Rano praca, pozniej klinika weterynaryjna z terminem na kolejny zastrzyk Kiruni, kontynuacja terapii homeopatycznej po mastektomii. Przy okazji przeswietlili jej te tylna lapecke, a ja chytrze zdjecie sfotografowalam.
Dalej nikt nic nie wie, nie ma zadnych wyraznych zmian. Naszej lekarki nie bylo, a ta mloda rezydentka chyba sie zasugerowala naszymi opowiesciami, bo sklonna byla przyznac zarowno ciagniecie blizny pooperacyjnej, jak i lekkie zwyrodnienie wiezadla krzyzowego. W poniedzialek ma sie skonsultowac z nasza wetka i bedziemy myslec dalej. Kira schudla na razie 700g, nadal jest na odwyku. Kira nadal raz kuleje, raz chodzi prawie normalnie i nikt nic nie wie.
Pozniej byl mecz, ktory kosztowal mnie znow nerwy. Nic nie poradze, ze sie denerwuje.
Od dluzszego czasu szykowalismy sie na tzw. noc kultury w naszym miescie, niestety zbiegla sie ona z cyrkiem pomeczowym i miasto bylo pelne podchmielonych kibicow, ktorzy sie z ta kultura wymieszali i byl ogolny tlok i balagan.
Zaparkowac musielismy dosc daleko od celu, bo znow policja poblokowala wjazdy do srodmiescia. Jazgot klaksonow, wuwuzeli i wrzaskow szczesliwych kibicow byl nieopisany, mysmy tez trabili, a co se mielismy zalowac!
Dochadzac do rynku, natknelismy sie na stojace na ulicy sofy, a na nich porozsiadani ludzie. Pojecia nie mam, co to mialo byc, ale przez swoja niecodziennosc bylo nawet fajne.
W rynku tlumy byly takie, ze przejsc sie nie dalo. Dominowaly flagi i poprzebierani szczesliwi kibice. A dla mnie takie przepychanie sie to byl prawdziwy horror.
Po drodze tu i owdzie byly jakies wystepy, ale ani dopchac sie nie szlo, ani za dobrze slychac nie bylo.
Albo jakies kameralne smedzenie, albo orkiestra symfoniczna, ktora nawet fajnie koncertowala, ale nie chcialo mi sie stac w tym scisku.
Jakis brzuchomowca z kukielka i starsza pani, ktora rewelacyjnie spiewala standardy jazzowe. Najpierw ja uslyszalam i zachwycil mnie jej spiew. Jakze zdziwiona bylam, kiedy ja ujrzalam, bo myslalam, ze jest znacznie mlodsza. Byla naprawde swietna!
Wsrod tego tlumu, lazacego po chodnikach i po jezdni, lawirowaly miejskie autobusy, wolniutko i ostroznie, co by nikogo nie przejechac. Daly rade! Mimo takiego cyrku i ruchu, nikomu nie przyszlo do glowy zamykac ulic dla pojazdow komunikacji miejskiej.
Powleklismy sie do knajpy, w ktorej dorabia najstarsza. Byla juz po pracy. Postalismy na ulicy z nia, jej partnerem i grupa ich znajomych. Wciagnelam piwo z gwinta, bo u nas nie ma zakazu picia na ulicy ;). Maz poprzestal na kawie, bo mial jeszcze jechac autem. Pogadalismy, posmialismy sie i pospieszylismy do domu ogladac nastepny mecz. Corka byla jeszcze w "stroju sluzbowym", ktory szef zamowil dla niej i reszty personelu.
Dochodzi polnoc, a ja jeszcze pisze to sprawozdanie dla Was. Balam sie, ze nie zdaze do mojej stalej godziny i post ukaze sie z opoznieniem, ale na szczescie jestem juz u kresu.
U kresu postu i sil, bo nalazilam sie dzisiaj sporo.
A jutro musze wyjatkowo isc do pracy i wcale mi sie to nie podoba w taki upal. Juz wiem, ze sie nie wyspie, ale ok. mundial jest raz na kilka lat, wiec warto.
no i mnie się udało na czas. Ostatnio na ostatni moment dodaję notki....
OdpowiedzUsuńJa normalnie spie o tej porze, bo wstaje o 6.00, ale dzisiaj jest wyjatkowy dzien. Zostalo mi niecale 6 godzin snu. :(
Usuń;/ Rodo dziś mnie o 5 zbudził... czasem ok 4.... ;/
UsuńUuu, to bardzo nieladnie z jego strony! :)))
UsuńNo to idźmy odpocząć po pracowitym dniu. Dobranoc, do jutra :)
OdpowiedzUsuńDobranoc, Gosiu. ;)
UsuńDzień dobry! Teraz mogę napisać, że taki pracowity dzień nie jest zły, fajnie spędziłaś czas, tylko ta Kirunia...
UsuńDzisiaj tez pracowalam, na szczescie juz jestem w domu, ale musze byc pod telefonem. I tak nie mialabym ochoty wychodzic, bo tak parno i juz 30°.
