czwartek, 15 listopada 2012

Dialogi na cztery nogi 5.











32 komentarze:

  1. Wizyta u weta to wielki stres dla naszych zwierzaczków.Dobrze Panterko,że piszesz wczesnym świtem,budzę się z humorkiem przy porannej kawie.
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze wiekszy stres dla mnie! Miecka jojczy przez cala droge w samochodzie.

      Usuń
  2. Ciężki dzień. Mamusi daj nagrodę swoim grzecznym dzieciom :)
    :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzeczna to byla tylko Kira, ale obie dostaly odszkodowanie za trudy i bol.

      Usuń
  3. Och biedulki :) Moje tez jezdza parami..

    OdpowiedzUsuń
  4. a nasz Fado wpada jak tornado do gabinetu weta :D żadne zastrzyki mu nie straszne :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj faktycznie ciężki dzień za nimi ...
    A kto lubi lekarzy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój Fredek chyba ma w poważaniu weta i wszelkie wizyty u niego, gdyż podchodzi do nich wyjątkowo lekceważąco. Ożywia się i zaczyna protestować dopiero przy zastrzyku, ale wtedy to już hardcore jest i ratuj się kto może ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kira ozywia sie przy drzwiach wyjsciowych, reszte czasu jest zrezygnowana.

      Usuń
  7. Kochana Miecko! Teraz należy Ci się rekompensata w postaci zabawy w chowanego;-) A Tobie Kiruniu smaczny kąsek!

    OdpowiedzUsuń
  8. Obie dostaly wczoraj rekompensate w postaci smakolykow. Kira dostaje jeszcze dodatkowo przez trzy dni szyneczke i pasztetowa, zeby pigulki na robale lepiej wchodzily.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ładnie się personel spisuje, jak widzę;-)

      Usuń
    2. Jak nie wspolczuc tym biedaczkom? Ja nie personel, tylko rodzona matka! :)))

      Usuń
  9. Ojej, ale się dziewczyny wymęczyły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz do roku trzeba. Mnie niedlugo tez beda meczyc, w przyszlym tygodniu mam mammografie i wizyte u dupnego lekarza.

      Usuń
  10. Moja psina Zuzia ma chorobę kolomocyjną i nic na to nie pomaga. Żadne aviomariny itp! Dobrze więc, że przynajmniej na szczepienie przeciw wściekliźnie nigdzie nie musi jeździć .Co roku weterynarz przyjeżdża na wieś. Stacjonuje u Wandzi i Władzia. Tam się psiska doprowadza czy tego chcą czy nie. Zuzia chce, bo jakoś zastrzyków wcale nie czuje. Natomiast uwielbia pana weterynarza, sąsiadów, ich psa oraz gryzienie nas po spodniach w drodze powrotnej! Ta nasza kochana bestyjka w ten sposób właśnie pokazuje swój dobry, szalony nieco humor!Potem uganiamy się za nią po polu, bo w swoim rozbrykaniu nie ma zamiaru wracać do domu. I tak wizyta u weterynarza zamienia sie w świetną zabawę - dla Zuzi, rzecz jasna!:-)
    Pozdrowienia Panterko! W imieniu cioci Oli pogłaskaj serdecznie swoje zwierza zestresowane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, ucalowalam wszystkie dwa zimne i wilgotne noski.
      Nasza Kirunia bardzo chetnie podrozuje autem, jest spokojna i prawie caly czas drzemie, nie marudzi i zawsze bardzo sie cieszy na wycieczki. Tylko Miecka jojczy pod niebiosa, ale co sie dziwic, ona jest kotem wylacznie domowym, w ogole nie wychodzi, wiec ja to stresuje.
      Ale obie juz zapomnialy o bolach i stresach, wszystko wrocilo do normy. Do przyszlego roku.

      Usuń
  11. Fado działa w systemie 0-1 .. albo stoi albo galopuje :D trudno za nim nadążyć :) a kolor włosów taki od 4 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki, pocieszyłaś mnie swoim komentarzem i ubawiłaś tym "przeszło samo siebie". Smaczne jest, to najważniejsze, a mężyk stwierdził, żem zdolna, bo sama natura by czegoś takiego nie stworzyła :)
    Moja Demi też nie przepada za wizytami u doktorka. Po wyjściu z przychodni bijemy rekordy szybkości w dzikim pędzie do domu...bo a nóż będą jeszcze gdzieś chcieli zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie to pomysłowe ; * Śliczne zwierzaki ! POZDRAWIAM ELA&BAJKA

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, że masz psa i kota. miło, miło... psiak w typie mojej ulubionej rasy:D
    Dziękuje za słowa wsparcia!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciężki dzień. Jakaś nagroda
    należy się zwierzaczkom za cierpliwość :)))
    Figiel u weta też jest w stresie,
    ale jestem z niego dumna, bo też
    dzielnie znosi te wizyty :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój Sam z racji tego, że ma chorą wątrobę chodzi do weterynarza kilka razy do roku na pobranie krwi. Ale mamy takiego lekarza, że świetnym podejściem do zwierzaków, że się go nie boją. Sam nieźle to znosi;)
    A komiks świetny!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Fuselek pol zycia spedzil u wetow, bardzo chorowal i znosil to niezwykle dzielnie.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.