Jednak dopiero smarkfon i zaladowany jako jeden z pierwszych appek Endomondo, uswiadomily mi, jakie ja naprawde dystanse pokonuje, a co wazniejsze, ze lacze przyjemne z wymiernie pozytecznym. Mianowicie za kazdym razem dowiaduje sie, ilez to kalorii zdolalam spalic. I za kazdym razem od nowa mnie ta wiedza zachwyca.
(mozna powiekszyc kliknieciem)
Kiedys sama wysilalam sie i zaznaczalam przebyta droge na mapkach z google earth, teraz nie musze, wszystko mam czarno na bialym, a dodatkowo jeszcze wiele innych danych. Pewnie z czasem to mi sie znudzi, bo korzystajac z tych samych tras, bede znala te dane na pamiec, na razie jednak zabawa trwa, a moj nabozny zachwyt zaawansowana technika nie maleje. Nawet zaznaczona jest pogoda w tym dniu.
Aparat wprawdzie mialam przy sobie, ale nie jak zwykle wiszacy na szyi i gotowy w kazdej chwili do uzycia, tylko schowany w torebusi, takiej specjalnej tylko do spacerow. Nie nastawialam sie na focenie, ktore przeszkadza w szybkim marszu, jednak przydal sie.
To wyrobiska zwirowo-piaskowe przy cegielni, do ktorych dostep jest mocno ograniczony i surowo zakazany, moglam tylko z daleka podziwiac ich malowniczosc.
Drugi raz wyjelam aparat z torebusi, kiedy spotkalam nad brzegiem Leine sliczna czaple z uroczym mysim ogonkiem z tylu lebka.
Bilans: spalone 819 kcal, dystans bez mala 10 km i udane zdjecia czapli. Zyc, nie umierac!
Niezly dystans, brawo. Ja leniwiec jestem i wole jazde na rowerze bez tych wszystkich urzadzen.
OdpowiedzUsuńCzapla cudna!
Pierwsza!
Wygralas zatem przejazdzke na rowerze stacjonarnym w moim slodkim towarzystwie! :)))
UsuńUśmiech, energia i zadowolenie biją z Twego posta Aniu. Czapla cudna i zdjęcia wyrobiska też. Coraz ciepej na świecie. Nareszcie! Niech to trwa!
OdpowiedzUsuńCałusy poranne!***
Najgorzej i najtrudniej ruszyc sie po raz pierwszy po zimowej hibernacji, potem juz z gorki. Nie ma zakwasow, mozna coraz wiecej, ciezej i trudniej. Satysfakcja za to - nieobliczalna!. :)))
UsuńBuzinki :***
Fajne ptaszki :)
OdpowiedzUsuńMiłego łażenia :)
To caly czas ten sam jeden ptaszek. Cudnie pozowal, wiec mialam mozliwosc zrobic sporo zdjec. :)
UsuńJesteś włóczęgą jednym słowem:)
OdpowiedzUsuńOraz powsinoga. :)))
UsuńA może by tak jeszcze Kiruni zasymulować spalanie kalorii:)).
OdpowiedzUsuńMusialabym jej smarkfona do obrozy przymocowac, a wtedy pewnie by sie okazalo, ze pokonala dwukrotnie dluzszy dystans ode mnie i spalila trzykrotnie wiecej kalorii. :)))
Usuńwiesz co, aż sobie zainstalowałam tą aplikację :) tak Cię zachwyca, tyle daje Ci radości, że i ja się nią pobawię ;) ale chyba aż takich marszów codziennie nie popełniam, no na rowerze może nie będzie obciachu opublikować wyczynów ;)
OdpowiedzUsuńKazdy wyczyn sie liczy, nawet to codzienne dreptanie po domu - zdziwilabys sie, ile kilometrow pokonujesz mimochodem, nie zdajac sobie z tego sprawy. Sprobuj! :)))
UsuńAcha, opcje publikowania mozesz wylaczyc i miec te wyniki tylko do wlasnej wiadomosci. :)
Imponujące dane.Jeszcze trochę i zostaniesz Aniu łazikiem roku.Śliczne zdjęcia czapli.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMnie sama te dane zaskoczyly, bo przeciez wczesniej pokonywalam te dystanse nie wiedzac, ze to taki szmat drogi.
