sobota, 9 stycznia 2016

Pogodowe niuanse.

Jakby kto nie zauwazyl, to trwa zima w najlepsze. A kiedy trwa, to dzieja sie zjawiska, o jakich dotad mi sie nie snilo i Wam pewnie tez, choc pozornie wiemy o tym od dziecka. Ale tylko pozornie.
Bo otoz, takie powszechne zjawisko zwane w szerokich kregach tluczydupa, a w sferach nieco wyzszych gololedzia. Pewnie niejednemu z nas bolesnie przypomnialo sie, ze z tylu mamy nie tylko miekki tylek, ale i atawizm w postaci kosci ogonowej, kiedy to wylozylismy sie na lodzie. Bo na ogol wykladamy sie technika jazdy na pietach do przodu, jednoczesnie podrzucajac tylne konczyny do gory i ladowania na onej kosci.
Moze wsrod Was sa fachowcy rozrozniajacy rodzaje gololedzi, a jest ich hoho, a moze wiecej, dla mnie byl to lod na ziemi/jezdni/chodniku/schodach/i-gdzie-tam-jeszcze. Nie zastanawialam sie szczegolnie, jak powstaje i ze tych sposobow powstawania jest kilka, tylko rozpaczliwie walczylam o zycie i zachowanie pionowej postawy.
Nagle trafilam na pewien artykul w niemieckiej gazecie i okazuje sie, ze przez cale zycie zylam w nieswiadomosci, co sie wokol mnie rozgrywa. Podziele sie z Wami ta wiedza.


Blyskawiczny lód.
Platki sniegu przemieniaja sie w cieplejszym powietrzu w  schlodzone krople deszczu, ktore opadajac na zamarznieta ziemie, natychmiast same zamarzaja.

Marznacy deszcz (gladki lód).
Tu krople deszczu zamarzaja dopiero, kiedy dotkna zamarznietej ziemi.

Lodowy deszcz.
Krople deszczu zamarzaja juz w powietrzu i na ziemie spadaja jako lodowe ziarenka.

Marznaca wilgoc.
Chyba w Polsce znana pod nazwa marznaca mzawka. Nawet jesli temperatura powietrza jest dodatnia, na wilgotnej ziemi panuja temperatury ujemne. Kaluze zamarzaja.

Szron.
Przy ujemnych temperaturach wilgoc w powietrzu tworzy krysztalki lodu, osiadajace na ziemi.














Pomyslelibyscie, ze tyle tego? Kilka takich straszliwych gololedzi przezylam w zyciu, o dwoch pisalam TUTAJ, ale do glowy by mi nie przyszlo dociekac, jak toto powstawalo.
W ogole gololedz to ostatnio czesty njus w dolnosaksonskich dziennikach i lokalnych rozglosniach radiowych. Wokol Getyngi bowiem rozgrywaly sie dantejskie sceny z niezliczona iloscia stluczek, korkami na wiele kilometrow i paralizem komunikacyjnym. Na szczescie w samym miescie bylo bezpiecznie. Pewnie sluzby miejskie zdazyly w pore sola posypac. Nasz Christoph (kliniczny helikopter) byl stale w akcji, rzadko widzi sie go (slyszy) tak czesto latajacego.
Szczesliwie skonczyly sie te barbarzynskie temperatury + - 0° . Jest zdecydowanie dodatnio i znow zrobilo sie tak, jak lubie, czyli zielono. Mam na mysli trawnik pod kuchennym oknem, bo drzewa jeszcze nie gotowe.






34 komentarze:

  1. kiedyś w taką gołoledź autem wracałam z pracy do domu 5,5 godz!! a to było raptem ok 15 km! horror, koszmarnie męczący na dodatek!
    szybciej 500 km przejechałam wracając kiepskimi drogami znad morza ;) ale to już latem oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No moge sobie wyobrazic, co przezylas! Tez na jedynce? :)))

      Usuń
  2. Widzisz Anuś cieszyłam się, że u mnie nie ma śniegu, kiedy był u Ciebie - potem spadł i nazwałaś to sprawiedliwością. Teraz u mnie leży /nie za dużo/, a u Ciebie zielono - co się stało z tą sprawiedliwością? Chyba to działa w jedną stronę.
    Ania
    Podjuma załapałam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zalapalas! Co prawda bez nagrody, ale zawsze. :)))
      Niedlugo zielen zawita i do Was, bo na ogol zawsze pogoda idzie od nas, wiec sprawiedliwosc bedzie, doczekasz sie. :) Cierpliwosci!

      Usuń
  3. Tak szczegolowo opisane gololedzie w niemickiej prasie a czy pisza cos wiecej o wydarzeniach w noc sylwestrowa? Czy winnych beda odsylac tam skad przybyli? Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisza, TERAZ pisza w nadmiarze. Analizuja, tlumacza sie, debatuja o karach i warunkach wyrzucania bandytow z kraju, o powstajacych komitetach samoobrony obywatelskiej i innych takich. Troche rychlo w czas.

