Przez caly tydzien co rano o godzinie 6.00 przeklinalam dzwoniacy budzik i z utesknieniem czekalam na weekend, zeby moc sie nareszcie wyspac. Po czym w sobote obudzilam sie wyspana po kokarde juz o 5.00. Probowalam wprawdzie metoda autosugestii przekonac swoj ogranizm do przedrzemania jeszcze co najmniej dwoch godzin, ale ten postawil sie okoniem, ze nie i juz.
Wstalam zatem, pokrecilam sie po obejsciu, a krecic sie musialam po cichutku, bo reszta domownikow jeszcze smacznie spala. Kiedy wyszlam na balkon na pierwszego papierosa i przygladalam sie migajacym gwiazdom, dotarlo do mnie, ze niebo jest czyste i pewnie bedzie ladny wschod slonca. No to zapakowalam Kire do auta i podjechalysmy. Klasycznie, nad jeziorko.
Niebo przybralo tak nierealne zabarwienie, tak kiczowate kolory, ze trudno bylo uwierzyc, ze to prawdziwe, a nie namalowane przez kogos, kto wczesniej nacpal sie LSD i poszedl na calosc z fantazja w narkotycznym transie.
O tej niecywilizowanej porze (7.40-8.20) spotkac mozna bylo tylko zapalencow biegajacych dla zdrowia i moze 2-3 ludzikow z psami. Jeziorko tetnilo sie ptasim zyciem, a ja sie zastanawialam, jak im te kuperki nie zamarzna w wodzie i sama trzeslam sie troche z zimna, bo bylo raptem 4°.
Na przedostatnim i ostatnim zdjeciu jest stadko dzikich gesi, ktore nie odlecialy, bo co beda sie meczyc, skoro na miejscu jest dostatecznie cieplo. I to daje mi nadzieje, ze moze zima nie bedzie taka bardzo sroga...
Niebo coraz bardziej jasnialo, az w koncu zza horyzontu zaczelo niesmialo wysuwac sie slonce.
Podczas gdy ja zajeta bylam dokumentowaniem widowiska, Kira zalatwiala swoje psie sprawy, czytala listy pozostawione przez inne pieski, pisala wlasne, brykala sobie po mokrej trawie i spogladala tesknie na wode.
Nie wiem jak Kira, ale ja troche zmarzlam, czego jednak ani przez chwile nie zalowalam. Warto bylo!
Pięknie :)...!
OdpowiedzUsuńBylo naprawde cudnie! :))
Usuńcudne widoki i cudne zostana na pewno wspomnienia....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piekny zimowy wschod to raczej rzadkosc, na ogol niebo bywa zasnute. Ale co najmniej odbywa sie ten wschod o nieco bardziej cywilizowanej godzinie, u nas wlasnie o 8.10, o te kilka stopni szerokosci geograficznej pozniej niz u Was. :))
Usuńno tak to bardziej cywilizowana godzina..człoweik wstaje wyspany i podziwia wszchód:):)
UsuńAle jakos tak latem poswiecilam sie i wstalam w srodku nocy, zeby wschod focic. ;)
UsuńWarto, zjawiskowy wschód słonka. To jest jednak wkurzające obudzić się w wolny dzień o 5 rano...
OdpowiedzUsuńZa to dzisiaj sobie odespalam porzadnie do 7.30. A wschod tez jest fajny, choc przez okno niewiele widac, jeno skraweczek nieba.
UsuńZa to u nas :) słoneczko. Wstałam skoro świt 8:15 i zabrałam się za tfórczość, ach jak przyjemnie. Jest światło w końcu widzę a reszta śpi i dupy nie zawraca.
UsuńDzisiaj u nas pochmurno i pizdzi, bardzo nieprzyjemnie na zewnatrz. Pogoda typowo lozkowa, a my niestety jestesmy zaproszeni do corki na obiad i trza wyjsc...
UsuńZachody słońca widywałam w różnych kolorach, ale wschodu chyba nigdy.
OdpowiedzUsuńPiękne.
