Zaczynam tracic sily witalne i chec do zycia. Wszystko zaczyna sie walic w gruzy, a ja czuje sie takim nieudacznikiem, bo przestaje to ogarniac.
Najgorzej jest z Kira, kuleje coraz mocniej, choc juz prawie przestawala. Pogorszylo jej sie po wizycie konsultacyjnej u wetki. Obejrzala ona zdjecie rentgenowskie, na ktorym wprawdzie nie widac jednoznacznie, ze jest to uszkodzenie wiezadla krzyzowego, ale podczas badania cos tam w kolanie sie przemieszcza i puka, co wskazywaloby jednak na to wlasnie schorzenie. Po tym badaniu Kira kuleje juz na calego, znacznie gorzej radzi sobie z chodzeniem niz poprzednio. Podczas wizyty ostroznie spytalam o cene ewentualnej operacji i odpowiedz wbila mnie w podloge! Ponad 800 euro!!! Z poczatku wykluczylam zabieg w ogole, bo mnie po prostu na niego nie stac. Jednak z biegiem dni, kiedy Kira kuleje nam coraz silniej, a po domowym laminacie prawie w ogole nie moze chodzic, bo jej sie lapki slizgaja, dojrzewa we mnie decyzja, zeby poddac ja tej operacji, trzeciej w przeciagu pol roku. Nie moge patrzec, jak sie meczy. Mimo naszych staran, odchudzania (-2kg), podawania glukozaminy i smarowania blizny contractubexem, by ja zmiekczyc i zeby nie ciagnela, stan Kiry sie pogarsza. Jeszcze nie wiem, skad wezme na to srodki, moze posprzedaje resztki zlota, jakie mi pozostaly, moze zaczne dupa zarabiac (tylko kto bedzie taka stara dupe chcial?). Nie wiem, jak dam rade splacic zaciagniete wczesniej dlugi na poprzednie operacje, nic juz nie wiem. Wiem tylko, ze powinnam ratowac psa.
A w zyciu tez mam pod gorke, nic nie chce sie ukladac. Co zrobie krok do przodu, cos pcha mnie dwa do tylu. Ruchome piaski mojego dolka wsysaja mnie coraz nizej i glebiej. Bez wzgledu na to, jak bardzo sie staram, ile wysilku wkladam w naprostowanie pokreconych sciezek, jakies fatum, ktore nade mna wisi, obraca wszystko wniwecz. Nawet nie moge i nie chce o tym pisac, zrzucic z duszy nieco balastu, ulzyc sobie. Pech przesladuje mnie od kilku miesiecy.
Wszystko to odbija mi sie na zdrowiu, permanentny stres wzmaga tinnitus, odbiera sily i chec do stawienia czola przeciwnosciom. Ten staly pisk w uszach jest nie do wytrzymania, ja kiedys zwariuje i odstrzele sobie ten piszczacy leb. Wszystkie problemy gastryczne tez pewnie nie wziely sie z niczego. Stres rujnuje zdrowie.
Co osiagne zakret w nadziei, ze za nim ukaze mi sie prosta droga, jakies wyjscie, dostaje obuchem w ten glupi leb, widzac przed soba kolejne zakrety, coraz bardziej kamieniste, coraz bardziej pod gore. I za co mnie los tak doswiadcza? Czy ja komus krzywde zrobilam? Juz nie mam sily brac sie z zyciem za bary, bo efektow brak i zadnej nadziei na jakakolwiek poprawe...
serdecznie Ci współczuję, tylko tyle mogę :( chociaż jeżeli byś nie miała nic przeciwko temu, to może dorzucimy Ci się do tej operacji Kiry? wystarczy wici rozesłać, wiele osób chętnie pomoże tyle, na ile kogo będzie stać
OdpowiedzUsuńElus, nie chce Was obciazac, wiem jak jest w Polsce i kazdy zmaga sie z jeszcze wiekszymi wyzwaniami od moich. Musze sobie z tym sama poradzic.
UsuńSam nie mogę pomóc finansowo ale nawet nie wiesz jak blogowy świat jest pełen dobrych serc. Otrzymałem wsparcie na leczenie Morgana a teraz na wychowanie Moiry. Nie mam pojęcia jak się tym ludziom odwdzięczyć bo nawet drobne kwoty czynią codzienność łatwiejszą. Nie wahaj się prosić, bo to nie jest "żebranie" na pierdoły. To prawda, że wielu zmaga się ze swymi własnymi problemami a życie w Polsce to nędzna egzystencja ale właśnie tutaj są tacy, którzy sami niewiele mają ale i tak się podzielą bo mają wielkie serducha.
UsuńJestem za!!! Sama mam problem od wypłaty do wypłaty ale zawsze jakiś dosłownie grosz dla dobra sprawy i przede wszystkim zdrowia Kiry można dać!!!
UsuńKochana wybierz jakieś jej zdjęcie, podaj namiary jakieś i ruszamy z akcją!!!!
Trzymaj się!!!!
Musze to sama ogarnac, nie ma to-tamto.
