Kilka wczesniejszych dni rozpiescilo nas na tyle, ze w sobote planowalismy wybrac sie razem z Guciem i jego tata na dluzszy spacer nad polozone niecale 30 km od Getyngi Seeburger See. I jakos glusi pozostawalismy na radiowe ostrzezenia i zblizajacej sie niepogodzie, chyba usilowalismy poprzez autosugestie zaczarowac rzeczywistosc. A ona miala wobec nas inne plany, wiec sobotni poranek powital nas deszczem, a nawet momentami lekkim sniegiem, ktory na szczescie blyskawicznie topnial. I diabli wzieli wyjazd.
Jakos nie usmiechalo mi sie mokniecie na nieznanym mi wygwizdowie i byc moze przedzieranie sie przez nadjeziorne blota. Stanelo wiec na tym, ze wybierzemy sie cos zjesc i padlo na Chinczyka. Wybralismy opcje BUFET, czyli jesz co chcesz i ile chcesz za naprawde niewygorowana cene. Co tu duzo gadac, serwowano takie pysznosci, tak sie obzarlam, ze z trudem moglam chodzic i gotowa bylam na smierc w tym blogostanie. Zyc bylo za ciezko.
Tymczasem jednak przestalo padac, wiec blyskawicznie zdecydowalismy skorzystac z okazji, przejsc sie i choc troche spalic ten nadmiar pysznych kalorii, jakie w siebie wpakowalismy. O dalszych wyjazdach nie moglo byc mowy, za duze ryzyko, ze znow sie rozpada, a wiec wybralismy Kiessee. Udalo nam sie nie zmoknac.
Ponuro. Nawet ptaki jakos posmutnialy. Bez slonca to nie to samo.
Przynajmniej jednak nie umarlam z przejedzenia, spacer uratowal mi zycie.
u nas też padało nawet bałam sie że jak zapowiadali śnieg wróci, a cieszyłam się nadchodzącymi cieplejszymi dniami jednak ciut mroźno było, słonecznie lecz zimno... brrr
OdpowiedzUsuńDzis u nas czysciutkie niebo, slonecznie, ale... -2°. Ta francowata zima nie odpuszcza! :(
UsuńJak poczytałam o bufecie, to zgłodniałam. Tylko jak tu iść na spacer o tej porze?:)
OdpowiedzUsuńMoze i lepiej, ze nie mialas okazji, bo pewnie tez bys sie tak niemilosiernie objadla, jak ja i ze spania nici... :)))
UsuńTeż się kiedys tak obżarłam w chińskiej knajpie w Melbourne. Ale to pyły takie pyszności, że naprawdę żal było zostawiać. No i jest co do tej pory wspominac.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia Aniu!***
Chinczyki dzialaja na psychike, niby mozna jesc, ile dusza zapragnie i czlowiek wrzuca w siebie jakies niewyobrazalne ilosci, a potem cierpi z przejedzenia. :)))
UsuńCiepla zycze, do nas wrocily minusy. :(((
:***
U mnie wczoraj był śnieg ale dzisiaj już wiosna od rana świeci słońce - ma być 8stopni :)
OdpowiedzUsuńZiiiiiimnoooooooo za oknem. Gdzie ta wiosna? Gdzie to cieplo? :(((
UsuńU nas, tutaj! A kuku! +15!
UsuńTeraz i u nas przygrzalo, wprawdzie tylko do 11°, ale zawsze lepiej niz mrus. :)))
UsuńNo tak to z tą pogodą było w ten weekend, że sobota piękna u nas, ciepła słoneczna bez wiatru a w nocy wichura i przymrozek a Niedziela mroźna i wietrzna aż w policzki szczypało i tylko zwodniczo słońce świeciło.
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj przepieknie, ale mroz taki, ze wychodzic sie nie chce. :)))
UsuńU nas też minusowo, ale słonecznie.
OdpowiedzUsuńSame korzyści z takiego wyjazdu mieliście i jedzenie, i spacer :))
No wlasnie NIE wyjechalismy, bo padalo, zostalismy w miescie i tu wykorzystalismy przerwe w deszczu, spacerujac klasycznie na znanym Wam Kiessee. :)))
UsuńCzytanie ze zrozumieniem się kłania hrehrehre ;)
UsuńOj tam, zdarza sie. :)))
UsuńDo nas ten deszcz dotarł w sobotę wieczorem, po osiemnastej, a później zmienił się w śnieg, ale wszystko do rana zniknęło, choć był spory mróz, a w dzień okropne wietrzysko i nawet słońce nie mogło wystarczająco ogrzać powietrza - było ziiimno!!!
OdpowiedzUsuńPS. miałam problemy z siecią (z winy dostawcy) i dlatego mnie nie było :)
Ja nie wiem, jak wczesniej ludzie obywali sie bez internetu. Dzisiaj mala przerwa i czlowiek czuje sie jak zeslaniec na Syberie, bez mozliwosci kontaktu z cywilizacja. :)))
UsuńDobrze, ze juz jestes z powrotem! ♥
u mnie dziś przepiekne słońce
OdpowiedzUsuńucieszę się tym
Slonce to i my mamy, a co! Nie cieszy mnie tylko temperatura na zewnatrz. :(
Usuńmnie wszystko cieszy
Usuńjestę między pogrzebem a wizytą u onk.
jak się dziś nie uciesze to kiedy?
Moze i masz racje? Jak nie teraz, to kiedy. W koncu zycie nie poczeka, az nam sie humor poprawi.