UsuńBuzinki :***
Gratuluję przebiegu :))) Widziałam wczoraj na fejsie :)) A jak fajnie się człowiek czuje po takich szaleństwach, prawda?? Do tego udokumentowanych :))
OdpowiedzUsuńPowiem Ci w tajemnicy, ze to endo bardziej mnie motywuje do ruchu, bo widac wyraznie te wszystkie osiagi, kalorie, dystanse. Pozniej czlowiek zerka w miesieczne stytystyki i widzi tysiace. Satysfakcja gwarantowana! :)))
UsuńPo pierwsze to fajna apka i pomyślę czy męża nie zmęczyć o nią. Po kolejne to ciekawe te wyrowiska, pewnie bym kombinowała jak się tam dostać i pewnie by mnie wywalili, u nas tylko grożąc palcem a u was pewnie solidnym mandatem:) Zdjęcia czapli obłędne.
OdpowiedzUsuńJa bym tam moze i wlazla, ale dostep jest niemozliwy przez strome urwisko. Co mam ryzykowac polamanie konczyn, a moze i smierc, bo kto mnie tam znajdzie? To juz wole focic z daleka, tez ladnie. :)))
Usuńwprawiłaś mnie w kompleksy ! takie długie spacery piękne sobie fundujesz, a ja jak stara baba
OdpowiedzUsuńech, musze coś z tym zrobić !
czapla cudna
♥
Trudno mi bylo zaczac, bardzo sie nie chcialo, oj jak bardzo! Ale kiedy w koncu zaczelam, to mi sie spodobalo. Przy okazji pogoda sprzyja, wiec nie ma co w domu siedziec. :)))
UsuńP.S. O starosci to se mozemy podyskutowac, gufniaro! :)))
Też lubię takie szwendanie ;)
OdpowiedzUsuńTylko z panem czasem mi nie po drodze ;>
Jakiego pana masz na mysli? Jesli meza, to mnie tez lepiej sie szwenda bez niego, z sama Kira. :)))
UsuńPan czas.Czyli sam czas,którego mi brakuje ;)
UsuńUżyłam takiej żartobliwej przenośni;)
A z mężem można się szwendać ;)
Byle ciepło było ;D ;D ;D
Ja to odebralam, ze czasem z panem Ci nie po drodze. Dlatego spytalam, o jakiego pana chodzi. :))))
UsuńMój "pan" sam mnie wygania z domu(oczywiście jak p.czas pozwala ;D) .Tylko nie wiem czy wysyła mnie na te szwendanie dla zdrowotności czy mam mnie dość.A może 2 w 1 ;]
UsuńJa najbardziej rower preferuję.Potem marsze,szybkość zależna od wielu czynników np czy mam jednego psa lub więcej(obecnie 2,a było 4),czy robię foto,czy idę do wyznaczonego celu ,czy idę bez celu.I zależy jaki mam humor.Na wkurwie zasuwam marszem zbliżonym do biegu ;]
Ale biegać nie dam rady.Ale mam nadzieję to zmienić mimo,że nie chcę być no...ten tego ...wiesz ;)))
Mnie tez na razie z bieganiem nie po drodze, ale szybki marsz, dlaczego nie. A rower niedlugo bede miala, wiec zaczne sobie jezdzic i zwiedzac okolice dalsze, bo blizsze juz na piechote ogarnelam. :)))
UsuńJa Cie zaprosze do jendomondo, bedziemy sie chwalic :-)
OdpowiedzUsuńCos mi sie tu w kaloriach nie podoba. Znalazlam jeden ze swoich wynikow z zeszlego roku, podobny dystans 9.97km, czas 1:04:37, srednia predkosc 9.54 km/h, najszybsza predkosc 28.03 km/h (wow!) i tylko 708 kalorii! Wynika z tego wyraznie ze lepiej dluzej chodzic niz krocej biegac :-)
Ale po 10 kilometrach chodzenia bola mnie biodra, a po 10 kilometrach biegania nie. Chyba tu role odgrywa czas... No nic, zapraszam na jendomondo, bedziemy wloczyc sie wirtualnie razem :-)
Spalanie kalorii zalezy w duzej mierze od ciezaru wlasnego, a ze moj ciezar wlasny jest ho ho ho, a moze jeszcze wiecej, wiec i spalanie mam wieksze. W zawody to ja z Toba nie mam co stawac, bo po pierwsze jestes duzo mlodsza, duzo bardziej wysportowana, a po drugie to ja nie biegam, bo pale i nie mam zamiaru pluc stracic. Predzej przejde te 10 km, niz przebiegne 100 metrow.
