niedziela, 15 lipca 2012

Kira i jej dzieci.

Kirunia trzy razy w zyciu zostala mama, raz jej macierzynstwo bylo w pelni zaplanowane, dwukrotnie bylo to dzielem przypadku, zeby nie powiedziec wypadku. Zreszta nawet tym pierwszym razem rzecz wymknela sie spod kontroli i z prawdopodobienstwem graniczacym z pewnoscia, w miocie mialo swoj udzial dwoch ojcow.
Po lewej jest Sultan, pitbull, ktory przez jakis czas mieszkal z Paulina i jej bylym. On wlasnie mial byc ojcem pierwszego miotu Kiry. Po prawej jest Rasul, buldog amerykanski, do ktorego podobny jest Massimo. Mam wrazenie, ze Rasul musial wykorzystac okazje, kiedy nikt nie widzial i tez przyczynil sie do przyrostu naturalnego Kirusiowych dziatek. A byla ich szostka.


Te dwa pieski, czarne jak diabelki to skora zdjeta z Sultana, nie ma zadnej watpliwosci, ze to jego potomstwo (na obu gornych zdjeciach).



Po lewej szczeniak, ktory ma juz troche wiecej podobienstwa do Kiry, ale jest ciemniejszy od niej, po Sultanie.



Te dwie suczki maja umaszczenie po dziadku bokserze, ale kanciastosc pyszczkow zdecydowanie po ojcu pitbulu.


Jako ostatni przyszedl na swiat maly Massimo, ciapciak od urodzenia, placzek, a przede wszystkim calkiem inny od swojego rodzenstwa, za to bardzo podobny do Rasula, zwlaszcza teraz, kiedy jest juz dorosly. Ani troche nie przypomina pita.
Z tego miotu, jak wspomnialam, corka zostawila sobie placzka (tak go nazywamy, bo kiedy jest u nas, placze z tesknoty za Paulina), a swojej przyjaciolce dala jedna z suczek, Buffy. Sunia tez juz miala mlode, wiec Kirunia jest juz babcia.



Drugi miot byl dzielem przypadku, bo Kira, wiedziona slepym instynktem, urwala sie podczas spaceru. I stalo sie! Nikt nie zauwazyl, ze spodziewa sie szczeniakow, bo jak sie okazalo, miala tylko jedna coreczke, wiec ciaza byla zupelnie niewidoczna. Za to pewnego dnia, kiedy corka wrocila z pracy, zastala fruwajace wszedzie po domu pierze i juz chciala skarcic psy, gdy w ostatnie chwili dostrzegla na porwanej poduszce malenka myszke - szczeniaczka. No co za niespodzianka!
To byla Nela.
W tym czasie Paulina wrocila z powrotem do Getyngi, a jej przyjaciel zostal w Hamburgu i zostawil Nele sobie. Wyrosla na przystojna sunie, jak widac na zdjeciu i nadal mieszka w Hamburgu z Marcelem.

Ostatnie macierzynstwo Kiruni wypadlo juz w Getyndze. Szczeniaczkow bylo tym razem piec, ale jeden nie przezyl i mimo prob reanimacji, zmarl. Tym razem byly to same chlopaki.

Kirunia, jak zawsze wzorowo wypelniala swoje obowiazki, przy czym nie byla nigdy agresywna w stosunku do znajomych osob, takich, jak ja.







Szczeniaki byly przecudnej urody, mozna je bylo zacalowac. Byly takie mieciutkie, pachnialy typowo dla malych pieskow, mialy przeurocze, rozowe noski i prawie kocio-miekkie poduszeczki u lapek.




Mialy wilczy apetyt i czesto ssaly, reszte czasu spedzajac na spaniu. Kira bardzo niechetnie wychodzila na spacer, zeby sie zalatwic. Mozna bylo zapomniec o dlugich spacerach, ktore wczesniej tak bardzo lubila. Teraz poprzestawala na szybkim zalatwianiu swoich potrzeb i spieszyla z powrotem do dzieci.


