piątek, 3 sierpnia 2012

Moj dziadek.

Od dluzszego juz czasu zabieram sie do opisania ciekawego, choc nie zawsze wesolego i bezpiecznego zycia mojego dziadka ze strony ojca, ale zawsze brakowalo mi czasu na pogrzebanie w pamieci, przepytanie ojca, bo dziadek i babcia juz odeszli.
Zaczelo sie od tego, ze kiedy przed trzema laty weszlam w posiadanie lapka, zaczelam na chybil-trafil wrzucac nazwiska znajomych i rodziny na wyszukiwarke. Bez wiekszej nadziei na sukces, wpisalam nazwisko dziadka. Zmarl w 1975 roku, a wowczas przeciez nikt nie slyszal o komputerach, googlach i temu podobnych. Z niedowierzaniem patrzylam na setki wyswietlonych wiadomosci o nim. Trzeba bylo tylko wszystko zebrac do kupy, uporzadkowac, zredagowac.
Oto opowiesc, poparta zdjeciami i linkami. Zdjecia sa z netu, ja sama mam niewiele pamiatek po dziadku, wszystko jest u rodzicow w Polsce.

Dziadek urodzil sie w 1904 roku w Lodzi. Ukonczyl Miejskie Gimnazjum (teraz Liceum Sportowe Nr 3 - chyba, ze sie w miedzyczasie cos zmienilo). Jego szkolnym kolega byl, miedzy innymi, Marian Spychalski, pozniejszy marszalek Polski. Pozniej wstapil do szkoly oficerskiej.
To tytulem wstepu.
Jeszcze przed wybuchem wojny zostal dowodca Korpusu Ochrony Pogranicza w Garnizonie Wilejka, na terenie obecnej Litwy. Razem z nim mieszkali w garnizonie moja babcia i kilkuletni wowczas moj ojciec. Niedlugo przed napascia Zwiazku Radzieckiego na Polske, dziadek zostal zmobilizowany, a tuz po ataku babcia z moim ojcem uciekli do rodziny w Polsce, dzieki czemu unikneli wywozki na Syberie. Dziadek w miedzyczasie dostal sie do Cichociemnych, z ktorymi pozniej znalazl sie w Wielkiej Brytanii, gdzie trafil pod dowodztwo Generala Stanislawa Franciszka Sosabowskiego.
To barwna i zarazem tragiczna postac. Walczyl w kampanii wrzesniowej w obronie Warszawy, a po klesce zaczal dzialac w podziemiu. W 1940 roku zostal przerzucony do Szkocji, gdzie zaangazowal sie w przygotowania do stworzenia Pierwszej Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Powstala ona we wrzesniu 1941 roku.
Bojowy znak spadochronowy.

W 1944 roku miala miejsce najwieksza operacje wojsk powietrzno-desantowych o kryptonimie Operacja Market Garden. Dziadek byl dowodca 2-go Batalionu.
  • 1st Polish Independent Para Brigade, Maj. Gen. Sosabowski
    • 1st Battalion, Maj. Marian Tonn
    • 2nd Battalion, Maj. Waclaw Ploszewski
    • 3rd Battalion, Capt. Waclaw Sobocinski
Kulisy calej operacji Market Garden i szczegoly bitwy o Arnhem w Holandii dosc prawdziwie zostaly przedstawione w filmie O jeden most za daleko z Gene Hackmanem w roli polskiego generala Sosabowskiego.
Burg Arnhem.











Zdjecia z bitwy.


Defilada PSBS w Edynburgu.
Zolnierzy poleglych podczas operacji, jak i samej bitwy pod Arnhem pochowano na cmentarzu w tej miejscowosci.
Rokrocznie we wrzesniu odbywaja sie tam uroczystosci ku ich czci.
General Sosabowski zostal obarczony wina za niepowodzenie calej akcji i dopiero dlugo po wojnie zrehabilitowano go, o czym opowiada film Honor Generala. Tylko co mu po tym? Nie dozyl rehabilitacji i zmarl w nieslawie.
Po wojnie dziadek zostal odznaczony Krzyzem Walecznych za udzial i poswiecenie w tamtej bitwie.


