"Pewnego razu pan Pendleton każe nawet zdjąć żyrandol i pryzmaty z niego zawiesić nad oknem – Pollyanna odkryła bowiem, że oświetlone przez słońce rzucają one na ścianę blask tęczy."
(fotosy z filmu Polyanna sa z netu)
Mam jako zywo przed oczami te mala, wesola dziewczynke, ktora z zachwytem przyglada sie zwielokrotnionej teczy na scianie i zaraza otoczenie swoja pasja, dobrym humorem, pozytywnym nastawieniem do swiata i wylapywaniem dobrych stron w kazdej, nawet najgorszej sytuacji.
Tylko ja nie o tym chcialam...
Za kazdym razem, kiedy na scianie lub dywanie pojawi sie ten wielobarwny refleks, wracam mysla do tamtego filmu, do Polyanny i jej zachwytu nad rozszczepionym swiatlem, choc w filmie jest to scena marginalna.
A ja, jak dziecko, od nowa zachwycam sie rozedrgana gra kolorow i w kazdej takiej chwili staje sie Polyanna z Getyngi.
Te dwa ostatnie prezentowalam juz przy innej okazji, ale takiego piekna nigdy dosyc.
Czy to nie czary, że to się bierze z przeźroczystego, z "niczego"?:)
OdpowiedzUsuńPanterko jutro napisze o Kacperku i jego stosunkach ze zwierzakami, nie chcę dziś zaczynać tego tematu, więc nie odpowiem na Twoje pytanie na moim blogu:(
No wlasnie, to prawdziwe czary i nieodmiennie do dzisiaj mnie fascynuja.
UsuńOk, nie moge sie doczekac relacji o Kacperku!
"Polyanna" to wielka pigułka optymizmu i radości życia.
OdpowiedzUsuńZaczytywałam się w dzieciństwie a film też kilka razy zaliczyłam :-))
Wtedy bylam Polyanna zachwycona, teraz wydaje mi sie infantylna, ale to przeciez ksiazka dla dzieci.
UsuńMnie również fascynują piękne refleksy światła :) Nie tylko takie kolorowe, ale i te zwykłe białe plamy światła od słońca układające się po podłodze i ścianach :)
OdpowiedzUsuńSwiatlo jest czyms magicznym, w kazdej chwili innym i wspanialym tematem fotograficznym.
Usuń