niedziela, 30 czerwca 2013

A paliwo kapu-kap...

Dawno sie to wydarzylo, bo w kilka tygodni po moim wejsciu smoka na terytorium Bundesrepubliki, mianowicie w roku 1989. Mielismy wtedy strasznie starego grata, nie pomne juz marki, ale pamietam, ze byl bialy - typowo kobiece podejscie, nieprawdaz. Stacyjka byla zepsuta i dzialala tak, ze kluczyk wlozony do niej tylko likwidowal blokade kierownicy, natomiast silnik zapalalo sie srubokretem w wiszacym na kablach mechanizmie stacyjki. Nam to zupelnie nie przeszkadzalo, podobne bylo nawet do wlaczania silnika w maluchu, gdzie kluczyk sobie, a dzwigienka gdzie indziej.
Tego dnia bylismy rano w ratuszu, gdzie jak zwykle na poczatku pobytu, zalatwialismy miliardy spraw zwiazanych z zameldowaniem, ustalaniem statusu i innych takich. Jakos po drodze zabraklo nam paliwa, zdarza sie. Maz poszedl z kanistrem na stacje, pozniej zatankowal do pelna.
Dzieci byly wtedy jeszcze male, wiec po zakupy wybralam sie sama ze znajomymi dziewczynami, a maz robil za nianie. Pojechalysmy do niedalekiej wsi, gdzie byl tani sklep z artykulami domowymi. Cieplo bylo, okna w aucie otwarte, palilysmy sobie radosnie.
W sklepie spedzilysmy sporo czasu, calkiem nieswiadome, co nas czeka po wyjsciu. A tam, na parkingu, obok mojego auta stoi dwoch policjantow i oglada pojazd ze wszystkich stron, glownie od spodu. Podchodze ja blizej.
- Dzien dobry.
- Dzien dobry, czy to pani samochod?
- Moj. A co?
Tu nalezy dodac, ze moja znajomosc niemieckiego wtedy byla rowna zeru, wiec zazyczylam sobie rozmowy po angielsku, bo w tym jezyku moglam sie jeszcze porozumiec, a nie przypuszczalam, zeby panowie znali polski.
- Cieknie pani cos spod samochodu.
- No, cieknie. A co to jest?
- Chyba olej, niech wiec pani sprawdzi, czy nie pali sie pani kontrolka.
I tu dochodzimy do sedna. Wlazlam ci ja do auta, wsadzilam kluczyk do zamka przy kierownicy, ale juz stacyjke, wiszaca na kablach, wlaczylam srubokretem. Dzielny James Bond dostal wytrzeszczu i lapal zuchwe z trotuaru.
- Co to jest?
- No, stacyjka.
- A dlaczego wisi? - taki myk nie miescil sie normalnemu Niemcowi w glowie, przeciez skoro sie zepsula, to powinna zostac naprawiona.
- Bo zepsuta.
W tym samym momencie drugi  stroz prawa ruszyl galopem do radiowozu i przez radio zaczal goraczkowo dopytywac, czy aby pojazd taki-to-a-taki  nie jest przypadkiem zameldowany jako skradziony. Ten obok mnie natychmiast poprosil o dokumenty. Pogapil sie w polski paszport i niemieckie papiery wozu, nazwiska nawet sie zgadzaly. Kiedy juz bylo wiadomo, ze nie jestem zlodziejka cudzych pojazdow, wrocilismy do plamy pod samochodem.
Tu mala dygresja. W Niemczech bardzo dba sie o srodowisko. Kiedy komus przydarzy sie wyciek oleju, przyjezdza straz pozarna, zasypuje plame specjalnym grysem, ktory pochlania tenze olej, a kosztami obarcza sie wlasciciela auta. Nasz znajomy zrobil sie lzejszy o 400 marek, kiedy pekla mu miska olejowa.
Policjant poprosil mnie, zebym otworzyla maske i sprawdzila poziom oleju. A tu ZONK! Nie wiem, gdzie znajduje sie wajcha do otwierania. Poprosilam wiec stroza porzadku publicznego, zeby mnie uswiadomil, bo inaczej nie otworze. Popatrzyl na mnie z bezmiernym zdziwieniem, ale pewnie pomyslal sobie, ze nie dosc, ze cudzoziemka, nie dosc, ze blondynka, to jeszcze bez pojecia, wiec nie ma wyjscia i musi pomoc.
Sprawdzilismy wiec olej, a raczej on sprawdzil, bo ja nie mialam pojecia, gdzie szukac tego bagnecika. Poziom oleju byl w porzadku, a kontrolka sie nie palila. Puscili wiec nas wolno.
Gdyby cos mialo byc do placenia, na pewno by nas znalezli.
Ciezko zdenerwowana, natychmiast siegnelam po papierosa i pognalysmy w strone domu, gdzie niecierpliwie wyczekiwal mnie slubny, zaniepokojony tak dluga nieobecnoscia. Wygladal przez okno, wiec kiedy weszlam do domu, natychmiast zapytal:
- Co ci cieknie tak ciurkiem spod samochodu?
Wyjrzalam, rzeczywiscie! Na parkingu widoczny byl mokry slad, juz nie tylko w miejscu postoju, ale na drodze dojazdowej tworzyl rysunek obrazujacy, jak parkowalam.
Pan malzonek, mocno poirytowany, poczlapal ratowac pojazd. A czy to w koncu moja wina, ze puscil mnie w daleka droge autem, w ktorym rozszczelnil sie przewod paliwowy? Juz rano powinien sie domyslic, kiedy gnal z kanistrem na stacje benzynowa, ze cos za szybko tego paliwa ubylo. W kazdym razie z pelnego baku pozostaly resztki, a ja nagle zdalam sobie sprawe, ze moglam wyleciec w powietrze, popalajac w aucie gubiacym benzyne i wyrzucajac pety przez okno.
Zadnymi kosztami nas nie obciazono, bo benzyna wyparowala, a reszte zmyl deszcz.
A swoja droga, bardzo lubie niemiecka policje, zawsze sa bardzo grzeczni i pomocni i nie sadza sie tak, jak ci z Polski. Usmiechnieci i na luzie, ale kiedy trzeba, konkretni i skuteczni, natomiast nigdy nie naduzywajacy wladzy. Nie bez kozery ich sloganem jest:
POLIZEI DEIN FREUND UND HELFER.