      Usuń
    2. Dzieki za odpowiedz, do dobrze ze szukaja rozwiazan. Teresa

      Usuń
    3. Oficjalnie szukaja, bo sprawy za daleko zaszly, ale moim zdaniem niewiele sie zmieni, bo nadal przyjmuja. Od poczatku roku (tydzien!!!) juz ponad 22 tysiace. Oni maja w genach te zle pojeta poprawnosc, a poza tym Ameryka czuwa, zeby Niemcy sie aby znow nie znazily.
      Rzygac sie chce.

      Usuń
  4. Niezły przegląd, można by polecić osobom uczącym się niemieckiego dla przestudiowania :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko, bo dla mnie to tez bylo cos nowego. Nie wiedzialam wczesniej o tym bogactwie gololedzi. :)

      Usuń
  5. A wyślesz mi linka do tego artykułu, to sobie sama poczytam? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moge znalezc. To byl glownie komunikat o sytuacji na drogach w naszej okolicy, o wypadkach, korkach, a tak przy okazji tylko zamiescili rysunki z wyjasnieniem, jak to powstaje. Podpisy pod rysunkami przetlumaczylam i tyle. Wiecej nie bylo.

      Usuń
  6. A ja zielony kierowca,dzięki Twojej relacji(poczytalam tez przygodę z powrotem z pracy na 1 biegu)mam wyobrażenie ,co to znaczy jechac autkiem kiedy pod kolami jest lód...
    Wtedy zachowałas sie niezwykle dzielnie,wiesz "Polak potrafi".:)
    Ja się panicznie boję chodzenia przy takiej aurze,kiedy kazdy krok,jest jak ruletka..uda się,czy moze zatańczę na lodzie i wyląduję na 4 literach?
    Nowy dom jest na samej górze,plusik,ze 70% drogi (choć wąskiej bardzo)stanowi asfalt i sluzby miejskie docierają tam z piaskiem czy solą,gorzej te 30%.
    W razie najgorszego zostaja jeszcze łańcuchy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez zawsze natychmiast sypia, ale przy tak blyskawicznym powstaniu lodu, zanim opanuja sytuacje, wszystko przestaje jezdzic, nawet komunikacja miejska. Kiedys mialam tak z rana, lod na jezdni, wiec chcialam pojechac do roboty autobusem, ale one tez staly i czekaly na solarko-piaskarki. Getynga to gorki, wiec jazda jest bardzo niebezpieczna, a lancuchow w miescie uzywac nie wolno. Czekalam poltorej godziny, zeby wreszcie moc pojechac autobusem.

      Usuń
  7. U nas też zero ale w nocy pada śnieg i przez cały dzień nie topnieje. I tak lubie bo na mojej wiosce jest pieknie szczegolnie w lesie. I jest ciepło. Spacery z Maciem są fajne. On bardzo lubi śnieg.

    Ale lodu nie znoszę i nie raz wylądowałam na dupsku bo lubie szybko chodzić a to tdzeba stópkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwlaszcza teraz bardzo sie lodu boje, bo mam wrazenie, ze jesli upadne, kolano mi pojdzie w pi***u! :)))

      Usuń
  8. Nie boję się lodu, kiedy go widzę. Jadę sobie po nim, ślizgając się jak za młodych lat; śmiem twierdzić, że mam to opanowane niemal do perfekcji. I olewam zdumione spojrzenia niektórych przechodniów. Ale inna sprawa, kiedy lód jest przykryty śniegiem i nie wiem, że on tam jest. Wtedy o wywrotkę nietrudno i w takich warunkach dwa lata temu przewróciłam się trzy razy dokładnie w taki sam sposób, na prawy bok, i stłukłam dość boleśnie prawy bark. Chyba było to mocne stłuczenie, bo pobolewa mnie czasem na zmianę pogody. Kierowcą w zasadzie nie jestem, bo choć mam prawo jazdy, to nie jeżdżę, ale mój mąż, bardzo dobry kierowca, żadnej pogody się nie boi. Naprawdę podziwiam jego umiejętności, boję się tylko, że ktoś, kto jeździ gorzej lub zbyt brawurowo, zrobi coś kompletnie nieprzewidywalnego i nawet umiejętności mojego męża nie pomogą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to wlasnie chodzi! Ja mniej boje sie sama jezdzic niz braku umiejetnosci i wyobrazni u innych kierowcow, a szczegolnie brawury i niedostosowania szybkosci do warunkow. Choc przyznac musze, ze wiekszosc kierowcow jednak jezdzi ostroznie, ale wszedzie zdarzaja sie zarozumiali desperaci przekonani o swoich nad-umiejetnosciach i szczesciu.

