Nie, zebym go specjalnie znala, pare razy mignal mi w telewizorze, ale pokochalam go miloscia wielka i platoniczna, odkad przeczytalam, co ma do powiedzenia. W sposob krotki i tresciwy uzewnetrznil to, co mnie kolatalo sie w glowie od dluzszego juz czasu.
Wiecie, czego ucza w seminariach duchownych? Wiadomo, paciorkow, odprawiania mszy, zagadnien modowych, czyli jaka kiecka, w jakie hafty i w jakich kolorach na odpowiednia pore roku oraz okolicznosc. Jezykow obcych juz nie ucza, odkad w latach 60-tych zrezygnowano z odprawiania mszy po lacinie. Ja jeszcze pamietam te dominus vobiscum i takie tam.
Najwazniejsze jednak, czego ucza, to dzialanie na ludzka psychike, techniki podprogowe, manipulacja podswiadomoscia. Profesjonalni hipnotyzerzy i akwizytorzy sprzedajacy chlam za bajonskie pieniadze mogliby u nich pobierac lekcje, a i tak nigdy by im nie dorownali.
Przede wszystkim trzeba w ludziach budzic strach. Przed gniewem bozym, przed wiecznym potepieniem, niezmazywalnym grzechem smiertelnym, przed radoscia zycia i dostatkiem. Odkad pojawilo sie pierwsze bostwo, bo ja wiem, slonce czy sprochnialy pien, z niebytu wylegli szamani wszelkiej masci i od razu, dla wlasnych interesow i poczucia wladzy, zaczeli straszyc. A to uderzeniem pioruna, a to innym potopem z wezbranej rzeki. Pozniej sie wycwanili, podksztalcili i mogac przewidywac zacmienia slonca, zmuszali ludzi do uleglosci i modlow o boskie przebaczenie. Zawsze jakos po tym nastepowal cud i slonce od nowa pojawialo sie na niebie, a szamani, zwani juz wtedy kaplanami splendor przypisywali sobie.
Mijaly wieki, a ciemny lud sie ksztalcil i zacmienia slonca powoli tracily swoja straszaca moc. Wymyslano wiec nowe straszaki, jakies szatany, pieklo, egzorcyzmy, stosy. Ale i te slodkie czasy przeszly do historii, czego kosciol do dzis odzalowac nie moze, bo nie ma jak terror, wtedy najlatwiej trzymac ludzi krotko za pysk.
Od czasow, kiedy (podobno) zyl zydowski prorok Joshua, obecnie nazywany Jezusem z Nazaretu, jego nauki zostaly tak bardzo znieksztalcone i dopasowane do potrzeb kleszego panowania nad wiernymi, ze z oryginalu pozostalo naprawde niewiele. On bowiem propagowal zycie w ubostwie, milosierdzie, wybaczanie najgorszemu wrogowi, nadstawianie drugiego policzka, milosc do bliznich, no i chrzest w wieku doroslym. Ze nie wspomne o ozenkach kaplanow, zlikwidowanych zakazem z XI wieku.
Ksieze pranie mozgow trwa nieprzerwanie od dwoch tysiacleci, ewoluuje i doskonali sie nieustannie, a jakakolwiek krytyka ich niegodnego zachowania wzbudza natychmiastowy jazgot, ze to atak na kosciol i samego boga. Bo tak przeciez latwiej, prawda? Padaja zarzuty o opetaniu nienawiscia do kosciola, a to jedynie rzetelna krytyka jego slug, stosujacych haniebne metody, nie majace najmniejszego zwiazku z naukami Jezusa.
Terror trwa, podpierany ekskomunikami, bo na szczescie palenie na stosach za wiedze czy krwawe przymuszanie do "nawrocenia na jedynie sluszna wiare" nie maja w dzisiejszej rzeczywistosci racji bytu. Jakim wspanialym srodkiem do celu jest za to spowiedz!
Ja nie neguje istnienia boga, zadnego, zeby byla jasnosc, czy to bedzie Allah, Budda, Jahwe, Manitou czy inne Mzimu. Nie neguje, bo nie wiem, choc sama nie wierze. Smieszy mnie jednak slepe poddawanie sie ludzkiej manipulacji, bo przeciez kaplani to tylko ludzie, dbajacy glownie o wlasny interes, a nie o dobro wiernych. Na szczescie jest coraz wiecej ludzi umiejacych oddzielic rzetelna wiare od poddanstwa klerowi. Tym od razu przypina sie latke heretykow nienawidzacych kosciola.
