Koniec jednego roku i poczatek nastepnego sprzyjaja dokonywaniu bilansow i snucia planow.
W kazdej porzadnej firmie bilans roczny powinien wyjsc na plus, im wyzszy, tym lepiej. Kiedy ostatecznie wychodzi na zero, pozostaje zal, ale i zadowolenie, ze obylo sie bez strat. Gorzej, kiedy bilans zamyka sie minusem. A i wtedy czasem odczuwa sie ulge, bo moglo byc jeszcze gorzej.
Pamietam, ze pod koniec 2013 roku, po pierwszej operacji Kiry, pomyslalam sobie, ze najgorsze mamy juz za soba i ze nadchodzacy rok bedzie lepszy. Niestety nie byl i to nie tylko dla Kiry. Stal pod znakiem chorob, operacji i zwiazanych z tym coraz wiekszych problemow finansowych.
Swiatlem w tunelu okazalo sie Wasze ogromne wsparcie finansowe i duchowe, dzieki ktoremu wszystko poszlo nieco latwiej i szybciej. Na wlasnej skorze odczulam, jak wielka potega jest wspolnota blogowa. Nie tylko zreszta w tej kwestii, bo wielokrotnie dostawalam od Was cenne uwagi i porady, kiedy zmagalam sie z dokoceniem, ktore w moim przypadku przebiegalo bardzo opornie i problematycznie, jak nigdzie indziej. Powoli i cierpliwie ogarnialam psio-kocie zawirowania, ale na ich miejsce zwalala sie lawina nowych, jak nie rodzinnych, to zawodowych, a wszystkie odbijaly sie na moim zdrowiu. Stanowczo za czesto musialam odwiedzac lekarzy i innych terapeutow, za duzo musialam przyjmowac lekow, ktore miewaly przykre dzialania uboczne.
O wielu sprawach nie pisalam, bo i po co. Dosc macie wlasnych klopotow i bolaczek, wiec nie ma sensu dodawac cudzych. Publiczny blog nie jest miejscem na wylewanie zolci, uskarzanie sie na wlasna niedole, czy pisanie o sprawach bardzo prywatnych i osobistych. Ale one sa, nie zniknely i trwaja sobie w najlepsze.
Koncowka roku byla najgorsza, wiele spraw pozostalo nierozwiazanych i byly to sprawy, na ktore zupelnie nie mialam wplywu i mimo najlepszych checi i wysilku, nie moglam ani im zapobiec, ani ich rozwiazac. To brzemie zabralam ze soba w nastepny rok, wiec i nadzieja, ze bedzie on chocby w najmniejszym stopniu lepszy, juz na starcie spalila na panewce. Powiadaja, ze nadzieja umiera ostatnia, ale w moim przypadku jej rozkladajace sie truchlo pozostawilam w zeszlym roku. W tym nie mam nawet nadziei, ze moze byc lepiej, bo nowe zostalo przygniecione usypiskiem starego, a z przeszlych nierozwiazanych problemow, rodza sie swieze i powiekszaja jeszcze te lawine.
Ehhh, mialam sie przeciez nie uskarzac... Ale jak wykrzesac u siebie chocby iskierke optymizmu?
Pewnie i tak bedzie jak zwykle:
Zrodlo |
Za podkladki posluzyly stare kalendarze, ktore juz pozdejmowalam ze scian i zamienilam na nowe.
Z lanego olowiu powychodzily nam jakies plemniki czy slimaki, kazdemu z nas prawie to samo (te mikroskopijne odlewy trzymam peseta, bo w palcach by zniknely)
Postanowilismy wiec lac wosk, ktory daje lepsze efekty wizualne na scianie. Nie bede Wam zdradzac, co pokazalo sie corce i mezowi, ale pokaze swoje.
Ja po lewej widze meski profil z broda, a po prawej Afryke. Czyli co? Wyjade z kims na czarny lad, czy tez stamtad trafi mnie jakas jebola? Zobaczymy, co czas przyniesie.
A potem byl coroczny armagiedon.
Nareszcie powraca spokoj!
Piersza!!!
OdpowiedzUsuńWygralas fotel do marzen o balach sylwestrowych. :)
UsuńNo! Już myślałam, że się spóźniłam:)). Będzie co ma być, czyli cud, miód i orzeszki. Lecz co z tym czarnym lądem począć, nie mam pojęcia:)).
