wtorek, 10 grudnia 2019

Na koncercie bylim.

Zaprosili nas, to poszlim. Na zaproszeniu stalo, ze grac bedzie zespol jazzbandowy muzyke z lat 30-tych i 40-tych, a ja taka muzyke bardzo lubie, zreszta kiedys juz slyszalam ich wykonanie i wiedzialam, ze bedzie mi sie podobalo. To zespol wylacznie amatorski, nie zarabiaja muzykowaniem, graja dla samej radochy grania, a niedawno zespol skonczyl 50 lat, oczywiscie z pierwszego skladu nie gra juz nikt.
Nie wiedzialam tylko, ze duzo nas to bedzie kosztowalo, bylismy w koncu zaproszeni, co nie? Przede wszystkim kosztowalo nas to sporo nerwow, bo nie bardzo wiedzielismy, gdzie dokladnie jest ten Lesny Zameczek (Waldschlösschen), pokazalam slubnemu na mapie gugla, a ten jest jakis odporny na wiedze internetowa, bo kompletnie nie zajarzyl. Wzial za to atlas samochodowy, znalazl Zameczek i bardzo sie ucieszyl, ja zas bylam bliska zabicia go na smierc. Powrot za to mielismy po ciemku, jakimis malo szerokimi drogami lokalnymi, wiec umieralam ze strachu na siedzeniu pasazera. Ale od poczatku, chlop na rondzie skrecil nie tam gdzie powinien i to mimo, ze ja pokazywalam mu wlasciwa droge. Zanim znalazl mozliwosc zawrocenia na tej dosc waskiej, za to ruchliwej drodze, pojechalismy dosc daleko. No i o malo na tym samym rondzie znow nie pojechal w zly zjazd. Uslyszalam, ze zobacze Zameczek jak swinia niebo, ale jechal, bo mu kazalam i chyba wzial pod uwage mozliwosc swojej przedwczesnej smierci. Zameczek byl na swoim miejscu, za to miejsc parkingowych nie bylo juz w ogole, wiec wjechalismy nielegalnie do lasu i tam zostawilismy auto w nadziei, ze w niedziele poznym popoludniem nikt nie pofatyguje sie sprawdzac. Czekalaby nas piesza wedrowka do domu (16km), gdyby podczas nieobecnosci odholowali nam auto.
Tak oto przedstawil nam sie ow obiekt, ktory po polaczeniu Niemiec wschodnich z zachodnimi, stal sie geograficznym srodkiem panstwa. Jak Piatek w Polsce.
Kiedys sluzyl jako rezydencja, pozniej byl czyms w rodzaju sanatoryjnego hotelu, by w koncu zostac centrum konferencyjnym, glownie dla gejow i lesbijek, transow. Glownie, ale nie tylko. Centrum zajmuje sie rowniez doradztwem dla rodzicow homoseksualistow, pomaga im w pogodzeniu sie i wychodzeniu z szoku. Bo Niemcy to wprawdzie nowoczesne i tolerancyjne panstwo, ale niektorzy rodzice bywaja mocno konserwatywni na wiesc o homoseksualizmie dziecka. Jest tam jeszcze jakis kacik medyczny dla nosicieli HIV czy chorych na AIDS lub inne brzydkie choroby.
Zameczek jest rowniez wynajmowany na wszelakiego rodzaju imprezki, jak wlasnie wystepy owego bandu, co roku w kazda druga niedziele adwentu. Juz kiedys nas zapraszano, ale jakos nie bylo czasu albo inne przeszkody staly nam na drodze.
W tym  roku wreszcie klapnelo i pojechalim. Obiecane w zaproszeniu kawa, ciasta i inne napitki byly platne, no ok. ceny niewygorowane, ale gdybysmy tak uwierzyli w to zaproszenie, to bysmy sie srodze nacieli. Potem zaczal sie wystep, nagralam kilka fragmentow, zebyscie stworzyli sobie obraz, jakiej muzyki sluchalismy.


