Mieliscie kiedys wszy? Ja nieraz.
Moj ojciec ma specyficzne poczucie humoru, bo na przyklad zapytany, czego tak drapie sie po glowie, najczesciej odpowiada: bo mam wszy, a cale zycie nosi polcentymetrowe wlosy i zadna wesz nie pokusilaby sie tam zapuszczac, bo brak szansy na przezycie. Jako dziecko sluchalam tych jego zartow i w najmniej odpowiednim momencie powtorzylam je. A bylo to tak.
Jechalam z babcia tramwajem i skrobalam sie przez caly czas namietnie po glowie, a zapytana, odpowiedzialam bez namyslu formulke o wszach. Babcia popatrzyla na mnie z gory, a tam... faktycznie cos sie na lbie rusza. Szybko wysiadlysmy, choc do domu bylo jeszcze sporo drogi. Byly to zamierzchle czasy, kiedy zyjatka usuwalo sie jakimis domowymi, smierdzacymi sposobami, a czesto po prostu golilo glowy na zero. Juz nie pamietam jak, ale jakos babcia dala rade. Bez golenia.
Drugi raz przymierzylam czapke kolezanki z podstawowki i przelazlo na mnie, znow sie drapalam. Tyle ze mama szybko zauwazyla, wyczesala mnie gestym grzebieniem, wiec nie zdazyly zlozyc jaj. Zreszta w tamtych czasach szkolna higienistka regularnie sprawdzala dzieciom glowy i jakos nikomu nie przyszlo na mysl, ze jest to gwalcenie praw dziecka. Kazdy byl zadowolony, ze zaraza sie nie rozprzestrzeniala.
Potem dlugo byl spokoj, az do mojego wlasnego macierzynstwa, kiedy to najstarsza nie tylko zniosla mi te zwierzatka z przedszkola do domu, ale zdazyla je sprzedac mnie, z gnidami wlacznie. Ale mialam jazde! Maz byl w tym czasie juz w Niemczech, a ja sama z dwojka dzieci. Moglam wiec co wieczor sciagac dziecku gnidy z wlosow, sama pozostajac bez opieki. Na szczescie sasiadka podjela sie grzebac mi w glowie, bo inaczej chyba musialabym sie ogolic. Dlugo to trwalo, bo co trzy dni musialysmy robic kompresy z jakiegos zajzajeru, ktory nabylam w aptece, wstydzac sie wydukac, czego potrzebuje. Dzialalo toto na wszy, ale nie na gnidy i te musialy byc sciagane z wlosow paznokciami. Bleee... Jakos sie jednak w koncu pozbylysmy pasozytow, bez strat w owlosieniu.
Od tamtej pory nie mialam z wszami wiele do czynienia. Az niedawno, podczas telefonicznej rozmowy ze znajoma, uslyszalam, ze to znow szkolny problem. Jej bratanek nocowal u niej w weekend i przelazlo na nia. Wyobrazacie sobie? W Niemczech w XXI wieku w szkolach panuje wszawica! Ano przyjmuje sie bez opamietania jakichs azylantow i poszukiwaczy pracy z Europy wschodniej, wiec na efekty nie trzeba dlugo czekac. Malo tego, zanotowano przypadki gruzlicy, a przeciez od tak dawna zaniechano szczepien, bo choroba ta zostala w pelni opanowana.
No to chyba Houston, mamy problem...
Wiosną w Trójmieście zamknęli kilka przedszkoli na parę tygodni, bo była epidemia wszawicy. XXI wiek w Polsce. ;)
OdpowiedzUsuńWitaj, Riamone, w mych skromnych progach i sie rozgosc oraz czuj jak u siebie. :))
UsuńZle sie dzieje, zarowno u Was, u nas, jak i w calej Europie. Tak byc nie powinno.
Taaaaaaaaaaaa ... wszystko co wstrętne i złe to z Europy Wschodniej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDo niedawna to NRDowo to tez była Europa Wschodnia wiec niech te Germańce patrza na siebie !!!!
