Wizyta u weta to wielki stres dla naszych zwierzaczków.Dobrze Panterko,że piszesz wczesnym świtem,budzę się z humorkiem przy porannej kawie. pozdrowienia
Mój Fredek chyba ma w poważaniu weta i wszelkie wizyty u niego, gdyż podchodzi do nich wyjątkowo lekceważąco. Ożywia się i zaczyna protestować dopiero przy zastrzyku, ale wtedy to już hardcore jest i ratuj się kto może ;-)
Obie dostaly wczoraj rekompensate w postaci smakolykow. Kira dostaje jeszcze dodatkowo przez trzy dni szyneczke i pasztetowa, zeby pigulki na robale lepiej wchodzily.
Moja psina Zuzia ma chorobę kolomocyjną i nic na to nie pomaga. Żadne aviomariny itp! Dobrze więc, że przynajmniej na szczepienie przeciw wściekliźnie nigdzie nie musi jeździć .Co roku weterynarz przyjeżdża na wieś. Stacjonuje u Wandzi i Władzia. Tam się psiska doprowadza czy tego chcą czy nie. Zuzia chce, bo jakoś zastrzyków wcale nie czuje. Natomiast uwielbia pana weterynarza, sąsiadów, ich psa oraz gryzienie nas po spodniach w drodze powrotnej! Ta nasza kochana bestyjka w ten sposób właśnie pokazuje swój dobry, szalony nieco humor!Potem uganiamy się za nią po polu, bo w swoim rozbrykaniu nie ma zamiaru wracać do domu. I tak wizyta u weterynarza zamienia sie w świetną zabawę - dla Zuzi, rzecz jasna!:-) Pozdrowienia Panterko! W imieniu cioci Oli pogłaskaj serdecznie swoje zwierza zestresowane!
Dzieki, ucalowalam wszystkie dwa zimne i wilgotne noski. Nasza Kirunia bardzo chetnie podrozuje autem, jest spokojna i prawie caly czas drzemie, nie marudzi i zawsze bardzo sie cieszy na wycieczki. Tylko Miecka jojczy pod niebiosa, ale co sie dziwic, ona jest kotem wylacznie domowym, w ogole nie wychodzi, wiec ja to stresuje. Ale obie juz zapomnialy o bolach i stresach, wszystko wrocilo do normy. Do przyszlego roku.
Dzięki, pocieszyłaś mnie swoim komentarzem i ubawiłaś tym "przeszło samo siebie". Smaczne jest, to najważniejsze, a mężyk stwierdził, żem zdolna, bo sama natura by czegoś takiego nie stworzyła :) Moja Demi też nie przepada za wizytami u doktorka. Po wyjściu z przychodni bijemy rekordy szybkości w dzikim pędzie do domu...bo a nóż będą jeszcze gdzieś chcieli zajrzeć.
Ciężki dzień. Jakaś nagroda należy się zwierzaczkom za cierpliwość :))) Figiel u weta też jest w stresie, ale jestem z niego dumna, bo też dzielnie znosi te wizyty :))
Mój Sam z racji tego, że ma chorą wątrobę chodzi do weterynarza kilka razy do roku na pobranie krwi. Ale mamy takiego lekarza, że świetnym podejściem do zwierzaków, że się go nie boją. Sam nieźle to znosi;) A komiks świetny!:)
Wizyta u weta to wielki stres dla naszych zwierzaczków.Dobrze Panterko,że piszesz wczesnym świtem,budzę się z humorkiem przy porannej kawie.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
To jeszcze wiekszy stres dla mnie! Miecka jojczy przez cala droge w samochodzie.
UsuńCiężki dzień. Mamusi daj nagrodę swoim grzecznym dzieciom :)
OdpowiedzUsuń:**
Grzeczna to byla tylko Kira, ale obie dostaly odszkodowanie za trudy i bol.
UsuńOch biedulki :) Moje tez jezdza parami..
OdpowiedzUsuńTak jest wygodniej. Dla mnie ;))
Usuńa nasz Fado wpada jak tornado do gabinetu weta :D żadne zastrzyki mu nie straszne :P
OdpowiedzUsuńDebesciak!
UsuńOj faktycznie ciężki dzień za nimi ...
OdpowiedzUsuńA kto lubi lekarzy...
Zwierzaki na pewno nie!
UsuńJa zreszta tez.
Mój Fredek chyba ma w poważaniu weta i wszelkie wizyty u niego, gdyż podchodzi do nich wyjątkowo lekceważąco. Ożywia się i zaczyna protestować dopiero przy zastrzyku, ale wtedy to już hardcore jest i ratuj się kto może ;-)
OdpowiedzUsuńKira ozywia sie przy drzwiach wyjsciowych, reszte czasu jest zrezygnowana.
