poniedziałek, 30 listopada 2015

Powinnam...

... dac jakis znak zycia. Wiem, ze powinnam odpowiedziec na Wasze pelne troski maile i komentarze. Wiem, ze martwicie sie moim naglym milczeniem. Wszystko wiem, tylko... ani troche nie motywuje mnie to do dzialania. Wybaczcie, to nie jest moja zla wola, brak taktu czy cokolwiek. To cos w rodzaju totalnego paralizu, zarowno cielesnego, jak umyslowego. Wiem, ze powinnam, ale nie moge, nie chce mi sie, chocbym chciala.
To nie tylko poznojesienny marazm z melancholia pomieszany, jaki dopada wiekszosc. To raczej niespodziewany wybuch choroby, z ktora zmagam sie od lat i o ktorej myslalam, ze mam ja, dzieki lekarstwom, pod kontrola. Nie mialam, jak sie okazuje. Ona jest calkiem nieobliczalna. Ubieglej jesieni udalo mi sie przetrwac ten najgorszy czas bez szczegolnych dolegliwosci, a nawet w calkiem dobrej kondycji psycho-fizycznej. Moze mialam mniej zmartwien na codzien, mniej stresujacych sytuacji calkiem ode mnie niezaleznych, moze czesciej wychodzilam na spacery, cwiczylam na silowni - i to mnie uratowalo od drastycznego pogorszenia? Nie wiem, nie pamietam, zreszta czy to wazne? Teraz juz nie...
Nie chce sie tutaj wyplakiwac, bo i tak nikt nie jest w stanie tak naprawde mi pomoc, a kazdy z Was ma dosc wlasnych problemow, zeby dodatkowo zajmowac sie moimi. Chcialam tylko Was uspokoic, ze zyje. Jeszcze. Nie chcialabym, zebyscie snuli domysly i martwili sie moim zniknieciem.
Jestem naprawde wzruszona Waszymi mailami, pelnymi troski i ofert pomocy. Dlatego pisze ten post, choc jest to dla mnie niemaly wysilek.
Nie probujcie, prosze, dawac mi swiatlych porad w stylu: wyjdz do ludzi, znajdz sobie hobby, wez sie w garsc, a w ogole to zaraz beda swieta, wiec bedzie fajnie i zapomnisz. Na tym etapie to niewykonalne i niemozliwe. To tak, jakby proponowac posklejanie krysztalowego wazonu, ktory rozpadl sie na drobniutkie kawalki i zapewnianie, ze bedzie jak nowy. Nie bedzie!
Na razie zwiekszylam dawke leku, ale musi potrwac zanim efekty beda odczuwalne. Mnie tez przeszkadza moja apatia i calkowity brak motywacji do czegokolwiek.
Wybaczcie, ze nie odpisuje indywidualnie na maile.






56 komentarzy:

  1. Dzięki, że napisałaś, Aniu. :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że dałaś "znak życia". Przyznaję, że nieco się już zaniepokoiłam. Masz rację, to bardzo delikatna sprawa, z którą (niestety) musisz zmierzyć się sama. Ode mnie masz wsparcie i ciepłe myśli. Wracaj do nas jak najprędzej.♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że się odezwałaś Aniu. Ściskam Cię mocno i życzę, żebyś po prostu spokojnie odpoczywała i spokojnie dochodziła do siebie. To wystarczająco ważny powód, żeby nie pisać na blogu.
    Trzymam kciuki za Twoje zdrowie

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie ostatnio kolega przez telefon zapytal co dobrego, odpowiedzialam: Jägermeister. To jedyna dobra rzecz ostatnio...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze cos dodam, musze bo sie udusze. Aniu, pozwol ze sie powtorze, znasz ten mechanizm, wiesz jak to wszystko dziala, zadne rady i porady nie maja tu znaczenia bo Ty to wszystko przeciez wiesz. Mysle ze ta swiadomosc troche pomaga, lepiej sie walczy jak sie wie z czym. No, w kazdym razie, ja tez Cie kocham ♥♥♥

      Usuń
  5. Zaglądałam ,martwiłam się,rozumiem Panterko

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, dzięki że się dzewałaś. Ściskam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  7. ... miało być - odezwałaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. A Miećkę czy Bułkę potargasz za ucho ode mnie...?

    ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedz, że myślę o Tobie i tyle....

    OdpowiedzUsuń
  10. Przesyłam buziaki i ciepłe myśli .....