A wszy w czasach przedszkolnych czy szkolnych miał prawie kazdy ...
Tez walke z nimi pamietam jak mieszkałam w internacie ..... bardzo niemiłe wspomnienie.
Och, Alison, przecie Polska to teraz juz zachod! ;)
UsuńPlaga sa rumunscy zebracy i zlodzieje, roznoszacy nie tylko wszy, ale i niebezpieczne choroby. Ot, zachcialo sie wspolnej Europy niektorym! :)))
Normalka - każdy to miał. Co roku jeżdziłam na kolonie. Przed wyjazdem całą kolonię sprawdzano - o matko jak ja się wtedy bałam że może mam wszy , ale zawsze jakoś miałam szczęście. Potem moja Weronka przyniosła i całe siedziałyśmy wysmarowane i śmierdzące a jaki wstyd w aptece - oczywiście zawsze jest kolejka w takich sytuacjach .
OdpowiedzUsuńAnia ?? to od niemca nie można złapać wszy ?? - aaa rozumiem są lepsi od azylantów bo to taka czysta rasa
Jesli Niemiec zlapie od azylanta, to i od Niemca zlapac mozna. Wszystkie moje dzieci przez okres szkoly, obozow i kolonii nie mialy tego problemu, on zaczal sie po otwarciu granic. To chyba mowi samo za siebie.
UsuńDobry temat od rana do sokawki.U Krysi szczury/od Niej wchodzę na blogi innych ulubieńców/a u Ciebie wszy-ja na to mówię"ruskie czołgi" i nie wiem skąd mi się wzięła ta nazwa:)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam czy miałam te żyjątka-do 15 roku życia nosiłam warkocze.Sprawdzano głowy w przedszkolach,szkołach,koloniach i wszędzie gdzie były skupiska dzieci i jakoś nikt się z tego powodu nie burzył.Dziś nie można tego robić bo"tykalność cielesna",lepiej niech wszyscy mają hodowlę.
Nie jestem rasistką ale...też bym chciała,żeby każdy mieszkał w swoim domu jeżeli nie potrafi żyć tak jak żyją gospodarze.
Miłego dnia:)
Ps.Teraz mi jeszcze pełen pampers potrzebny od rana u mojej podopiecznej:)
Ps.1 Zaczynam świrować na punkcie...kotów.Dziś mi się śniły nasze koty,mógłby już ten Kajtek wrócić z giganta:)
A ja myslalam, ze koty Ci sie snily, bo zapragnelas miec swojego wlasnego. Ciekawe, czy Owczarka bylaby zadowolona z nowego lokatora w domu? :)))
Usuń:)To też.Myślałam o Janku i Maskotki czarno białej kotce.Owczarka to typowy pies na koty i inne ruszające się zwierzaki;wiewiórki,kaczki.Nie pamięta,że czegoś jej nie wolno ale po dwóch tygodniach pamięta na których drzewach w parku Rude grały jej na nosie.Stawia uszy i patrzy po drzewach wrzeszcząc czasami do mnie-a mówiłam,weź drabinę ze sobą!:))
UsuńTak wlasnie myslalam, ze to pies na koty. A wiec pozostaje Ci jedynie snic o cudzych mruczkach, bo na wlasne szans nie masz. :)))
UsuńA ja tam w to nie wierzę. Każdy pies się przyzwyczai do własnego kota. :)
UsuńNo chyba, ze najpierw go zje... ;)))
UsuńPotwierdzam słowa Gosianki. Moje psy w stosunku do kotów zachowywały się na początku jak dzikie bestie żądne krwi. Teraz się z nimi bawią. To tylko kwestia czasu. Co nie znaczy, że obcych kotów nie będą ganiać, bo ganiają.
UsuńWszy przerobił chyba każdy. To ogólnoświatowa plaga. Znajomi we Francji też walczą.