Kler chcialby chetnie utozsamiac sie z kosciolem, ale tak nie jest, bo kler i kosciol stoja na coraz dalszych biegunach.
Jeszcze probuja, wciskaja sie w kazda sfere zycia publicznego i prywatnego, ale z czasem i to zostanie im odebrane, bo juz nawet najglebiej wierzacy zaczynaja zauwazac konflikt wiary i jej dogmatow z cyrkiem, jaki z nich robia ksieza. Nie dajmy sie zmanipulowac, trzeba myslec samodzielnie, zamiast lykac ichnie "prawdy objawione", ktore w rzeczywistosci sa klamstwami powtarzanymi w interesie kleru.
Wypowiedz Pieczynskiego w calosci do przeczytania TUTAJ. Stad tez jest jego zdjecie.
A ja go lubię od czasów roli w Kamilu Kurancie i ma taki czarujący uśmiech:)
OdpowiedzUsuńA wiesz ile narodu wali na nowych osiedlach do kościoła w niedzielę? Młodzieży, młodych rodzin z dziećmi... Ostatnio widziałam i byłam zdziwiona, myślałam, że do kościoła teraz to już chodzą same babcie. Czym oni ich tak mamią...
Przede wszystkim jest przymus i kontrola. Nie przyjmujesz po koledzie, nie dajesz na tace, nie sprzatasz kosciola - wszystko jest zanotowane w komputerze parafialnym i pozniej sa problemy z komunia dziecka, slubem czy pogrzebem. Nie to, zeby nie udzielili sakramentu wcale, ale trzeba wiecej placic, wtedy ustepuja.
UsuńLubie i znam Pieczynskiego od dawna (chyba tak jak Mnemosyne, od roli w Kamilu Kurancie). Czytałam kiedyś jego poezję i wzruszałam sie nia. Współczułam mu, gdy rozpadło sie jego małzeństwo z Małgorzatą Pieczynską. Zawsze przebijała z tego człowieka prawda, pasja i wrażliwość. Z zalinkowanego przez Ciebie wywiadu z nim przebija to samo. Niestety, jego los, to los wołającego na puszczy. I to we wszystkim, co robi. W aktorstwie - choć powinien dostawać wspaniałe propozycje ról, bo jest znakomitym aktorem - tak naprawdę gra niewiele. W poezji - jak mało osób czyta dzis i ceni poezję. A teraz jeszcze w przekonywaniu ludzi, iz są zniewoleni - skoro ludzie nie chcą tego zniewolenia zobaczyć, bo im z nim wygodnie. Matryca indoktrynacji działa we wszystkich dziedzinach zycia. Tak niewiele jest wolnego, twórczego, odważnego myslenia i działania. Tym bardziej wiec podziwiam Pieczyńskiego - jako samotnego wojownika, który wie czego chce, wie co jest ważne i nie boi sie o tym mówić. Ten, kto ma go usłyszeć - usłyszy. Szkoda tylko, że jest oto jakis minimalny ułamek procenta społeczeństwa.No chyba, ze kropla drazy skałę.
OdpowiedzUsuńChętnie bym poszłą na spotkanie autorskie z Pieczyńskim i przeczytała którąś z jego ksiązek.
Anusiu! Dziękuję Ci, że napisałaś o nim.
Pozdrawiam w słoneczny, ale chłodny poranek!***
W nawale powszechnego koniunkturalizmu aktorskiego (Zelnik, Kukiz i wielu innych) taki Pieczynski ze swoimi pogladami pozytywnie sie wyroznia. Chwala mu za odwage!
UsuńU nas tez zimnawo, choc pogodnie na szczescie. Buziaki :***
Czytałam ten wywiad już dawno... Chętnie pójdę na spotkanie z nim, gdy jakieś będzie w mojej okolicy. Ja go akurat jako aktora też bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńJa go malo pamietam jako aktora, chyba czesciej grywal juz po moim wyjezdzie.
UsuńZnam ten tekst, czytałam go kilka dni wcześniej; no cóż - ma rację!
OdpowiedzUsuńNiestety ma racje, choc szczerze mowiac wolalabym, zeby jej nie mial.
UsuńJa się nie wypowiadam, bo mogłam sagę napisać. Wystarczy że za własne poglądy i chęć polemiki z księdzem wyleciałam z kościoła przed bierzmowaniem i od tamtej pory moja noga nie stanęła z własnej woli na mszy.