OdpowiedzUsuńPewnie, ze bedzie, co ma byc. Na malo co mam ostatnio wplyw.
UsuńA znajac mojego pecha, to predzej jebola mnie trafi, niz sie w podroz wybiore. :(
Ja tam widzę po 1 - myszki, po 2 -liście. Czyli co? Że myszki zeżrą liście, czy odwrotnie?
OdpowiedzUsuńMoze trafi mnie inwazja myszy? Ale zeby tak przy dwoch kotach w domu?
UsuńA te liscie... Sama nie wiem.
Z tego ołowiu na pewno fajne rzeczy wyszły, tylko trzeba umieć je zobaczyć. Na jednym zdjęciu widzę, jak coś z kokonu wyłazi. Może to kokon smutków i problemów, z którego narodzi się wielka radość? Tego Ci życzę:*
OdpowiedzUsuńTaka interpretacja bardzo mi sie podoba, moze faktycznie wyjde w tym roku z tego przekletego kokonu? Tego sie bede trzymala! :***
UsuńI tego się trzymaj wszystkim czym się da. Przypnij się nawet klamerkami
UsuńTakerem przyspawam! :)))
UsuńWyjdź, wyjdź z kokonu! Niech ten Nowy Rok będzie lepszy:)))
UsuńZobacz dzisiejszy post. Jak zmusic sie do optymizmu?
UsuńNo cholera, to nieciekawie z tego co piszesz ale musisz się trzymać ramy ;) u mnie też ostatnie cztery lata były mocno pod górkę. Ten rok musi przynieść poprawę na lepsze ;) oczywiście, czego sobie i Tobie życzę. Uściski dla futrzastych :)
OdpowiedzUsuńWlasnie przed chwila dzwonila corka, ze wczoraj odszedl jej znajomy. Ja tez go znalam, pracowalismy krotko razem, bardzo grzeczny i sympatyczny 35-latek. Dostal zawalu serca na schodach, kiedy wracal do domu i kiedy go znaleziono, bylo juz za pozno na reanimacje. Tez "dobry" omen...
UsuńA ja widzę orła cień!- Danka
OdpowiedzUsuńOrzel - to powinno dobrze wrozyc. Moze jednak bedzie lepiej... :)))
UsuńTeż widzę brodacza a to drugie kojarzy mi się z jakimś gęstym listowiem ino....Może do nas jakim cudem zawitasz, łebek zza listowia leśnego wychylając a powita Cię jowialnie mój osobisty brodacz, czyli Cezary???!:-))* Są przeca na tym świecie rzeczy, o jakich sie fizjologom nie sniło i rózne cuda zdarzyć sie mogą! Może te złe nie będą takie złe, a te dobre rozwiną skrzydła? Tylko zeby zdrowie dopisywało, a piszesz, że na razie nieciekawie z nim...Aleś jeszcze młoda, sliczna, kreatywności pełna, niebieskooka jak sama Pani Wiosna i może wiosną przyjdzie jakoweś odrodzenie.Trzymam kciuki by tak było!
OdpowiedzUsuńAnuś kochana! Ściskam Cię gorąco i bardzo serdecznie w imieniu nas obojga, a nawet, póki co, trojga!:-))***
Nie przyszlo mi do glowy, ze brodaczem moze byc sam Cezary! A tak bardzo chcialabym Was odwiedzic w tej cudnej krainie na Podkarpaciu, najlepiej z Kirunia, zeby sobie psina pobrykala z kozami. :)))
UsuńBuzinki, Olenko :***
Wiem, że zakopałaś już nadzieje, nie dziwię się, są takie chwile, a jak niedomaga zdrowie to skąd brać siły na walkę z przeciwnościami losu. Nowe i nadzieja jak napisałaś przysypane starym i lawiną ale... Jako wnikliwy obserwator naszej przyrody i natury w ogóle powiem Ci że widywałam niemożliwe rzeczy, roślinki (tlące się życie) w takich miejscach, małe siewki powoli rozsadzające beton czy asfalt... Nadzieja nie umiera, ona tylko odpoczywa i hibernuje ale my o tym czasem zapominamy. Z całego serca życzę abyś odnalazła i tę siłę i tę nadzieję i jakoś się to wszystko poukładało.