 


A te rosly jak na drozdzach! Byly coraz bardziej ruchliwe i ciekawe swiata, coraz glosniejsze i gryzace wszystko, co znalazlo sie w zasiegu ich ostrych zabkow.


Kiedy podrosly juz na tyle, ze dostawaly dodatkowy posilek, oprocz mleka matki, Kira zachorowala, dostala ciezkiego zapalenia sutka i poniewaz brala antybiotyki, musiala z dnia na dzien przestac karmic, a nawet przestac mieszkac w kojcu. Nie bylo latwo dla nikogo, pieski tesknily za mama i plakaly, Kira chciala byc z nimi razem, a corka musiala wszystkich pilnowac, zeby pozostaly w separacji.


Biedne sierotki musialy sie same wychowywac przez ostatnie dwa tygodnie. Wreszcie nadeszla pora, zeby sie rozstac, zeby trafic do wlasnego domu z dala od mamy.
Po kolei maluchy znajdowaly nowych wlascicieli. Trzy poszly w dobre rece, do nowch rodzin w przeciagu kilku dni.








Zostal jeden, jakos nie bylo na niego chetnych, mimo ogloszen w necie, gazecie i rozwieszonych, gdzie sie dalo.
Dopiero w wieku trzech miesiecy udalo sie znalezc i dla niego nowa rodzine.











Tak wiec Kirunia urodzila w sumie 12 slicznych szczeniat, 11 z nich znalazlo nowe rodziny, jednemu sie nie udalo przezyc. Teraz nie planujemy zadnych dzieci wiecej, a nawet zastanawiamy sie nad jej kastracja. Sa rozne opinie na ten temat, jedni polecaja, inni kategorycznie odradzaja, wiec jeszcze sie wahamy. Gdyby mialo dojsc do kastracji, dokonamy jej w Polsce, bo tam jest znacznie taniej.


8 komentarzy:

  1. Byłam przeciwna sterylizacji Rudej, ale Garip ją tak molestował, że było nam jej żal. Poza tym, gdyby doszło do pokrycia byłby problem....
    Mankamentem sterylizacji jest nadwaga Rudej. Jednak obecnie wyciągam ją (czemu się nie sprzeciwia)na spacery z "Dzieciami" i pilnuję karmień, także zdaje się, że tycie opanowaliśmy.
    Czasem zastanawiam się nad tym, jaka byłaby matką i jak by wyglądały jej maluszki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Twoim przypadku nie sposob upilnowac, Kira to inna sprawa. W domu majteczki, a na dworze trzeba uwazac, bo wszystkie psy sa silnie w niej zakochane, a i ona specjalnie sie od nich nie odgania ;)

      Usuń
  2. Trochę ci zazdroszczę tych przeżyć, możliwości dotykania szczeniaczków, wąchania ich. Dobra mama z Kiruni. Ponoć lepiej wykastrować, ale lepiej pogadaj z lekarzem.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdania lekarzy sa mocno podzielone. Sukom, ktore nie rodzily, grozi ropomacicze i rak sutka. Kiry to nie dotyczy. Poza tym kastracja u nas kosztuje 450-500 euro, musialabym robic to w Polsce. Sama nie wiem... Pilnowanie jej nie jest az tak uciazliwe.
      Te ostatnie szczeniaki mialam do miziania i wachania od nastepnego dnia po urodzeniu, bywalam u corki prawie codziennie.

      Usuń
  3. myślę, że gdybym miała młodą sunie, to bym ja wysterylizowała. ale kira? skoro możesz ją upilnować, to jeszcze jedna narkoza? sama nie wiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, to bylo dwa lata temu i bardzo zaluje, ze jej wtedy nie dalam wykastrowac. Moze nie dostalaby raka.
      Teraz juz jest wykastrowana, wiec i tak po ptokach.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.