UsuńCzłowiek, który staje przed barierą potrafi wymyślić sposób, na który nigdy wcześniej by nie wpadł. Powiem Ci, że skorzystałem ze wsparcia blogowych przyjaciół ale również mam świadomość, że w sposób cyrkowy trzeba sobie samemu zasadzić kopa w tyłek. To wsparcie dało mi jednak siłę by wrzasnąć na siebie "chłopie, ci wspaniali ludzie sami niewiele mając pomogli tobie, ogarnij się, znajdź rozwiązanie". Więc się ogarniam :) A Tobie dziękuję za zawsze ciepłe słowa pod adresem mojej Tawerny i wierzę, że przy pomocy innych ale przede wszystkim własnej wewnętrznej siły ogarniesz to wszystko.
UsuńCzytam te komentarze, odpisuje i rycze przez caly czas. Po prostu wierzyc sie nie chce w tyle dobra na tym najgorszym ze swiatow. Nie dadza zginac. :)
UsuńPanterko, tak mi przykro, bardzo współczuję. Jakby mojemu Tropikowi się coś takiego działo, też bym zrobiła, co tylko by się dało. Ja bardzo popieram pomysł Elaji, zawsze to coś by było...
OdpowiedzUsuńCzasem są takie okresy w życiu, że nic tylko pod górkę i pod górkę, jak ten Syzyf, kurczę. Ale niech cię nie opuszcza nadzieja na lepszy czas. Sama widzisz, że odbija się to na twoim zdrowiu, musisz myśleć też o nim. Pozdrawiam bardzo ciepło
Mika, musze sama, moze dzieciaki cos dorzuca. Dziekuje.
UsuńNie dlatego o tym pisze, ze licze na jakas pomoc.
A może w Polsce operacja będzie tańsza? Pozdrawiam, Stała czytelniczka.
OdpowiedzUsuńPozornie tansza, ale dodaj do tego podroz i pobyt oraz ryzyko przewozenia chorego psa, a wyjdzie na to samo.
UsuńNas operacja kolana kosztowała 350 zł na UW u dr Bieżyńskiego. Może jednak warto?
UsuńPozdrawiamy i trzymamy za Was kciuki, Asia i Bona
piesoswiat.blogspot.com
Gdyby nie te odleglosci, na pewno bym sie zdecydowala na Polske, ale w sumie, z kosztami podrozy wyszloby praktycznie to samo, a tylko pies by sie umeczyl.
UsuńDo dupy z tym wszystkim. Wlasnie sie dowiedzialam, ze ojciec kolezanki starszej corki nie zyje. :( Kolejna osoba, ktora powinna zyc odeszla. :((((
OdpowiedzUsuńIle lat ma Kira?
Kira ma 8 lat i na te rase to zaden jeszcze wiek.
UsuńWszystko to jest do dupy...
Kurde, Pantera, nie gadaj gupot, rach-ciach, kużden po dyszku i załatwione przynajmniej to! Ale już!
UsuńDaj jakiś namiar, konto, czy co tam!
UsuńAle na jaką rasę? Myślałam, że ona bokser. Bokserki 8 lat żyją średnio....
UsuńTo mieszaniec boksera i stafforda, powinna zyc ok. 12-14 lat.
UsuńPrzecież nie ma żadnej reguły. Moje bokserki żyły - jedna 15 lat, dryga 13. Panterko, nie wzbraniaj się przed pomocą!
Usuńdruga - miało być.
UsuńJa sie nie wzbraniam, ale to nie ma sensu z uwagi na chciwosc bankow. Z kazdego przelewu zabieraja lwia czesc.
UsuńA na jakieś konto w Polszcze nie możnaby? A potem ciach, jednym przelewem?
UsuńSpróbuj rozeznać sytuację w banku (bankach?), jaką kwotę i od jakiej sumy biorą? Czy tylko za sam przelew - w sensie za operację? Nawet gdyby, to trudno. Każdy grosz to ulga dla Ciebie.
UsuńPogadam z mama, moze zechce udostepnic konto, a pozniej przelac za jednym zamachem albo zgola przywiezc. Dam znac, kiedy bede cos wiedziala.
UsuńNo to kombinuj jak to rozwiązać.:)
UsuńJutro beda szczegoly w poscie.
UsuńTo nie jest obciążenie to jest normą na Forum Kocim miau.
OdpowiedzUsuńTak samo jest na www.dogomania.
Czasami są takie sytuacje,że leczenie kota psa przerasta siły właściciela...
Może warto zrobić jej operację w Polsce ?
Każdej z nas pewnie w zyciu się waliło i paliło,
kiedyś to przechodzi na szczęście...
Krysiu, wyjazd do Polski generuje dodatkowe koszty i w sumie wychodzi na to samo, a tu mam weta pod reka i w razie czego natychmiastowa pomoc.
UsuńTeż o tym myślałam, ale w sumie wyjdzie CI na jedno...
UsuńMoże faktycznie zastanów się nad tą zbiórką, jakbym mogła, sama bym pomogła.
Inna przyjaciółka blogowa (Ela) ma chore dwa koty i leczenie ich też pochłania wszystko.
Coś ciężki okres ostatnio...
Tyle plag na te moja biedna sunie spada...
