poniedziałek, 25 marca 2019

Nic nie jest tak, jakbym chciala.

W tym moim pokreconym zyciu nie moge niczego zaplanowac. Najwyzej z dnia na dzien, a i to nie na 100%, bo przy moim pechu zawsze moze spasc mi na glowe jakas ceglowka i nawet takie bliskosiezne plany wezma w leb.
Niedawno pisalam (KLIK) o tym i bylam pewna, ze kiedy w koncu bede miala wyniki rezonansu, operacja bedzie raz-raz. Tymczasem...
W dniu, kiedy mialam termin do ortopedy, zeby pokazac mu wyniki rezonansu, droga do niego, w normalnym przypadku dwuminutowa, zajela nam pol godziny, bo rozkopy i roboty drogowe, ktore wprawdzie ciagna sie od miesiecy, ale tego dnia postanowiono akurat w godzinie szczytu zamknac jeden kierunek, a na drugim wylaczyc kilka pasow ruchu. Juz mnie to tak wqrwilo, ze do gabinetu dotarlam roztrzesiona na maxa. Tam jeszcze czekalam ponad godzine w poczekalni.
Wreszcie  poproszono mnie, a lekarz, zamiast wyznaczac mi konkretny termin operacji, oznajmil, ze dramatu nie ma i mozna z ta operacja poczekac. Na tyle mnie zaskoczyl, ze zapomnialam jezyka w gebie, a przeciez normalnie jestem wyszczekana, przytaknelam wiec i poszlam sobie. Dopiero w domu dotarlo do mnie, ze przeciez ja funkcjonuje wylacznie dzieki tabletkom przeciwbolowym, ktore od kilku miesiecy regularnie rujnuja mi watrobe, wiec czekanie... na co? na cud?... zupelnie mija sie z celem. Wprawdzie lekarz dodal, ze jakby co, to zawsze moge wrocic i zrobic termin tej operacji, bo diagnoze juz mamy, wiec to czysta formalnosc. Tylko ze ze mna to tak nie idzie. Zebym ja w ogole wybrala sie do lekarza, musi uplynac
duzo czasu, a dolegliwosci musza stac sie nie do wytrzymania. Kiedy juz jestem u konowala, w tym momencie jestem zdecydowana na wszystko. Kiedy jednak odsyla sie mnie i kaze odczekac, to do mojej nastepnej wizyty musi uplynac sporo czasu, a ja musze dojrzec.
U niego bylam we wtorek, a juz w piatek dopadl mnie taki bol na spacerze z Toyka, ze rozuwazalam zadzwonienie po slubnego, zeby przyjechal po mnie autem, bo mialam watpliwosci, czy dojde do domu. Musialam wziac dodatkowo tabletke przeciwbolowa, zeby moc spac. Nie zrezygnuje jednak ze spacerow, chocbym miala na nie chodzic o kulach, bo dosc nasiedzialam sie w domu podczas paskudnej pogody.
Zebyscie nie pomysleli, ze robie z igly widly i wymyslam sobie problemy, to termin operacji paszczowej tez zostal skreslony. Pisalam gdzies wczesniej, ze musialam usunac trzy zeby, bo
wytworzylo sie pod nimi jakies gniazdo ropne, teraz czekam na zainstalowanie implantow, ale do tego kosc szczeki musi byc absolutnie wygojona i zregenerowana, a podczas ostatniej kontroli okazalo sie, ze nie jest. Znow wiec musze czekac i nie wiem, jak dlugo jeszcze. Niczego nie jestem w stanie zaplanowac, glownie zas mojego wyjazdu do mamy.
A mama jak to mama, niby nic, a gra na emocjach. Ona chyba juz sobie nawet z tego sprawy nie zdaje, jest przyzwyczajona, ze wszyscy wokolo niej skacza i ona jedna ma monopol na chorowanie. Nabawila sie bronchitis, jak w ubieglym roku, kiedy to lekarze przepisywali jej coraz silniejsze antybiotyki, jeden za drugim, a to byla reczej infekcja wirusowa. W
koncu ja postawilam mamie banki i po dwoch dniach byla zdrowa. Gadalam o tym kiedys z Boguska, ktora tez umie banki stawiac i zaproponowala, ze jakby cos, to by mojej mamie postawila. Pytam wiec, czy mam dzwonic do Boguski i prosic o te przysluge. Wiem z drugiej strony, ze ma do obslugi chorego i polamanego brata oraz mame, ale moze znalazlaby czas i dla mojej. Nie, mama nie chce zadnych baniek, ma przepisany antybiotyk, wiec bedzie brala. No rece opadaja!!! Oczywiscie gdybym miala mozliwosc przyjechac, poddalaby sie bankom z najwieksza przyjemnoscia, bo sama wie najlepiej, jak jej wtedy pomogly. Ale nie, woli grac ofiare wiedzac, ze ja nie moge teraz przyjechac. Choc oczywiscie wolalaby, zebym rzucila wszystko i pojechala ja pielegnowac. Juz nie mam na to wszystko sily! Jestem zawieszona gdzies pomiedzy niebem a ziemia, bez najmniejszej wiedzy, co dalej i kiedy, z bolacym kolanem i szczerbatym ryjem oraz kaprysna matka w tle.





