkach?
      Nigdzie na swiecie swiecka telewizja nie mowi o papiezu inaczej niz papiez. To jest funkcja, jedyna taka na swiecie, wiec nawet nie trzeba uzywac imienia, bo nazwisk to oni tam nie uznaja. Tylko w Polsce dziennikarze publicznej telewizji uzywaja tego czasto koscielnego zwrotu.

      Usuń
  12. Formy grzecznościowe "Pan/Pani" zostają zastąpione powszechnie teraz słyszanym "Eee Ty!" w różnych konfiguracjach z "Eee... Ty k..a!!!", co nie jest już domeną tylko dresiarzy, bo zaczyna się już od gimbusów co to niby przyszłością narodu mają być.

    Formy grzecznościowe są w porządku - gorsza jest dla mnie tytułomania. Byle frędzel co zaocznie ukończył jakąś żałosną administrację i zarządzanie na podłej filii innej filii terenowej filii jakiejś lichej uczelni na poziomie licencjata potrafi sobie na tabliczce na drzwiach do biura walnąć "lic. Czesław Baton". Że nie wspomnę o pewnym sztucznie lansowanym na moralną ostoję i wyrocznię w sprawach wszelakich Bartoszewskim z zakłamanym życiorysem, któremu wszyscy włażą w d.., kwiaty ślą, odznaczenia nadają, honory oddają i zupełnie nie wiedząc dlaczego profesorem nazywają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mniej wiecej z tego samego powodu, dla ktorego nauczyciele szkol srednich staja sie nagle profesorami.
      Nieboszczyk Kaczynski tez nazywany byl nieprawnie profesorem.
      Deficyty wazeliny i lubrykantow maskuje sie tytulami profesorskimi i ojcoswietymi.

      Usuń
    2. Lech Kaczyński zdobył stopień doktora habilitowanego i zajmował uniwersyteckie stanowisko profesora nadzwyczajnego, więc choć to też tytułomania w zwykłych rozmowach czy wywiadach, ale miał prawo do takiego tytułu. Bartoszewski jest zaledwie maturzystą, żadnej pracy nie obronił, żadnych studiów nie skończył. Plugawy człowiek z zakłamaną historią, począwszy od kłamliwego wykształcenia, przez pokolorowaną konspiracyjną i patriotyczną działalność antynaizstowską czy antykomunistyczną na prawdziwie antypolskich postawach kończąc. Tfu!

      Ja już wolę do pana Zdzicha mówić "mistrzu", "kierowniku" czy "panie Żulu".

      Usuń
    3. Mistrzu to ja do wielu mowie, kiedy chce sie podlizac ;)
      A z Kaczynskich takie profesory, jak z koziej pipki saksofon, nawet slowa w obcym jezyku nie umieja wydukac. Chyba na KULu sie habilitowali. Ale niech im bedzie, jak lubia. I Bartoszewskiemu tez!

      Usuń
  13. A ja jestem przeciwna "tykaniu". Nie ma innej oficjalnej formy w j. polskim od pani/pan. I tak wolę. Nie znoszę również, kiedy ktoś zupełnie nieznajomy zwraca się do mnie w ten sposób: pani( i tu moje imię). Mam nazwisko( nawet dwa) i nieznajoma osoba powinna używać tego nazwiska. Nie mam wybujałego EGO, ale nie życzę sobie spoufalania ze wszystkich stron. A tytułomania tez mnie wkurza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskoleczko, a takiej Ameryce musialabys zwariowac, kazdy tyka kazdego i jeszcze ten ichni keep smiling.
      Ja tam wolalam, kiedy zwracano sie do mnie pani+imie. Nie brzmialo to tak dramatycznie powaznie i oficjalnie jak z nazwiskiem.

      Usuń
  14. mnie osobiście nie przeszkadza. Moje dzieci do babci, taty mówią po imieniu i to wcale nie świadczy o braku szacunku do starszego, bo szacunek dla mnie to nie słowo lub brak jego, ale całokształt zachowań wobec danej osoby.
    Odkąd pamiętam zazdrościłam Amerykanom, że zwracają się do starszych bez pan/i. Nasze wszędobylskie pan/i uważałam za przeżytek i nadal uważam. Niestety ten przeżytek ma się w naszym kraju całkiem dobrze i trudno mi uwierzyć, że kiedykolwiek stanie się anachronizmem.
    W świecie wirtualnym netykieta nakłada równe traktowanie internautów, chodzi o to, że wiek nie ma żadnego znaczenia, jakby nie istniał. Osobiście niefajnie się czuję, gdy ktoś wywnioskuje ile mam lat i zaczyna mi paniać. Oczywiście że to może wynikać z tak postrzeganego szacunku dla osoby starszej i ja to szanuję, jednak zawsze proszę o niestosowanie "pani".
    Na pewno są pewne sytuacje, miejsca, gdzie powinno zachowywać się szczególnie wg przyjętych zasad. Zgadzam się, że Tusk to Premier Tusk, a Komorowski to Prezydent Komorowski, Kaczyński to Prezydent Kaczyński etc. bez względu na sympatie czy antypatie polityczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani panowanie nie zbuduje szacunku, ani tykanie go nie zniesie.
      Net podoba mi sie dlatego, ze zrownuje wszystkich i nadete osobniki moga swoje roszczenia stawiac jedynie w realu.
      Poziom chamstwa osiagnal juz chyba apogeum i zadne formy tego nie sa w stanie zmienic.

      Usuń
  15. "Panować" i "paniać" to trzeba umieć;) Z jednej strony zwrot pan/pani jest dobry, bo trochę skraca dystans, np. panie Heńku.

    Z drugiej, chcąc go używać tak jak podpowiada rozum zaczynamy ocierać się śmieszność, bo zupełnie naturalne jest, że mówimy: panie Heńku, niech mi pan powie czy przyjdzie pan jutro na obiad... "Trzy pany" w jednym zdaniu to przegięcie.

    Niestety chyba w Polsce jeszcze za wcześnie za zawroty typu "Heniek, co pan o tym sądzi" :(

    Drugim aspektem, z którym moim zdaniem nie radzą sobie Polacy są zwroty grzecznościowe w rozmowa codziennych. Popełniłem posta u siebie na ten temat i jakby nie patrzeć, to temat nie jest czarno-biały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle tylko, ze Polacy uwielbiaja przegiecia, w kazda mozliwa strone. Szkoda gadac!

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.