      Usuń
  9. No to u mie glownie wystepuje Gefrierende Nasse :-)
    Reiflatte bardzo rzadko, musi byc ponizej zera przez cala dobe a to sie zdarza sporadycznie.
    A w ogóle to niech sie ta zima juz sko9nczy bo slonca nie widzielismy juz od miesiaca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tu mamy pelen asortyment gololedzi, ktory zmienia sie w zaleznosci od warunkow pogodowych. Rzadko wprawdzie, ale kilka razy przezylam juz paraliz calego miasta, zanim solarko-piaskarki nie uczynily miasta przejezdnym. :)))

      Usuń
  10. Zjawisko marznącego deszczu zapamiętam do końca życia, mimo, że od zdarzenia minęło ponad 20 lat. Mieszkaliśmy w peryferyjnej dzielnicy Poznania i otworzyliśmy niewielki sklep w centrum. A dokładnie miałam go po raz pierwszy otworzyć tego feralnego dnia. Wsiadłam do wysłużonego malucha (dla młodszych Fiat 126p;-))), ujechałam ze dwa kilometry i zaczął padać rzęsisty deszcz, a po kilku minutach zobaczyłam, że pada deszcz, ale gdy dotyka szyby samochodu natychmiast zamarza. Po 3-4 minutach miałam całkowicie skutą lodem przednią szybę, w szybkim tempie warstwa lodu się pogrubiała i całkowicie straciłam widoczność. Po macku zjechałam na pobocze. I ... zaczęłam płakać. Nie miałam zielonego pojęcia co mam robić. Ani wrócić do domu ani jechać do sklepu. Po pół godzinie tej bezradności zapukał w boczną szybę facet, który okazał się sąsiadem jadącym do domu. Zawiadomił męża, który po mnie przyjechał, odstawił do domu, a sam pojechał do sklepu. Oczywiście normalnym samochodem, z ogrzewaniem ;-))) Malucha zwinęliśmy z pobocza następnego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeciez maluch mial normalnie ogrzewanie! Sama jezdzilam w Polsce maluszkiem i bardzo sobie to autko chwalilam. W zasadzie wiec ogrzewanie wewnetrzne powinno Ci ocieplac szybe na tyle, zeby lod sie jej nie czepial. No chyba, ze mialas uszkodzone i niefunkcjonujace ogrzewanie.
      Ale znam te bezradnosc i plakanie za kierownica, wiec nikt tak dobrze jak ja Cie nie zrozumie. :)))

      Usuń
    2. Ogrzewanie było, ale sytuacja była tak ekstremalna, wszystko zamarzało w takim tempie, że nie dawało rady. Zresztą ten nadmuch za silny nie był i to inna sprawa.
      Zapomniałam napisać, że jezdnia w tym samym tempie, stawała się lodowiskiem.

      Usuń
    3. No moge sobie wyobrazic, ze ani jechac, ani nawet isc. Mialam to samo, co opisalam w zalaczonym poscie. No tak, nawiew w maluszku byl slabowity. :)

      Usuń
  11. To się douczyłam :)) teraz tylko jeszcze te słówka zapamiętać i jusz ;)
    Ale, jak człowiek leci na tyłek, to go nie interesuje doprawdy, skąd ta gołoledź sie wzięła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie?? Patrz, a jak ja upadam to zdążę sobie zawsze pomyśleć jak się nazywa i jak powstało podłoże, z którym za momencik się zetknę ;-)))))))))))))))))

      Usuń
    2. Lidia, to wielki blad! Po prostu MUSISZ wiedziec, zanim staniesz sie kobieta upadla, z jakiego powodu to nastapi. :)))

      Usuń
  12. Ślizgawic się boję,nei ma to tamto,a potrafię być wywrotna,więc stapam uważnie.
    Szczególnie,że jacyś idioci w wielu miejscach połozyli sliskie płytki na chodnikach, jak i w sklepach, wchodzić i łapiesz sie czegokolwiek y nie wyryć na plecy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nogach utrzymac sie nie mozna, a na kolach jeszcze trudniej. A tu jeszcze sliskie plytki, jakby lodu bylo za malo. :))

      Usuń
    2. Wyobraź sobie,że jedno takie mocno uczęszczane miejsce jest wyłożone takimi płytami,obicia wszelkich członków życzyłam nie raz już temu kto pozwolił na to.
      I nie ma madrego ,kto by to zmienił:(

      Usuń
    3. Kiedy komus na tych kafelkach uda sie zostac kaleka i gospodarz tego miejsca bedzie musial mu wyplacac rente do konca zycia, to pewnie zmieni nawierzchnie na bezpieczniejsza.

      Usuń
  13. Kiedy była gołoledź zawsze miałam pietra wracąć Oboźną do domu z pracy, bo to pod górkę. I na dodatek korek, ani ruszyć dobrze, bo koła buksują. Stosowałam trik, którego nauczył mnie instruktor na prawo jazdy, sręcić lekko koła i wyjechą z kolein, którymi jadą wszyscy,a po ruszeniu wrócić i nie ruszac z jedynki tylko z dwójki. Dziś też u nas slisko, bbo odwilż w ciągu dnia a wieczorem mrozek, jest szklanka. Najbardziej lubię szron, taki na drzewach, krzakach, trawie, jest wtedy bajkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast nie lubie niczego bialego i sliskiego, chocby nie wiem jak pieknie wygladalo. A zimna to juz nie znosze!

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.