poniedziałek, 24 czerwca 2013

Ciezki kaliber.

Niewielu z nas ma to szczescie w zyciu, ze do konca dni swoich nie musi uwazac na to, co i w jakich
ilosciach jada. Takim szczesliwcem jest moj slubny, ktory odkad dorosl, nie zmienil sie ani na jote, jesli chodzi o figure. Ten to moze jesc, co mu sie zamarzy, slodycze pochlania w ilosciach hurtowych i nie ma takiej opcji, zeby przytyl. Wprost przeciwnie, z najwieksza latwoscia chudnie, choc nie chce. Nie szkodzi mu podjadanie po nocach, NIC mu nie szkodzi. Figure ma taka, jaka mial na swojej 18-tce i pewnie tak mu zostanie do konca zycia. Jakas taka przemiana materii z turbodoladowaniem, jeszcze dobrze nie zdola przelknac, a juz z drugiej strony wypada. No prawdziwy cud, panie, nic innego. Chcac uprzedzic Wasze domysly, powiem od razu, ze nie jest na nic chory, zadna nadczynnosc tarczycy czy cos w tym stylu, jest okazem zdrowia. Po prostu ten typ tak ma, a ja moge mu tylko pozazdroscic. Nie to, zebym
byla jakos strasznie gruba, ale po 50-tce troche sie posypalam na skutek zaburzen hormonalnych i dzialania ubocznego przyjmowanych przeze mnie lekow.
Trzymalam sie przez pol wieku w rozmiarze 38 i nawet trzy ciaze nie zaszkodzily mojej figurze, zawsze wracalam do punktu wyjscia. Nie powiem, wymagalo to ode mnie dyscypliny, ale dawalam rade.
Az tu nagle...
HELP!!! Zaczely sie silownie, diety, bajery-rowery, a kreseczka na wadze dalej wedrowala do gory. Wreszcie po kilku latach bezowocnych wysilkow, postanowilam pogodzic sie z wlasnym wygladem, chyba juz tak musi zostac. Na pocieszenie moge sobie codziennie wmawiac:           ---->
No i dobrze! Pal licho rozmiar, dopoki mieszcze sie na lozku, nie jest tak zle. Dopiero, gdy zaczne sie wylewac poza legowisko, przyjdzie pora na zamartwianie sie, na razie cieszy mnie moja ponadprzecietna osobowosc.
Przeciez nie bede zarla tasiemcow, ani smazyla sie od srodka pochlaniajac Dinitrofeno, a jeszcze nie wynalezli czegos bezpiecznego, szybkiego i nie szkodzacego zdrowiu. Nooo, czesciowo wynalezli, ale mnie na to na razie nie stac. Sie idzie do doktora, on ma taka pompke i... czary-mary, wracasz do domu bez brzucha oraz innych nadmiarow tu i owdzie. A co najlepsze, w tych miejscach juz nigdy wiecej nie narosnie. Marzenie! Kiedy moze wygram w totolotka, to sie poddam i napisze Wam, jak bylo. Dla zobrazowania, moze byc tak:






                                   Albo tak:






Zreszta nie jest tragicznie, bo wedlug uczonych w BMI, mam jedynie lekka nadwage.
Untergewicht-niedowaga, Übergewicht-nadwaga


Ten caly BMI (Body Mass Index) oblicza sie nastepujaco:
           
               masa ciala w kg
 BMI =   ------------------------
               (wzrost) 2  (do potegi drugiej)

A tak naprawde, to ja jestem tylko troche za niska, he he he! Tyle tylko, ze w moim wieku chyba juz nie urosne. Ot, problem!



Jak juz kiedys pisalam, nadwaga staje sie powoli przeklenstwem cywilizacyjnym. Pozywienie mamy na wyciagniecie reki, nie musimy go zdobywac, glodujac w miedzyczasie. To, co jemy, jest w wiekszosci przetworzone, ulepszane i pompowane chemia, co ma rowniez niemaly wplyw na przybieranie na wadze. Przy czym przybraly na sile zaburzenia odzywiania na tle psychicznym. Albo zajada sie stres, albo przestaje jesc w ogole.