68 komentarzy:

  1. Siła złego na jednego:(
    Niestety swoim zdrowiem musisz sie zająć, bo jak masz funkcjonować.U Mamy to takie jęczenie jest, jak to u osoby starszej i samej, chce skupić uwage na sobie a inni juz nie bardzo ją interesują. No omamil cie ten lekarz, przydaloby sie , zebys jednak poszla po ten termin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno kiedys pojde, ale musze dojrzec i zatesknic, bo na razie mam dosc konowalow. Rozwazam tez Polske zanim znow udam sie do lekarza, przynajmniej jedno mialabym z glowy.

      Usuń
  2. Masz zagwozdkę trzeba przyznać. Rozumiem Cię doskonale, bo żeby iść do konowała też muszę dojrzeć, właśnie jutro mam wizytę u ortopedy.
    Skoro jednak jesteś w zawieszeniu, to może rozważ wizytę u Mamy.
    Trzymam kciuki za możliwość planowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwazam, Ewa, ale jeszcze w tzw. miedzyczasie mam dwa inne wazne terminy, ktorych nie moge olac, ale chyba uda sie wcisnac wyjazd gdzies pomiedzy. Znaczy pod koniec kwietnia najwczesniej.

      Usuń
  3. Tylko jak Cie niemoc kolanowa zlapie u Mamy, a podroz to tez nie takie hop. Z kolei po operacji, tez jakis czas bedziesz unieruchomiona i wyjazd calkiem sie oddali. Tymi przeciwbolowymi characzesz zoladek i w ogole, nic Ci nie przepisal nawet?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepisal, bo biore na wlasna reke. W ten piatek to wiem, ze bardzo przegielam z obciazeniem kolana, dlatego mialam pozniej takie bole, ze musialam brac dodatkowe przeciwbolowe. Dodatkowo mam taki stabilizator kolana, na dluzsze wycieczki powinnam go zakladac, ale czesto zapominam. :)

      Usuń
  4. Pantero współczuję bardzo. z kolanem faktycznie nie ma na co czekać! zwłaszcza na lekach przeciwbólowych. gdzieś ty się tak załatwiła kobieto? przecież bardzo aktywna jesteś. I implanty też raczej niemiłe będa jak sobie przypomnę wiercenie w szczęce...
    a matki, sama wiesz, to emocjonalne terrorystki są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na implanty pojde znieczulona smiertelna dawka Valium i z mp3 i glosna muzyka. Moze jakos przezyje. A kulanko to raczej starosc, bo zadnej kontuzji nie mialam.
      No tak, jesli chodzi o matki-terrorystki, to Ty wiesz najlepiej :)))

      Usuń
    2. Pozwolcie, ze sie do Was przytule.
      Moj Junior mial taki przypadek w paszczy, cysta z ropa pod dziaslem i tez poszly dwa zeby, na szczescie w takim miejscu gdzie nie bylo widac, wiec odczekal na implanty chyba rok, albo niewiele krocej do calkowitego zagojenia i zrobil. No ale Juniorowi to mozna wiercic, ten od niemowlaka ma taka melodie do snu, ze nic mu nie przeszkadza:)))
      Nasz dentysta zawsze mowi do mnie "Twoj syn to jedyny pacjent, ktory spi nawet w czasie leczenia kanalowego". No spi, zawsze tak spal:)))
      Dziwie sie, ze ten doktor tak Ci powiedzial z kolanem, bo w sumie to tylko kolano, ale jak boli i utrudnia zycie to rowniez rujnuje kolejne stawy i zanim sie czlowiek obejrzy to juz kolano i biodro a zaraz potem zmiany nieodwracalne w kregoslupie.
      Mnie to wszystko wyjasnil moj znachor, ktory generalnie jest bardzo przeciwny inwazyjnym metodom jak operacje, ale tez twierdzi, ze jak trzeba to trzeba JUZ a nie potem. On nawet ma teorie, ze doktory ktore pacjentom mowia, ze mozna poczekac wiedza, ze ta metoda czekania zapewniaja sobie lub kumplowi wiecej operacji.