UsuńSerce się ściska po przeczytaniu Twej skargi Aniu...Posłałabym Ci trochę grosza, gdybym miała coś na zbyciu, ale sami cienko przędziemy...Biedna, biedna Kira. Biednaś Ty, kochana dziewczyno. Przytuliłabym Cię w tej biedzie, ugłaskała i wzięła na siebie choć częśc tego bólu serca i szumu w uszach. Nie moge tego zrobić, ale bardzo Ci współczuję i myslę o Tobie najserdeczniej, jak sie da.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko staraj się czepiać jakichkolwiek pozytywnych myśi kochana, bo zepchniesz się do tej odchłani depresji, z której sama wiesz, jak cięzko sie wykaraskać.
Pamiętaj, ze nawet najgorsze rzeczy w końcu przemijają a czerń nocy ucieka w końcu przed słońcem.
Aniu, Anusiu...Ściskam Cię mocno, mocno. Jeśli miałabyś potrzebę wygadania się, czy napisania to wiesz, istnieje skype, maile. Jestem i przytulam wirtualnie! *******************
Dziekuje, Olenko. Nie pisze jednak w nadziei na pomoc materialna, chcialam tylko zrzucic z siebie choc czesc tego balastu, ktory mnie przytlacza. Wzielam psa, a wraz z nim pelna za niego odpowiedzialnosc i chocbym miala przejsc na diete z suchego chleba, to na pewno jakos zorganizuje potrzebne srodki.
UsuńBardziej mnie mecza te piski niz brak pieniedzy.
Wtulam sie :***
:(((
OdpowiedzUsuńPopytaj u weta czy jest możliwość rozłożenia płatności na raty.
Myślę,że Elaja ma nie kiepski pomysł.Kropla do kropli a można napełnić szklankę lub garnek.
I pamiętaj o jednym meilu.....
Jesteśmy silnymi Zwierzętami:)
Nie musze pytac, mozliwosc jest. Jakos to ogarne, Oreczko. Musze!
UsuńNa Facebooku sa takie akcje. Można by było zoorganizować - grosz do grosza i się zbierze. Można by było zrobić stronę - ty byś napisała o co chodzi bo dobrze piszesz i trzeba dużo udostępnień żeby jak najwięcej ludzi przeczytało - zdjęcia Kiry. Ja mogę napykać dużo polubień to trafi do dużo ludzi - powysyłać też listy do różnych firm
OdpowiedzUsuńBardzo ci współczuje kochana - trzymaj się. Wierzę że w końcu pech się skończy. U mnie od jakiś dwoch lat jest pod wozem , ale ja mocno wierzę że zaraz bedzie na wozie i tego się trzymam .
Nie potrafie tak zabiegac o pieniadze na psa, tyle ludzi choruje...
UsuńJa tez wierze, ze ta zla passa musi sie skonczyc.
Ania, jeden wspomaga chorych ludzi, inny chore zwierzęta, a jeszcze inny jak ma to wszystkie potrzebujące istoty, a jeszcze inny nie widzi potrzeby pomagania, takie życie! Ty nikogo przecież nie zmuszasz, nie zabiegasz, pomoże kto zechce i może! więc przestań mieć skrupuły tylko zbieraj siły do walki z depresją i chorobami!
UsuńJuz sie zabralam, Elu. Jutro w poscie podam szczegoly.
UsuńBardzo dziekuje za wsparcie.
Ja też pomyślałam o możliwości zorganizowania pomocy materialnej, ale po przeczytaniu komentarzy widzę, że raczej nie o to chodzi. Trzymaj się Panterko! Ryknij na te kłopoty tak, jak to pantery potrafią, niech idą precz! Myślę o Tobie i o Kirze bardzo ciepło, całusy i uściski przesyłam.
OdpowiedzUsuńBede musiala ryknac i tupnac lapa.
UsuńSzlachetne zdrowie, nikt sie nie dowie, ile kosztujesz, az sie zepsujesz...
wiesz... pod wieloma zdaniami się podpisuję :( nie wiem o co chodzi w tym życiu i dlaczego niektórzy mają takiego pecha (ja się zastanawiam kogo w poprzednim życiu zabiłam) :(
OdpowiedzUsuńprzesyłam uściski i tulę Was ciepło. A jeśli zorganizujesz jakąś akcję to daj znać... :******
Niby tak mowia, ze wraca do nas to, co dajemy. Tylko ze ja naprawde nie zrobilam nikomu krzywdy...
UsuńDziekuje, Emko. :**
Aniu przyślij mi na maila swoja datę urodzenia chce coś sprawdzić. U siebie zrozumiałam co się dzieje i może u Ciebie się wyjaśni. Jeśli chcesz oczywiście. Serdeczności wielkie ucałowania
OdpowiedzUsuńJa tam nie mam nic do ukrycia: 4.11.1956
UsuńBuziaki
Panterko, ja myślę, że z tą zbiórką kasy to niegłupi pomysł. Naprawdę. Pomyśl, jak można zorganizować te przelewy - ja np. za granicę nigdy nie wysyłałam, to nie wiem, daj znać i chociaż trochę, każdy, kto będzie mógł Wam podeśle. Daj tylko znać na blogu, a resztę na maila. To żaden wstyd.
OdpowiedzUsuńWiem, co czujesz, ostatnio też mam takie momenty, że ręce mi opadają.
Mocno tulę :***
Problem jest, ze polskie banki zdzieraja za kazdy przelew, pewnie z polowe datkow by ukradli. Nie oplaca sie, niestety.