Podam jeszcze kilka linkow dla zainteresowanych:
General Sosabowski
Rangi w Polskiej Armii
Sosabowski rozmawia z gen.Browningiem.
Wojna sie zakonczyla, ale dziadkowi jakos w glowie nie bylo wracac szybko do rodziny. Uzywal zycia w Szkocji, dopoki nie skonczyly sie pieniadze. Brytyjczycy wprawdzie doceniali pomoc Polakow, ale po wojnie szybko zapomnieli o wdziecznosci. Zolnierze, ktorzy zdecydowali sie zostac, niedlugo chodzili w glorii bohaterow, musieli podolac konfrontacji z rzeczywistoscia, zarabiac pieniadze na zycie i dawac sobie samodzielnie rade.
Dziadek wiec wrocil w 1946 roku. Na lonie rodziny pobyl jakis czas, az ktoregos dnia wczesnie rano zameldowalo sie w domu dwoch powaznych panow w skorzanych plaszczach i zabrali dziadka ze soba. Nikt nic nie wiedzial, zadnych informacji. Nie wiadomo bylo, gdzie jest i czy w ogole zyje.
Takie byly czasy, wladze nowego ustroju wszedzie wietrzyly spiski, wrogow ludu i szpiegow. Zwlaszcza wsrod tych, ktorzy walczyli na frontach zachodnich, mieli przynaleznosc do falszywych armii, a szczegolnie tych, ktorzy powrot do ojczyzny opoznili. Mogli w tym czasie byc przeszkoleni na szpiegow.
Trwalo 3 miesiace, zanim dziadek wrocil do domu. Zdegradowany i wyrzucony z wojska na zbita twarz. Co sie dzialo w ciagu tych trzech miesiecy, nie wie nikt. Dziadek milczal, jak zaklety. Cierpial za tak niesprawiedliwe potraktowanie weterana, ale nie powiedzial slowa. Z tego, co wiem, musial podpisac klauzule milczenia.
Znalazl prace w banku i jakos zycie bieglo dalej.
W tym czasie moj ojciec dostal sie na studia i jako zapalony sportowiec, zapisal sie do Aeroklubu na szybowce. Przemilczal jednak w swojej ankiecie personalnej "niechlubna przeszlosc" swojego ojca i po niedlugim czasie zupa sie wylala. Wylecial z Aeroklubu z hukiem! Chcieli go tez relegowac ze studiow, ale jakims cudem, po zlozeniu samokrytyki, mogl warunkowo dalej studiowac.
Po dojsciu Gomolki do wladzy i tzw. odwilzy, dziadek zostal przywrocony do wojska, oddano mu rowniez jego stopien wojskowy, a nawet awansowano. W tym samym roku moj ojciec obronil dyplom i urodzilam sie ja! Rok bogaty w wydarzenia dla naszej rodziny.
Razem z dziadkami przezylam swoj krakowski epizod, mieszkalismy na ulicy Warynskiego. Pozniej przeniesiono go do Warszawy.
Moj dziadek - lata 60-te
Bywalam z dziadkiem w jego pracy przy ul.Krolewskiej, bralam udzial w uroczystosciach wojskowych, korzystalam z goscinnosci wojskowych osrodkow wczasowych, gdzie m.in. nauczylam sie niezle strzelac z kbks-u.
W latach 60-tych dziadek zostal zaproszony na jubileuszowe uroczystosci do szkoly, do ktorej uczeszczal razem z Marszalkiem Spychalskim. Teraz jest tam Liceum Sportowe, przy ul.Sienkiewicza. Dziadek przedstawil mnie Marszalkowi, ktory wspomnial, ze wlasnie urodzila mu sie wnuczka (corka Wl. Komara, ktory byl jego zieciem). Mialam zaszczyt uscisnac panu Marszalkowi dlon i zamienic z nim kilka slow.
Kiedy dziadek przeszedl juz na emeryture, byl kiedys z babcia na pogrzebie pracujacego jeszcze kolegi. Pogrzeb byl wojskowy, z salwa, warta honorowa przy trumnie. Wtedy powiedzial do babci, ze on pewnie takiego pogrzebu nie bedzie mial, bo w koncu jest tylko emerytem.
Doczekal sie. Kiedy zmarl, babcie odwiedzilo dwoch pulkownikow, postawili sie do jej dyspozycji wraz z samochodem i spytali, jakiego pogrzebu sobie zyczy: koscielnego, czy wojskowego. Nie bylo o czym rozstrzygac, babcia mogla tym sposobem spelnic jego pragnienie.
Wojsko zalatwilo miejsce na Powazkach, byla warta honorowa, byla salwa, jego odznaczenia niesione na poduszkach. Na taki pogrzeb w pelni sobie zasluzyl. Wzruszajacym bylo przemowienie jego wojennego kamrata z PSBS (nie znam nazwiska), ktory na koniec powiedzial: Waclawie, teraz spotkasz tam naszego ukochanego dowodce, generala Sosabowskiego. Zloz mu od nas wojskowe pozdrowienie.
W pogrzebie uczetniczyl takze Marszalek Spychalski, juz wtedy odsuniety od wladzy, w asyscie dwoch pulkownikow.
Dziadek nie byl karierowiczem, nie chcial zapisac sie do partii, przez co zycie zakonczyl w stopniu pulkownika. Jego koledzy awansowali na generalow, jeden zostal nawet marszalkiem Polski. Nie zaprzedal sie, zostal wierny swoim przekonaniom.