      Przykro mi, bo naprawde jestes miedzy mlotem a kowadlem. V ma racje, matki to terrorystki emocjonalne, moja byla w tym nawet przodownica pracy:)))

      Usuń
    3. Teraz juz sie psychicznie nastawilam, ze najpierw Polska, a potem pomysle, co dalej. Musze jeszcze zrealizowac dwa kwietniowe terminy i pod koniec miesiaca moge pojechac. Mam nadzieje, ze do tego czasu stan kolana nie pogorszy sie na tyle, zebym znow musiala wszystko stawiac na glowie i zmieniac caly misterny plan. :)

      Usuń
    4. Super, mnie tez plan daje wewnetrzny spokoj. Najgorsze jest wiszenie w przestrzeni "jeszcze nie wiem co kiedy i jak".

      Usuń
    5. Pierwszy szok juz mi minal, kiedy to spodziewalam sie natychmiastowej operacji. Teraz to sie nawet ciesze, bo nie taje, ze mam pietra.

      Usuń
    6. Nie poddawaj sie pietrowi, nawet swiety pieter nie pomaga :))

      Usuń
    7. Mam jednego Pietera w domu, drugiego za uszami. Komplet! :)))

      Usuń
  5. Jak tak czytam, to przychodza wspomnienia z czsow kiedy ojciec, a potem mama zblizali sie do swoich ostatnich dni. Czlowiek jest rozdarty, chcialby, ale nie zawsze moze, bo ma swoje zycie ... Niestey najczesciej kiedy nasi rodzice juz sa starzy i nie nie do konca samodzielni, my juz tez zaczynamy niedomagac, albo juz mamy rozne zdrowotne problemy ... Trudno to pogodzic. I moze, w najlepszej sytuacji sa ci, ktorzy mieszkaja blisko rodzicow, bo wtedy jednak latwiej, nie tracac czasu na dojazdy.
    Co do wizyt u konowalow to jak bym siebie widziala ... Ja wybieram sie do GP, bo koncem ubieglego roku mialam miec kontrolne badanie sluchu, ale to pierwsze trzeba do GP, a tam pojdzie skierowanie do laryngologa, nie wiem do ktorego szpitala i dopiero potem dostane list z terminem ... no i na sama mysl juz mam dosc. I pieta mnie boli, nie caly czas, ale dyskomfort powraca, najgorzej bylo w ubiegle wakacje, ale potem sie rozeszlo i teraz powraca tylko czasami, ale ty raczej nie obejdzie sie na jednej wizycie u GP, bo raczej nie sadze zeby od razu skierowala mnie gdzie trzeba.
    Ciezko Ci bedzie z tym chorym kolanem w autobusie tyle godzin ... A tak na marginesie, to moja ciotka miala rozwalona rzepke i twardzielka chodzila z nia kilka lat. Opowiadala mi, ze wcierala sobie w to kolano olej rycynowy, masujac delikatnie kolistymi ruchami i ukladajac pogruchotane kawalki ... Jak tego sluchalam, to az mi sie cos robilo. Jak "te jej zabiegi" przestaly dzialac to odwazyla sie na operacje i znowu mogla chodzic normalnie, potem sama sobie sie dziwila, ze bez sensu czekala tak dlugo i sie meczyla.
    I kurna takie to wszystko skomplikowane ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty bylas w o tyle lepszej sytuacji, ze mialas rodzenstwo w Polsce, ja nie mam tam nikogo i kiedy jest potrzeba, to musza mamie pomagac obcy ludzie, a wiesz jak jest z obcymi. Raz czy dwa to nawet chetnie, a potem juz sie nie chce, nie ma sie czasu albo ochoty. No i trudno sie dziwic, kazdy ma swoje zycie.
      Niby urodzenie wiecej niz jednego dziecka nie jest gwarancja, ze w poblizu na starosc w ogole ktos zostanie, ale szansa na pewno jest wieksza, no i oopowiedzialnosc dzielona jest na kilka osob, nawet oplacenie opieki na miejscu, jesli samemu sie nie moze. A ja z tym wszystkim zostalam sama.

