Niedlugo po smierci Fuselka wybralismy sie z Kira do Uslar, gdzie mialy miec miejsce pokazy lotnicze. Nigdy wczesniej nie bylo mi dane ogladac podobnych spektakli, wiec z ciekawosci, choc bardziej w celu oderwania mysli od tragicznych przezyc, zdecydowalismy sie na te wyprawe.
Prognozy pogodowe byly bardzo optymistyczne, mial byc upal, wiec zaopatrzylismy sie w wode, dla nas i dla psicy i hajda!
Tymczasem Uslar przywital nas deszczem. Dobrze, ze mielismy nieprzemakalne kurtki, wziete tak na wszelki wypadek, bo jak wiadomo, strzezonego...
Organizacja tych pokazow byla na medal. Zeby uniknac tloku parkingowego w bezposredniej bliskosci lotniska, przygotowano w miescie kilka obszernych parkingow, a dojazd do nich oznakowany byl tak, ze nie sposob bylo zabladzic.
Obok kazdego parkingu byl przystanek autobusowy, skad w 5-minutowym takcie odjezdzaly miejskie autobusy w poblize lotniska. Przejazd autobusem, jak i miejsce na parkingu byly bezplatne.
Do samego lotniska, ktore okazalo sie byc wieksza laka za miastem, trzeba bylo jeszcze od autobusu kawalek dojsc.
Coraz bardziej sceptycznie myslalam o czekajacych nas "atrakcjach" w deszczu. W taka pogode nie chce sie wystawiac nosa z domu, a co dopiero ganiac po mokrej trawie i ogladac stojace na niej maszyny.
Maszyny, phi!
Spodziewalam sie czegos ciekawszego, a tu same przestarzale awionetki z aeroklubu, jakies motolotnie i helikopter.
Ale czego wymagac za 10€ wstepu?
Wszedzie pelno strazakow, bedacych wspolorganizatorami imprezy, ambulans (tak na wypadek wszelki) i w ogole atmosfera wiejskiego pikniku.
Niedaleko wejscia na teren lotniska stala sobie hala, pewnie w poprzednim zyciu pelniaca role stodoly, gdzie mozna bylo schowac sie przed deszczem, posilic kielbaskami na goraco, zupa z kotla, napic herbaty lub kawy, skosztowac domowego ciasta, a przede wszystkim ugasic pragnienie piwem.
Poprzestalismy na kawie z ciastem, przygotowanym i serwowanym przez panie zwiazane z aeroklubem oraz inne wolontariuszki. Ciasto bylo pyszne i za bardzo niewygorowana cene.
Dzieciarnia zaangazowala sie w zorganizowanie tomboli, gdzie mozna bylo wygrac drobiazgi od sponsorow. Jako ze towarzycho wciskalo nachalnie wszystkim te losy, kupilam i ja.
Wygralam temperowke i album do zdjec. Akurat marzylam o tym, ale czego sie nie robi dla przejetej swa rola dzieciarni?
Ilez jednak mozna siedzeic pod dachem? Nie po to tam pojechalismy.
Znow zaczelismy sie snuc po mokrej trawie i podziwiac maszyny latajace. Z glosnikow snula sie jakas muzyczka, slowem: nuda.
Zainteresowanie wzbudzil stary radziecki Antonow, ktory, jak sie pozniej okazalo, jest przez Niemcow bardzo ceniony. W Polsce slyszy sie wylacznie narzekania na rosyjskie maszyny.
Ja tymczasem slyszalam na temat Antka same pochwaly, ze jak na te wielkosc, samolot sprawdza sie doskonale w warunkach polowych, a do startu potrzebuje niezwykle krotkiego rozbiegu, wystarczy dlugosc boiska pilkarskiego.
No, no!
I nadal lata, praktycznie bez psucia sie, a do warsztatu trafia tylko na przeglady okresowe.
Inne nacje potrafia docenic rosyjskie produkty, ich konstrukcje, nazywana w Polsce topornoscia, skutecznosc, solidnosc i bezawaryjnosc.
Tylko Polacy je krytykuja, bo ruskie.
Tak sobie ogladalismy te jedno- i dwuplatowce, gorno- i dolnoplaty, a maszyny staly sobie znudzone, choc godnie i z duma, ze jeszcze moga oderwac sie od ziemi i nie sa strikte eksponatami muzealnymi.
Zalowalam tylko, ze byly one od nas oddzielone tasma i nie wolno bylo podejsc blizej, zeby dokladniej obejrzec ich wnetrze i tablice rozdzielcze.
Zblizenie moglam zrobic jedynie z odleglosci.
Nagle, jeden po drugim, odezwaly sie silniki. Dostalam gesiej skorki! Zawsze dostaje, kiedy slysze cos pieknego, przy chwytajacej za serce muzyce, przy pomruku silnika Ferrari i teraz tez.
Nie da sie tego z niczym porownac, ten odglos ma swoja specyfike. Powiecie: motor, jak motor. Otoz nie!
Przestalo byc nudno, zaczelo ciekawie. Ale o tym w nastepnej czesci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.