Sala byla tak pelna, ze miejsce znalezlismy w pokoju z tylu, ale na szczescie drzwi mozna bylo otworzyc, usiedlismy w progu i oddalismy sie sztuce.


Moja znajoma gra w zespole na kontrabasie. Najpierw muzycy grali w czapeczkach Mikolajowych, w drugiej polowie mieli na glowach meloniki. Na sali byla tez wetka, ktora leczyla i pozniej uspila Kire, widzialam ja po raz pierwszy od tamtego dnia, a wszystko wrocilo i lzy zakrecily mi sie w oczach. Uklonilysmy sie sobie, poznala mnie, ale nie rozmawialysmy.
Podczas wystepu miedzy publicznoscia zaczal chodzic chlopak z czapeczka Mikolaja, do ktorej to czapeczki zachwycona publika cos wrzucala. Chcial nie chcial, nie mozna bylo sie zblamowac, wiec tez wrzucilam, ale mialam najmniejszy banknot o nominale 20 euro. No przeciez nie bede sobie wybierala reszty. Moj slubny siedzial kawalek dalej i nie zauwazyl, ze ja juz wrzucilam, wiec tez dowalil do zbiorki, tym razem 10 euro. No tosmy zaplacili za to "zaproszenie", nikt nas nie uprzedzil, ze bedzie zbierane do kapelusza. W kazdym razie na pewno wiecej razy nie pozwolimy sie zaprosic.




No a potem mielismy lekki survival, bo o ile samochod parkowalismy za dnia, to wracalismy po niego bardzo po ciemku, zoladek Murzyna po czarnej kawie nijak sie ma do tych ciemnosci, jakie tam panowaly, a pamietalam, ze plynela tam jeszcze rzeczka. I nagle przypomnialo mi sie, ze jestem nowoczesna kobieta, dysponujaca smarkfonem, a te miewaja w sobie mase roznych udogodnien, np. latarke!!! Tadam! Slubny blogoslawil moja przenikliwosc i madrosc, do auta trafilismy jak po sznurku. A potem byl nastepny hardkor z jazda po tych waskich drogach, w padajacym deszczu i oslepiajacych autach z przeciwka. Chyba bardziej sie balam niz wtedy, kiedy sama wracalam od dentysty, ale jakims cudem dojechalim do domu.



38 komentarzy:

  1. bylam kiedys zaproszona na urodziny kolezanki gdzie na zakonczenie imprezy( na ktora podano plasterek piccy, pol centymetrowej grubosci kawalek tortu i kubek coli), jej maz postawil stolik w drzwiach i kasowal od kazdego goscia 20$. Zona dostala w prezencie Toyote raw 4 .Wiec ta kasa zbierana byla chyba na auto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu do legendy juz naleza urodziny niejakiej Cioteczki (pisalam kiedys o niej), ktora zaprosila na wlasne urodziny do lokalu wieksza grupe ludzi, a potem okazalo sie, ze "zapomniala" portfela. Kazdy zaplacil za siebie. ;)

      Usuń
  2. Znajdowanie drogi niekoniecznie właściwej to chyba częste u panów.
    Dobrze, że w ogóle dojechaliście na czas. Jeśli zespół gra dla własnej uciechy, to jednak za salę pewnie płacić musi, stąd zbiórka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys to moj slubny bez nawigacji wszedzie trafial, teraz gubi sie jak dziecko we mgle, co mnie bardzo martwi. Zaniknela u niego cala orientacja w terenie, podobnie zreszta, kiedy gdzies chodzimy pieszo, on nie umie wrocic, chce isc inna droga. Jak nie mam orientacji, za to mam pamiec fotograficzna i zapamietuje szczegoly po drodze.