UsuńAle dziekuje za gotowosc, to wzruszajace.
Bardzo smutne to wszystko.Życie czasami potrafi dowalić ale nie poddawaj się .Czy ta operacja jest konieczna może jest inne wyjście , nawet diagnozy jednoznacznej nie ma.Trzymaj się kochana.
OdpowiedzUsuńDiagnozy jednoznacznej nie ma, jest tylko przypuszczenie graniczace z pewnoscia, ale moze sie okazac podczas operacji, ze to nie wiezadlo krzyzowe. Inaczej nie mozna tego zdiagnozowac. Dlatego tak zwlekamy, w nadziei ze moze samo jej przejdzie.
UsuńBardzo mi przykro Panterko :(...
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz robiła jakaś zbiórkę na Kirę daj znać :). Zawsze można się jakimś grosikiem dorzucić...
W życiu tak jest, że raz pod górkę, a raz z górki... Teraz u Ciebie właśnie taki pod górkę czas... Będzie lepiej!
Tak bardzo pod gorke, ze czasem nie mam juz sily sie wspinac... Wszystko naraz sie zawalilo...
UsuńCiezko na duszy.
Aniu swoja dumę i chęć rozwiązania wszystkich kłopotów sama, schowaj do szafy głęboko. Musisz jedynie wyrazić zgodę, żeby ktos taką akcję przeprowadził .Ty nie potrzebujesz pieniędzy na wczasy, lepszy samochód czy tez nowe mieszkanie. Właściwie nie Ty ale Kira potrzebuję pomocy. Jeśli ktoś ją oferuje, to przyjmij ją. Twoja duma na tym nie ucierpi, a Kirze może pomóc. Dzięki temu Kira wróci do zdrowia, Ty będziesz spokojniejsza i w głowie nie będzie szumiało.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że nie napisałaś tego postu po to, żeby zbierać kasę. Napisałaś po to żeby sobie ulżyć, wiem to, bo sama tak często robię. Proszę Ciebie jedynie żebyś rozważyła za i przeciw. Wiele osób chce pomóc Kirze :-)
Dokładnie tak samo myślę, lepiej bym tego nie napisała, podpisuję się pod wszystkim!
UsuńAmen.
UsuńJuz Lidii napisalam, ze polskie banki za duzo zabieraja za przelewy. To nie bedzie oplacalne, skoro wiekszosc zamiast do Kiry, trafi do banku.
UsuńInaczej jest przy zbiorkach w kraju.
Wiem, bo dostawałam pieniądze od koleżanki z Niemiec.
UsuńJest jeden sposób. Zebrać na polskim koncie od tych którzy chcą pomóc i przesłać jednorazowo. Więcej na ten temat już się nie wypowiadam, bo pomyślisz sobie, że jestem namolna
No co Ty! Pogadam z mama w sprawie konta, moze sie zgodzi.
UsuńRozmawiaj, my czekamy, kiss
UsuńWszystko na najlepszej drodze. :)
UsuńOch Panterko kochana, jak ja Cie doskonale rozumiem... Jedno wiem - im nizej teraz Cie wciagnie tym wyzej potem wyskoczysz. Nie da rady zeby ciagle bylo pod wiatr, on tez czasami zmienia kierunek. Wszystko co sie dzieje w zyciu ma jakis cel, trzeba go tylko odnalezc.
OdpowiedzUsuńAle nafilozofowalam... Trzymamy kciuki za Was wszystkich, Ja, Migusia i nawet Tigus te swoje brudne palce czyma :-)
Probuje doszukiwac sie jakiegos sensu w tym, ze Kira tak bardzo choruje i nijak mi sie to w calosc nie uklada. Nie miala psina latwego zycia, nie powinna miec wiec tak bolesnej starosci...
UsuńWspółczuję Ci bo wiem jak to jest mieć ciągle pod górkę...
OdpowiedzUsuńMoże warto zastanowić się nad apelem w internecie. Facebook i blogi potrafią zdziałać cuda.
Juz pisalam wyzej, tyle ludzi, dzieci choruje. Nie mialabym sumienia prosic i wsparcie na psa.
UsuńMyślę Panterko, że zbiórka na leczenie Kiry, to żadna ujma dla Ciebie i dla czytelników bloga. Dzielisz się z nami troskami, a my reagujemy, dwaj lasko, mam na koncie 50 zł i nie wiem co z nimi zrobić, wiem, że to kropla w morzu, i chętnie je oddam, nie będę się głowiła na co je wydać. Bo wiesz, ja nie umiem oszczędzać :* kiss
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/photo.php?v=502078579893855
Jest tylu bardziej potrzebujacych, nie smialabym.
UsuńAniu, luuuz, przecież nikomu pistoletu do głowy nie przystawiasz, kto będzie chciał wspomóc Kirę wspomoże i tyle. I broń Boże nie myśl w kategoriach, że "jest tylu bardziej potrzebujących", bo to do niczego nie prowadzi. Jest też zapewne wielu miłośników zwierząt, którzy chętnie Ci pomogą. Aniu, przecież Ty nie zabierasz pieniędzy z kont chorych ludzi. Kto będzie miał wspomóc takie osoby i tak wspomoże.