UsuńMogiem sie zakolegowac na jendo, ale bez porownan, prosze. :)))
Ja moje jendomondowskie przyjaciolki mam do podziwiania nie do porownywania :-) No i do motywowania swojej wlasnej czteroliterowej bo plaszczyc to ona sie lubi na kanapie, oj lubi! ;-)
UsuńAaa, no chiba ze tak. :)))
UsuńMoja tez woli siedziec/lezec niz sie wysilac. ;)
Kira ma dobrze, ile psów jej zazdrości...
OdpowiedzUsuńWychodze z zalozenie, ze jesli bierze sie psa, to nie po to, by siedziec z nim w domu. Przy okazji obie lubimy te wloczegi, wiec wszystko gra. :)))
Usuń...też sobie instaluje to modo bo moje stare jakieś takie niby ciekawe ale łograniczone. A te czaple miodzio...
OdpowiedzUsuńTo jest jedna i ta sama czepelka. Tak wdziecznie mi pozowala, ze natrzaskalam jej sporo zdjec. :)))
UsuńWczoraj na działce moc roboty zrobione a chodzić to ja kiedyś lubiłam kilometry nabijałam, dziś mniej jakoś, ale może wiosną latem i nad morzem jak się trafi, bo u nas takich plenerów nie ma, trza pojechać spory kawałek, wiesz przecież. :)
OdpowiedzUsuńNo tak. Ja mam przynajmniej pare krokow i juz jestem w plenerze, co zreszta bardzo sobie chwale. W Uc tez miewalam pieski, ale zaden nie mial takiego raju na ziemi jak te w Niemczech. Bo poprzednie lokum tez mialam na skraju miasta, tyle ze na polnocy, a to jest na poludniu. :)))
UsuńJaka urocza czapelka! A i spacer nie mały, 10 km nie lada wyzwanie;)
OdpowiedzUsuńDla nas normalka, czesto tak chodzimy. :)))
UsuńMój RR tak się lubi szwendać, najlepiej po lasach i górach. Przychodzi do domu złachany, brudny i mokry. A jak szykuję później pranie, to z kieszeni i zawiniętych nogawek spodni wysypuje się piasek, mech. liście, igły... Czekam, kiedy wyskoczy wiewiórka, bo pająki już się zdarzały.
OdpowiedzUsuńNie, no ja juz wyroslam z lachania sie, czasem tylko w jakies bloto wdepne i musze myc buty, ale ogolnie wracam czysta, bez pajakow. :)))
UsuńKocham te widoki zawsze podziwiam jak widzę w jeziorkach kaczki,łabędzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja tez bardzo lubie obserwowac przyrode. :)))
UsuńNo, no :), jaki owocny spacer :D...! I zdjęcia! i te kalorie i w ogóle :D!...
OdpowiedzUsuńSame pozytywy! :)))
UsuńBrakuje mi szwendactw. Muszę Absorbery wprawiać, bo na razie słabe. Młody jeszcze jako tako, ale Młoda...leniwe nóżki na razie ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba trenowac mlode pokolenie, w koncu Absorberka wyrobi sie i bedzie niezmordowanym piechurem. W razie czego mozna Garipa zaprzec do wozka, niech mloda wozi. :)))
UsuńWymiekkam! O rany! Ale zdjęcia!!!!!!!!!! Ooooooo! Maestro....
OdpowiedzUsuńDzieki, Dorotka. :)
UsuńTyle kalorii! I takie zdjęcia! A ja się zasiedziałam okropnie... Nic, tylko przykład brać z takich piechurów...
OdpowiedzUsuńPodziwiam:)))
Ja sama sie podziwiam, jako ze z natury jestem leniwa i wole gnic przy kompie niz sie wysilac. :))))
Usuńczyli kobieta szczęśliwa z Ciebie, czapla przepięknej urody, jak i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSzczesliwa o malo co. Bo przeciez mogloby byc lepiej :)))
Usuń