**********************************************************************************

Dzisiaj ostatnia szansa na przesylanie moskalikow!!! Jutro odbedzie sie uroczysta prezentacja. Zeby nie bylo, ze ktos znow przeoczyl i zapomnial. 

34 komentarze:

  1. Ale historia! Dobrze, że nie skończyła się tak jakby mogła. Chyba muszę też opowiedzieć moją. Równie przerażającą... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blondynki tak miewaja. Na swoje usprawiedliwienie ma tylko tyle, ze w tak krotkim czasie nie zdolalam jeszcze na tyle poznac auta, by wiedziec, jak sie otwiera i gdzie tkwi bagnecik.

      Usuń
  2. Ale jazda , ja też nie wiem gdzie jest wajcha do otwierania maski , ani patyk czy coś tam czym się olej sprawdza , na usprawiedliwienie mam jeno tyle że jestem tzw. niedzielny kierowca , jadę jak muszę .
    Miłego dzionka , moskalik wysłany . PA PA BUZIAK
    Ilonus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisalam wyzej, samochodu wtedy jeszcze nie rozkminilam, bo za duzo bylo do zalatwiania, by zajmowac sie malo waznymi sprawami. Teraz jest inaczej, wiem, gdzie co mam, a nawet jestem w stanie intuicyjnie postawic diagnoze, kiedy cos szwankuje, bo juz z reperowaniem gorzej.
      Kolo jednak moglabym zmienic sama.
      Buziole!

      Usuń
    2. No wiem że pisałaś tak , tylko że ja do dziś jakoś się specjalnie tym nie zainteresowałam czysto technicznymi sprawami w samochodzie , a koło w rowerze potrafię zmienić o co :)))

      Usuń
    3. Ja robilam prawo jazdy jeszcze w Polsce, w latach 70-tych, a wtedy uczyli na kursie budowy samochodu i prostych napraw, wiec cos mi tam w glowie zostalo. Tyle, ze teraz, przy tym nadmiarze elektroniki, jest prawie niemozliwym zrobic cokolwiek samemu, nie to co dawniej.

      Usuń
  3. Świetna historia - nieżle się uśmiałam , ale Tobie pewnie wtedy nie było do śmiechu :)
    Dziękuję za odwiedziny na blogu mojej córki :)
    Miłego Dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luzik! Do smiechu nie bylo mi dopiero po powrocie do domu, kiedy zorientowalam sie, ze byla to benzyna. Podczas pogaduszek z bondami bylo naprawde zabawnie.

      Usuń
  4. Skojarzyło mi się z sytuacją, kiedy w latach dziewięćdziesiątych wracaliśmy z Niemiec od kuzynki. Ona z mężem i dziećmi jechali jednym samochodem, a drugi, przerobiony na taki dość prymitywny kamper (kuzynka chciała jakiś czas spędzić nad jeziorami), prowadził mój mąż. Samochód nie był w zbyt dobrym stanie i traf chciał, że pękła linka hamulcowa, więc musieliśmy jechać bardzo wolno, aż do znalezienia jakiegoś miejsca do zatrzymania się. A że była to autostrada, więc zaraz pojawił się policjant na motorze i - jak się domyśliliśmy i piąte przez dziesiąte zrozumieliśmy - zapytał, co się stało i czy może potrzebujemy pomocy. Na co mój mąż machnął ręką i powiedział (przytaczam fonetycznie) "linka szajse"! Policjant wytrzeszczył oczy i pojechał, ale swoją drogą, ciekawe, co on sobie pomyślał!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomosc niemieckiego godna podziwu! Zrozumial stroz prawa? Zrozumial! O to wlasnie chodzilo. Ja wtedy umialam powiedziec: DAS IST KAPUTT albo AUTO KAPUTT.
      Pamietam, kiedys zatrzymal mnie w miescie polski kierowca tira, ktory sie jakos zagubil. Ja na niemieckich blachach, wiec biedak duka cos w stylu: guten tag, przepraszam... Jego ulga, kiedy zagadalam po polsku - bezcenna. Mialam nawet ze soba plan miasta, wiec trafil bez problemu.
      Sama wiem najlepiej, jak czuje sie czlowiek nie znajacy jezyka. Horror!