      Usuń
  6. Moja mama to też manipulantka, większość starych ludzi nabywa tą umiejętność, tak jak i egocentryzm. To oni chcą być najważniejsi i tylko ich potrzeby powinny się liczyć. Cały czas walczę także o swoje prawa, szczególnie, że z moją sprawnością fizyczną też jest kiepsko. To bardzo wyczerpujące psychicznie jest. Życie to niestety nie bajka!
    Życzę aby ci się wszystko poukładało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama zawsze lubila byc w centrum wydarzen i ojciec przez cale ich wspolne zycie przyjmowal sie na to. Teraz, po jego smierci, mamie brakuje tego zainteresowania, a ja nie mam ochoty brac udzialu w tych jej gierkach, ktore nazywam sierotkomarysiowaniem. Ze mna albo konkretnie, albo wcale. Jestem asertywna do wypeku, ale i mnie to meczy i budzi wyrzuty sumienia.

      Usuń
  7. Kurczę, masz niezłą zagwozdkę, sytuacja jest zajechana. Tak daleko stary i niedomagający rodzic, setki kilometrów... szkoda ze nie bierzecie opcji wzięcia mamy do siebie. Ubezpieczenie byloby to samo bez dodatkowych kosztów, jedynie życie trochę droższe być może, ale o ile spokojniej.
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama nigdy na to nie pojdzie, a i ja, szczerze mowiac, nie bardzo rwe sie do mieszkania z nia pod jednym dachem, bo na osobne mieszkanie to na pewno nie bedzia ja stac. Na tych 55m2 my dwoje, trzy zwierzaki i jeszcze mama - nie wyobrazam sobie. A znalezc wieksze, na ktore byloby nas stac, w Getyndze zapomnij.

      Usuń
    2. To fakt, ciasno byloby.
      I kwestie finanowa tez nalezy miec na uwadze.
      W sobote jedna ze wspóldemonstrantek byla moja dawna kolezanka z pracy, Ute.
      W ostatnich latach przeprowadzila sie na wieksze mieszkanie, biorac do niego oboje starych rodziców. Sama jest rozwiedziona, jedna córka juz poza domem, druga ma 20 lat. Ute zredukowala etat, zajmujac sie rodzicami. Matka zmarla na poczatku lutego, byla chronicznie chora. Zostal sie ojciec z poczatkami demencji. Zajmuje sie nim na zmiane z córka, która nota bene ma diagnoze MS. Plus oczywiscie pielegnacja dzienna, od poniedzialku do piatku. Znajac Ute sprzed ponad 20 lat, nie pomyslalabym wtedy, ze jest do czegos takiego zdolna. A czasami po prostu tak sie uklada, ui trzeba to jakos opanowac. Jak sobie daje rade finansowo, nie wiem, bo jak sama wiesz, to temat nie do poruszania, ale widocznie idzie zyc. Do tego dala mi kilka rad co do mojej sytuacji, bo tutaj trzaba nawzajem sie wspierac, chociazby slowem. Ot taka dygresja.

      Usuń
    3. Calkiem inaczej byloby, gdyby mama tez miala pochodzenie i byla tu ze mna od poczatku, wtedy pole manewru jest bezsprzecznie wieksze. Naprawde nie wiem, co bedzie, kiedy mama przestanie byc samodzielna. Na porzadny dom opieki na pewno nie bedzie jej stac, choc emeryture ma nienajgorsza.

      Usuń
  8. Czytalam post i bardzo Ci wspolczulam, ale jak doszlam do ostatniego zdania 'zawieszona pomiedzy niebem i ziemia' i ten szczerbaty ryj i kolano i w tle kaprysna matka, no jak tu sie nie smiac.
    I na powaznie, jak tak duzo negatywow nazbieralo Ci sie, musisz dla rownowagi dodac jak najwiecej pozytywow, jest wiosna, slonce, wesola Toya,... no co ja Ci bede wymieniac, sama wiesz najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zeby ta wiosna zechciala zagniezdzic sie na dobre, ale za oknem znow deszcz i nawet przelotny grad, wiec jak tu wychodzic na dluzszy spacer? Z normalnego pobliskiego na poranne siusiu, oboje ze slubnym wrocili przemoczeni. :)
      Jakos bede musiala to przeorganizowac i obie operacje odlozyc na pozniej, po podrozy do Polski.

