piątek, 12 kwietnia 2019

Duderstadt raz jeszcze.

Co ja poradze, ze lubie to miasteczko, a ze ostatni raz bylismy tam jeszcze z Kirunia w 2012 roku (KLIK) i bardzo krotko z Toyka w ubieglym roku, w drodze powrotnej z Fundacji Sielmanna (KLIK), to spontanicznie postanowilismy wyskoczyc tam w niedziele. Daleko nie mamy, jakies 30 km. Zapomnialam jednak, ze to handlowa niedziela i na deptaku bylo nieco tloczno, wszedzie porozstawiane byly stoiska, jak nie z jedzeniem, to z ubezpieczeniami albo sprzedawcow samochodow. Nie lubie tlumow, ale co bylo robic, nie chcialo nam sie wracac, wiec zostalismy. Niestety sezon jeszcze calkiem sie nie rozpoczal, wszystkie fontanny i inne wodne atrakcje nie byly jeszcze wlaczone.










Zanim dotarlismy do glownego deptaka, moglismy w ciszy pozachwycac sie pieknie odrestaurowanymi zabytkowymi kamieniczkami i ich detalami. Potem zaczal sie mlyn.



Karuzele i baloniki na druciku

Kiermasz wielkanocny

Skakawki dla dzieciakow


Na bocznych uliczkach bylo spokojniej

Zajace z betonu, nawet fajne


Takiego sobie kupie, jak bede duza (cos blisko 90 tysi euro)


Jak wspomnialam, fontanny byly bez wody, a piekny ratusz mozna bylo sfocic tylko tak po kozacku, bo zaslanialy go tlumy ludzi.
























Opuscilismy to wrzaskliwe srodmiescie i udalismy sie do parku miejskiego, skad mielismy piekny widok na kosciol pw. sw. Cyriaka i przyklasztorne zabudowania.


Toyka nie przepusci zadnej okazji, kiedy widzi wode


W ogrodku dzialkowym siedzial gigantyczny zajac

Ogrodki maja takie altanki, wszystkie jednakowe



I gdzie da sie wskoczyc, tez wskoczy

Tu tez jeszcze wszystko suche, chyba dopiero od maja zaczna dzialac gry wodne



I znow!












A na koniec, starym zwyczajem, poszlismy na lody, czym zainaugurowalam tegoroczny sezon.






44 komentarze:

  1. Nie dziwie Ci sie, ze lubisz bo to naprawde cudne miasteczko. A wiosna jeszcze ladniejsze przez zielen i kwiecie drzew.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby wszystkie te male miasteczka sa do siebie podobne, niby wszedzie jednakowo wychuchane, ale niektore sa jakby bardziej i ciekawsze architektonicznie.

      Usuń
  2. Hm, byłam raz w Duderstadt, listopad był, roku pańskiego 2003, miasto bylo jak wymarłe, zimne, wietrzne, mokre, i zniechęciło mnie, i nic na to nie poradzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo kto to zwiedza miasta w listopadzie? Kazde wyglada niekorzystnie, a i zwiedzajacym nie bardzo chce sie zwiedzac, bo zimno, mokro i do domu daleko. Teraz pojedz.
      Pierwszy raz bylam w 1989, to bylo miasteczko graniczne.

      Usuń
  3. śliczne, zadbane i ze smakiem. ardzo ale ja ma pierdolca na punkcie historii i architektury i sztuki )))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam sie specjalnie nie zaglebiam, ale z przyjemnoscia ogladam, kiedy ladne. ;)

      Usuń
  4. Śliczne miasteczko, bardzo mi się podobają działkowe domki jednakowe. U nas radosna "twórczość", budy sklecone z byle czego, strach oglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas przewaga gotowych altanek ze sklepu ogrodniczego, ale nie brak tez kleconych wlasnorecznie z beleczego. Tylko w Duderstadt spotkalam takie jednakowe i tez mnie oczarowaly.

      Usuń
  5. No ja teraz wiele weekendów nie wyjade na wycieczkę. To sobie choć u Ciebie popaczam

    OdpowiedzUsuń
  6. Sliczne malownicze miasteczko, ale te lody !
    No chyba mi na zlosc robisz, juz sie cala zaslinilam ,
    a jezyk wywalilam jak Toyka !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, no nie gadaj! To nie mozesz u siebie pojsc na dobre lody? Przeciez Wlosi prowadza ten biznes na calym swiecie. :)))

      Usuń
    2. Juz o tym pisalam, no moze i prowadza, w Londynie , ale w polnocnej Anglii ich nie ma! W ogole nie ma kawiarni - sa jakies Starbucksy, Costy itp - ale to sa coffee shopy a nie kawiarnie. Lody to tam podaja w kawie lodowej - czyli takiej z pokruszonym zwyklym lodem jak do drinkow! Kawa zimna i rozcienczona - brrr!