      Usuń
  3. Gdy ostatnim razem mój pobłądził skręcając w lewo a nie w prawo, nadłożyliśmy (w Berlinie) ze 20 km nim dojechaliśmy do domu. A wszystko było w biały dzień, nie po nocy.Bardzo nie lubię jeździć nocą w nieznanym terenie, nawet w znanym taki przejazd nocą do miłych nie należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, na autobanie nie zawrocisz, trzeba jechac dalej, szukac zjazdow i okazji do wjechania z powrotem. My bylismy na szczescie na drodze lokalnej, wiec jakos sie udalo nie zrobic za duzego objazdu.
      My kiedys na Berliner Ring przegapilismy w nocy zjazd na Frankfurt/Slubice i byly jaja. Najpierw zatrzymalismy sie na autobanie widzac, ze za nami jedzie policja, zeby ich wypytac. Pokazali nam droge i znow przegapilismy zjazd, wiec slubny zrobil cofke na autobanie i pojechalismy. Teraz byloby to zupelnie niemozliwe, ale wtedy nie bylo unii, a na drogach w nocy ruch minimalny.

      Usuń
  4. He he Pantero, jaka legenda, w UK to jest akurat zupelnie normalne i oficjalne zjawisko.
    Zaprasza sie gosci na wlasne urodziny do pubu i kazdy placi za siebie.
    Malo tego, zaprasza sie na wlasna uczte weselna do pubu – i kazdy placi za siebie,
    za wlasne drinki i jedzenie.
    Raz bylam zaproszona na 40-tke kolegi z pracy, menadzera – na obiad.
    Pojechalam kawal za miasto oczywiscie z prezentem i kwiatami, a na miejscu okazalo sie, ze za te godzine przy stole
    w obcym towarzystwie kazdy placi za siebie. Thank you very much.
    Ten sam menadzer wyprawial w pubie swoje wesele – szarpneli sie na niesamowity poczestunek dla gosci:
    O polnocy kazdy dostal sucha bule z plastrem bekonu w srodku! Taki gest mieli. A jak sie glodni goscie na to rzucili.
    Drinki oczywiscie kazdy placil za siebie.

    Jak dostalismy zaproszenie na slub i obiad w restauracji do innego kolegi , ktory na wizyte u nas przyniosl
    dwa piwa, i jedno niewypite zabral ze soba ( wczesniej oczywiscie podjety przez nas kolacja na cieplo , ciastem, drinkami , itp ) –
    powiedzialam basta. Malo tego przed kolacja zadzwonil z pytaniem : ale zrobisz jakies jedzenie prawda?
    I podal mi dokladnie co on i jego dziewczyna chcieliby u nas zjesc!
    Jak bylismy u nich w domu , wyciagnal napoczeta butelke dobrej whiskey i przed moim pochwalil sie, ze taka ma.
    Po czym schowal ja troskliwie z powrotem do szafki. Moj pozostal z dziwnym wyrazem na twarzy...
    Pojscie na jego slub kosztowaloby nas dniowke pracy , prezent dla mlodej pary, plus zaplata za dwie osoby za obiad.
    Kilkaset funtow. Po prostu nie wierzylam, ze para, ktora zabiera ze soba do domu niewypite piwo i niedojedzone czekoladki
    zaplaci za obiad w restauracji za 20 osob . Nawet jesli to ich wlasny slub.