22 komentarze:

  1. To cenne, że znasz tą historię, będzie co pzrekazywac dzieciom i wnukom:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, ze mlode pokolenie nie jest az tak bardzo zainteresowane tymi zamierzchlymi czasami. Zreszta moje dzieci uczyly sie tutaj troche innej historii. Nie zeby przeklamanej, ale z innego punktu widzenia. W szkolach kladzie sie duzy nacisk na historie II wojny swiatowej, ku przestrodze, zeby juz nigdy sie nie powtorzyla.
      Poprawnosc polityczna przede wszystkim, ale bez tych wznioslo-patriotycznych nut, co w Polsce.
      Boleje nad tym, staram sie im pewne rzeczy przekazac, ale to nie to samo, co u Was.

      Usuń
  2. Piękny i ciekawy kawał historii i cenne wspomnienia, bo rodzinne.

    OdpowiedzUsuń
  3. I duma, moja osobista duma, ze mialam takiego dziadka.
    Kiedy zyl, tamte historie nie budzily mojego zainteresowania, teraz musze korzystac z netu, zeby dowiedziec sie o jego losach. Tyle pytan pozostanie bez odpowiedzi... Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, proponuję zagłębić się w temat "Cichociemnych". Pani dziadek nie widnieje na żadnej liście Cichociemnych, a jest ona ogólnie znana. Poza tym Cichociemni byli przewidziani do konspiracji w kraju, a nie do walki w ramach 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Do tej formacji, że użyje takiego sformułowania, nie można było się "dostać", a już na pewno wyjechać z nimi do Anglii. Kolejny błąd - generał (wtedy jeszcze w stopniu pułkownika) Sosabowski po po zakończeniu działań zbrojnych w Polsce 1939 roku znalazł się we Francji, a nie w Szkocji. Do Szkocji trafił dopiero po upadku Francji w roku 1940. Informacje takie są ogólnie dostępne i trochę wstyd tak bardzo mijać się z prawdą zwłaszcza gdy pisze się o swojej rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to troche wstyd. Zagadnienie znam z rodzinnych opowiesci. Napisalam, co mialam w pamieci. Wiem, ze dziadek wspominal o Cichociemnych, a dlaczego jego nazwisko nie widnieje na dostepnych listach, nie jest mi wiadome. Teraz juz tego nie zweryfikuje.