      Usuń
    2. A utulilas tych przemoczonych? No widzisz to sa te pozytywy.

      Usuń
    3. Zanim utulilam, to najpierw wytarlam :)))

      Usuń
  9. Wspolczuje bo wszystko naraz i kazde jedno wazne, zwiazane ze zdrowiem.
    Wydaje mi sie ze musisz sama ocenic i zdecydowac kolejnosc - implant sam juz zdecydowal.
    Zauwazylam ze czesto jest tak ze albo cisza, nic sie nie dzieje, albo wszystko w jednym czasie.
    Ja, zreszta my oboje, probujemy sprawy ulozyc tak by dzieci mialy jak najmniej klopotu przez nas gdy sie calkiem rozlecimy lub umrzemy - nie chcemy im komplikowac zycia.
    Zycze by sie poukladalo, Pantero.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie jestem tak daleko, zeby myslec o domu opieki ;), a jesli chodzi o mame, to tez wolalaby mieszkac sama i poki jakos ciagnie, na pewno nie zdecyduje sie na zadna placowke. Nawet gdybym nie pracowala i mogla u niej dluzej zostac, to nie wiem, czy bym chciala, w koncu tu jest moj dom, moje wygodne lozko, moje przyzwyczajenia. Wszedzie indziej czuje sie niekomfortowo, ja nie mam duszy podroznika i wagabundy, jestem domatorka i najlepiej czuje sie u siebie.

      Usuń
  10. Wydaje się początkowo, że zdrowie do podstawa i priorytet. Jednak jak są jeszcze inne sprawy, nie mniej ważne, to już właściwie nie mam jak doradzać. Ciężka sprawa jak nagromadzi się kilka rzeczy, mniej więcej na równi ważnych, wtedy decydowanie samo staje się męką.

    Bo ja wiem, według mnie największym błędem była chyba wymiana trenera. Pan Adam Nawałka dawał sobie nieźle radę, przy panu Brzęczku trzeba było długo czekać na pierwszy sukces w meczu. Wolę oglądać inne dyscypliny, przy piłce za często mnie coś ,,bierze", zwłaszcza po nieudolnych akcjach Polaków.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem powinno sie wymienic sklad kadry narodowek na taki, ktory jest jeszcze niezepsuty nadmiarem kasy i ktory mialby motywacje do gry, anie patrzyl, czy wlos dobrze lezy i ile dostanie za kolejna reklame.
      No a nastepny post bedzie specjalnie dla Ciebie, w koncu sie spielam. :)

      Usuń
  11. Aniu, nic dodać nie mogę. Zostawiam ślad, że byłam i czytałam😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wlasciwie nikt nic nie moze, taki tam pokrecony zbieg wszystkich zlych okolicznosci.

      Usuń
  12. No i masz, gdzie nie popatrzysz to dupa z tylu. Z ta niechecia do konowalow to ja Cie doskonale rozumiem. Ech... Trzymaj sie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdziwiła mnie ta postawa ortopedy. Gdy trzaśnie łąkotka to już lepiej nigdy nie będzie a tylko gorzej, bo może się odłupać jakaś drobina chrząstki i zablokować staw.
    A wtedy z marszu, w bólu i zupełnie domowo nie zorganizowana wylądujesz w szpitalu. Powinnaś jak najprędzej iść na ten zabieg- lepiej teraz, gdy jeszcze nie lato. A powiedziałaś że opychasz się p.bólowcami w ilościach grzesznych? Wracaj do tego konowała i idź na operację.
    Przytulam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie do konca moge sie z Toba zgodzic, bo w prawym kolanie tez mialam peknieta lakotke i ortopeda chcial mnie nachalnie operowac, ale mnie juz w miedzyczasie przestalo bolec i nie zgodzilam sie na operacje, do dzisiaj. Czyli mozna zyc z popsuta lakotka. :)))
      Juz postanowilam, najpierw kwietniowe terminy, potem Polska, a kiedy wroce, zastanowie sie co dalej z tym fantem. Moze w tym czasie bol mi przejdzie? No teraz to naprawde nie mam czasu. :)))