    OdpowiedzUsuń
  11. Już wiem, dlaczego nie lubisz jesieni. Ściskam Cię mocno, dobrze, że się odezwałaś - martwiłam się.
    Anula jestem z Tobą.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymaj się, Panterko ♥♥♥ dochodź do siebie i wracaj, kiedy będziesz mogła :*

    OdpowiedzUsuń
  13. .no to potrzymam Cię jeszcze trochę na swoim nosie,ino weź odon na bok bo mnie w zęby łaskocze...
    Szybkiego powrotu do normalności,chociaż do wiosny jeszcze kawałek.
    Myślę o Tobie***

    OdpowiedzUsuń
  14. Przytulam Aniu mocno mocno i wspieram ciepłymi myślami. jesteś dzielna ,walczysz,bierzesz leki,a to już jest wielki plus.
    pani na de niech spada i nie wraca!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziś kupiłam bardzo słodkiego brr pączka, ale osłodziłam Duszę.
    Aniu ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję, że napisałaś. To nie znaczy, że się nie martwię, ale zawsze troszkę mniej. Myślę o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  17. No to teraz mnie zmartwiłaś na całego....:-(Aniu,masz nas,wierną rzeszę,ktora zawsze będzie Cię wspierać,szkoda,że tylko słowem...Nie wiem jaka to choroba,tak daje Ci w kość,ale wierzę,że ratujesz się wszelkimi możliwymi metodami zaleconymi przez lekarza.Wysylam ciepłe myśli...i wierzę,ze te zwiększone dawki leku pomogą :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety ta pora roku działa depresyjnie , a jeszcze jak są jakieś problemy ...:/
    Oby szybko minął kryzys <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Nic nie powinnas, a ze dajesz znak zycia to bardzo ladnie z Twojej strony. Zycze aby jak najszybciej nadeszly lepsze dni:***

    OdpowiedzUsuń
  20. To przez te ciemnicę. Brrrr. Wytrzymamy Ania, Wytrzymamy!

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzymam kciuki za poprawe :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Anulko cieszę sie, ze mimo trudu napisałaś. Dzięki, dzięki, dzięki.
    Może to egoistyczne trochę,.
    U mnie gorsze nie tylko samopoczucie.
    Trzymam kciuki , Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja Cię bardzo dobrze rozumiem. Trzymam kciuki i drżę, aby i mnie się podobnie nie skończyło. Wszak powodów jest wystarczająco wiele (ostatnio), a to cholerstwo potrafi dopaść w najmniej odpowiedniej chwili. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Najfajniejsze w życiu jest to, że człowiek niewiele rzeczy naprawdę musi. Czasem organizm jest mądrzejszy i włącza tryb oszczędzania energii.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja wiem...
    Q mać, bardzo wiem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nic nie powinnaś. Jakby co, jestem♥

    OdpowiedzUsuń
  27. zaglądam codziennie... cichutko... zza zasłonki żeby nie przeszkadzać
    buziaczki wysyłam zwyczajowo :*********

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja wiem, że Ty wiesz, że ja rozumiem. Bardzo dobrze i aż do szpiku kości. Ogromnie współczuję powrotu tej jędzy i życzę, abyś jak najszybciej wróciła do sił. Jesteś dobrą, kochaną osobą, a takie osoby właśnie to wszystko zjada. Te dobre rady sobie można o kant tyłka, chociaż pewnie płyną z serca, to jednak wiem... że nie wiedzą, co piszą. Bardzo kibicuję, abyś była znowu feniksem z popiołów. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  29. No chyba się domyśliłam..nie pocieszę Cię pisząc,że mialam cos takiego i leczylam się pól roku...i jeżeli to to,to bardzo Ci współczuję Aniu...Dobrze dobrane leki,potrafią postawić na nogi,tylko trzeba czasu...
    Myślę codziennie......
    :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Całym sercem jestem z Tobą Aniu.

    OdpowiedzUsuń
  31. Puk,puk.To ja Twoja ulubiona rybka.Czuwam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba nie:)))
      orka jednak to nie ryba
      chyba

      Usuń
    2. :)a cooo,przeca wygląda jak duża ryba:)

      Usuń
    3. noo
      ja tam tez jestem za tym, zeby nazywac rzeczy tak jak wyglondajom
      koń jaki jest, każdy widzi wszak:)

      Usuń
  32. Aniu, ściskam i trzymam kciuki żebyś jak najszybciej poczuła się po prostu dobrze. :***

    OdpowiedzUsuń
  33. Może Maanam Cię choć odrobinkę uśmiechnie...
    Przepiękny kawałek " Espania forever"
    https://www.youtube.com/watch?v=Ic7SrvJ8N3A

    OdpowiedzUsuń
  34. Ach, Pantero. Skocz jej do gardła. A poważnie, to życzę Ci, żeby się polepszyło.

    OdpowiedzUsuń
  35. i już mały kroczek do przodu :) poczekamy cierpliwie aż do nas wrócisz, a nasza sympatia i dobre myśli może Ci w tym jakoś pomogą, taką mam nadzieję

    OdpowiedzUsuń
  36. Myślę o Tobie i przesyłam uściski.

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja też. Przesyłam uściski i dobre myśli.... i energię :).

    OdpowiedzUsuń
  38. Trzymaj się ciepło Aniu!:*

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.