UsuńJeśli będziesz miała jakiś baner stworzony dla Kiry chętnie wstawię go u siebie i rozpuszczę wszelkie możliwe wici. Daj tylko znać, chętnie pomogę.
Co do przeciwności losu- mogłabym książkę o tym napisać;) Pantero, mnie kiedyś ktoś mądry powiedział, że w końcu zawsze po burzy wychodzi słońce. Trzymaj się więc dzielnie w oczekiwaniu na to słońce i broń nie-boże;) nie kryguj się i pisz koniecznie jeśli my,Twoi czytelnicy, moglibyśmy jakoś pomóc!
pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie
Mateczko, nie chce rozpetywac jakiejs wielkiej kampanii na rzecz Kiry. I tak jestem zaskoczona odzewem i gotowoscia do pomocy biednej suni. Dziejszy dzien pokazal mi ponownie, ze nie nalezy tracic wiary w czlowieka. Wasze komentarze sprawily, ze moj dolek nie wydaje mi sie juz tak gleboki.
UsuńPanterro....nigdy nie ma tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej...z tej perspektywy patrząc, może trochę lżej. Trzymaj się brzytwy a nie utoniesz :-)! Dawaj do przodu!
OdpowiedzUsuńMusze brnac do przodu, inaczej zgine.
UsuńA to na lepszy humor!
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/photo.php?v=10202092778911453&fref=nf
Moze dziadek nie ma chorego psa?
UsuńMam Kire na tapecie, codziennie na nią patrze, jest mi bliska jak moje zwierzaki. Pozwól pomóc Kiruni, przyjmij nasza pomoc, Elaja dobrze radzi i wielu jest chetnych wesprzec jej pomysł. Czasami wsparcie duchowe to troszke za malo i serce mnie boli jak patrzę na moja tapete. :)))
OdpowiedzUsuńEwa, problem jest w chciwosci polskich bankow, biora za duze oplaty za przelewy, tym bardziej za granice. Skorka nie warta wyprawki.
UsuńSama swiadomosc Waszej gotowosci do pomocy bardzo podnosi mnie na duchu.
Aniu, Elaja podrzuciła pomysl, Graszkowska podała sposob jak to zrobic. Nie daj sie prosić. Będzie dobrze, musi byc.:))))
UsuńEwcia, nie daje sie prosic i nadalam sprawie bieg. Jutro szczegoly w poscie.
UsuńKurczę, współczuję Ci tych wszystkich komplikacji. U nas operacja kolana u koteczki sprzed ok. roku z leczeniem kosztowała też dużo, czyli ok. 1200 zł (300 euro), to znacznie mniej, niż Twoja, ale w odniesieniu do zarobków oczywiście też sporo.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak, ale życzę, żebyś sobie poradziła Kochana!
Musze jakos pelzac do przodu, bo inaczej mnie zasypie...
UsuńNo tak, to bardzo trudna sytuacja. Nie bardzo wiadomo, jaką decyzję podjąć. Jednak coś się wkrótce z tej "burzy mózgów" wykrystalizuje:). Teraz już po raz kolejny przekonuję się, jak słuszne były moje decyzje opierania się wzięciu pod swój dach jakiegoś cudownego, bądź potrzebującego opieki czworonoga. Gdy samemu nie zawsze ma się co do przysłowiowego gara wrzucić, nie powinno się narażać na podobny los zwierzaka.
OdpowiedzUsuńSkoro nawet Ty masz teraz zagwozdkę, to co by mówić o kimś tak biednym, jak ja.
Współczuję Tobie i Kiruni całym sercem***.
Zarzucam sobie brak odpowiedzialnosci. Nie powinnam brac psa pod dach, skoro nie jestem w stanie zapewnic mu leczenia.
UsuńBez przesady, takich komplikacji nie sposób przewidzieć. Takim trybem idąc, to już prawie nikt nie mógłby wziąć zwierzaka:). Ja jestem w wyjątkowo trudnej sytuacji.
UsuńSwoją drogą zawsze myślę, jakby to było dobrze, gdyby zwierzęta również miały swoją "Kasę Chorych". Całusy dla Kiruni***.
Jest kasa chorych dla czworonogow, ale skladki sa bardzo drogie. Teraz zreszta, kiedy pies juz choruje, za pozno na ubezpieczenia.
UsuńPrzykro mi ...mam nadzieję, że sobie poradzisz jeśli nie sama, to z pomocą ludzi dobrej woli. Trzymam kciuki i życzę powodzenia w każdej dziedzinie życia, Monika :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za wsparcie, Monika.
UsuńAnulka, stres to najgorsza zaraza. Nie wdawaj się w roztrząsanie dlaczego to czy tamto.
OdpowiedzUsuńPomyśl, co możesz zrobić. Ja tak mam, jak zaczynam się plątać, to mówię głośno-,stop!
Zamiast się rozklejać biorę się do jakiejś roboty i po prostu problem "odpuszczam" na jakiś czas.
Z reguły znajduje się jakieś rozwiązanie. Kirze trzeba pomóc, to nie podlega żadnej dyskusji. Ile razy ja powtarzam, że mogę jeść suchy chleb, ale dla zwierzaków musi być, co trzeba.
Zrób zbiórkę na operację. Groszem nie śmierdzę zbytnio, ale parę euraków dorzucę.
