Honor.

Bóg, honor, ojczyzna - jak latwo sie wypowiada i jak daleko tym slowom do prawdy. Bo jak mozna honor zdefiniowac? Wikipedia jest jak zawsze niezawodna. Pozwole sobie zacytowac jedno zdanie:

Honoru nie wystarczy zadeklarować, podlega on udowodnieniu w sytuacji, która pozwala na weryfikację według norm moralnych danej społeczności.

I co z tego wynika? Ano dokladnie NIC.  A powinno, co najmniej w zyciu politycznym, w ktorym przyjelo sie mowic,  mowic, mowic. Przemawiac do idiotow, ktorzy lykaja gladko wszystkie frazesy, a robic swoje. Podobnie zreszta postepuje kosciol, ale gdziez bym smiala wymagac od kleru zachowan honorowych. Oni akurat maja honor w d***e. Boga i ojczyzne zreszta tez.
Wrocmy jednak do politykow. W polskiej, ale i zagranicznej polityce nie brak wszelakiego rodzaju afer i skandali. Jest tylko niewielka roznica w zachowaniu mezow stanu po wybiciu szamba. Zagraniczni politycy na ogol podaja sie do dymisji, skladaja samokrytyke, przepraszaja swoj elektorat za niegodne zachowania. Nie znaczy to wcale, ze robia to szczerze, ale co najmniej usuwaja sie z zycia publicznego, co ma stanowic pewne zadoscuczynienie dla zdegustowanych wyborcow.
Co robia nasi? Po otrzymaniu na glowe wiadra pomyj, rozgladaja sie zdziwieni, wystawiaja dlon i konstatuja, ze pada majowa mzawka, ktora jest bardzo zdrowa na cere. Po czym wracaja do pracy. Maja przeciez immunitety, ktore chronia ich przed zakusami wymiaru sprawiedliwosci. Nie zrzekna sie swoich przywilejow i zawsze licza na to, ze do konca kadencji ich skandaliczne zachowania pojda w zapomnienie.
Japonscy generalowie, po przegranych bitwach, popelniali harakiri, Nixon podal sie do dymisji po ujawnieniu afery Watergate, niemiecki prezydent Wulff ustapil po wyjsciu na jaw, ze skorzystal z darmowej gosciny w hotelu przyjaciela, niemiecka naczelna biskup(ka) ewangelicka, zlapana na jezdzie "pod wplywem" (nie miala wiele promili, nie spowodowala nawet wypadku), natychmiast zrezygnowala ze stanowiska. Przyklady mozna mnozyc. Nie twierdze, ze wszyscy zagraniczni politycy sa  tak ekstremalnie honorowi, jednak na ogol raz skompromitowani, nie waza sie pozostawac dalej w sferze publicznej.
W Polsce, co najmniej w ostatnim czasie, afera goni afere. Jak nie Sowa z przyjaciolmi podsluchuje, to znow marszalek sejmu wygaduje takie bzdury, ze scyzoryki otwieraja sie w kieszeniach automatycznie. Jak nie pijany biskup zabija na ulicach niewinnych ludzi, to inny bzyka dzieci przez dziesieciolecia. I zeby nie bylo, ze tylko polscy hierarchowie sa be. Nasz biskup Limburga, Tebartz-van Elst, wybudowal sobie za pieniadze parafian wielce wypasiona rezydencje, co poskutkowalo odwolaniem go przez papieza ze stanowiska. Odwolaniem, nie samodzielnym ustapieniem. Bo klechy, bez wzgledu na narodowosc, z honorem maja nie po drodze.

Zrodlo

Psia kosc, ja znow o klerze, a mialo byc o honorze politykow, a raczej o braku tegoz, szczegolnie u tych, ktorzy geby maja pelne frazesow na temat honoru.
Najostatniejsza perelka to slawetna podroz trzech politykow PiSu wraz z malzonkami do Madrytu. Powiecie: przeciez ich juz nie ma, zostali wyrzuceni. Otoz wlasnie, wyrzuceni, zamiast ustapic samemu po aferze na podobna skale, zwlaszcza, ze nie byl to ich pierwszy raz. Prezio nie wyrzucil ich wcale dlatego, ze byl szczegolnie oburzony ich skandalicznym zachowaniem. Nie! Oni juz wczesniej niejednokrotnie pokazywali, ze sa niehonorowi i maja sklonnosci do chachmectw. A trwali spokojnie dalej w zyciu politycznym. Teraz jednak strzelili prezesowi w stope, wyprawiajac podobne brewerie w srodku kampanii wyborczej. Kaczynski zmuszony byl ratowac wlasna d***e i wizerunek swojej dwulicowej partii.
Nie chce mi sie nawet wspominac o bandzie podpitych chuliganow, napedzanych przez kosciol i partie narodowe, ktorzy z honorem w gebach dewastuja miasta, by uczcic swieto niepodleglosci...


Ktory horror Wam sie najbardziej podoba? Glosujcie  TUTAJ.