poniedziałek, 2 grudnia 2019

Ostatni dzien listopada...

... przypadl na sobote i byl niespodziewanie piekny, choc nieco chlodny, ale w drugim jesienno-zimowym polroczu tak bywa, kiedy jest slonce, robi sie chlodniej, a gdy temperatura rosnie,  czesto nastaje szaruga. Sobota przywitala nas sloncem, ale nie brakowalo tez chmurek. Nichts wie weg, jak mawiaja Chinczycy. Tym razem poszlismy wprawdzie znow wzdluz cmentarza nad Leine, ale zamiast skrecic w prawo w strone Kiessee, poszlismy w lewo, w kierunku osiedla, gdzie mieszkalismy poprzednio. Toyka najbardziej na swiecie lubi, kiedy jestesmy z nia oboje, ma swoje stado w komplecie i jest najszczesliwsza.
Pierwszym mostem, Otto-Frey-Brücke, przeszlismy na druga strone rzeki, bo doszly mnie sluchy o jakichs rzezbach nad woda, a ostatnio doszla kolejna.

Dochodzimy do Otto-Frey-Brücke

Na moscie. Po prawej nowo zbudowany hotel Holiday Inn

Na moscie

Juz po drugiej stronie rzeki

Na tylach Lockhalle co roku organizowane jest lodowisko, muzyczka gra, ludziska maja frajde


















No i znalazlam te rzezby, jakies twarze, uszy, slimaki. Ale w sumie dosc fajnie to wyglada.


Poszlismy dalej, choc przyznac musze, ze trasa brzegiem Leine w strone jeziorka jest duzo przyjemniejsza, moze dlatego, ze wiecej osob tamtedy chodzi. Z tej strony brzeg byl bardziej zarosniety, miejscami musielismy wspinac sie z powrotem na waly powodziowe, bo rzeka zakrecala i nie bylo miejsca do przejscia. W jednym miejscu natknelismy sie na jakis doplyw, wiec znow musielismy wspinac sie na waly, zeby mostkiem nad nim przejsc.


Labedzie odpoczywaja po odchowaniu mlodych

Toyka spotykala duzo kumpli po drodze, ona to uwielbia, a najbardziej, kiedy kumpel chce sie z nia ganiac. Ten pierwszy nie chcial. Mijamy most bez nazwy na Godehardt Straße.




Pod wszystkimi mijanymi mostami wyzywali sie grafficiarze


Tu natknelismy sie na doplyw, mapa powiedziala mi, ze to Mühlengraben. Trzeba bylo wspiac sie na mostek i wyladowalismy przy Sparkassen Arena - to taka wielofunkcyjna budowla, glownie wykorzystywana dla meczow koszykowki, ale nie tylko. Tuz przy hali zbudowano spory skatepark.



























Idziemy dalej, mijamy kolejna pare labedzi, tez juz samotnych po wychowaniu dzieci, sporo kaczuszek i wreszcie... spotykamy kumpla na nasza miare!
















Dochodzimy do mostu na Hagen Weg i przechodzimy nim na druga strone Leine. Wracamy do domu.



Po drodze natknelismy sie na kolejny projekt mozaikowy, lawke zbudowana przez dzieciaki z gorszych zachodnich dzielnic naszego miasta. Pokazywalam Wam kilka innych mozaikowych projektow, a wciaz powstaja nowe. Ta laweczka wyglada, jakby miala oczy i buzie z zebami.


Do domu wrocilismy tak ubloceni, ze trzeba bylo myc obuwie i kapac psa, bo Burek podstepnie wykorzystal nasza chwile nieuwagi i znow wyturlal sie w smierdzacych nieczystosciach.




Tylko jezor ze zlosci wywala




22 komentarze:

  1. Przyjemny spacer mimo błocka. Dziwne rzeźby, skojarzyły mi się z Alicją w Krainie Czarów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko slonce wyjdzie zza chmur, mnie zaraz chce sie zyc i gdzies powloczyc. :)

      Usuń
  2. Spacer zrobiliście niezły. Widocznie Toyka stwierdziła, że skoro Wy się myjecie codziennie, to Ona będzie miała tą przyjemność przynajmniej dwa razy w tygodniu...😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najzabawniejsze, ze ona wcale nie lubi sie myc w wannie, najchetniej by stamtad uciekla.