      Takiego pucharka, to ja tu jak mieszkam 14 lat nie uswiadczylam :))

      Usuń
    3. Boszszsz... jak ja Ci wspolczuje! No w ogole wyspiarze maja dziwny gust kulinarny. Moze gdyby wpuscili Wlochow na rynek, nikt nie chodzilby do angielskich lokali. U nas kazde byle jakie malenkie miasteczko ma wloska restauracje albo kawiarnie z takim wyborem pucharkow lodowych, ze trudno sie zdecydowac.

      Usuń
    4. Nic to, do Londynu mam tylko 400 km, moze sobie wyskocze na lody:)

      Oczywiscie moglabym sobie takie w domu zmajstrowac, ale nie w tym dzielo.
      Cala przyjemnosc to jak czlowiek po pieknym spacerze moze sobie usiasc w kawiarence , najlepiej z ladnym widokiem i uraczyc sie dobra kawa i lodami...
      A tu panie tylko fish & chips, albo scones :))

      Usuń
    5. Co roku odbywa sie u nas Street Food Festival i kiedys skusilam sie na te fish & chips na stoisku angielskim, a trzeba Ci wiedziec, ze ogolnie ryby bardzo lubie. To jednak bylo nawet nie doprawione sola, smakowalo jak nic, frytki jak frytki, a groszkowe piure podobne bylo do kupy. Nigdy wiecej!

      Usuń
    6. Dokladnie :) O groszkowym puree moge napisac anegdotke, ale to na inny raz:)

      Faktem jest, ze prawdziwe fish & chips takie z dawnych lat sa wysmienite -
      oni nic nie sola przed, to prawda, za to pozniej wala pol solniczki na wierzch i w efekcie jedza duzo wiecej soli.
      Jadlam tu juz rozne i w kazdym przybytku smakuje inaczej - mamy swoje sprawdzone miejsce.
      Smakuje mi tam ta ryba w ciescie i frytki recznie krojone, na grubo - i ze swiezych ziemniakow, nie z mrozonek.
      Raz na jakis czas idziemy na taka rozpuste - tluste jak czort, ale dobre !:)


      Usuń
    7. Wole sobie sama rybe usmazyc, przynajmniej tluszcz bedzie swiezy.

      Usuń
  7. Miasteczko śliczne, tylko lekko tłoczne. Toya, jak zwykle piękna modelka, ale ktoś miał mieć odwyk od słodyczy, a takie zdjęcia pokazuje...😦

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tloczne, bo handlowa niedziela sie przypaletala.
      Kto mial miec odwyk od slodyczy? Chyba Ty! :)))

      Usuń
  8. Zrozumiale ze lubisz ta miejscowosc bo jest piekna. Dodala bym jej zieleni no ale dawny sposob zabudowania miasta pewnie nie przewidzial tego. Jednak okolice tez ma fajna. Wyglada ze mialyscie swietny wypad w plener I nie braklo przystanku na podratowanie sil.
    Ja jestem sam na sam z kotem I pomalu robi mi sie nudno - jestem przyzwyczajona do aktywnosci a nie spedzania dnia na sofie. Nie, nie da sie spacerowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mocno bys sie zdziwila, jak zielone maja podworka. Z zewnatrz zupelnie nie wyglada, czlowiek by pomyslal, ze malo zieleni, a od drugiej strony piekne i czasem naprawde spore ogrody.
      No jak sie nie da spacerowac? Zawsze sie da! Ja bym nie wysiedziala, tylko latalabym chocby po uliczkach osiedla. Albo i dalej. :))

      Usuń
  9. Miasteczko bardzo ladne, stara architektura, kamienice maja niesamowity urok, no i oczywiscie zadbane sa. Okolica piekna, duzo drzew. Wiosna, dzien sloneczny tylko sie wycieczkowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest moja najulubiensza pora roku, juz zielonawo i kwietnie, a jeszcze nie ma upalow, w sam raz na spacerowanie bez nadmiernego meczenia sie.

      Usuń
  10. Bardzo podobają mi się takie stare elewacje z drewnem. Piękna miejscowość. Skoro w handlową niedziele są takie tłumy, to jak jest w sezonie, kiedy do tego dochodzą jeszcze turyści? Aż strach się bać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzialas, jak wyglada to miasteczko w niehandlowa niedziele, dalam specjalnie linek z pobytu w 2012. Takie miasteczka sa jak wymarle, prawie puste, nielatwo kogos spotkac, a nie jest to miejscowosc az tak atrakcyjna, zeby tlumy ja odwiedzaly. Jest fajnie i spokojnie.

      Usuń
    2. To tak jak w Konstancji. Trafiłam akurat na wymarłą niedzielę, a byłam w sezonie jest to popularne miasto. Niedziele rano są sprzyjające dla wszystkich starówek.