Noooo,ja tak liczę na zmianę charakterku mojej Owczarki bo jak patrzę na niektóre kociska to aż mi się mocno uaktywniają plany posiadania takiego ze względu...na towarzystwo dla niej:)Pokój z drzwiami mam!:)
UsuńOrko, świetnym patentem są siatkowe drzwi, jak u Gosianki. U mnie sprawdziły się w 100%.
UsuńIzolowanie zwierzaków nic nie daje, wręcz przeciwnie - nakręcają się.
Usuń...pamiętam kontrole higienistki, nikt wtedy nie narzekał, ba nawet jak jakieś pasożyty znaleziono to dziecko zostało zabierane tak aby nie ucierpiało za dużo. Wiadomo jakie są dzieci. Szkoda, że dzisiaj brak takiej opieki. Z drugiej strony wszystko zależy od domu, rodziców i higieny osobistej. Widać świat idzie do przodu a my ludzie się cofamy. Tak jak pisałaś duży wpływ ma na to migracja ludności, czekać tylko kiedy i ospa się odrodzi...
OdpowiedzUsuńOspa jak ospa, ale ja sie zastanawiam, kiedy rusza od nowa szczepienia przeciw gruzlicy, bo problem juz jest, a nic sie dotad nie dzieje.
UsuńI Ty mi tu z higiena osobista, qrna, nie wyjezdzaj! U nas z tym w porzadku, a jednak wszy nam sie przyplataly, bo to zarazliwe badziewie. :)))
No tak , skoro szanujemy prawa to mamy wszy...
OdpowiedzUsuńCoś za coś...
Jakoś nie miałam wesz wszów ??
Eeeee...
Ale siedziałam pamiętam w 2 klasie z koleżanką , która miała wszy...
Jakoś nie przelazły na mnie ,
ale akcja była od razu w całej klasie
i odwszawianie.
Teraz nie wiem co robią, bo wnuki też nie miały.
Aż zapytam z ciekawości...
Nie mialy, to beda mialy predzej czy pozniej, wedle wszelkiego prawdopodobienstwa. :)))
UsuńCo tam wszy, w zeszłym roku była plaga świerzbu!!!! Dzieciaki u sąsiadów miały wszystkie, mieli też rodzice i sprzedali koleżance, która ich odwiedziła. Dziecko przywlokło z przedszkola. Mało tego w Warszawskich przedszkolach też się o tym słyszało. Co, jak co , ale nie pamiętam z dzieciństwa, aby coś takiego się działo. Świerzb to grasował w czasie okupacji (mama opowiadała, Ruscy go przynieśli).Wszy owszem, moje siostry ponoć miały, ja nigdy ze szkoły nie przyniosłam. Dopiero w dorosłym życiu przywlokłam z pociągu do Warszawy. Na szczęście żywe były ze trzy, parę gnid, które szybko siostry wyciągnęły, tak, że obyło się bez zajzajerów na głowie. Świerzb chyba gorszy, ale miałam stracha, bo nocowałam wtedy u tych znajomych na Mazurach. Smarowali się wszyscy jakąś maścią. Na szczęście nie przelazło na nas, ale długo, jak mnie coś zaswędziało to wpadałam w panikę.
OdpowiedzUsuńMnie wystarczy tylko slyszec o wszach albo pchlach, zebym juz sie drapala wszedzie!
UsuńJa sama swierzbu nie mialam, ale jedna dziewczynka z podstawowki podlapala i musiala siedziec w domu na kwarantannie, poki sie nie wyleczyla.
A w pociagu moja mame pogryzly pluskwy. Bleeee....
Aleś temat zadała :)))
OdpowiedzUsuńMiałam wszy, a jakże, do mnie lazły, a do mojego brata już nie na ten przykład.