W krajach, gdzie najwiekszy odsetek obywateli ma znaczaca nadwage, panuje jednoczesnie kult piekna, szczuplosci, fitnesu. Znakiem czasow jest zjawisko coraz czestszej nadwagi u dzieci. Jeszcze do niedawna Polska byla chlubnym wyjatkiem w Europie, ale po przemianach upodabnia sie do lepiej rozwinietych krajow zachodnich, co wcale nie jest dobrym zjawiskiem.
Sama u siebie czuje te dodatkowe kilogramy, juz nie jest mi tak lekko, jak wczesniej. Tylko ja nie dorabiam sobie filozofii do wlasnej nadwagi, ze dobrze sie w niej czuje, wprost przeciwnie, wiele bym dala, zeby stracic ten balast i wrocic do swojej poprzedniej wagi.
Gdybym ci ja miala... takie body jak ta niewiasta, pelne, kobiece i sexy, tez pewnie bym nie narzekala. Podobno panowie wola pelniejsze bialoglowy od klekoczacych szkieletow, moj slubny na mnie nie narzeka. Ale tez nie narzekal 30 lat temu, wiec jak to jest? Czy on aby czegos ode mnie nie chce? Z wyrachowania mnie tak komplementuje, czy co?

48 komentarzy:

  1. Nawet nie doczytałam do końca! Wybacz, ale nie chcę się stresować! Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry Panterko!Też już mi trudno zadowolic siebie i wygladać tak, jak bym chciała. pewnie się nie da, bo wszelkie restrykcje i ograniczenia jedzeniowe prędzej czy póxniej stają sie trudna do wytrzymania katorgą.A poza tym trzeba coś pozywnego jeść, żeby siłe do roboty mieć!Musiałabym jednak pracować jeszcze cięzej by zeszczuplec do satysfakcjonujących mnie rozmiarów. No bez przesady!
    Trudno - jestem mała kluseczką i pókim zdrowa trzeba się cieszyć tym, co jest!
    Bo zdrowie przeciez najwazniejsze - nie wyglad!I dobre samopoczucie - ten wewnetrzny spokój i wiara w to, że da się radę jeszcze pchać ten wózek i radosć, że ma się obok towarzysza do tego pchania, ktory akceptuje nas takimi, jakie jestesmy!:-)
    Usmiech zasyłam i westchnienie ulgi, bo i u mnie nareszcie chłodniej i pada!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kluseczka - slodkie! Pozostanmy jednak przy bogatych osobowosciach i zbyt niskim wzroscie, Olenko. Brzmi dostojniej. :)))

      Usuń
    2. Ach, chociaz juz leciwa, to wcale nie chcę być dostojna! Brykam z kozami i lat mi ubywa - wagi nie, ale co tam!:-))
      Dobrego dnia Panterko!:-)))

      Usuń
    3. No przecie nie mowie, ze Ty masz byc dostojna, tylko ze nasza nadwage zwac mamy dostojniej :)))

      Usuń
  3. Dobrym sposobem na problemy o jakich piszesz Panterko, jest lustro lekko wyszczuplające...stajesz przed takim i voila ....figura jak marzenie ;)
    Przez przypadek jestem w posiadaniu takiego zwierciadła i powiadam Ci, to najlepsza "metoda" na sylwetkę marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupuję ten pomysł! Wyjaśnia on dlaczego raz na ruski rok zdarza mi się dobrze wyglądać w lustrze :)

      Usuń
    2. Beatko, pomysl nieglupi (dla mnie), ale co maja powiedziec ci, ktorzy beda mnie live ogladac?

      Usuń
    3. Najmniej mnie interesuje, co sobie myślą patrzący na mnie. Ja wiem, że wyglądam szczupło ha ha ha ....

      Usuń
    4. No patrz, a ja sie przejmuje opiniami :(

      Usuń
    5. Panterko, no coś ty...Myślałam że babka z TAKIM gadanym się nie daje opiniom!

      Usuń
  4. No właśnie, Aniu, jak to jest z tymi mężami? Czy oni tylko tak mówią, czy faktycznie wciąż nas akceptują? Chyba nie da się dojść do prawdy, więc lepiej przyjąć, że nie łżą. :)
    Ja też powinnam się w końcu pogodzić ze swoją nadwagą, życie sobie zatruwam, a jakoś nic się nie zmienia. raz w tę, raz we tą, głównie jednak w tą drugą...
    Fajny tekst, dowcipny i lekki ( a temat depresyjny i ciężki:)
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba juz tak byc musi, 50-tka to poczatek starosci, a pierwszym objawem jest spowolnienie przemiany materii, potem zaczynaja sie kolejne drobiazgi. I trzeba sobie brutalnie przypominac co rano: jesli po 50-tce budzisz sie i nic nie boli, to nie zyjesz. :)))
      I tym optymistycznym akcentem...