      Usuń
  5. A nie myślała Pani, aby nanieść stosowne poprawki w tekście swojego autorstwa, skoro są w nim błędy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech juz tak zostanie. Pamiec ludzka jest zawodna, a ja glownie na niej polegalam. Pana/Pani (?) komentarz niech pelni role poprawki.
      Swoja droga, wielka szkoda, ze piszac komentarz do mojego wpisu, nie podpisal/a sie Pan/Pani chocby nickiem.
      Uklony

      Usuń
  6. To sa moje wspomnienia, bardziej rodzinne niz historyczne. Owszem, wtedy bylam dumna ze spotkania z Marszalkiem. Nie mam tu ochoty rozstrzasac obecnych politycznych poprawnosci, zwlaszcza, ze nie ze wszystkimi mi po drodze.
    Niemniej dziekuje za podanie linku.
    Uszanowanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. tu nie chodzi o polityczne poprawności, a o zwykła niefałszowaną historię. Nie warto budować sobie obrazu w oparciu o nieprawdę. A w mojej wypowiedzi nie odniosłem się do Pani dziadka, a do osoby o jakiej Pani nadmieniła nie będącej Pani rodziną.
    Andrzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyz prawda! Jednakowoz definicja zdrajcy i bohatera dziwnie sie jakos zatarla w dzisiejszej rzeczywistosci, jak pokazuje przyklad tej szmaty Kuklinskiego. Podchodze wiec z daleko idaca nieufnoscia do wypocin IPNow i innych takich.
      Uszanowanie.

      Usuń
    2. To już pozostawię bez komentarza bo teraz Pani wchodzi na grząski grunt polityki nader łatwo szafując sądami, i inwektywami jakie słyszałem i słyszę z ust spadkobierców ustroju jaki wyniszczał ten kraj przez blisko 50 powojennych lat. Nawiasem mówić, te jak to Pani nazwała "wypociny" są efektem ciężkiej pracy badawczej, pracy jakiej żadna z instytucji nie prowadzi bo jest to niepoprawne politycznie. Poszukiwanie szczątków bohaterów narodowych, badania zbrodni na narodzie polskim nazywa Pani w tak trywialny sposób, że naprawdę ciężko to zrozumieć. Na tym kończę moją wizytę na tej stronie.
      Andrzej.

      Usuń
    3. Dlugo mozna by wiesc dyskusje, kto wieksza krzywde uczynil panstwu polskiemu, ten czy poprzedni ustroj. Tylko po co?
      Uszanowanie.

      Usuń
  8. Aniu, jesteś do swojego dziadka podobna! Od razu rzuciło mi się to w oczy.
    Cudowna opowieść. Warto takie rzeczy kultywować. Mam w rodzinnych archiwach całe mnóstwo tego typu materiałów. Najwyższy czas to wszystko usystematyzować. Dzięki za inspirację.
    A teraz pisz o całej reszcie rodziny. Tak sobie myślę, że nawet jeśli nasi przodkowie byli nieznanymi szerszej publice szarymi obywatelami, opowieści o nich wcale nie muszą być mniej interesujące. (Patrz opowiadania Klarki o jej rodzinie.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heeeee???? Ja do dziadka? Nikt mi nigdy wczesniej tego nie mowil, wiec chyba jednak nieeee...
      Coz mam o rodzinie pisac, skoro tylko dziadek byl taka barwna postacia.
      A z Klarka sie nie czytujemy, bo podobno obrazam jej uczucia, nie powiem jakie. ;)

      Usuń
  9. Właśnie sprawdziłam, czy mój dziadek znajduje się w internecie.
    Jest! W gazecie Echo Gorzowa, w rubryce "Zdarzyło się 10 kwietnia" znalazłam wzmiankę, że:
    "1903 r. – Stanisław Kroenke, starszy brat Floriana, powstaniec wielkopolski i pionier Sulęcina, zm. w 1993 r."
    Jak to miło:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez sie zdziwilas? A tu niespodzianka, nie ma w guglach nas, za to sa nasi przodkowie. :)))