OdpowiedzUsuńJa dobrowolnie zakonczylam swoja kariere po bierzmowaniu. Czego szczerze zaluje, to tego, ze ochrzcilam dzieci. Moglam im zostawic wolny wybor w doroslym wieku.
UsuńCzytałam ten wywiad. Ma chłop rację. Te wszystkie prawdy przebijają się bardzo powoli, ale nawet, jesli ludzie to wszystko widzą, to i tak do kościoła chodzą. To taka schiza jest i musi chyba sporo wody w rzekach upłynąć, zanim wszystko walnie. Póki co, wszystkie religie trzymają się doskonale i rozwijają się prężnie, wbrew temu, co duchowieństwo w mendiach biadoli.
OdpowiedzUsuńLidus, to nie walnie nigdy. Kosciol za bardzo sie stara, zbyt wczesnie robi dzieciom wode z mozgu. Ludzie sa natomiast bardzo zachowawczy, bo nie wypada nie wziac slubu koscielnego, nie ochrzcic dziecka i matki z ksiedzem nie pochowac.
UsuńZnam tekst , widziałam wywiad z nim i lubię bardzo jako człowieka i aktora. Pamiętam już z serialu Dom ;)
OdpowiedzUsuńTekst bardzo dobry !
A kogo on gral w tym serialu? Zupelnie go nie pamietam.
UsuńBronek Talar - bardzo ciekawą rola choć niestety zginął tragicznie .
UsuńJa nawet tego Kuranta nie bardzo moge sobie przypomniec, tak dawno byl ten serial. Teraz dopiero zajrzalam do gugla, ze Pieczynski gral tam tytulowa role. Tez nie pamietalam.
UsuńLudzie się to wszystko łapią bo w swoim charakterze mają jedną główną cechę, zwie się ona - obsesja.
OdpowiedzUsuńDlatego obsesyjnie latają do kościoła, oddają cześć obrazom i posągom i zjadają opłatki robione przez zakonnice. Sobie tłumaczą że kochają Boga. Nie znają Biblii, nie znają przykazań, nie są im potrzebne, nawet wyśmiewani nie sięgną po nie. Gdy obsesja minie, nagle trzeźwieją. Ale czy mija? Nawet po śmierci pewnie nie. Coś jest takiego w duszach ludzi, myślę że jest to strach, przed światem, życiem? Strach który wyzwala obsesje i pozwala innym manipulować świadomością.
A mistykę kocham. :) To do poprzedniego wpisu. :)
Obecne chodzenie do kosciola jest juz wylacznie samym chodzeniem, troche pod przymusem, bo tak wypada, bo wszyscy chodza. Nie ma w tym prawdziwej potrzeby, wszystko jest splycone i powierzchowne.
Usuńzarzuciłabyś mi brak samodzielnego myslenia?
OdpowiedzUsuńnie ważne
nie będę Cię przekonywać, że i wśród księży i wśród ludzi wierzących większość stanowią zwykli, normalni ludzie, bo i tak nie weźmiesz tego pod uwagę
to właśnie nazywam ja obsesją
Mam nadzieje, ze Ci niczego nie zarzucilam. Musisz jednak przyznac, ze obecny kosciol ma niewiele wspolnego z zamierzeniami sprzed 2000 lat. Malo w nim boga, duzo prania mozgow i mamony.
UsuńA wyjatki wsrod ksiezy? One tylko potwierdzaja regule i gina w tlumie.
Powiem tak: w Boga wierzę, ale w Boga, który jest miłością, a nie złym królem, który kiwa nad nami paluchem. Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, więc jak może chcieć nas ukarać? Ja tego nie rozumiem, a niestety często taki przekaz jest w kościele. Coraz więcej zauważam zaprzeczeń...
OdpowiedzUsuńWierzącym i niewierzącym polecam książkę "Rozmowy z Bogiem" :)
Wielu wiernych nie umie oddzielic wiary w boga od kosciola, a te dwie rzeczy leza na przeciwleglych biegunach i oddalaja sie od siebie coraz bardziej.
UsuńNiedawno wstawilam ten linka do tego wywiadu na facebooku. Brawo za podniesienie tematu.
OdpowiedzUsuńMoze nie uwierzysz, ale wolalabym nie podnosic tematu w ogole. Nie da sie jednak.
UsuńJa też uwielbiam Pieczyńskiego jako aktora i szanuję jako człowieka. Aniu, dziś doszła kartka od Ciebie z Twoim cudownym zwierzyńcem. W dolnym prawym rogu to Płaczek a nie Kirunia, prawda? Dzięki! Ściskam.