Pierwszy raz zdarzył się mi w VI, czy VII klasie. Załapałam je od koleżanki z klasy. U niej w domu był syf, kiła i mogiła i nie szło tego dziadostwa wytępić, bo mamuśka miała na to wyrąbane. Na szczęście koleżanka nie kontynuuje tej niechlubnej tradycji w swojej rodzinie. Ma fajne dzieciaki, męża i czyste ;)
Drugi raz przywiozłam wszy z obozu wędrownego. Procedura pozbycia się paskudztwa była taka, że mama moczyła mi włosy w denaturacie, zawijała głowę jakąś pieluchą, folią i rano głowa była myta i zaczynało się wyczesywanie. Koszmar.
Wszy mają się, niestety doskonale. Czytałam kiedyś wypowiedzi mam Polek, mieszkających np. we Włoszech, czy Wielkiej Brytanii i pisały, że wszy są tam na porządku dziennym, nawet w rodzinach, zdawać by się mogło - "normalnych", a nawet dobrze sytuowanych. Zwrócenie uwagi przez nauczycielki nic nie daje, bo mamuśki owe mają to gdzieś. Co te polskie kobiety bardzo szokuje i wcale się nie dziwię.
A azylanci to swoją drogą, temat rzeka.
No wlasnie, na nic cala kampania antypasozytowa, kiedy chocby jednaj z mamus sie nie chce. Wszystko zaczyna sie od poczatku i mozna tak bez konca. Jak wyzej wspomnialam, moje dzieci przeszly przez rozne szkoly i nic sie nie dzialo, a teraz to plaga.
Usuńa wyobrażasz sobie w przedszkolu wszawicę łonową? Te wszy w jednym z przedszkoli lokowały się dzieciakom w brwiach...maskara....
OdpowiedzUsuńsyf, kiła i mogiła....
Miłego piątku :****
Oesu! A juz myslalam, ze na dzieciecych bezwlosych memlonach. To juz ewidentnie od jakiegos doroslego...
UsuńPiateczek! No rzeczywiscie. Je przez ten szpital odnalezc sie nie moge w tym tygodniu, w srode zdawalo mi sie, ze to niedziela, bo siedzialam w domu i z wielkim zdziwieniem przyjelam wiadomosc od corki, ze byla w ratuszu cos zalatwiac. ;)
To milego, Emko :***
Super tematy od rana.Wszy ,szczury, myszy jednym słowem samo życie.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńJak bum cyk cyk nie umawialysmy sie z Krysia na te paskudne tematy, samo wyszlo. :)))
UsuńSciskam :***
Te milusie stworzonka widzialam ostatnio na glowie zaplecionej w warkoczyki nalezacej do malej murzyneczki...skakaly miedzy rzadkami...
OdpowiedzUsuńSzfystko zaczelo mnie swedziec...
:)***
Wyczesz teraz z takich wlosow wszy gestym grzebieniem. Juz chyba latwiej ogolic na lyso, mniej bedzie bolalo.
UsuńJa przy redagowaniu tego posta tez intensywnie sie poddrapywalam, bo mnie wystarczy o tym tylko pomyslec, a juz mam swedzenie. ;)))
Wszy mialam dwa razy, raz zarazilam sie w szpitalu od dziewczyny ktora na glowie miala drugie zycie. A najciekawsze w tej szpitalnej histori jest to, ze kazdy dzieciak ktory byl przyjmowany na oddzial mial sprawdzane wlosy, a dziewczyny ktore ja znaly powiedzialay mi potem ze ona byla juz wczesniej kilka razy leczona na laryngologi i zawsze prezychodzila z wszami. Drugi raz nie pamietam jak to diabelstwo zalapalam, ale wtedy scielam wlosy na chlopca. Jak ja bylam nastolatka to faktycznie byl problem z pozbyciem sie talatajstwa z wlosow, bo ten jakis ziolowy specyfik ktory nam na ten przyklad w szpitalu na lby nalozyli nie badrzo dzialal, ale potem jak moje dzieciaki zaraze do domu przyniosly z piaskownicy to bylo juz Pipi a to bylo super i nic nie trzeba bylo robic poza umyciem glowy dwa razy, przy czym drugi raz chyba po siedmiu dniach zeby zabic pasozyty ktore sie wylegly po pierwszym myciu. A kolezanka mojej corki to jak nie mogla sobie z pchlami poradzic to psa w Pipi kapala i efekt byl lepszy niz po wszystkich psich szamponach.