UsuńCiesze sie razem z Toba nawet tym przymrozkiem. :)))
nie poczeka
UsuńPoszlam je gonic na spacer. :)
Usuńw sobotę deszcz ze śniegiem. Niedziela ze słoneczkiem, ale jednak mroźna.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj kiedy idę do pracy świeci piękne słońce. I weź sobie tutaj coś zaplanuje :-)
U chińczyka nigdy nie byłam
Kiedy mnie w koncu odwiedzisz, masz jak w banku. :)))
UsuńLubię chińskie jedzenie :) I łatwo się tam obeżreć nieprzytomnie. Pogoda u nas zimna choć słoneczko wygląda ale mroźnie jakoś i nieprzyjemnie.
OdpowiedzUsuńFakt, jedzenie jest pyszne i zanim sie czlowiek obejrzy, chce peknac z przezarcia.
UsuńZnow bylam z Kira na 10-kilometrowym spacerze szybkim marszem, wiec sie spocilam. Zreszta slonce przygrzewa. :)))
U mnie śliczne słoneczko, ale ziiimnooo -
OdpowiedzUsuńChińczyk nie dla mnie - mam coś takiego, że nie skosztuję, a już wiem,że to niedobre - tak mam od
zawsze.
Pozdrawiam Ania
Ja lubie, ale tylko to, co znam, czyli kurczaka i kaczke, a zadnych morskich wynalazkow. Pyszne maja te warzywa w roznorodnych sosach, bambus i kielki wszelakie, ryz na sto sposobow. Jest z czego wybierac, bo czlowiek sam sobie naklada, co chce. :)))
UsuńAniu sprawdź czy u możesz zajrzeć na blok Grraszkowskiej czyli oczy szeroko otwarte? Profil pisze niedostępny i nie znaleziono bloga, u mnie coś nie tak? Czy coś się stało że blog niedostępny?
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo, moze Graszka zamknela bloga dla znajomych tylko i my sie nie lapiemy?
UsuńJuz wiem, u Gosi napisala co sie stalo. Moze sie uda odzyskac :-)
UsuńJeszcze dzisiaj rano u Niej bylam, teraz faktycznie klodka i skobel z zamkiem szyfrowym. Moze uda Jej sie przywrocic bloga.
UsuńU nas pogoda ladna. Na szczescie. A do chinskiego bufetu to sie idzie na trzygodzinne posiedzenie. Bo to trzeba najpierw zjesc, poczekac zeby sie ulozylo, potem znowu i tak siedem razy :-)
OdpowiedzUsuńTyle czasu nie mielismy, wiec kara musiala byc w postaci gniecenia w zoladku. Chyba jeszcze do dzisiaj trawie te sobotnie szalenstwa. :)))
UsuńJak byłam tydzień temu w Kassel to tez "zaliczyłam" chińczyka. Prawie zawsze jak jestem w Niemczech to szukamy takich miejsc. Pyszne jedzonko w niewygórowanej cenie.
OdpowiedzUsuńFakt, ten "bufet" kosztuje cos 8 euro, po poludniu drozej, chyba 12. A nazrec mozna sie na trzy dni na zapas. Nigdzie tak tanio nie zjesz.
UsuńMniam, mniam...szkoda, że u mnie nie ma takiej knajpki z bufetem;)
OdpowiedzUsuńTo nie pozostaje Ci nic innego, jak wpasc do mnie, daleko przeciez nie masz. :)))
UsuńRatunek przed śmiercią całkiem miły :D... :)
OdpowiedzUsuńZeby sie tak calkiem uratowac, powinnam zrobic ten dystans razy 10. :)))
UsuńDobrze, że nie umarłaś, bo co byśmy codziennie czytali!
OdpowiedzUsuń:**
Ale bylam baaardzo blisko! :)))
UsuńU nas sobota była deszczowa i zimna.Smutno było.Pozdrawiam milutko.Miłego nowego tygodnia.
OdpowiedzUsuńDziekuje, Agatko. :)
UsuńU Chińczyka z reguły jest dobre żarełko. Dobrze, że nie padłaś z przejedzenia, bo brakowałoby nam Ciebie:) Proponuję spacer także przed następną ucztą, żeby zrobić więcej miejsca na jedzonko:)
OdpowiedzUsuńProszę podrapać Kirę za uchem:)
A bo tez rzucilam sie na to dobre zarcie, jak lysy na grzebien, wiec dobrze mi tak, jakas kara za nachalnosc byc musi. A w spacerach sie wyzywam i bez zachety, uwielbiam to! Zwlaszcza z nabierajaca juz dawnej kondycji Kirunia (pomiziana!) :)))
UsuńPomiziaj Kirunię i pozostałe dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńU nas była śliczna pogoda, ale już w nocy na niedzielę znów się skiepściła.
Buziaki!
iw
Pomiziano! Wykonano! :)))
UsuńCaluski :***
U nas w sobote bylo pieknie, slonecznie i cieplutko dopiero niedziela spochmurniala, pewnie od was przywialo ;)) A zblizenia na ptasie "pyszczki" sliczne :)))
OdpowiedzUsuńWiosna jest, tylko po co komu te przymrozki? :(
UsuńNie znoszę jak pogoda mi psuje plany. Dobrze, że plan awaryjny był taki pyszny, a i spacer udany. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa jednak wolalabym spalac kalorie, zamiast je uzupelniac. :)))
Usuń