OdpowiedzUsuńCzasem mam wrazenie, ze ja jako roslinka, nie mam wiekszych szans na odrodzenie, ale kto wie, moze matka natura ma inne plany ze mna zwiazane... moze tylko zahibernowala mnie okresowo... moze zdolam przebic ten beton... Czas pokaze...
UsuńKochana, to zależy z której strony się patrzy na ten odlew. Ty widzisz brodacza, a ja .... hi, hi, hi.... kilka innych rzeczy od kalafiora począwszy, hi, hi, hi....
OdpowiedzUsuńSerdeczności w NOWYM ROKU!
Dlatego wlasnie lanie wosku jest tak zajmujace i rozwija wyobraznie. Kazdy widzi cos innego i pewnie od stanu ducha zalezy, co to jest. Ale zeby kalafior??? :)))
UsuńOby się przetarło i polepszyło. Dobrego Nowego Roku mimo wszystko
OdpowiedzUsuńTrzeba bedzie trzymac sie takiej opcji wszystkimi konczynami, ze sie przetrze i polepszy!
UsuńDzieki, Adas.
Więcej optymizmu Kochana.Wiem,wiem że czasami życie tak nam dowali ,że trudno sie podnieść ale człowiek w naturze ma ciągłą walkę z przeciwnościami losu.Nie patrz wstecz tylko pomyśl co jeszcze mozesz zrobić i walcz jak ta panera by to osiągnąć.Często w rozmowie z znajomymi mówię ze zycie jest krótkie i zasrane jak niemowlęca koszulka ale zawsze mozna ją wyprać.Głowa do góry,pierś do przodu i trochę luzu a wszystko będzie dobrze przecież nigdy nie jest tak zle żeby nie mogło być jeszcze gorzej.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNo to zabieram sie do prania! :)
UsuńNo niby moze byc gorzej, masz racje, ale czlowiek to istota skoncenrtowana na tym, co ma w zasiegu wzroku. Trzeba spojrzec dalej, poprzez mgle...
Buzinki, Halutka :***
Przykro mi kochana, ze tak Ci się te trudności ciągną! Ale życie kołem się toczy, może Twoje koło jest wielkie i trzyma Cię na dole dość długo, ale potem równie długo będzie szło górą! I tego Ci życzę... szybkiego wznoszenia kochana! Całuję bardzo serdecznie :******
OdpowiedzUsuńOby, Emko, bo juz troche dosc mam tych wiecznych dolkow. :(
UsuńBuziaki :***
Oby ten nowy przyniosl wiecej radosci i zebys wchodzila w 2016 nie pragnac juz schowac glowy pod kocykiem :) Trzymam kciuki za Kirunie i za to zebys w Nowym roczku miala radosniej! Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńOby, ale zyczenia sobie, a zycie sobie, Kjujewno!
UsuńBuziak :*
W tych małych odlewach widzę głównie zwierzątka: górne lewe zdjęcie to myszka, górne prawe to foka z otwartym pyskiem, dolne prawe wieloryb, albo delfin, a lewe dolne to smok wychodzący z worka. Natomiast środkowe liść, albo piórko :)) W wosku widzę brodacza, ale jak się go postawi nosem do góry, to jakiś anioł ze skrzydłami :)
OdpowiedzUsuńWiem, że ciężko wykrzesać z siebie nadzieję, kiedy wszystko się wali. Życzę Tobie, Panterko tego światełka nadziei, które rozbłyśnie za moment pełnym blaskiem :******
A wiesz, ze nie przyszlo mi do glowy przekrecic cienia o 90° - rzeczywiscie widac aniola! Wystarczy spojrzec z innej perspektywy, a swiat wyglada nieco inaczej. Moze to wlasnie jest ta niewykrzesana iskierka? A to piorko pochodzi z jego skrzydla?
UsuńNo widzisz, jakie ciekawe wnioski wysnułaś? :)
UsuńPrzez te zgryzoty wyobraznia we mnie zanikla. :)))
UsuńA ja po prawej widzę jeża:)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczne zwierzątko.