Ania
Eee, no zima to nie wyczyn taki wschod slonca ogladac, jest o takiej porze, kiedy sie juz nie spi. Gorzej latem, bo trzeba wstawac w srodku nocy. :))
Usuńpierwsze zdjęcie niesamowite. Kira zaciekawiona komunikatami z psiego fejsa pewnie tak zimna nie czuła. Podejrzewam
OdpowiedzUsuńNa Kirus trzeba uwazac, bo to stare i oslabione chorobami psisko i ma do tego krotka siersc, o przeziebienie nietrudno. :))
Usuńa kubraczek jakiś założyć?
UsuńZakladamy na deszcz albo mroz.
UsuńUwielbiam wczesne ranki i wcale nie mam pretensji do mojego pieska kiedy budzi mnie o godz. 6 a nawet przed, zreszta sama budze sie czesto nawet o 5 godz. Na Twoich zdjeciach widac wlasnie te wspaniale poranki, nie tylko wschod slonca, ale cala piekna nature z ptakami obudzonymi tez dopiero co i ta cisza, spokoj. Ludzie pedza, gonia nie wiadomo za czym, a zreszta moze wiadomo, zupelnie zapominajac o takich odczuciach jak Ty wlasnie masz wyruszajac skoro swit w przyrode. Teresa
OdpowiedzUsuńCo do ciszy, moglabym polemizowac, bo drob wydzieral sie dosc glosno. ;) W tygodniu to i ja gonie za pieniadzem i rzadko mam okazje focic te cuda. Pozostaje mi tylko weekend, a to znow okazja, zeby odespac ranne wstawanie. Ehhh... :)))
UsuńWschody i zachody...Cóz z tego, że kiczowate to spektakle, skoro tyle radości oczom i sercom przynosza...? Skoro wbrew temu, co nieraz w duszach kracze one mówią nam, że życie jest piekne...?
OdpowiedzUsuńNo nie da sie ukryc, ze dla takich wlasnie chwil warto zyc, a mnie juz od dawna brakowalo przyjemnego widoku za oknem. Nic, tylko chmurska i deszcz, wiec taki dzien w zimie to rzadkosc. :))
UsuńChyba te Twoje niebo "przyszło" do mnie,bo wczoraj miałam podobny w kolorach zachód słońca z tymże nie miałam jak uchwycić.A jak już miałam jak to było za późno i jakieś marne fotki tylko wyszły ;(
OdpowiedzUsuńTrudnoświetnie.Popaczyłam u Ciebie :)))
Miłego!
Kazdy wschod czy zachod to wyjatkowy spektakl, ale ten wczorajszy nie umywal sie do tego sprzed kilku dni, kiedy jechalam do roboty i nie moglam focic:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2015/11/w-drodze.html
Na wsi jest chyba latwiej, wystarczy wyjsc przed dom. Ja to musze specjalnie dojechac, zeby cos zobaczyc.
I Kira uśmiechnięta:) Pięknie :)
OdpowiedzUsuńTak, Kiruni jest lepiej, az przyjemnie popatrzec, ile ma radochy ze spacerkow. :))
UsuńKiczowate?-obrazy malowane przez naturę -NIGDY!Przecudne kolory....:-)
OdpowiedzUsuńNie no jest kiczowate, co nie znaczy, ze nie piekne i zapierajace dech w klatce z piersiami :)))
UsuńTo ja śpię za Ciebie, budzę się nad ranem i dosypiam do 8 przynajmniej jak nie dłużej.
OdpowiedzUsuńLandszafcik cudny,u nas na róziowo zachodzi codziennie słoneczko,wiec też piękne widoki bywają.
Mam nadzieję, że gęsi wiedzą co robią a nie ,ze omamiła je ta jeszcze ciepła aura,a później będą im kupry zamarzać!