      Usuń
    3. A jeszcze biorac pod uwage te wszystkie gowniane przepisy o ochronie danych i lawirowanie obiektywem, zeby jakas paszcza w niego nie weszla, to naprawde lepiej, kiedy nie ma nikogo.

      Usuń
  11. Uwielbiam te małe miasteczka niemieckie- są zawsze tak zadbane, wypieszczone, że czujesz się w takim miasteczku niczym w jakimś salonie. No i zawsze można zjeść coś pysznego-słodkiego, porcje takie, że bez trudu można nimi obdzielić 3 osoby. Jak ostatnio zamówiliśmy sernik (śmietanowy) to mało nie padłam z wrażenia i z przejedzenia.
    Takie płyciutkie strumyczki mój jamnior ubóstwiał, miał pewnie wrażenie, że brodzi w głębokiej wodzie, bo przecież miał króciutkie łapeczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze Toya ma jakis kryzys tozsamosci i wydaje jej sie, ze tez jest jamnikiem? Skoro wchodzi do wody o glebokosci w sam raz dla jamnika i ani kroku wiecej. :)))
      A co do slodyczy, to raz w tygodniu mozna zgrzeszyc, co nie? ;)

      Usuń
  12. A mi sie takie miasteczka podobaja wlasnie takie zaludnione, zatloczone w dzien handlowy! Wtedy dopiero maja urok, sa pelne zycia, kolorow - a nie takie wyludnione, puste, martwe...
    Uwielbiam lazic i snuc sie po miasteczkach , ktore zyja, w ktorch cos sie dzieje, a szczegolnie takie jarmarki czy festyny...
    Miasteczka bez ludzi to jak dekoracje w teatrze - martwe, nieozywione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam wole, kiedy jest spokojnie, a ludzie siedza w domach, wtedy moge do wypeku podziwiac i fotografowac zabytki. A nie zeby caly deptak zastawiony byl stoiskami. Jak bede chciala tlumow, to se podjade do duzego miasta i juz.

      Usuń
    2. No to zes nie utrafila w dobry dzien :)
      Za to ja bym byla w siodmym niebie :)

      Usuń
    3. Powiem Ci, ze z wiekiem coraz bardziej unikam ludzi i coraz lepiej sie czuje, kiedy ich wokol mnie nie ma. Chyba moglabym zyc w pustelni, byle z moimi futrami.

      Usuń
  13. Chyba cie rozumiem, choc u mnie obajwia sie to troche inaczej.
    Coraz mniej w ogole lubie spotkania z ludzmi, gosci, siedzenie i klepanie o dupie Maryni, itp - meczy mnie to. Mecza mnie byle jakie rozmowy o niczym i nie chce mi sie spotykac.Mam dosc small talka w pracy na codzien.
    Lubie za to byc w domu , w swoim grajdolku , ze swoim osobistym, bez zaklocen.
    On to juz w ogole nie chce nigdzie wychodzic.
    Natomiast jak potrzebuje wyjsc do ludzi to lubie tlum - ale anonimowy.
    Napase sie widokiem, napase, poobijam , popatrze na swiat i z radoscia wracam do grajdolka.
    W tlumie nie musze z nikim gadac - dlatego mnie nie meczy.
    Jest easy-going :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najczesciej poruszam sie z psem, sama wychodze rzadko, wiec tlum nam nie sprzyja, wprost przeciwnie. Stad moja niechec i omijanie tlumow z daleka. Im jestem starsza, tym bardzuíej unikam ludzi. Chyba czasy zmienily sie na tyle, ze i ludzie nie ci sami, co kiedys.

      Usuń
  14. Ale tam ladnie, jak kolorowo! I w dodatku ta wiosna, no i lody, mniam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego czlowiek czuje potrzebe wpasc tam co jakis czas i ponapawac sie atmosfera tego malego uroczego miasteczka.

      Usuń
  15. Urokliwe miasteczko!
    Powiadasz, że urządzenia wodne były bez wody, dziwy, a ja myślałam, że to u Niemców tryska calutki roczek ;)
    Jak byłam ostatnio u koleżanki w Hamm, to też był kwiecień i w ichnim Maksymilianparku, było pierdylion wodnych urządzeń i wszystkie działały, a zimno było jak ciort. W tej zimnicy wśród tej wody kręciło się mnóstwo dzieciaków odpowiednio odzianych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pamietam. Nie wiem, dlaczego nie wlaczyli jeszcze tych fontann i gier wodnych, moze bo zapowiadali przymrozki i snieg (pada dzisiaj caly dzien). Lepiej poczekac, niz potem pruc beton i latac (uatac) popekane rury wodne.

      Usuń
  16. O kurczaki w takim razie. Mam nadzieję, że się jakoś ilość rzeczy jakie się dzieją zmniejszy niedługo.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmniejszy sie dopiero, kiedy wroce z Polski i odwale obydwie czekajace mnie operacje. Mam nadzieje, ze sie zmniejszy ;)

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.