Ja sie nawet teraz nie bardzo moge zabrac za robote z powodow zdrowotnych. Siedze i mysle, moze w koncu cos wymysle. Chcialabym odpuscic, ale ten maly kulawiec wciaz wchodzi mi w oczy, nie sposob zapomniec.
UsuńKurde,no!!
OdpowiedzUsuńJesli jest mozliwosc na raty to nie ma to tamto,a ze takie weterynaryjne historie kosztuja to mialam okazje sie sama przekonac jak mialam problem z moim kotem.
Tutaj jest mozliwosc placenia zwierzakowi ubespieczenia lekarskiego,potem na wypadek choroby czy jakis operacyjnych spraw ubespieczenie pokrywa lwia czesc kosztow,ja takiego nie mialam ale moj kolega na swojego psiaka wykupil (nie wiem jakie sa skladki),moze u was jest tez taka mozliwosc,zawsze to jakas alternatywa.
Ubezpieczenia zdrowotne dla zwierzakow sa bardzo drogie, a zalozenie teraz mija sie z celem, bo za choroby juz trwajace i tak nie zaplaca.
UsuńAniu, nie trać nadziei na poprawę sytuacji. Wiem, że to banalne słowa, ale co innego można powiedzieć... Przytulić Cię tylko i pocieszyć, oraz zapewnić, że jakby co, to tak jak piszą dziewczynki wyżej (o wsparciu).
OdpowiedzUsuńGłaszczemy zwierzaki (najbardziej Kirunię) i przytulamy Ciebie.
Jolus, nie trace, bo gdybym stracila, nie byloby po co zyc.
UsuńDziekuje bardzo, bardzo.
To jest tak według mnie trudny czas powoduje zbliżający się dołek. O zapisie na sinosoidzie Drogi Życia napiszę na pewno, bo już dojrzewam do tematu. U siebie sprawdziłam, moje trudne chwile i siadające zdrowie od mniej więcej dwóch lat to pełen dołek, Trochę już wychodzę, ale pewnie z rok jeszcze potrwa zanim wylezę. Mam wrażenie że po urodzinach powinno się poprawić i nastrojowo i zdrowotnie ale 63 - 64 nie będzie łatwo. Uważam że pomoc Aniu powinnaś przyjąć. Od tego są przyjaciele by pomagać nie tylko słowem ale i czynem. Serdeczności kochana.
OdpowiedzUsuńNawet bez sledzenia horoskopow wiem, ze ten okres jest dla mnie wyjatkowo obciazajacy, zarowno fizycznie jak psychicznie. Nie strasz mnie, ze bedzie gorzej, bo nie bede chciala dozyc tych 63 urodzin.
UsuńU Ciebie po urodzinach powinno się poprawić :)
OdpowiedzUsuńOby do listopada! ;)
UsuńAniu! Zycie, to nie jest bajka, ale Ty przeciez o tym Wiesz. Nie rob sobie rachunkow sumienia, bo to nie pomaga , a wrecz przeciwnie tylko doluje. Nikogo nie zabilas, nie skrzywdzilas i nie robisz nic zlego, wiec glowa do gory.
OdpowiedzUsuńNie ma rzeczy niemozliwych, wszystko da sie zrobic, wiec posluchaj blogowych kolezanek i daj sobie i Kirze pomoc.
DZIEWCZYNY!
Ania pisze, ze lwia czesc za przekazy pieniezne zabiera bank, wiec moze ktoras z Was zorganizuje akcje na swoim blogu. HANA, MIKA, Wy potraficie gory przenosic, pomyslcie o tym?!:)))
Zbiorke zrobic w Polsce i kase na operacje Kiry przekazac jednym przekazem - co o tym myslicie?
A Ty, Anus! Trzymaj sie, wirtualne cmoki:)
Ataner ma racje,to jest naprawde dobry pomysl!
UsuńRownie dobrze moze ktos zaufany(pod warunkiem ze sie wybiera w wasze strony)poprostu przywiezc pieniadze,wtedy ominiecie te chciwe banki.
Buziam i trzymam kciuki!
Renatko, sprobuje namowic moja mame, zeby dala do sydpozycji swoje konto. Hana z Mika maja pod opieka Tymianki, wiec nie ma co zawracac im glowy.
UsuńOesu, jacy Wy jestescie wszyscy kochani!
Masz racje, Maga, banki to zlodzieje!
UsuńAniu! Dobro przyciaga dobro. I okazuje sie, ze za tym szklanym ekranem sa prawdziwi ludzie a nie tylko niki.
UsuńNie tylko prawdziwi ludzie, ale prawdziwi przyjaciele!
UsuńDziefczynki Kochane! Przenosimy góry, prawda, jak trzeba, to i doliny. Jednak nie przeskoczymy przepisów. Oficjalną zbiórkę na blogu (czy gdziekolwiek) można zrobić tylko na fundację, nie można na osobę prywatną - chyba że jest ona objęta opieką jakiejś fundacji i ma tam subkonto. Taka zbiórka jest zbiórką publiczną i potrzebne są stosowne zezwolenia. Dlatego mogłyśmy to zrobić dla Tymianków.
UsuńPanterce pomożemy inaczej. To proste. Panterko, skocz do maila.
Skoczylam. Intuicyjnie chcialam przeprowadzic to prawidlowo.