UsuńNo z Kirunia jest problem i najgorsze, ze nikt nic nie wie, czeski film. :)))
Ciesze sie, ze mieszkam w miescinie ktora opuscil mundialowy szal :-)
OdpowiedzUsuńTo ma swoj urok, wszyscy sie ciesza, ze ich druzyna narodowa tak daleko zaszla. Az boje sie myslec, co bedzie dalej. :)))
Usuń:) prześwietlenie jak się patrzy :* odpocznij
OdpowiedzUsuńTo dopiero w niedziele. :)))
UsuńSzkoda że u nas ludzie tak się nie bawią, a po 20 godzinie tylko smutek błąka się po ulcach. Kiruni dużo zdrówka życzę, kochana psinka! B. B
OdpowiedzUsuńBrigitte Bardot? :))) Czy tez Basia B. z Z.? :)))
UsuńNarod bawi sie naprawde fajnie, jest wprawdzie tez sporo policji, bo to nigdy nic nie wiadomo, ale i awantur nie ma, ani aktow wandalizmu. Kazdy snuje sie z flaszka piwa w rece albo lodami i swietuje. :)
Oj, ale tego dziania i hałasowania było wokół Ciebie Aniu. na samo wyobrażenie głowa boli. Dotrwaj jakoś do niedzieli i zafunduj sobie jakąs miła wycieczke w cichy, iglasty las (podobno w takich lasach pełno teraz grzybów!).
OdpowiedzUsuńSerdeczne myśli zasyłam o poranku!:-))
A wiesz, ze to niezly pomysl? Jutro pojedziemy obaczyc i obczaic sytuacje w naszym lesie. Boje sie tylko, zeby ten spacer Kiruni nie zaszkodzil. :)
UsuńGorace buziaki dla Kangurkow :***
Ja też przez mecze nie dosypiam, ale, jak napisałaś mundial jest raz na kilka lat, więc coś za coś :):):)
OdpowiedzUsuńAle chciałam z trochę innej beczki; jesteśmy jednak skażeni stereotypami, mimo że często rękami i nogami się przed taka postawą bronimy. Chodzi mi o powszechne zdziwienie, jakie budzą osoby w pewnym wieku, które robią rzeczy naszym zdaniem przypisane do osób młodych i na dodatek robią to dobrze. Nie chcę tu sypać przykładami i nie odnoszę się do Ciebie; po prostu przypomniało mi się, że mówię o tym od dawna i że wkurzają mnie te "ochy" i "achy" w mediach w stosunku do czegoś, co moim zdaniem mało zależy od wieku. I to, że według kogoś coś tam nie może się udać albo wręcz "nie wypada", bo mamy lat np. 60, a nie 25.
Nie to mialam na mysli, ta kobieta po prostu miala "mlody" glos, wiec to wlasnie mnie zdziwilo, kiedy ja zobaczylam. Tu staruszki prowadza calkiem inne zycie, uprawiaja sport, jezdza na rowerach, tancza, spiewaja, ucza sie i u nikogo nie budzi to zdumienia. W kosciolach widac prawie tylko Polki i Ruskie, Niemki maja kosciol z tylu i bez watpienia ciekawsze zajecia. :)))
UsuńO, to miałaś pracowity dzień ... :-)))
OdpowiedzUsuńTyle się działo ,że można to rozłożyć na kilka dni ...
Sporo ludzi na ulicach...
No ale po meczu to się wcale nie dziwię...
Zbiegly sie pilka z kultura, stad te nieprzebrane tlumy, ale od czasu do czasu cos mnie w tlum ciagnie, pozniej mam dosyc na dluzszy czas. :)))
Usuńtakie tłumy i ja, to się nie zdarza od kiedy cofający cię tłum prawie rozdeptał mnie i mojego 3 letniego syna.
OdpowiedzUsuńzostało mi na zawsze. nawet patrzeć nie mogę.fajnie, że ciekawie dzień spędziłaś. u nas takie upały, że mózg się lasuje....
Jak juz wyzej pisalam, czasem mam ciagoty do ludzi, to tlumow. Kiedy wszyscy tak sie z wygranej ciesza, czlowiek ma ochote swietowac wraz.
UsuńU nas nie tylko upaly, ale ciezka przedburzowa duchota, umrzec idzie! :)))
To impreza była, jak się patrzy :)) Szaleństwo :)
OdpowiedzUsuńU nas zbiera się na deszcz, ciekawe, czy coś spadnie.
Pelne szalenstwo, wciagajace jak ruchome piaski :)))
UsuńTrzymam kciuki, będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńTrzymajcie mocno, bardzo tego potrzebujemy. :))
UsuńNam się ostatnio udało też trafić na weekend kultury w Bremerhaven, ale relacji nie zamieściłam, dałam za to relację z tego zjazdu oldtimerów. Nie jestem tak konsekwentna, jak Ty, żeby pisać codziennie. Może do tego wrócę, ale póki co sporo wysiłku wkładam w sprawy organizacyjne i pracę. Nie wyrabiam potem z pisaniem. A pisać byle jak czy bez zdjęć nie chcę. Sorry za ten statement akurat w komentarzu i Ciebie, ale jakoś tak wyszło :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na jutro. Te oldtimery chyba po calej Dolnej Saksonii tak podrozuja, bo i do nas zawitali.
UsuńIwus, kiedy ja bede miala tyle naraz do roboty, co Ty, tez pewnie przestane pisac tak czesto, a na ratie sie nudze, wiec co mi szkodzi? :)))
Ja tam tłumów też nie lubię. Trzymam kciuki za Kirę nieustająco...
OdpowiedzUsuńCzasem nachodzi mnie taka chwila, ze mi sie chce "do miasta". A potem znow mam dosyc i zyje spokojnie na mojej prawie-wsi. :)))
Usuń...no to się działo, Niemcy wygrali. O Kirze cały czas myślimy i główkujemy co to też może być...
OdpowiedzUsuńZ meczu na mecz dzieje sie coraz wiecej, az sie boje pomyslec o armagiedonie, gdyby... odpukac i tfu tfu tfu przez lewe ramie. :)))
Usuń