      Usuń
  3. Fajny spacer :) My niestety musieliśmy ograniczyć dalekie spacery, ze względu na zdrowie męża. Choć w sobotę było ładnie i nawet śnieżek rano poprószył odrobinkę, to na spacerze nie byliśmy. Samej mi się chodzić nie chce. A do tego musieliśmy dokupić kilka rzeczy. Właśnie skończyliśmy remont dużego pokoju, taki dość niespodziewany, i jeszcze zostało wprowadzenie kilku poprawek i... sprzątanie - masakra...
    Bardzo mi się podoba zdjęcie trzecie od końca - piękny pejzaż i świetnie skadrowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo zdjecie jest i moim faworytem :))
      Chyba powinnas sobie sprawic psa, skoro samej Ci sie nie chce chodzic. Pies to zawsze wyzsza motywacja, czy sie chce, czy nie - wyjsc trzeba i bestie wybiegac.

      Usuń
  4. Lubię rzeźby w plenerze, choć czasami trzeba się dobrze nagłowić co ona przedstawia.
    Chyba każdy pies (oprócz ras myśliwskich) lubi być z kompletem swego ludzkiego stada. Dla tych myśliwskich liczą się tylko kumple ze sfory.Ładnie tam- gdy okolica ładna to i błoto łatwiej przeżyć. A może Toyka uwielbia kąpiel a tylko nie wie jak o nią poprosić, więc się tarza w paskudztwie?;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak nie lubi kapieli w wannie, bo trzeba mocno pilnowac, zeby z niej nie wyskoczyla w trakcie i namydlona. Juz nam pare razy zrobila taki psikus i uciekla, kiedy na sekunde doslownie odwrocilismy uwage. :)))

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. W miescie jest kilka takich punktow z laweczkami mozaikowymi, nad Leine, niedaleko tej z dzisiejszego postu, stoi nawet podwojne loze malzenskie z betonu oblozone mozaika. Nie chce mi sie teraz szukac, ale pokazywalam na blogu wszystkie.
      Poszukalam:
      http://swiattodzungla.blogspot.com/2015/02/przyciaga-mnie.html
      http://swiattodzungla.blogspot.com/2015/02/stesknilam-sie-za-wami.html
      https://swiattodzungla.blogspot.com/2016/08/hiszpanskiej-owcy-dwojga-imion.html

      Usuń
  6. Podobają mi się takie nadrzeczne terytoria. Ładnie to wygląda na Twoich zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele mamy tej wody w miescie, ale lepsze to niz nic. Moja Lodz, mimo ze lezy podobno nad 19 rzekami, nie ma czegos takiego jak bulwary, bo wszystkie rzeczki sa podziemne.

      Usuń
  7. Fajny spacer i piękne zdjęcia, a szczególnie właśnie to trzecie od końca :)
    Toyka w czasie biegu tak zabawnie łapie uszami wiatr :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toya ma uszy stojace jak u pinczerka, kiedy biegnie. A swoja droga fajnie by wygladala z uszkami na sztorc, nie uwazasz?

      Usuń
  8. alez te twoje rzeźby to istny Dali. oraz piękne tam macie tereny, wiem już to pisałam wiele razy. i na razie jeszcze bez śniegu jak widzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na szczescie bez sniegu, bo na sama mysl, ze musialabym slizgac sie w drodze do roboty, jeza mi sie wlosy na karku. Im mniej zimy, tym dla mnie lepiej.

      Usuń
  9. Rzeźby jak to rzeźby😀 pogoda,sprzyjała spacerom, niecfo co dziś, bo,przynajmniej u mnie,pada deszcz i jest dodupnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na szczescie nic nie pada i nawet zrobilo sie cieplej, co w zwiazku z moimi dzisiejszymi przygodami bylo prawdziwym blogoslawienstwem.

      Usuń
  10. Bo to jest lwica i ona chce was bronić i musi ukryć swój prawdziwy zapach, o! A wy jej nie doceniacie! Skandal!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrrr... Kocur, Ty mi sie nie narazaj! Niech tam Twoje koty robio za lwy, sa blizej gatunkowo. :)))

      Usuń
  11. Źle napisałem chyba w notce, chodziło o wujka, coś z zębami chyba miał i nie za bardzo miał ochotę jechać.

    Już dziś pierwszy dzień byłem w pracy. Jak na razie jest całkiem dobrze, chociaż dużo nowych wiadomości.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumialam, ze o tate chodzilo, a po jego chorobie, to sie troche zaniepokoilam.
      Wpadniesz w rutyne, na razie jest wszystko bardzo nowe.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.