      Usuń
    2. Wiem, że można, 35 lat chodziłam z trzaśniętą łąkotką, aż wreszcie jakiś odłamek mi zablokował staw. Ale nigdy nie brałam na tę okoliczność p.bólowców.Teraz też chodzę z pękniętą w drugim stawie, ale jeśli mi zacznie mocniej dokuczać i zrobi się wysięk pod kolanem z tyłu, pójdę na artroskopię.To, że mi może trzasnąć i drugie kolano to mi wtedy powiedział chirurg.Ja mam po prostu złą budowę stawów kolanowych i pęknięcie tych chrząstek jest właśnie wynikiem tego. Na razie od tamtej operacji staram się dbać o to, by chronić kolana poprzez wzmocnienie mięśni czworogłowych ud.

      Usuń
    3. Przeciwbolowe biore na to lewe kolano, bo mnie boli, natomiast w prawym nic sie nie dzieje, dlatego wlasnie nie zgodzilam sie na operacje. Jak zacznie bolec, to na pewno sie z nim tez zglosze na operacje. A z lewym bede probowala redukowac srodki przeciwbolowe, jak sie uda, to dobrze, a jak nie, to bede nadal brala.

      Usuń
  14. Zupelnie to samo pomyslalam co Anabell, toczka w toczke :)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, nie bede zatem powielac odpowiedzi. Przeczytaj powyzej. :)))

      Usuń
    2. Ja tylko pomyslalam:) Nic nie gadam:)

      Usuń
    3. Tak jakos glosno pomyslalas, ze uslyszalam. :)))

      Usuń
  15. Współczję Panterko , szkoda że nie postawiłaś na swoim u doktorka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, juz mi wscieklizna przeszla, teraz nawet sie ciesze, bo szczerze mowiac troche boje sie tej operacji. :)

      Usuń
  16. Odpowiedzi
    1. Spoko, przezyjemy i to, juz sobie poprzestawialam plany i oby tym razem sie udalo. :*

      Usuń
  17. nie fajnie jest u ciebie Aniu , oj nie fajnie . Temat grania na emocjach już przerabiałam , aż wywaliłam w nerwach ja tez mam uczucia ....na nic się nie zdało - odwłok blady . Ja i Docent walczymy i staramy sie nie poddawać po wypadku .Nasze gnaty są nie najmłodsze i okres leczenia się ciągnie i ciągnie . Najgorsze że potrafi boleśnie zapierniczać i ograniczać ruchowo. Życzę tego samego co sobie : ZDROWIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet dzisiaj podczas rozmowy telefonicznej oznajmila mi, ze biorytm jest zly. No wiem przeciez, czuje jego dzialanie na sobie. Dobrze wie, ze nie moge pomoc na odleglosc, a nie jest to nic groznego dla zdrowia, zebym rzucala wszystko i jechala ja pielegnowac. Z drugiej strony wie dobrze, ze bedzie mnie to gniotlo przez caly czas, czy jej sie cos nie stanie. Chyba tylko po to mnie informuje. Dzisiaj jej powiedzialam, ze jest egoistka i doluje mnie takimi informacjami, po to, zebym plawila sie w wyrzutach sumienia.

      Usuń
  18. Myślałam,że choć z kolanem już załatwione.A tu nie.Sytuacja z mamą,no kurcze nienajlepsza.Trzymam kciuki za Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co sie odwlecze, to nie uciecze... Jakos bede sobie musiala poradzic z tym poslizgiem, bo nie mam innego wyjscia.

      Usuń
  19. Musisz o siebie zadbać, do mamy jeszcze zdążysz pojechać. Z tego co zdołałam poznać z ogólnych informacji o mamie, to ona wystarczająco silna jest. Nie przejmuj się, cierpliwa bądź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie zezlilam sie i zdecydowalam odwrotnie, najpierw pojade, a potem pomysle kiedy poddam sie operacji. :)

      Usuń
    2. Jak pojedziesz to Toya bedzie smutna i bedzie tesknila.

      Usuń
    3. Juz nieraz jezdzilam i Toyka jakos sobie radzila. :) Tatusia tez kocha.
      A Ty wiesz, dzisiaj fejsunio mi przypomnial, ze rowne dwa lata temu nocowalismy u Gosianki we Wroclawiu, gdzie odbieralismy juz na zawsze Toyke. Uwierzysz? Dwa lata! Jak to szybko zlecialo.