OdpowiedzUsuńA co do swierzbu, to ja pamietam, ze kiedy chodzilam do pierwszej, drugiej i trzeciej klasy podstawowki to higienistka regularnie sprawdzala nam glowy i rece, kazala rozchylic palce i sprawdzala czy ktos swierzbu nie ma. Wmojej klasie wszy sie zdarzaly, ale nie pamietam zeby ktos miala swierzb.
I gruzlica, tak wiem ze wraca. Jakis czas temu, zanim zamieszkalam w Londynie czytalam duzy artykol na ten temat. Najgorsze jest to, ze ona wraca ale jest bardziej zjadliwa niz ta ktora dreczyla nas wczesniej.
Kiedy mysmy przyjechali do Niemiec, zostalismy wezwani do wydzialu zdrowia i tam przeszlismy podstawowe badania, miedzy innymi przeswietlenie pluc pod katem gruzlicy. Tak mieli wszyscy cudzoziemcy, ktorzy osiedlali sie w Niemczech, czy to azylanci, czy tacy "Niemcy" jak my. Teraz ruch w Europie jest nieograniczony i niekontrolowany, a co za tym idzie, choroby maja rowniez ulatwione zadanie. Moze byc juz tylko gorzej.
UsuńWszy przy tym to naprawde maly pikus.
Naprawdę przykre... zwłaszcza gruźlica...
OdpowiedzUsuńNiestety zaniechano obowiazkowych przeswietlen, ktore wykrywaly gruzlice w jej wczesnym stadium...
UsuńWszami zarażałam się na każdych koloniach, z wyjątkiem ostatnich; mieszkałyśmy wtedy - cztery już zaprzyjaźnione od kilku lat dziewczyny - w jednym domku kempingowym i nie było od kogo się zarażać :) A z tych kolonii, na których nas nie owszawiano, jeszcze przywoziłam zwierzątka do domu. W szkole nas sprawdzano, choć też zdarzyło mi się przynieść. Ostatni raz widziałam wszy, kiedy córka przyniosła je z przedszkola. Został mi z tamtych czasów gęsty grzebień, doskonały do czesania kota; świetnie usuwa martwą sierść :)
OdpowiedzUsuńA ludzie - przynajmniej duża część - nie widzą dalej, niż czubek własnego nosa i myślą kategoriami typu "po nas choćby potop". I mają gdzieś fakt, że mogą kogoś czymś zarazić.
Ja tez gdzies jeszcze mam gesty grzebien, ale nie wpadlabym, ze mozna nim czesac kota. :)))
UsuńWidze, ze Ty masz jeszcze wiecej doswiadczen z wszami niz ja. Ciekawe, dokad ten swiat zmierza, ale cos mi mowi, ze do kompletnej zaglady...
W swojej szkolnej (i kolonijnej) karierze też parę razy miałam tę wątpliwą przyjemność. Zdarza się w najlepszej rodzinie, bo przecież moja rodzicielka była taką właśnie szkolną higienistką. Pamiętam te uciążliwe w stosowaniu preparaty i konsekwentne usuwanie pozostałości w wykonaniu mamy. Teraz słyszy się o tym mniej jakby trochę mniej. Chociaż owszem, tu i ówdzie te sympatyczne (grrr!) żyjątka jeszcze się pojawiają;). Gdzieś się przecież biedulki muszą podziać:))).
OdpowiedzUsuńMała dygresja: lepiej nie mieszać w to imigrantów, taka retoryka może być zarzewiem konfliktów.
Nie tak dawno my sami w podobnej roli występowaliśmy...
Errato, zgoda, ale my nie wleklismy ze soba wszy i gruzlicy, a to jednak mala roznica. Oraz teraz wlasnie slyszy sie o tym wiecej i czesciej. Kiedy moje corki chodzily do szkoly, nie bylo tematu wszy, za to teraz jest.