    Najgorsze tutaj jest to, ze czlowiek nigdy nie wie czego sie spodziewac :
    a nie wypada mi przeciez zapytac przed impreza: Sluchaj czy ty placisz za ten obiad czy nie?
    Po czym okazuje sie , ze jak raz zostalismy zaproszeni na “normalne “ wesele , to profilaktycznie zrezygnowalismy i odmowilismy.
    A potem okazalo sie, ze byla to wspaniala impreza, zupelnie w polskim stylu .
    Wesele bylo wyprawione w ratuszu, podawano jedzenie i drinki, a w dodatku byl parkiet i tance!
    Zalowalam tego ogromnie, tym bardziej, ze bardzo tego kolege lubilam, byl cudownie milym czlowiekiem i tez naszym menadzerem.
    Naprawde wolalabym wiedziec jakie zasady obowiazuja.
    W Polsce wiem, ze jak jestesmy zaproszeni to zapraszajacy zaprasza i podejmuje gosci, a nie kaze placic za siebie , tutaj jest to rosyjska ruletka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, Niemcy tez jak zapraszaja, to zapraszaja, ale dotyczy to raczej prywatnych imprez, urodzin czy wesel. To bylo przedstawienie adwentowe i prawdopodobnie Ewa ma racje, wynajecie sali kosztowalo, wiec zrzucilismy sie na nie. Z pewnoscia nie na orkiestre, bo oni wszyscy maja normalna prace, a graja hobbystycznie i niezarobkowo, just for fun.
      Ale ze Brytole takie skapiradla, ze na wlasnych imprezach kaza gosciom placic za zarcie i picie, plus jeszcze kasuja prezenty, to bym sie nie spodziewala. A wlasciwie tak, z wiedza, jak po wojnie potraktowali Polakow, ktorzy bronili ich tylkow.

      Usuń
    2. Mnie smiesza te wszystkie filmdla , do ktorych pozniej wzdychaja miliony na calym swiecie.
      Oni potrafia sie sprzedac i przedstawic tak, ze caly swiat pada na kolana.
      Te Dowton Abby, Crown’y , Cztery Wesela i Pogrzeb – owszem mozliwe , ludzie mysla, ze tak to wyglada na codzien, a to sa wesela z wyzszych sfer angielskich, to goszczenie gosci, przepych, tance, itp – za to w Polsce czy w Niemczech to jest NORMALNE wesele.
      A tutaj przecietne wesele czesto zalatwia sie wlasnie w taki sposob. W pubie , wynajetym lokalu , gdzie goscie na 100% zaplaca za kazdego wypitego drinka, a na ogol jeszcze i za jedzenie. W ogole tu tez jest na odwrot : na sam slub mozna przyjsc tylko bedac zaproszonym, a na tzw. reception , przyjecie po slubie, sprasza sie kogo badz, znajomi znajomkow, kolegow, itp – nie ma co sie dziwic, skoro placa za siebie. W PL na slub do kosciola czy urzedu moze przyjsc kto zechce i zlozyc zyczenia, za to na weselisko trzeba byc zaproszonym osobiscie. Tyle , ze to zaproszenie cos znaczy.
      A do czego Anglicy sa zdolni to wiadomo, przywlaszczyli sobie rozszyfrowanie Enigmy, podparli paroma filmami i juz o wkladzie Polakow nikt nie wie i nie pamieta, to samo dzieje sie z Bitwa o Anglie – ani slowa , ostatnie obchody w ogole juz nie podnosza tego watku a wklad jaki dalismy byl ogromny. To jest ujma na ich honorze – i trzeba ja elegancko zamazac.
      Kazali sobie zaplacic zlotem za kazdy zestrzelony samolot angielski – w obronie ICH ojczyzny i na ich prosbe.
      W tym kontekscie wcale mnie nie martwi, ze w koncu czesc polskiego zlota wrocila z Londynu do Polski, gdzie jest jego miejsce.
      Takich kwiatkow jest cala masa.

      Usuń
    3. A co, jak goscie z Polski i przychodza sie nazrec i napis, bez pieniedzy w portfelu?
      W ogole te Angole to banda nierobow i zboczencow, poczawszy od dworu krolewskiego. A zlota jednak szkoda, bo kaczynskie wydadza je albo na rydzyki, albo dla kolesi.

      Usuń
    4. Na to nie wydadza, obawiam sie, ze predzej zaplacom Zydom za nastepne urojone reparacje.

      Usuń
    5. Ale lepsze juz to , nizby mieli sprzedac lasy panstwowe, to by mnie chyba dobilo

      Usuń
    6. Lasy sprzedaja sukcesywnie i po cichutku, najpierw pod pozorem walki z kornikiem, teraz juz sie nie tlumacza. IKEA potrzebuje przeciez surowca na mebelki, a swoich lasow nie ruszy, bo jest bardzo ekologiczna. .
      Na razie ruszyla wyprzedaz stadniny arabow w Janowie Podlaskim, przetrwala wojny i rewolucje, przetrwala komune, za pisu przestanie istniec.