      Usuń
  5. hihihi. Pocieszne! Grunt to mieć dystans do siebie. Fajnie napisane.
    Ja podobnie jak Twój ślubny nigdy nie miałem problemów z nadwagą

    OdpowiedzUsuń
  6. Tobie to dobrze ja nie moge powiedzieć że jestem za niska- mam 180 cm i pogrubiające lustro w domu!a ubrania mi sie kurczą niezależnie od tego z czego są uszyte.pozdrawiam joguzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joguziu, Ty masz wzrost modelki i tego sie trzymajmy. Lustro wyrzuc i, jak radzi Beata, kup sobie wyszczuplajace. A ciuchy zmniejsza Ci ta wredna kaloria, pisalam przeciez. Sprobuj ja namierzyc i zabic na smierc.

      Usuń
  7. Twemu Ślubnemu podobasz się bez względu na rozmiar ;-) Zresztą, tak między nami, to czy rozmiar jest najważniejszy? Ale, żeby nie było...rozumiem tych, co ze względu na dyskomfort, chcieliby i podejmują wysiłki, żeby było ich trochę mniej. Ja jestem typem Twojego Ślubnego i chciałabym odrobinę w drugą stronę i co? I kicha, chociaż starałam się przez lata. W końcu zaprzestałam starań, bo po co mam się stresować? Ale faktem jest, że odżywiam się zdrowo i nie lubię nie tylko mięsa, ale również słodyczy ;-) I innych tuczących "przysmaków" typu chipsy, frytki i takie tam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chipsow, frytek i coli nienawidze, nie slodze napojow, ale niestety lubie slodkosci i zdarza mi sie grzeszyc, choc nie powinnam. Musze jednak jakos odreagowywac stres, a czekolada jest podobno swietnym lekarstwem.

      Usuń
  8. Z tą wagą to niestety tak już jest... :(... Też jeszcze 3 miesiące temu ważyłam 3 kg mniej i cieszyłam się, że dobrze się trzymam na swojej diecie (nie odchudzającej, a zwykłej)... No i teraz jest jak jest... ;/. Trzeba się polubić takim jakim się jest i zmiany jakie zachodzą w organizmie też... ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne, bo ja latem raczej chudne, gorac odbiera mi apetyt, wiecej latam na spacery i wypijam hektolitry wody.
      Ja tam Cie lubie. I te 3 kg tez. :)))

      Usuń
    2. Dziękuję :)! Tego mi było trzeba :)... A ja przytyłam przez hormony (antykoncepcyjne). Gdy brałam byłam właśnie szczuplejsza...

      Usuń
    3. Ja mam to juz za soba, nie wiem, czy sie cieszyc, czy wprost naprzeciwko.

      Usuń
  9. Współczuję, że Ci się tak zmieniło. Ale zawsze pozostaje nadzieja, że jednak się odmieni w drugą stronę. A jeśli nie, to na pewno też nie jesteś w tak złej formie, skoro ciągle ćwiczysz. W tym momencie dbałabym po prostu już może niekoniecznie o linię, ale choć o formę :).
    Wiesz, że ja też ciągle nad sobą pracuję, ale według mnie tak właśnie trzeba :).
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieje to ja juz dawno stracilam, nie odmieni sie na lepsze, musze nauczyc sie z tym zyc, nie mam wyjscia. No chyba, ze... tasiemiec ;)
      Bo silownia mnie nie odchudzila.