Życie bywa okrutnie trudne
ale najgorsza w złych chwilach chyba jest samotność. Dobrze że masz to miejsce i tych ludzi którzy ją rozpraszają.
Mam Was, a to jest nieocenione, zwazywszy na moj poczatkowy sceptycyzm do bytow wirtualnych i ostrzezenia przed internetem, ktorymi mnie faszerowano, zanim rozpoczelam dzialalnosc na tej niwie. A zaczelam pozno, bo dopiero po 50-tce. Okazalo sie zupelnie inaczej, znalazlam w Was swoje anioly. ♥
UsuńPoczekaj
Usuńlecę przypudrować Skrzydełka, )
Bylam wlasnie u Ciebie na blogu, chcialam zrobic wejscie smoka z przytupem, a tam... Smutno...
UsuńSamo życie. ..
Usuńwiedząc jaka jest chora modliłam się o skrócenie cierpienia
jaki to był dobry Człowiek. ...
Wasz Bog zabiera dobrych, a zostawia nam Terlikowskich...
UsuńZnssz kogoś kogo Bóg nie zabrał?
UsuńZresztą to nie jest moment chyba na takie dyskusje
Usuńniech każdy wierzy w co chce
Judyta była pełna wiary i miłości
uszanujmy to
To samo chciałam powiedzieć po obejrzeniu porządnym, zobaczyłam Anioła. Wierzę że każdy ma swojego osobistego Anioła więc wreszcie pokazał się i Twój osobisty Tobie Aniu, zwal na Jego barki wszystkie troski i powiedz niech doradzi i pomoże bo już czas by swoją Moc pokazał.
OdpowiedzUsuńAle to nie tak że anieli załatwiają wszystko i dzieje się cud. Czasem się on dzieje rzeczywiście, ale najczęściej trzeba po posłuchać podpowiedzi. A anieli mówią przez ludzi którzy coś podpowiadają, albo pomagają, mówią przez przypomnienie nagłe o czym się zapomniało, mówią przez intuicję, spotkanie niespodziewane, przeczytany artykuł który jak raz wleciał w ręce i okazał się być niezmiernie pomocny. Poprzez znajome blogowe pisanie na przykład też.:))
Mojego cudu doswiadczylam w ubieglym roku od Was, moich Aniolow.
UsuńA wiec dobrze, nie Afryka i nie brodacz, ale aniol mi wyszedl i tego bede sie kurczowo trzymac! :)))
Mimo wszystko.... najlepszego Pantero:)
OdpowiedzUsuńJaskoleczko, lec do nieba, pogadaj po znajomosci z aniolami niech zaczna mi bardziej sprzyjac. :)))
UsuńDzieki, kochana! :*
Dla mnie na jednym zdjęciu diaboł, na drugim janioł... Hmmm... Diaboł też czasami mądrze prawi, zależy jak się go słucha. Aniu, nadzieja umiera wraz z człowiekiem, czas reanimować truchło więc. Pamiętaj, jak jest już tak źle że gorzej już być nie może to może być tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńBuźka ♥
No niby wiem, ze bywa gorzej, ale cos mi mowi, ze ten rok bardzo mnie doswiadczy...
UsuńCaluski :***
A ja wierzę, że to będzie dobry rok dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńA ja na pierwszym wosku zobaczyłam liść klonowy, czyli wycieczka do Kanady? A potem do Afryki?? Czyli wygracie w totka! :D Piękna wizja, co nie? ;)))
Wszystkiego dobrego, Aniu :*
A co ja ze zwierzyncem poczne podczas tych wszystkich podrozy dookola swiata? Toz one by sie zaplakaly z tesknoty za mna. Nigdzie nie jade!!! :)))
UsuńBuziaczki, Alucha :***
No ze sobą weźmiesz! :D Kto bogatemu zabroni? ;)
UsuńTaaa, zebym przez cala droge przez ocean musiala sluchac jojczenia Miecki? NEVER !!!
Usuńwitam w 2015 roku
OdpowiedzUsuńAch, Gryzmo... witajcie! Tylko, qrna, po co on w ogole nastal? ;)
UsuńPanterowska odpowiem tobie za rok na wnikliwe , wręcz wścibskie pytanie ....
