Rece mi juz opadaja, bo nie wiem, co sie z tym psem dzieje. W wigilie juz byla troche nieswoja, ale kladlam to na karb zmeczenia i braku drzemki poobiedniej. Nastepnego dnia bylismy na obiedzie u corki, byly gesie udka, a ze nie ogryzalismy kosci, pozostalo na nich troche miesa i chrzastek, ktore wzielismy do domu dla Kiruni. Kosci oczywiscie jej nie dawalismy, powykrawalismy tylko to, co na nich. Zjadla z apetytem, ale o 4.00 w drugie swieto juz nas obudzila, ze chce wyjsc. Wymiotowala i miala rozwolnienie, wiec pomysleliemy, ze zaszkodzila jej ta gesina, byc moze byla za tlusta na jej zoladek, choc nie zjadla tego duzo. Wzielismy ja na diete, ale dopiero pod wieczor zglodniala na tyle, ze zdecydowala sie zjesc kleik ryzowy i to wylacznie dlatego, ze nakarmilam ja z reki. Z talerza nie chciala ruszyc. Juz tego dnia zaczela utykac na tylna lapke, ta, ktora byla operowana na naderwane wiezadlo. Kiedy jednak troche te lapecke rozmasowalismy, utykanie ustalo. Wetka nas uprzedzala, ze ta lapka nigdy nie bedzie w pelni sprawna.
Jednak cala jej postawa i zachowanie wskazywaly na to, ze ciezko jej jest sie poruszac. Kiedy sie kladla, nie robila tego jak zwykle plynnie, ale opadala, jakby jej ktos nogi podcial. Ze wstawaniem ma problemy. Chodzi stawiajac dosc szeroko tylne lapki, nie jest to jej normalny chod.
Kiedy ktores z nas rano wstaje, normalnie Kira natychmiast jest na nogach i biegnie do kuchni po swoja kostke dentystyczna. W niedziele nie przybiegla w ogole, za trudno bylo jej wstac.
Jest znoszona po tych kilku schodkach, kiedy musi wyjsc na dwor i wychodzi jedynie przed dom, nie chodzimy z nia nigdzie dalej.
W niedziele podzielilismy jej dzienna porcje jedzenia na trzy czesci i podawalismy co kilka godzin, zeby nie przeciazac zoladka. Pomieszalismy ryz z odrobina jedzenia z puszki, zeby jej pachnialo i nie bylo takie jalowe. Apetyt ma, choc ostatnie dni poskutkowaly drastycznym schudnieciem. Zeberka jej widac. Gdyby to byla wylacznie niestrawnosc po gesi, juz byloby po klopocie. Martwi mnie jednak jej zaburzona motoryka i osowialosc.
Zobaczymy, jak sie sprawa dalej rozwinie i ewentualnie w poniedzialek pojedziemy do weta.
Bidusia, nawet nie powie, co jej jest. Mop w noc Wigilijną też rzygał, ale tylko w nocy dwa razy, a potem już nie. może coś złapał na spacerze. Tak to jest z tymi zwierzami. Może jej mimo wszytsko przejdzie. Te łapki i rozstrój żołądka to może mieć związek?
OdpowiedzUsuńPo normalnej niestrawnosci nie pozostaloby juz nawet wspomnienie. To cos wiecej, cos gorszego na moje oko.
Usuńbiedactwo, ciągle się jej coś czepia :( i jej współczuję, i Wam nerwów
OdpowiedzUsuńżal suni, że cierpi
Dzis rano znow do mnie nie wstala i nie przyszla do kuchni. A w nocy chyba znow musiala wymiotowac, bo jej poslanie jest czyms innym przykryte.
UsuńWiesz, przeraziłam się, że pozwoliłaś jej wejść do wody na spacerze. Woda była zimna i może od tego odezwał się ból łapy? stawy, reumatyzm, a na dodatek łapa po operacji.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci Anusiu.
Ania
Ja jej nie pozwolilam, tylko w pore nie zabronilam, bo bylo juz za pozno.
UsuńBiedna Kirunia...
OdpowiedzUsuńJakby za malo w zyciu przeszla...
UsuńŻabcia kochana, taka biedna...
OdpowiedzUsuńSil juz nie mam, nie wiem, jak jej pomoc...
UsuńSzkoda bardzo Żabki,że tak się męczy..:(
OdpowiedzUsuńWg.mnie to zatrucie nie ma związku z tymi problemami stawowymi.Zatrucie się przyplątało,a tamta dolegliwość moze związana jest z faktem,ze gdzieś psinka zmarzla?
Moze to zamoczenie lapki w pierwsze swieto? Ale cieplo bylo na dworze.
UsuńMoże Aniu,no cieplo było,ale Kirunia to juz nie mlodziutka sunia,to tak jak z ludźmi chyba...Trzymam kciuki za jej powrot do zdrowia.