Nie no, ludzie nie dadza im w razie czego zginac... Za mojej 27-letniej kadencji w Getyndze widzialam Kiessee moze 2 albo 3 razy zamarzniete na tyle, ze wpuszczano na nie lyzwiarzy. Zamarzniete czesciowo, ale z cienka tafla moze 5-6 razy. A tak nie zamarza w ogole, bo to jeziorko przeplywowe. :)
UsuńKira zadowolona bardzo, to jej niespodziankę zrobiłaś na mikołajki:)
OdpowiedzUsuńNo tak naprawde to dzien przed, a dzien przed mikolajkami jest rocznica naszego slubu, tym razem 34-ta byla ;)
UsuńAleż piękny staż,gratuluję! Wszystkiego najlepszego na następne wspólne lata:)
UsuńPrzeciez nikt normalny nie wytrzymuje tyle czasu w jednym zwiazku. Cos z nami jest nie tak chyba. ;)
UsuńWarto było wcześnie wstać bo widoki piękne.Dziwie sie tylko ze Mikołaja nie spotkałaś ,moze bylaś niegrzeczna.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńNie no wczoraj jeszcze nie chodzil, a dzisiaj to ja siedze w domu. Moze jeszcze wpadnie... :)))
UsuńNie ma takiego sposobu, który przekonałby mój organizm do samoczynnego obudzenia się w środku nocy. ale przypuśćmy, czysto hipotetycznie, że tak się stało. Na trzy miliardy procent nie wpadłoby mi do łba, żeby gdzieś gnać o tej porze! Sięgnęłabym po książkę i leżałabym z nią szczęśliwa, że mam taki wypas!
OdpowiedzUsuńW wyrku poczytac nie moglam, bo bym starego obudzila swiatlem, a ile mozna snuc sie cichcem po chalupie? Lepiej wyjsc i popaczec na piekno, a przy okazji wyspacerowac piesa. :)
UsuńTo drugiego pokoju nie masz?
UsuńNo mam, ale tam nie grzejemy i jest mrozno.
UsuńTo tak się da? Matuchno, jaka nowoczesność w domu i zagrodzie!
UsuńNo, da sie kazden jeden kaloryfer wlaczac lub nie osobno. A nawet regulowac intensywnosc grzania sie da.
Usuńzaczynam sie o siebie martwić, bo mój organizm zaczyna w weekendy zamiast spac, budzi się o swicie, jako i Ty!
OdpowiedzUsuńStres i nerwy, nic wiecej.
UsuńPiękne, zachwycające. Podziwiam chęć wstania i ruszenia w drogę. :)
OdpowiedzUsuńTroche nie mialam innego wyjscia... Taka ze mnie dobra zona, ze nie chcialam budzic slubnego. :))
Usuńoj warto było... warto! piękny wschód przeżyłyście :)
OdpowiedzUsuń:***********
Gdybym akcje zaplanowala na dzisiaj, bylyby nici ze wschodu slonca. Slonca mianowicie NIE MA, sie schowalo. :))
Usuń:*****
Okazuje się, że te przesadzone kicze malarskie tak naprawdę wcale nie są czasami przesadzone ;) Natura potrafi zachwycić i chapsnąć za serce w najmniej spodziewanym momencie. Np. o piątej rano ;)
OdpowiedzUsuńNo ale sama przyznaj, te kolory sa zupelnie nierealistyczne, ale jednak tak bylo naprawde. :)))
Usuńa mnie to pierwsze zachwyciło!...i ostatnie :)
OdpowiedzUsuńpiknie :)
Nie no, ostatnie to oczywista oczywistosc. :)))
Usuńprzepiękne :) i natura i zdjęcia! u nas wczoraj taki kolorowy zachód słońca był, niestety mogłam tylko podziwiać przez szyby samochodu w trakcie przebijania się przez miasto
OdpowiedzUsuńDzisiaj tez byl piekny zachod, ale bylismy akurat u corki, wiec moglam strzelic foteczke jedynie z balkonu i to telefonem. :(
UsuńMoze gdyby Kira nie musiala wyjsc porannie, nie chcialoby mi sie samej, a tak polaczylam przyjemne z pozytecznym. ;)
OdpowiedzUsuńA ja mam problem w ostatnie dni, żeby się położyć przed 2 w nocy. A wolałabym wstać o 5 czy nawet 6 rano i zacząć dzień. No nic. Twój wschód słońca był jak nie z tej ziemi, cudowny po prostu. Też podziwiam ptaszyska wodne, że im kupry nie poodmarzają. Ale widać tak już mają, zimne nóżki wpisane w życiorys :).
OdpowiedzUsuńUściski!
Zimne nuszki to tylko w galarecie. Biedne ptaszorki... :)))
Usuń