      Usuń
    4. Rzeczywiscie dwa lata, niesamowite, szczesliwe dwa lata Toyki, pamietam Toyke w szkole, pilna uczennice i jej gonitwy z kuplami.

      Usuń
    5. Gdyby mnie ktos znienacka zapytal, jak dlugo Burek u nas jest, odpowiedzialabym spontanicznie, ze rok. Tak to szybko zlecialo...

      Usuń
  20. Podobnie mam z wizytami u lekarza, odklada jak tylko moge i wkoncu ide jak na sciecie, i kiedy u lekarza wyczuje, ze mozna zabieg przelozyc to zgadzam sie ochoczo, a potem dopiero jestem zla na siebie...
    Ale mysle, ze wobec zmiany terminow wybierz sie do Lodzi, uspokoisz Twoje wyrzuty sumienia i poczucue obowiazku, i bedzie Ci Lzej. Tez mialam taka mame jak Ty, toczka w toczke.
    Potem poddasz sie operacji kolanka i juz spokojniej oddasz sie rekonwalescencji...sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinnam tak od razu zaplanowac, oszczedzilabym sobie niepotrzebnych nerwow. No ale czasem czlowiek nie pomysli, zreszta tak mi to kolano dokuczalo, ze chcialam miec je z glowy jako pierwsze.
      Ja myslalam, ze moja macierz jest jakims wyjatkiem, a tu okazuje sie, ze wiele tak sie zachowuje, widac matki tak juz majo.

      Usuń
  21. Hej Panterko, widzę że Ci się nazbierało. Co do kolan polecam moczyć w soli Bocheńskiej itp, smarować np Voltarenem działa p.bólowo żeby wewnetrznie tyle nie ćpać, oraz maść/żel z żywokostu plus na zmiane homeopatyczna maść Traumeel(niemieckiej firmy heel) dobrze brać suplement z krzemem, jakiś dobry. No i stabilizator nosić.Co do Mamy u nas fatalnie 2 lata ostatnie a zwłaszcza rok masakra, przeczytasz u mnie na blogu jaki ciąg dalszy. Pierwsze musisz zadbać o Siebie, to pierwsza zasada wszelkich ratowników. Żeby komuś pomagać samemu trzeba być w formie bo inaczej będzie więcej "ofiar" ściskam💗💓

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anais, mecze sie z tym kolanem od ubieglego wrzesnia, byl Voltaren, oklady z kapusty, biore suplement na artroze z glukosamina. Ale to jest fizyczne uszkodzenie lakotki, trzeba po prostu te zadziory ladnie podszlifowac. Stabilizator czasem nosze, kiedy bardziej boli, nie moge stale kolana usztywniac, bo sie przyzwyczai i bedzie jeszcze gorzej.
      Zadbam o siebie... kiedys, mam wazniejsze obowiazki ;)

      Usuń
    2. Rozumiem że kolanko popsute ale dla złagodzenia bolesności polecam te mazidła, tylko traumeel i zywokost trzeba systematycznie dłuższy czas wcierać. A operacja swoją drogą jak bedzie trzeba.Dbaj już teraz obowiązki nie zając albo jakoś pogodzić 🤗

      Usuń
    3. Mnie mozesz wiele zarzucic, tylko nie systematycznosc, ja wszystko potrzebuje na JUZ, dlatego operacja bylaby optymalna, raz i koniec. :)

      Usuń
  22. Muszę chyba też sobie ponarzekać, bo już nie wyrabiam. Duszę się sama ze sobą i swoimi problemami...Boże jak jesteś to pie******j mnie skutecznie w łeb!

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj, to sie uzbieralo:( Nie zazdroszcze I rozumiem doskonale. U mnie tez kopot za klopotem I konca nie widac. Czasami mam serdecznie dosc! Trzymam kciuki I podziwiam Toyke-jak zawsze!OjOj, to sie uzbieralo:( Nie zazdroszcze I rozumiem doskonale. U mnie tez kopot za klopotem I konca nie widac. Czasami mam serdecznie dosc! Trzymam kciuki I podziwiam Toyke-jak zawsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza, to jest tylko to, o czym moge pisac, bo problemow jest znacznie wiecej, ale nie wszystko jest na sprzedaz i nadaje sie do publikacji.
      Na podziwianie Toyki i innych futer zapraszam dzisiaj, caly post im poswiecony.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.