UsuńDzieki za porade, Hanulka.
Dizewczyny, Hanus wytlumaczla mi wszystko "lopatologicznie" przez e-maila i juz jestem madrzejsza.
UsuńJak sie nie da tak, to sie da inaczej. Polak potrafi, prawda?! :)))))))))
Pnanterko uszy do gory ,posmyraj Kire od nas, gdzie chcesz:)
Aniu! Tylko nie rycz:)) Wiem, ze maja Tymianki, ale dla Ciebie moze zrobia wyjatek:)
OdpowiedzUsuńJuz gadalam z mama, zgodzila sie, a tato pozniej sam przywiezie, wiec banki obejda sie smakiem. Tak bedzie najlepiej.
UsuńAniu! Nie wiem czy to jest dobry pomysl z Twojej mamy kontem, beda wplywaly drobne kwoty i jeszcze ja nie daj buk opodatkuja, albo cholera wie co.
OdpowiedzUsuńChyba nie, bo w koncu jest chyba jakas granica bez opodatkowania.
UsuńZrob tak, aby dla Ciebie bylo jak najlepiej, najprosciej :) Mam nadzieje, ze nie ryczysz:)
OdpowiedzUsuńJak nie, jak tak. Rycze i chyba niepredko przestane. Chlip...
UsuńNoooo wiedzialam, wiedzialam, ze ryczysz. Jesli Cie to pocieszy , to ja tez placzka jestem:)
UsuńIno już przestań ryczeć bo jak wyskoczę z wody,jak Cię plasnę odonem w ten czarny łeb to Ci od razu przejdzie:)
UsuńBuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu....................
UsuńNie trać ducha Dziewczyno! Czasem tak się wszystko paskudnie układa. Też mi się na łeb waliło wszystko na raz. Wiem, że czasem brak już sił. Trzymaj się jednak. I zgódź na taką pomoc dla Kiry, jak wyżej Dziewczyny piszą. Jak nas będzie więcej, to nie odczujemy jakiegoś "bólu" finansowego, a Tobie to ułatwi pomoc dla suni. Tak trzeba Panterko. Od czego są przyjaciele, choćby i wirtualni...Gorąco Cię pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJutro, w nowym poscie, podam szczegoly.
UsuńChetnie przyjmiemy Wasza pomoc i w miare mozliwosci podamy dalej pomocna reke.
Bardzo, bardzo dziekuje.
Aniu! Myslisz, ze sa tacy co maja zawsze z gorki - nie ma takich ludzie, zawsze sa problemy. Moja babcia mawiala tak, "Zycia nie przezyjesz, zarcia nie przezresz i ludzi nie zmienisz".
OdpowiedzUsuńJestes madra kobieta, sciezek pokreconych nie wyprostujesz (bo, sie nie da) sila natury:))))
Przestan walczyc z czyms na co nie masz wplywu, zyj!!!
Zycie jest strasznie pokrecone, ale piekne jest, i tego sie trzymaj!
Dawaj jutro ten nowy post, zrobimy zbiorke na operacje Kiry, i bedzie dobrze - musi byc:)
Wiesz, Renatko, czlowiek wytrzymuje duzo, ale kiedy tych problemow robi sie za duzo, na wszystkich frontach i u kazdego czlonka rodziny, to w pewnym momencie zaczyna kipiec uszami i ma sie wrazenie, ze tego nadmiaru juz sie nie udzwignie.
UsuńI wtedy staje sie cud, a blogowa rodzina rusza z pomoca. Czlowiek buczy, bo sie wzrusza, ale potem czuje sie lekki jak piorko i ponownie ma sile do walki z przeciwnosciami. To jakis fenomen!
Jak ja Cie rozumiem. My "slaba plec" musimy sie trzymac, bo kto jak, nie my - prawda?!
UsuńBedzie dobrze, tylko pozwol sobie pomoc. I nie dziekuj, nie przepraszaj, po prostu przyjmij pomoc - buziaki:)
Przyjme z najwieksza wdziecznoscia, a pozniej oddam dalej komus, kto bedzie w potrzebie.
UsuńKazda osoba ktora odwiedza Twoj blog, o tym wie:)
UsuńI juz dupy nie wystawiaj na sprzedaz, bo bardzo bys sie zdziwila (wiem, ze to niepoprawnie, i nie po polskiemu napisane) ilu byloby chetnych - witrtualnie sciskam Cie mocno, broniac kable przed Helga :)))))))
Eee tam, kto by sie pokusil taka stara dupe bzyknac? Musialabym doplacac ;)
UsuńUkochaj Helge.
Panterko, trzba sobie pomagać, każdy po troszku i uzbiera się..... przynajmniej cześć. Niech psina się nie męczy, a Ty nerwów nie trać.
OdpowiedzUsuńDziewczyny mają rację, pojedyncze przelewy zeżrą część kasy, ale gdyby tak ktoś zebrał to do kupki to na poczcie można do Niemiec wysłać przekaz i nie jest taki drogi, np. od 1000 zł byłoby 33 zł, bo to jest 1% od wpłacanej kwoty +23 zł opłata stała. W banku może być nawet drożej, zależy w jakim. Do Niemiec można takie przekazy z poczty wysyłać tu link do cennika: http://www.poczta-polska.pl/finanse/transfery/transfer-zagranica
Mnemo, moja mama zgodzila sie przyjac na swoje konto, a pozniej tato nam przywiezie wymienione na euro. Zaden bank wiec nie zarobi. Jutro podam szczegoly.
