... zdecydowalismy sie we wtorkowy wieczor podjechac do opisywanej wczesniej TUTAJ wiezy w Diemarden, a to po to, zeby korzystajac z pogody, zlapac w obiektyw zachodzace slonce. Bez przeszkadzajacych drzew, ludzi i odglosow miasta. Cisza az dzwonila w uszach, przerywana sporadycznymi przedwieczornymi trelami ptaszkow i porykiwaniem pasacych sie opodal krow. Nasze cienie kladly sie na dlugosc kilkunastu metrow na polu rzepaku.
Polne kwiatecki rosly sobie za to w milczeniu, obojetne na nas i cale piekno natury dokola.
Zakotwiczylismy na poczatku drogi i dopiero po krotkim marszu ukazala nam sie sama wieza.
Niewiele brakowalo, bym z zachwytu wykrzyczala klasyczne polskie O, q***a, ja p***e jak pieknie!!! Nie chcialam jednak przy dziecku. ;)
Zeszlam na chwile do parteru i popstrykalam chylace sie slonce w tle rozniastych polnych roslin.
Slonce jeszcze jakis czas oswietlalo wieze i buszujaca wokol niej Kirunie...
... by za chwile w tempie zaiste imponujacym skryc sie za horyzontem.
I jak zwykle link odsylajacy do calosci: ZACHOD NAD DIEMARDEN.
Na sam koniec Kira zrobila nam brzydki dowcip i pognala daleko w pola za zajacem, glucha na nasze nawolywania i gwizdy. Juz oczyma wyobrazni widzialam, jak poszukujemy jej po schroniskach, rozlepiamy ogloszenia i zamartwiamy sie na smierc. Stalismy jednak w miejscu jak przymurowani, w nadziei, ze w koncu wroci po wlasnym tropie. Wrocila. Nawet nie wiedzialam, ze tyle w niej instynktu lowieckiego.
Skąd ja to znam, Moooooooopek, Mooooopek, a ta cholera głucha. Zawsze tak robi, jak wracamy do domu, jak koń do obroku tak rwie i głuchnie wtedy. Jakiś mu się włącza programator na dom. Dlatego ( i żeby go coś nie zeżarło kurdupla) łazi na smyczy.
OdpowiedzUsuńUn chociaz do dumu leci, a una w swiat szeroki poleciala i do dumu belo kilkanascie kilometruf...
UsuńPiersza????
OdpowiedzUsuńAno, piersza! Wygralas zajaca (jak se zlapiesz!) :)))))))))))))))
UsuńZającowi też zrobiła brzydki dowcip...
OdpowiedzUsuńBo to idiota! Dobrze mu tak!!!
UsuńBylo siedziec w zbozu, to nie - wylazl jej przed sam nos. :)))
Skąd wiesz, że idiota? A może niewidomy? Albo głuchy?
UsuńNic z tego! Psychol i tyle!
UsuńKirunia w blasku zachodzącego słońca wygląda cudnie, ach te oczy i mordka uśmiechnięta.Zajączek pewnie też podziwiał zachód słońca .Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńGupi gryzon! Zeby tak Zabcie zmuszac do ganiatyki po polach. Po tych wszystkich operacjach nie powinna.
UsuńBuziaczki :***
Instynkt to instynkt. Dobrze, że wróciła :))
OdpowiedzUsuńNasz wczoraj upolował chrabąszcza majowego i wrąbał ze smakiem i szybciutko, żebym mu nie odebrała zdobyczy. Nasz kotecek, wychowany w domu, wychuchany pieszczoch :)))
Fajny ten zachód słońca :))
Moje obydwie z powodzeniem poluja na muchy i cmy. Pajaki zostawiaja, bo to chyba niejadalne. :)))
UsuńZalezy jakie ;) Bonus czasem schrupie sobie kosarza, jak mu się nawinie, ale nie każdego ;)
UsuńFuj! Cmy smaczniejsze. :)))
UsuńPiękne zdjęcia z parteru!!!! Super zachwyciłam się, całkowicie. :) A do naszego wilka można było sobie wołać, gwizdać czy kląskać, gdy zobaczył zająca czy sarny czy tylko był w lesie o przedwieczornej porze, gnał pilnując kierunku tylko. Jeden zając chyba na zawał padł a może go złapał? w każdym razie został przez nas zjedzony, zając nie wilk nasz. :))
OdpowiedzUsuńKiruni więcej takich akcji niech poczuje zew łowiecki przodków w sobie. :)
Toscie mieli praktycznego psa, ktory wspieral rodzine w miesnych zakupach. ;)))
UsuńKira nie powinna tak szybko biegac, zwlaszcza po operacji naderwanego wiezadla krzyzowego w kolanie, ze nie wspomne o innych powaznych operacjach i jej wieku (9). To w ogole pierwszy raz, kiedy tak slepo pognala za zwierzyna, normalnie nie zwraca uwagi na ptaki czy dzikie kroliki, ktorych mamy pelno w okolicy.
Panterko, masz talent fotograficzny :) Wroze Ci wielka slawe :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia :)
Kira chciala sobie kolacyjke na lonie natury sprawic ;)
Malo w domu dostaje? Jeszcze jej sie pasztetu z zajaca zachciewa? :)))
UsuńMoja zająca by nie zjadła, to zając by ją zjadł;P
OdpowiedzUsuńNo i jakie by miala szanse go dogonic na swoich mikro nuszkach, skoro Kira nie dala rady? :)))))))))))
UsuńCudnie.
OdpowiedzUsuńNooo, prawda! :))))
UsuńFajne kadry. Zwierzak też musi czasem wykręcić jakiegoś psikusa ;))
OdpowiedzUsuńTylko ze ona dotychczas w ogole nie reagowala na zwierzeta, to niezwykle spokojna sunia. :)))
UsuńAch, ta mina Kiruni - bezcenna:)).