      Usuń
    7. Slyszalam o tym, dobija mnie to

      Usuń
  5. Aniu, co do jazdy nie w tym kierunku, to mogę podać rękę Twojemu Mężowi. W czerwcu jadąc na zjazd musiałam stanąć na stacji benzynowej aby przesadzić Gutka na tylne siedzenie w aucie, bo z przodu waliło słońce. Wyłączyłam na chwilę gps, aby odpocząć. Włączając pomyliłam adresy, które były w tym samym kierunku. Nadrobiłam lekko około czterdziestu kilometrów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusia, ale my mielismy do pokonania raptem 16 kilometrow, wiec zgubic sie na tak prostej i krotkiej trasie, to trzeba miec talent. To nawet ja, blondynka i panikara, predzej bym dojechala.

      Usuń
  6. Heh, to jak moi, corka z niezięciem i mąż pojechali na proszony slub z weselem, gdzie mąż byl ojcem chrzestnym.Wykosztowali się, że ho,ho i jeszcze glodni wrocili😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja akurat nie jechalam tam zrec, ino sie odchamiac kurturarnie, a i tak mnie skasowali. :)))

      Usuń
  7. Dla mnie czarna magia. Przeczytalam nie tylko notke ale i wszystkie komentarze i nie rozumiem, ze tak mozna. Bylam tu czesto zapraszana na sluby, urodziny itp. imprezy ale nigdy poza prezentem nie kosztowalo mnie to grosza.
    Co do jazdy noca to chyba nikt w naszym wieku nie lubi. Nawet w miescie jest ciezko, bo np. w NYC wszyscy przechodnie ubrani na czarno:)) i zupelnie ich nie widac jak taki sie pojawi w cieniu. A raz jechalismy droga gdzies przez zadupia stanu Connecticut przez lasy gdzie chalupa od chalupy w odleglosci kilku km i w dodatku zadna nie oswietlona. Kuzwa mialam serce na ramieniu i dopiero jak dojechalismy do celu to sie przyznalam, ze mialam taiego stracha. Wspanialy sie smial, bo przeciez "dlaczego?" ano dlatego!! co prawda tam nie bylo zywej duszy ani zadnego innego pojazdu na tej drodze, ale jednak com sie ustrachala to moje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie ma zywej duszy, to sobie mozna odpalic dlugie swiatla i czlowiek przynajmniej widzi, dokad jedzie. U Was jeszcze drogi sa porzadnie szerokie, a tu te lokalne nawet poboczy porzadnych nie maja, wiec kiedy mijaja sie dwa auta z przeciwnych stron, to ja caly czas mam dusze na ramieniu, ze sie pukna lusterkami. No i w ciaz cos jedzie z przeciwka, w wtedy gowno widzisz. Jak droga prosta, to pol biedy, gorzej jak kreta, bo zakretow nie widac. Horror!
      No i tez nigdy sie jeszcze nie spotkalam z tym, zeby za siebie placic na urodzinach czy weselach, ani w Polsce, ani w Niemczech.

      Usuń
    2. Masz racje z szerokoscia drog. Przypomnialo mi sie jak jechalismy z Kielc do Lodzi autobusem drugiego dnia po przylocie do Polski. Siedzielismy po lewej stronie czyli po stronie kierowcy, ja przy oknie i caly czas odruchowo odskakiwalam w strone Wspanialego:)) W koncu on zapytal co ja wyczyniam, a ja ciagle mialam wrazenie, ze samochod jadacy z przeciwka jedzie prosto na nas. A przeciez nie byla to wiejska droga:)))
      Po kilku dniach sie przyzwyczailam, ale pierwsze wrazenie jest szokujace.

