wtorek, 3 lipca 2012

Domy, domy... (12)

Dobiegam powoli konca mojej wedrowki po domach, w ktorych przyszlo mi zyc, dluzej lub krocej. Domow, ktore albo kochalam, ktore byly mi obojetne lub ktorych nie polubilam. Domow, z ktorymi zwiazane byly przyjemne przezycia i wspomnienia lub wprost przeciwnie. Domow z moich nigdy nie zrealizowanych marzen tu niestety brak. Moze kiedys, choc czasu zostalo mi nie tak wiele...


Smiem przypuszczac, ze to juz ostatnie moje miejsce na ziemi, ze zostanie mi oszczedzona kolejna przeprowadzka. Dobrze mi tutaj, bo choc mieszkanie nie jest duze, jest przytulne, a takich sasiadow, jakich mamy, mozna sobie tylko zyczyc.


Chociaz... kto wie, co mnie jeszcze w zyciu czeka. Moze bedzie mi dane stac sie posiadaczka domu, najlepiej w lesie, z bardzo duzym ogrodem, pelnym kwiatow kwitnacych przez caly rok. Z wiewiorkami, ptakami, ktore moglyby mnie rano budzic, z motylami i biedronkami. Z krzakami malin i drzewami owocowymi. Gdzie psy mialyby wybieg, a koty mogly wspinac sie po drzewach.


4 komentarze:

  1. o rane, aż 12 domów? niezły wynik! a dlaczego tu nie ma żadnych komentarzy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo to bylo jeszcze w czasach, zanim odkryla mnie Wroclawianka. Wtedy pisalam sobie a muzom do szuflady. ;)

      Usuń
    2. A to profany i niewdzięczniki jedne!:))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.