OdpowiedzUsuńA to bylo jeszcze PRZED ucieczka, pozniej na nia nakrzyczalam, wiec miala mine zupelnie inna - winna. :)))
UsuńSabcia (posokowiec bawarski mojego brata) tak pewnego razu pognała za ptaszyną, że durny łeb z obroży w mig wysunęła i tyle ją widziałam. Potem z duszą na ramieniu ratowałam ją z opresji - spomiędzy rozpędzonych samochodów na ulicy.
OdpowiedzUsuńNasz Hakus wylecial mi z bramy na dosc ruchliwa ulice, wtedy i ja rzucalam sie za nim pod rozpedzone samochody i tramwaje. Czasem czlowiek glupszy od psa. :)))
UsuńWyobrażam sobie wasz strach!
OdpowiedzUsuńNie ma jak czerwiec, wieczór, pola rzepaku, maki i zachodzące słońce.
I takie dluuugie dni, u nas do wpol do jedenastej jeszcze widnawo. Owielbiam! :)))))
UsuńChabry i maki piękne, ale widoki z zachodzącym słońcem cudowne. Dobrze, że Kirunia wróciła, ale miała i swoje wspaniałe przeżycie na spacerze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ tesknota spogladalam na tamtejsze domki. Chcialabym tam mieszkac... :)))
UsuńPiekne zdjecia! I ciesze sie, ze Kirunia znalazla droge powrotna i, ze ma tyle sil aby pojsc na taki spacer i jeszcze tak poszalec. ;)
OdpowiedzUsuńBabcia Kira dostala szwungu na starosc, choc powinna sie bardziej oszczedzac. ;)))
Usuń:D:D A ja czekam na zdjęcia wschodu słońca. :] i uśmiech Kiry o poranku :D:D, spring zająca o świcie... :D, dymek pierwszego papierocha na 'dzińdobry'... :].
OdpowiedzUsuńSwietne są takie "złamania" dnia, urokliwe, nastrojowe... U mnie do obrzydzenia dzień prawie 24 godziny... i jutro sobótek czas, tańców całą białą noc, zbieranie zielska pod poduszkę i inne przyjemności... choć trochę pogoda kiepska, deszczowa ....
Pozdrawiam ze skarpy nad jeziorem :)))).
Nooo, Echo, tak sobie mysle, ze dawno niczego u mnie nie zamieszczalas. Moze by tak wlasnie cos o finskiej sobotce? Dobrze byloby moc porownac nasza polska i z innych zakatkow swiata. No i zdjecia ze skarpy koniecznie. :)))
UsuńSorry, nic nie napisze. 'Jezdem' na urlopie, mocze cztery litery w jeziorze (zimno jak w przerembli), ze skarpy to 'pacze' na jezioro ino a zdjec nie robie, zeby przy tym nie zrobic fikolka .. ze skarpy... do jeziora...
UsuńOgniska sie palily ladnie, doliny i zaglebienia wypelniala mgla (jezioro parowalo tez), nad ranem przyszedl gruntowy przymrozek. Jasne lato w pelni. Komarow duzo! Nawet za duzo. Ale zielono, wonnie, jasno.
Echo, jestes len nad lenie! To moze po powrocie w pielesze jakies male podsumowanie urlopowe?
UsuńNie dziwię się, że tam pojechaliście, faktycznie piękne widoki, uśmiechnięta Kira i w ogóle super! :)))
OdpowiedzUsuńTam jest tak cudnie o kazdej porze roku, naprawde piekna okolica i tylko male 10 km od nas. Mozna wiec czesciej tam wpadac. :)))
UsuńKira wygląda jak zmachany wampir.
OdpowiedzUsuńNo to sobie wyobraz, jak wygladala po gonitwie za zajacem, bo zdjecie bylo robione przed. :)))
UsuńNie uśmiechała się?
UsuńOd ucha do ucha. :))))
Usuńsuper więc że mogłaś sobie to wypisać na blogu ... bo zalegające na dnie duszy niewypowiedziane zachwyty bez sensu się marnują :)))
OdpowiedzUsuńdobrze, ze Kira szybko wróciła... wyobrażam sobie co czułas czekając na nią! :***********
Coz innego nam pozostalo, jak czekac? Ganianie za psem nie ma przeciez sensu, szybsze to od wiatru, a szczegolnie w pogoni za zajacem. :)))
UsuńCaluski :*****
No się rozkręcasz z fotografowaniem :D... I super! :)... Piękna wycieczka i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńStaram sie, staram i mam coraz wiecej przyjemnosci z tego. :)))
UsuńCikawe czy ta szczęśliwa mina Kiry to przed zającem czy po zającu.Zdjęcia jak i zachód przepiękne.Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńGosiu, to bylo jeszcze PRZED, a zajac trafil sie w drodze powrotnej, kiedy mialam juz schowany aparat, wiec nic nie zdazylam sfocic, bo wszystko odbylo sie stanowczo za szybko. :)
Usuń...znam to z własnego doświadczenia Ricooo, Ricooo...cholero jedna...a on nic i w długą. Zachód piękny i magiczny, niestety na razie nie mam czasu na polowanie z obiektywem, Rico zajmuje nam większość czasu - jak to szczeniak...
OdpowiedzUsuńNie mozesz porownywac statecznej Kiry z rozbrykanym brzdacem, on musi jeszcze wiele sie nauczyc. Jednak na instynkt lowiecki nie ma mocnych. :)
UsuńA Rico bierzesz na smycz, aparat na szyje i laczysz przyjemne z pozytecznym. Pies sie wybiega, bedzie lepiej spal, a Ty uchwycisz piekny zachod slonca. :)))