UsuńJestem z Ciebie dumna, bo wiem jakie to trudne.
UsuńTeraz jestem pusta jak moja lodówka, do 10 muszą mi wypłacić pensję z przychodni. Ale co się odwlecze to nie uciecze
Sama sie sobie dziwie, ale po przemysleniu, wzieciu pod uwage wszystkich ZA i PRZECIW, potraktuje Wasza pomoc jako pozyczke, ktora splace kiedys komus, kto bedzie w potrzebie.
UsuńKiedy pierwszy raz wysyłałam pieniądze na koty, dostałam @ Grażyna ty nie musisz, przecież wiem jak ci ciężko.
UsuńMuszę, bo tak postanowiłam spłacić swój dług. Mi, kiedyś ktoś, ja komuś.
Trzymaj się dziewczyno - w grupie siła
To prawda! Sama bym sobie nie poradzila. :)
UsuńSzkoda jej :(. Faktycznie koszt tej operacji jest duży ale tak jak wyżej piszą,od większej ilości osób będzie,można uzbierać chociaż większą część.
OdpowiedzUsuńJuz nawet nie chodzi o te jedna operacje, ale trzy w ciagu kilku miesiecy to troche duzo. Duzo pieniedzy, duzo narkozy, duzo stresu dla niej i dla nas.
UsuńAnia ja w sprawie twojej szumiącej głowy . Codziennie bez odpuszczania świątków ,piątków ,czy niedziel ;) masuje sobie całą głowę . Po przebudzeniu ,leżąc w łóżku . Zaczynam od masażu uszu ,kciuki za płatkami małżowiny a masaż palcami wskazującymi, tak ze 20 razy ,potem oczy 20ruchów okrężnych palcami wskazującymi w lewo i tyle samo razy w prawo . Następnie czoło ,dłonie położone na płask na czole tak żeby małe palce przesuwały się po brwiach ,przesuwać w lewo i prawo 20 razy . Rozgrzewam dłonie pocierając ,następnie przykładam takie rozgżane do oczu i liczę do 20 . Kończe na masażu opuszkami palców owłosionej częći głowy . Potem następuje jescze gimnastyka też w łóżku . Spróbuj ,masaż głowy to około 10 minut zdążysz nawet przed pracą . Zaszkodzić ci nie zaszkodzi ,a może pomoże ,czego zyczę ci z całego serca :)))
OdpowiedzUsuńZe mnie wszystkie zawirowania zdrowotne ,a były bardzo poważne ,zrobiły stoika :)))))
Trzymaj się dziewczyno :)))))
Na tinnitus praktycznie nie ma lekarstwa, bo to zadna choroba somatyczna, ani nawet psychiczna. To calkiem subiektywne odczucie, napedzane glownie stresem.
UsuńOesu, skad ja wezme 10 wolnych minut rano na pieszczoty sama z soba w lozku? Mania, ja cierpie na permanentny deficyt czasu, zwlaszcza po obudzeniu. ;)
Panti będzie dobrze zobaczysz Kira ma wiele sympatyków sama mam od niej w biurku osobistą kartkę z jej wizerunkiem ..... jestem jak najbardziej za takimi akcjami, wierzę że ten wirtualny świat, w może przenieść się w real i zrobić coś dobrego teraz choćby dla Kiry :)
OdpowiedzUsuńBuziak :)
Bo prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie...
UsuńDzieki, Ilonus.
Oj Ilonus, Ilonus.......
UsuńCóż mam Ci napisać, ja...ktorej ciagle coś wyskakuje...? ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, moja znajoma mówi : "taka karma". W dupie z taką karmą!
Pomysł ze zrzutką nie jest zły.
A co do chorowania to zawsze przyczyną jest napiecie czy stres...
Trzymaj się, Panterko!
Czymam sie! Bo to sie bedzie czymal, jak nie ja?
UsuńJa tez mam taka karme gleboko w tyle, chcialabym moc zyc bez stresu.
Ja też dołożę grosik. eva.s.
OdpowiedzUsuńDzieki, Evitka.
UsuńPanterko no co Ty ! :( Nawet nie myśl o dołach ! Takie myśli trzeba od siebie odganiać. Nic nie dają a właśnie wywołują choroby. Jak chora psyche to zaraz i ciało. Myśl pozytywnie a wszystko będzie dobrze !
OdpowiedzUsuńO pomoc prosić nie trzeba się wstydzić , zwłaszcza nas ;) Dla nas zwierzaki to członkowie rodzin , nie dziwne przecież ;)) Ściskam <3
Chętnie pomogę , wiesz grosz do grosza ...
Jestescie naprawde niezwykli! Dziekuje!
UsuńTakie rzeczy nie dzieją się bo ktoś na to zasłużył. Niestety, a może i stety. Ja też pytam: jak mogę ci pomóc? Razem zasypiemy ten dół raz dwa!
OdpowiedzUsuńGosiu...
UsuńJutro w dopisku do posta podam szczegoly.
Dziekuje. Bardzo dziekuje.