      Usuń
  10. Ehh, ta waga. Ale racja, że nie ma się co za bardzo stresować, bo to nic nie daje. Łykać tasiemca .... obrzydliwe .... Moja znajoma kupiła kiedyś coś na odchudzanie w Internecie, to się o mało co nie przekręciła. Mąż zawoził ją w trybie natychmiastowym do szpitala, bo wątroba przestawała jej pracować. Na szczęście wyszła z tego.
    A z tymi mężami to chyba już tak jest, że jak się na kogoś codziennie przez lata patrzy, to się tych paru dodatkowych kilogramów nie widzi.
    Sama nie zauważyłam, jak mój posiwiał, dopiero, gdy oglądam zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odwazylabym sie kupowac lekow w internecie, za duzo bylo przypadkow zachorowan lub zgola smierci.
      A z mezem chyba masz racje, tez mi jakos jego siwienie umknelo, a na zdjeciach ma takie fajne ciemne wlosy.

      Usuń
  11. Ja należę do tych kobiet o bardzo kobiecych kształtach, jak pani na ostatnim obrazku...a marzą mi się wąskie bioderka, chudziutkie nóżki...no i z 10 cm wyższa bym chciała być...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem raczej z tych wyzszych (172cm), wiecej bym miec nie chciala wzwyz, ale za to mniej wszerz.

      Usuń
    2. A ja za swoje "fszesz" chciałabym trochę wzwyżu...tylko niech się cycki nie skurczą...a tak na serio, byłam bardziej kluska, ale choróbsko i przygody Modnopleśniowe i przedszkolne pozbawiły mnie z 10 kilo...a teraz antek dba, żebym czasem nie przytyła:D

      Usuń
    3. Musze sobie takiego Antka kupic, praktyczne urzadzenie. Chociaz Kira od biedy moze za Antka robic.

      Usuń
  12. U mnie teraz niedowaga. Przez stresy, przez latanie przy Absorberach, niedojadanie. Przy 174 waga 54 kg...Oczywiście "spadło" nie stąd co trzeba, a jak i stamtąd spadło to znów za chude się zdaje...:D
    Eee.....
    A faceci- to dziwne stwory. Czy mam wiecej, czy mam mniej- jest dobrze. Węszę w tym podstęp....;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie tak jak ja! To za nic w swiecie nie jest bezinteresowne!
      Zeby to chcialo spadac w biodrach, a zostawac w cyckach... A tu, prawem grawitacji z cycek spada na odwlok. :(

      Usuń
  13. Rozumiem, ze nosisz rozmiar 40-42 :) i stad ta tesknota za 38!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mam też lekką nadwagę i jest mi z tym dobrze . Kiedyś nosiłam 36 teraz mam 44. Po 50 już tak bardzo się nie przejmuję nadwagą - po prostu zamiast dietę,zły humor - wybrałam jedzenie . Dużo spaceruje z psem . Od paru lat moja waga stoi w miejscu :) Ubieram się tak żeby w niektórych miejscach zasłonić to co nie powinnam pokazywać i jest ok. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedziec, ze czlowiek nie jest osamotniony w swoich strapieniach. Mnie jednak nie jest w zadnym wypadku z tym dobrze, wczesniej czulam sie znacznie lepiej, nie tylko psychicznie, zylo mi sie lzej.

      Usuń
  15. a mnie los wzrostu poskąpił, za to jak skończyłam 55 lat postanowił to nadrobić i zaczęłam w szerz rosnąć. no popatrz, coś się tam pokiełbasiło i trudno!
    ale powiem ci, ze te chude kobitki to maja większy kłopot. zmarszczki im bardziej widać, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest argument, ale mnie caly tluszcz sila grawitacji zalegl na tylku i brzuchu, omijajac skrzetnie paszcze, zamiast wypelniac na niej rowki zmarszczkowe, a co najgorsze rowniez cycki. I co Ty na to?

      Usuń
  16. I co ja tu teraz mam mądrego napisać ...hm ....po pierworodnej nigdy nie wróciłam do wagi 50 kg,170 wzrostu , katowałam się z 14 lat wieloma dietami byłam przez wiele lat bulimiczką , straszne to były dla mnie czasy , przed urodzeniem najmłodszej w trzy miesiące schudłam z 15 kilo , a potem okazało się że jestem w ciąży , , i tak się to kulało aż nadeszły czasy wypożyczalni i w jeden sezon ze stresów , pracy schudłam bez diet , mogłabym jeszcze zrzucić co nieco , chodzę na swój fitness , mam czym oddychać , na czym siedzieć już się polubiłam i zaakceptowałam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem zazdroscilam anorektyczkom, ze maja tak silna wole, zeby w ogole nie jesc. Mnie tej woli brakuje.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.