      Usuń
    3. Ja to w ogole jestem panikara i wcale nie taki dobry kierowca mimo wyjezdzonych naprawde wielu kilometrow. Ja z tych bojacych i najlepiej gdybym miala do dyspozycji takie kilkunastopasmowe autostrady, jakie wybudowal Kim w Korei Polnocnej, bo tam nie jezdzi ani jedno auto. :)))

      Usuń
  8. Ja to juz mam chyba cos kompletnie z glowa i oczami bo przeczytalam ze chlopak z czapeczka Mikoaja zaczal rodzic :-))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna ta muzyka jaką grają .Ale za darmo ...no nie było.Jak zwykle z przeszkodami.Ale chyba warto było.Ja dawno,dawno nie byłam za żadnym koncercie.Trzeba się wybrać.Do Wrocławia jakoś cięzko mi się wybrać..oprócz pracy oczywiście.W Jelczu też organizują występy a zwłaszcza na majówkę lub dni Jelcza.Grały zespoły ale prawie zawsze takie co za nimi nie przepadam.A mój to woli inne rozrywki.Siedzenie przed telewizorem.Nie dziwię mu się bo pracuje na budowie i jest zmęczony.Chyba pójdę z koleżanką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie tez organizowane koncerty sa za drogie, ze "zapraszane" zreszta tez, jak sie poniewczasie okazalo. ;) Z Toyka tez problem, bo bardzo niechetnie zostaje sama w domu, zawsze jej szykuje smakolyki nadziane na pileczke-jeza, zeby miala co robic i zeby jej oslodzic samotnosc (bo kotow przeciez nie licze) .)))

      Usuń
  10. Za moje koncerty też sier nie płaci ale przy wyjściu stoją tacy i żebrzą. Ale to nie jest obowiązkowe. I można dać 2 euro i też jest git. I iii można sobie rozmieniać pieniądze i bardzo często ludzie to robią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybenka, czy mnie cos ominelo, czy ja o czyms nie wiem? Za jakie TWOJE koncerty???
      Dotad myslalam, ze umiesz grac jedynie na nerwach :))) Zart!

      Usuń
    2. Na twoich z łatwością

      Ukrywam się przed trolami
      Napiszę kiedyś na priv

      Usuń
    3. Zaspiewasz na moim pogrzebie? Tylko ja juz nie bede slyszala :(

      Usuń
    4. Zapewniam Cię że nie chcesz tego😂

      Usuń
    5. Mozesz spiewac, bo ja i tak bede juz glucha. :)))))

      Usuń
  11. U nas sie nie placi, koncerty sa czesto o tej porze bezplatne ale obowiazuje zakup programu á 20 e. w drzwiach :D, no bo jak mozna sluchac bez programu?
    Jestem tego zdania, ze nie ma darmowych 'obiadow'!
    Wesolych!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tam tez niby zbierane byly datki dobrowolne, nie musialam nic wrzucac, ale nie jestem taka. Za to u nas programow nie bylo, na zaproszeniu stalo, jaka muzyka bedzie, bez wdawania sie w szczegoly.
      Aaa, dostalam dzisiaj od Was kartke, jest jak zwykle przepiekna. Bardzo dziekuje ♥
      Moja tez juz w drodze.

      Usuń
  12. Pytanie czy się dobrze bawiliście? Jeśli tak, to może jednak dacie się zaprosić jeszcze kiedyś. Bo jeśli już wiecie jakie są zwyczaje to umówicie się kto wrzuca do kapelusza i przygotujecie sobie banknot o mniejszej wartości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze tak zrobimy, bo bawilismy sie rzeczywiscie przednio. :)

      Usuń
  13. domyślam się,że wszyscy byli zaproszeni i wiadomo dlaczego nikogo nie uprzedzono o zrzutce ;-) sama to zapisałaś. ale muza fajna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie ci, ktorzy bywaja regularnie na ich koncertach, juz wiedza, ze bedzie zrzutka, my nie wiedzielismy, ale teraz juz wiemy. :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.