OdpowiedzUsuńTak, to Placzek, a Kirunia nad nim.
UsuńBuziaki, Julitko :***
Żeby to tak więcej ludzi chciało zrozumieć P.Pieczyńskiego...
OdpowiedzUsuńLatwiej jednak zarzucic mu nienawisc do kosciola i wrogosc dla religii.
UsuńTak mi się pomyślało,że trzeba albo kochać albo nienawidzić. Dwa trudne uczucia,które można skierować do wielu "obiektów". Czy nie ma czegoś pomiędzy? Np,że ktoś nie kocha i nie nienawidzi tylko rozumie(dodam ,że po swojemu) ???
UsuńOgólnikowo pisze,ale chyba da się zrozumieć ;)
Da sie!
UsuńTylko dlaczego kazda merytoryczna krytyka kosciola poczytywana jest za nienawisc?
Proste.Nienawiść za nienawiść.Kościół i kler nienawidzi tych co myślą inaczej.
UsuńAle czy każdego człowieka myślącego inaczej trzeba nienawidzić? A gdzie "szanuj bliźniego swego jak siebie samego" ?
I ja nie bluźnię tylko mówię/piszę co myślę.
Ja tez, a jednak niejednokrotnie zarzucano mi nienawisc, a to do Polski, a to do religii i kosciola. A to tylko brak rzeczowych argumentow na poparcie wlasnych pogladow kaze zarzucac innym wlasne emocje.
Usuń...czytałem i zgadzam się z filozofią Pieczyńskiego. Bardzo lubię go jako człowieka i aktora. W sumie to Panterko on jest z okolic Ślesina, z sąsiedniej miejscowości. Pisałem o tym u siebie podczas wędrówki po Ślesinie tutaj.
OdpowiedzUsuńAaa... ze Slesina! To tlumaczy wszystko, stamtad same fajne chlopy. :)
UsuńMyślę,że jedynymi opętanymi nienawiścią w tym temacie to są właśnie księża.Nienawidzą wszystkiego i wszystkich,którzy nie pozwalają im napychać kieszeni,brzuchów i zaspakajać ich ukrytych chuci...
OdpowiedzUsuńMiłego wieczora:)
Masz racje, najczesciej nienawidza milosierne klechy i cala prawica.
UsuńBuziak :***
A dodam jeszcze, od dawna już na moim blogu podobne do p. Pieczyńskiego idee poruszam. Najczęściej o duszy o świetle o fizyce kwantowej, która uczy widzieć i rozumieć. Wydzieram się że Bóg jest wszędzie i we wszystkim, nie jest tylko w kościele z małej litery. Pisałam o czterech wrogach człowieka, że pierwszy największy to strach, który niszczy i zatruwa duszę. Piszę o podświadomości i o świadomości a nawet o Nadświadomości i o wielu podobnych poruszanych przez Pieczyńskiego tematach. Aniu, nie odzywasz się gdy podejmuję takie tematy, czy uważasz że mówiąc o nich Pieczyński plecie głupoty? Że to mistyka? Tak tylko się pytam, bo jestem ciekawa, czy podobają się Tobie idee które porusza w wywiadzie Pieczyński, zatruwanie podświadomości itd, czy tylko zgadzasz się tym co pisze o kościele? Wybacz moją ciekawość. :)
OdpowiedzUsuńElu, ja jestem pragmatyczna realistka, nie wierze w zadne sily i zjawiska nadprzyrodzone. Jestem zdania, ze odkad istnieje kaplanstwo/szamanstwo, istnieje rowniez manipulowanie tlumem dla wlasnych korzysci. W tym punkcie zgadzam sie z Pieczynskim. Nie ze wszystkim wiec sie utozsamiam. Mistyki i nadswiadomosc nie rozumiem, podobnie jak wiary na slowo, ze bog istnieje. Dla mnie go nie ma, zatem tym wieksze moje zdumienie, ze nawet ludzie wyksztalceni pozwalaja soba manipulowac.
UsuńGościa kojarzę, ale od kiedy zobaczyłam jego wypowiedź już go bardzo lubię. Wreszcie ktoś szczery i odważny, bo niestety żeby tak się wypowiadać w naszym kato-kraju to trzeba mieć odwagę..... Mam nadzieję, że będzie takich ludzi więcej i zacznie robić się u nas normalnie....
OdpowiedzUsuńTo jeszcze wolanie na puszczy, ale jak wiadomo, kropla drazy skale, wiec nie trace nadziei, ze ludziom powoli spadnie zaslona z oczu.
Usuń