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Anno,
    Brawo, to nie tylko wypociny ale obrzydliwe historyczne kłamstwo o Marianie Spychalskim. Te dokumenty przeciwko Marianowi Spychalskiemu to ubecko stalinowskie oskarżenie z czasów kiedy był przez sześć lat w stalinowskim więzieniu torturowany psychicznie i fizycznie. Zeznania wydobyte na torturach albo sfałszowane. Klasyczny zestaw oskarżeń ubecji o kolaboracje z gestapo. Oskarżali o to samo Akowców. Tylko w przypadku Akowców IPN nie uważa tych materiałów za źródło historyczne(oczywiście słusznie). Marian Spychalski wspierał Akowców, pomagał im. Narażając siebie. Miał brata oficera AK, komendanta AK na Kraków. Takie są historie polskich rodzin. Marian Spychalski założył BOOW,BOS, kierował pracami SFOS. Zrobił dużo dobrego dla Polski. To jaki naprawdę był Pani opisuje. Miał wielki szacunek dla Pani Dziadka, był na jego pogrzebie.Wspomnienia Pani są piękne. Życzę Polsce takich ludzi jak Pani Dziadek, odwagi i prawdy która zawsze przebije się przez kłamstwo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pani Anno,
    Brawo, to nie tylko wypociny ale obrzydliwe historyczne kłamstwo o Marianie Spychalskim. Te dokumenty przeciwko Marianowi Spychalskiemu to ubecko stalinowskie oskarżenie z czasów kiedy był przez sześć lat w stalinowskim więzieniu torturowany psychicznie i fizycznie. Zeznania wydobyte na torturach albo sfałszowane. Klasyczny zestaw oskarżeń ubecji o kolaboracje z gestapo. Oskarżali o to samo Akowców. Tylko w przypadku Akowców IPN nie uważa tych materiałów za źródło historyczne(oczywiście słusznie). Marian Spychalski wspierał Akowców, pomagał im. Narażając siebie. Miał brata oficera AK, komendanta AK na Kraków. Takie są historie polskich rodzin. Marian Spychalski założył BOOW,BOS, kierował pracami SFOS. Zrobił dużo dobrego dla Polski. To jaki naprawdę był Pani opisuje. Miał wielki szacunek dla Pani Dziadka, był na jego pogrzebie.Wspomnienia Pani są piękne. Życzę Polsce takich ludzi jak Pani Dziadek, odwagi i prawdy która zawsze przebije się przez kłamstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde trudno mi ocenic, kto ma racje, a kto nie. Walki polityczne niejednokrotnie przeklamuja historie dla wlasnych celow. Zreszta moj post to nie opracowanie historyczne, a jedynie pozbierane okruchy wspomnien, strzepki rozmow, bardziej rodzinne i osobiste niz koniecznie odpowiadajace faktom. Dziadek dawno juz nie zyje, ojciec zas byl dzieckiem podczas wojny i tez nie wszystko wie do konca.
      Marszalek tez od dawna nie moze sie bronic. Dajmy im wszystkim spoczywac w spokoju, bylo, minelo. Jakakolwiek jest prawda, nie nam ich oceniac. Przeszlosc nalezy pozostawic w grobach i lepiej zajac sie przyszloscia, zamiast babrac sie w martyrologii i rozpamietywac, kto czemu byl winien.
      Dopoki Polacy tego nie zrozumieja, nie bedzie w tym kraju lepiej.
      Niemniej dziekuje za przyjazny komentarz. Pozdrawiam.

      Usuń
  13. http://nowahistoria.interia.pl/kartka-z-kalendarza/news-17-lutego-1944-r-rozbicie-archiwum-polski-podziemnej-przez-k,nId,1673225

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.