UsuńKochana Miecko! Teraz należy Ci się rekompensata w postaci zabawy w chowanego;-) A Tobie Kiruniu smaczny kąsek!
OdpowiedzUsuńObie dostaly wczoraj rekompensate w postaci smakolykow. Kira dostaje jeszcze dodatkowo przez trzy dni szyneczke i pasztetowa, zeby pigulki na robale lepiej wchodzily.
OdpowiedzUsuńNo to ładnie się personel spisuje, jak widzę;-)
UsuńJak nie wspolczuc tym biedaczkom? Ja nie personel, tylko rodzona matka! :)))
UsuńOjej, ale się dziewczyny wymęczyły...
OdpowiedzUsuńRaz do roku trzeba. Mnie niedlugo tez beda meczyc, w przyszlym tygodniu mam mammografie i wizyte u dupnego lekarza.
UsuńMoja psina Zuzia ma chorobę kolomocyjną i nic na to nie pomaga. Żadne aviomariny itp! Dobrze więc, że przynajmniej na szczepienie przeciw wściekliźnie nigdzie nie musi jeździć .Co roku weterynarz przyjeżdża na wieś. Stacjonuje u Wandzi i Władzia. Tam się psiska doprowadza czy tego chcą czy nie. Zuzia chce, bo jakoś zastrzyków wcale nie czuje. Natomiast uwielbia pana weterynarza, sąsiadów, ich psa oraz gryzienie nas po spodniach w drodze powrotnej! Ta nasza kochana bestyjka w ten sposób właśnie pokazuje swój dobry, szalony nieco humor!Potem uganiamy się za nią po polu, bo w swoim rozbrykaniu nie ma zamiaru wracać do domu. I tak wizyta u weterynarza zamienia sie w świetną zabawę - dla Zuzi, rzecz jasna!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Panterko! W imieniu cioci Oli pogłaskaj serdecznie swoje zwierza zestresowane!
Dzieki, ucalowalam wszystkie dwa zimne i wilgotne noski.
UsuńNasza Kirunia bardzo chetnie podrozuje autem, jest spokojna i prawie caly czas drzemie, nie marudzi i zawsze bardzo sie cieszy na wycieczki. Tylko Miecka jojczy pod niebiosa, ale co sie dziwic, ona jest kotem wylacznie domowym, w ogole nie wychodzi, wiec ja to stresuje.
Ale obie juz zapomnialy o bolach i stresach, wszystko wrocilo do normy. Do przyszlego roku.
Fado działa w systemie 0-1 .. albo stoi albo galopuje :D trudno za nim nadążyć :) a kolor włosów taki od 4 lat :)
OdpowiedzUsuńADHD?
UsuńDzięki, pocieszyłaś mnie swoim komentarzem i ubawiłaś tym "przeszło samo siebie". Smaczne jest, to najważniejsze, a mężyk stwierdził, żem zdolna, bo sama natura by czegoś takiego nie stworzyła :)
OdpowiedzUsuńMoja Demi też nie przepada za wizytami u doktorka. Po wyjściu z przychodni bijemy rekordy szybkości w dzikim pędzie do domu...bo a nóż będą jeszcze gdzieś chcieli zajrzeć.
Skad ja to znam?
UsuńJakie to pomysłowe ; * Śliczne zwierzaki ! POZDRAWIAM ELA&BAJKA
OdpowiedzUsuńDzieki. Sciskam Was obie.
UsuńWidzę, że masz psa i kota. miło, miło... psiak w typie mojej ulubionej rasy:D
OdpowiedzUsuńDziękuje za słowa wsparcia!
Kira to mix boxera ze staffordem. Trzymaj sie!
UsuńCiężki dzień. Jakaś nagroda
OdpowiedzUsuńnależy się zwierzaczkom za cierpliwość :)))
Figiel u weta też jest w stresie,
ale jestem z niego dumna, bo też
dzielnie znosi te wizyty :))
Zostaly nagrodzone, a jakze by inaczej!
UsuńMój Sam z racji tego, że ma chorą wątrobę chodzi do weterynarza kilka razy do roku na pobranie krwi. Ale mamy takiego lekarza, że świetnym podejściem do zwierzaków, że się go nie boją. Sam nieźle to znosi;)
OdpowiedzUsuńA komiks świetny!:)
Nasz Fuselek pol zycia spedzil u wetow, bardzo chorowal i znosil to niezwykle dzielnie.
Usuń