UsuńBardzo tego potrzebujemy. Dzieki. :*
UsuńBardzo mi Panterko przykro. :(((
OdpowiedzUsuńOby szybko wrocila do zdrowia.
Mam przeczucie, ze nie wroci, bedzie juz tylko gorzej.
UsuńNo,weź i przestań krakać!!!
UsuńOrka! No nareszcie!!!
UsuńNo wlasnie! Nie kracz.
UsuńWyobrazam sobie co przechodzicie. :(((
Nie kracze, jestem realistka.
UsuńPanterko bardzo wspolczuje, to takie bolesne kiedy ukochane stworzenie, piesek jest chory, cierpi, ale jakie wazne jest wtedy, ze jestescie blisko, ze ma Was, ja mysle ze to bardzo pomaga kiedy Kira wie ze jestescie z nia. Teresa
OdpowiedzUsuńTrzeba bedzie isc z nia dzisiaj do weta, sami nie damy rady. Nie ma poprawy od wczoraj.
UsuńWitam po przerwie spowodowanej odmową współpracy kompa z jego operatorką.Synuś wczoraj naprawił.Znaczy:musiał odłączyć bajerek odtwarzający płyt bo coś tam iskrzyło na dysk.Przy okazji okazało się,że podczas prób naprawy onego przez telefon,wzięłam i se skasowałam wszystkie odłożone maile.Całe szczęście,że adresy udało się odzyskać.Moja poczta jest czyściutka jak nadchodzący Nowy Roczek.Przerzucił mi też zdjęcia z komórek i aparatu na kompa i co się przy tym nagadał na temat moich umiejętności technicznych to moje!:(
OdpowiedzUsuńPanterko,zacznij patrzeć na Kirę jak na mocno starszą panią,czyli ze wszystkim ostrożnie.Mam wielką nadzieję,że dolegliwości z chodzeniem są przejściowe czego życzymy i jej i Tobie.Może pomyśl nad jakimś wierzchnim okryciem na grzbiet i zad coby jej było cieplej na spacerach?Panda też,mimo pogody"zimowej",woli sobie polegiwać na trawnikach niż chodzić,ale i futro ma bardziej przystosowane do takich zachowań.Trzymamy kciuki za zdrówko Żabci:)
Przeleciałam wczoraj zaległe blogi.Zdjęcia z ptaszorami się mi podobały:)
Kirus ma plaszczyk, ktory zakladamy jej na deszcz albo kiedy jest naprawde zimno. Dbamy o nia jak sie da.
UsuńDzisiaj pojdziemy z nia do weta, bo w nocy znow wymiotowala, wiec nie moze to byc zwykla niestrawnosc. Dostaje przeciez bardzo dietetyczne jedzenie i to w malenkich porcjach.
Oj, żal bardzo psinusi...Oby jej to przeszło!***
OdpowiedzUsuńMusimy isc do lekarza, bo domowe sposoby niestety nie przynosza oczekiwanej poprawy, nadal wymiotuje.
UsuńPanterko jestam z wami myślami.Trzymam kciuki za Kiruś no i za Ciebie bo wiem jak bardzo się martwisz.
OdpowiedzUsuńWspółczuję i mocno trzymam kciuki!...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi że Kira niedomaga, rozumiem jaki to stres dla was i przykrość patrzeć na cierpiącego przyjaciela.
OdpowiedzUsuńO matkio Kirunia dawaj rade, prosimy.
OdpowiedzUsuńu nas tez byla przedswiateczna akcja z Tymusi: chyba wirus bo sie nie ruszal , nie jadl byl osowialy i zbieralo mu sie na wymioty. bylismy weta zastrzyki tabletki, sama zabawa w wigilie. teraz jest ok ale go obserwujemy.
glaski dla Kiruni
Mocno trzymam kciuki za Kirunie.
OdpowiedzUsuńNie lubię:)
OdpowiedzUsuńżal mi Aniu Twojego pieska, ale szkoda jest mi i Ciebie. Wiem jak smakuję taka niewiedza, taka nadzieja, że jutro będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńBiedulka! Trzymam kciuki, niech jej się szybko polepszy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoje wspaniale dbanie o sunie pomoże zwalczyć świństwo, ktore sie do niej przyplątalo. Trzymam kciuki za Kirunię i za Was.
OdpowiedzUsuńBiedna Żabcia ..... oby dzisiaj się coś wyjaśniło i poprawiło ....:*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, za poprawę stanu zdrowia Kiruni:*
OdpowiedzUsuńJestem z Wami! Dawaj znać co z naszą Żabką.
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo, bardzo przykro, że Kirunia cierpi. Mam nadzieję, że weterynarz jej pomoże i znowu będzie dobrze. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńDziekuje wszystkim za slowa wsparcia. Jest nowy post z diagnoza.
OdpowiedzUsuń