UsuńTo u Was tak jak u nas, dokładnie, z tą gruźlicą też.
OdpowiedzUsuńJa tam zawsze lubiłam jak mi gmerali w głowie w poszukiwaniu szwów. I nawet parę razy miałam, to mama wyiskała i było po. Ale potem jak mi córka do domu przyniosła, jeszcze w Polsce, to ja nie wiedziałam za co się złapać, na co patrzeć, czego szukać, jak te szwy wyglądają, olaboga! Te chodzące to jeszcze wypatrzyłam, ale te gnidy co się poprzyczepiałay do włosów... no nie wiedziałam i koniec! W końcu wpadłam na pomysła, wyrwałam włosa z tym czymś tam i wsadziłam pod dziecięcy mikroskop. Bleeeeee - i tak się nauczyłam jak wygląda wszawica. Nigdy więcej.
Nie mowilam? Nie tylko wiec w Niemczech wystepuja choroby, o ktorych przez ostatnie 40 lat nikt nie slyszal, a uslyszelismy za sprawa otwartej Europy, otwartej dla brudasow z Rumunii. Jakos wczesniej, przy takim natloku gastarbeiterow z Turcji, Jugoslawii, Grecji i innych, nie bylo to zadnym problemem. Trzeba przyznac, ze muzulmanie sa czysci, a ich dzieci zadbane.
UsuńNo to brakuje tylko tyfusu, dezynterii, dżumy i innej cholery a poczujemy się jak w średniowieczu.
OdpowiedzUsuńPluskwy podobno zdarzają się nawet w dużych hotelach w Hameryce. A wszy, a gruźlica... nic co ludzkie nie jest nam obce...
Czyli, zamiast sie rozwijac, wracamy w mroczne czasy koltunow i wszawicy. Alleluja!
UsuńMam swoje skromne zdanie na temat czasu: on idzie do tyłu. Dlatego współczesny człowiek nie ma czasu ... na nic. Dodatkowo był powrót do lat osiemdziesiątych, potem siedemdziesiątych, do lat dwudziestych, do wieku dziewiętnastego, był neoklasycyzm, secesja, neogotyk ... to gdzieś blisko jesteśmy mrocznych początków naszej ery... a może jeszcze gdzieś dalej poszukując DNA i komórki macierzystej ... Telepatycznie mówimy sobie 'hej' (z Indii do Francji) to i czas nauczyć się odczytywania bębnów i dymków...
UsuńMaczugi w dlon! Jezyk tak czy inaczej zanika, umiejetnosc pisania takoz.
UsuńWszystko zmierza po rowni pochylej do zaglady. Dobrze, ze ja tego nie dozyje...
No to ciekawie sie u Was dzieje...
OdpowiedzUsuńJa na szczescie nigdy z nimi nie mialam do czynienia i niech tak zostanie ;)
A u Was nie? Wszedzie jest to samo i dla mnie to nieco przerazajace zjawisko. :)
UsuńDobrze, że jak już wyjadę, to dziecko odchowane, tfu, tfu!!!
OdpowiedzUsuńAle beda wnuki narazone na wszy. Jak nie staniesz, d***a z tylu :)))
UsuńTutaj też wszawica. Może nie w takim wymiarze, że przedszkola zamykają, ale jednak... ;/...
OdpowiedzUsuńO rany, za naszych czasow byly to pojedyncze przypadki, sprawdzane i zduszane w zarodku. Teraz nie wolno "lamac praw dziecka" zagladaniem mu we wlosy, wiec zaraza sie rozprzestrzenia.
UsuńA ja myślałem że będzie tekst o ptakach :-) Chociaż wszy też trochę latają :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ha ha! Mialam dyzurne zdjecie ptaszka, to go sobie wkleilam.
UsuńPtaszki sa bardziej estetyczne od wszy. :)))