UsuńDomyślam się , że u mnie w domostwie będzie mniej o jednego futrzaka , sunia ledwo człapie
DO SIEGO 2015 roku - DOŚKA
Dosiowego roku, Dosiu. :***
Usuńa ja tam widzę maki, że czerwone to już sobie dodałam :-)
OdpowiedzUsuńAniu wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Ja zaczęłam z przytupem od siedzenia na komisariacie. Gdzieś pomiędzy 8 a 12 próbowali włamać się do mojej wysłużonej żabki. Uszkodzili zamek i drzwi.
Jesusmaria! A juz myslalam, zes Ty sama cos napsocila i ze Cie aresztowali. :))) Dobrze, ze tylko usilowali, a nie wlamali sie i ukradli cala zabke. Biedna zabka! :(
UsuńPomyslnosci, Graszka! :***
ania, to przecież tylko umowna data, ona nic nie znaczy. czy podsumowania tygodnia lub miesiąca tez robisz?
OdpowiedzUsuńja sie w te zabawę nie bawię, nie wróżę sobie (kiedyś to robiłam namiętnie).
po latach trudnych przychodzą lżejsze. na jak długo nie wiem, ale tak jest.
i dobrze jest czasem wywalić z siebie to wszystko co zalega. nawet nam, bo komu?
Totez wywalam i bezlitosnie krew Wam psuje swoimi lamentami. :)))
UsuńEwa, ja tam zadnych wrozb, horoskopow i innych takich nie stosuje, ale dziecko postanowilo nas rozbawic i przynioslo, wiec co bylo robic, jak nie wspolpracowac i sobie wrozyc? :)))))))))
no dobra to popatrzyłam. na jednym i drugim widzę zarośniętego, czarnego chłopa. murzyn? czy jak sie teraz mówi na czarnoskórych. jeden patrzy spode łba, a drugi w pokłonie przyjmuje rozkazy jaśnie pani pantery. zamierzasz nabyć niewolnika? musisz się jakieś 200 lat cofnąć, teraz nie sprzedają....chyba.
UsuńCos ta Afryka wciaz mi sie przewija, jak nie zarys kontynentu, to znow murzyn w poklonie. Ja Wam mowie, ze mnie jebola je***nie. :)))
UsuńJa tam mysz i szczura widzę, ślimaka też:)) - ciekawy zwyczaj lania ołowiu
OdpowiedzUsuńZ wosku jednak wychodza lepsze obrazki. Chyba tego olowiu powinno byc wiecej albo co, zeby figurki wychodzily wieksze.
UsuńAniu, to anioł, mądra sowa lub wielkie drzewo z opiekuńczymi gałęziami (nos to pień) ... Będzie jak będzie, zrobisz ile możesz a reszta ...'nie zawrócisz rzeki motyką' (albo wstaw sobie jakieś inne powiedzenie). Działaj spokojnie i rozumnie, emocje same się pojawią ...
UsuńRobie, co moge. Wprawdzie nie wiem, skad biore jeszcze na to sily, ale kulam sie do przodu. Jakos. ;)
UsuńJa się trzymam wersji, że po złym przychodzi dobre i tak w kółko. Bardzo bym chciała, aby ten rok był dla Ciebie jak najlepszy! Buziaki i jakby co to możesz na mnie liczyć. :)))
OdpowiedzUsuńWiem, Gosiu, i ta swiadomosc, ze moge na Was zawsze liczyc, dodaje mi sil, a nawet skrzydel. :***
UsuńNie wiem jak, ale umknął mi ten wpis.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej Aniu. I tego z całego serca życzę.
Mój dziadek mawiał: "nie oceniaj beztrosko śmiejących się ludzi, oni mogą mieć problemy większe niż Ty". No i tak sobie to przypomniałam, czytając o tym, że publiczny blog to nie miejsce na pisanie o kłopotach. Dlatego też jakby nie było - jeszcze raz wszystkiego dobrego.
Moze tamte pokolenia bardziej trzymaly sie zasady "smiej sie wsrod ludzi, placz tylko w ukryciu" - moja babunia tak przed polwieczem wpisala mi sie do pamietnika.
UsuńDziekuje, Anulka :**
Oby 2015 okazal sie jednak bardziej przyjazny...
OdpowiedzUsuńOby! Choc poczatek nie wrozy dobrze.
Usuń