      Usuń
  5. Bez języka ani rusz, niestety.
    Historia piękna, uratowała Was chyba Twoja nieświadomość, że paliwo się za Wami leje ciurkiem. Spotkanie z niemieckimi stróżami prawa - bezcenne :)))

    Koleżanka kiedyś opowiadała, że pojechała z klasą na wycieczkę do NRD i jej kumpela chciała kupić sobie body. Wiadomo, wtedy u nas łatwiej można było spotkać czołg na ulicy aniżeli przyzwoitą bieliznę w sklepie i NRD-owskie sklepy to był raj dla nas.
    I ta kumpela chciała je najpierw zmierzyć ( to body ;)), ale jakos zapomniała, jak to powiedzieć, zaczęła machać rękoma, że "probieren" i ona probieren to "majten na majten" :)))
    Bo u nas bielizny się nie mierzyło. Dziewczyny z dzikim śmiechem wypadły ze sklepu, ale zakup został dokonany.

    Samochody też określam po kolorze ;) A potem podam markę, jak znaczek zauważę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, zapytalam meza, to byl Opel Ascona (teraz tez sobie przypomnialam).
      Mama byla ze znajomym w NRD na delegacji, chlop dostal od zony cala liste zakupow, a byl niekumaty w jezyku. W kazdym sklepie wlazil za lade i pokazywal palcem: bitte diese, und diese, und diese. Wyobraz sobie, ze kupil wszystko, znajac raptem trzy slowa.

      Usuń
    2. Na chłopa zawsze można liczyć, jeśli chodzi o nazwę samochodu ;) A znajomy miał po prostu luzik :)) Może tymi trzema słowami i urokiem osobistym oczarował panie i dał radę :)

      Usuń
  6. Zamiast komentarza, Pantero, cytat o polskiej policj:

    "Zwycięzcą plebiscytu na najlepszego policjanta drogówki został młodszy inspektor Marian K. z Lidzbarka Warmińskiego, który wlepił mandat za łyse opony kierowcy walca".

    Serdeczności & buzinki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektorzy inni dostawali grzywne "za niemanie swiatel mijania".
      Caluski

      Usuń
  7. Czy strona z mymi moskalikami dotarła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, tu wyszlo na jaw, ze nie czytujesz moich odpowiedzi na wlasne u mnie komentarze. Otoz napisalam, ze chetnie zamieszcze Twoje moskaliki i ze dziekuje. ;)

      Usuń
  8. tylko jedno przychodzi mi do łepetyny , a może i dwie myśli:
    1 - co kraj to obyczaj
    2 - oczywiście że to było zaniedbanie Męża!!! OCZYWIŚCIE!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Kobieta powinna dostawac do reki sprawny samochod, w koncu to mezczyzna jest, jak d***a od s*****a od tego, by zapewnic swej pani komfort i bezpieczenstwo. No! :)))

      Usuń
  9. ...kurcze żeby nie ta moja awersja do języka niemieckiego, to już bym się do sąsiada przeprowadził. Lubię porządek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozna sie przyzwyczaic, ja w Polsce uczylam sie wylacznie angielskiego, bo i wczesniej przez mysl mi nie przeszlo, ze moglabym tu wyladowac na stale. Jezyka chyba nigdy nie polubie, ale musze jakos sie porozumiewac.
      Z porzadkiem bardzo mi po drodze, dobrze sie czuje w uporzadkowanym srodowisku.

      Usuń
  10. To rzeczywiście miałaś szczęście... Nie ma żartów z benzyną...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ognista rakieta poleciałabyś po iskrze:):):) Nasza policja wcale nie jest taka zła:):):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwlaszcza, kiedy wpadaja z wizyta razem z futrynami i albo kreca dowody, zeby poprawic sobie wykrywalnosc. Nie wiem, czy by mnie tak puscili. Dostali wladze do lapek, wiec korzystaja z kazdej okazji.

      Usuń
  12. nasza policja poprawia się jednak, wiem to z autopsji. jakoś mam do czynienia z kulturalnymi policjantami. widać mam taki czar osobisty w sobie....i skromna jestem:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż trudno uwierzyć.Ja do dziś mam obrazy z "Drogówki"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ogladalam, ale slyszalam troche na ten temat.
      Nasi sa naprawde fajni.

      Usuń
  14. Oj Pantero, jakby pierdutło, to ciekawe, kto by teraz nam takie ciekawe historyjki opowiadał hę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, nie mielibyscie tej niepowtarzalnej okazji poczytac mojej tfu!rczosci. :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.