... a przypadki rzadza swiatem.
Moja mama postanowila wykorzystac obecnosc ziecia w Polsce do maksimum i pozalatwiac rowniez wlasne sprawy, na ktore wczesniej nie miala specjalnie czasu, wzglednie nie chciala zostawiac ojca samego w domu. Poszla sobie do lekarza rodzinnego, wziela recepty na wszystkie potrzebne leki, wykupila je sobie, a potem wpadla na pomysl, zeby jeszcze odwalic wizyte kontrolna u dentystki.
Trzeba Wam wiedziec, ze jeszcze do stycznia chodzili wszedzie z ojcem razem, wiec kiedy nagle przestal sie pojawiac, jeden po drugim pytali mame, co sie dzieje, ze chodzi bez meza. Pytala pani na rynku od salatek, pani od ciasteczek, pan od jajek i ten od jablek - kupuja tam od bardzo wielu lat, znaja sie i lubia, bo moj tato jest bardzo otwarty, ze wszystkimi zartuje, wiec go zapamietuja. Kiedy ja bylam w Polsce w marcu i kupowalysmy z mama mieso na rynku, szefowa na stoisku miesnym, kiedy dowiedziala sie, ze tato niedomaga, zaraz zrobila mala paczuszke smakolykow i dala mamie "dla meza, zeby szybciej zdrowial". Nikt specjalnie nie wiedzial, na co tato choruje, a mama nie widziala potrzeby wszystkich o tym informowac.
Jednak kiedy dentystka zdziwila sie, ze mama przyszla sama, poinformowana zostala, ze tato raczej juz jej nie odwiedzi i opowiedziala o jego chorobie, odmowie leczenia i klopotach z czasem oczekiwania na pomoc domowego hospicjum. Dentystka zlapala sie za glowe i wykrzyknela:
- Ale przeciez moj maz jest lekarzem hospicyjnym, zaraz cos poradzimy!
Za dwa dni tato mial pierwsza lekarska wizyte domowa, pielegniarka ma przyjsc w przyszlym tygodniu. Czyli, skoro juz nie mozna taty dalej leczyc, jest co najmniej od zaraz pod opieka hospicjum domowego. Lekarz tez ma do taty inny stosunek, bo to w koncu dlugoletni pacjent jego zony, kupe kasy u niej zostawil, wiec traktowany jest jak trzeba. Mysle, ze pielegniarka tez zostanie poinformowana, ze ma byc mila i serdeczna. W koncu tato doczekal sie ludzkiego traktowania.
Cieszymy sie, oczywiscie, ale z drugiej strony nachodzi refleksja, czy w tym popieprzonym kraju niczego juz nie mozna zalatwic normalnie, bez znajomosci albo lapowek?
To straszne, że można mieć miejsce w szpitalu, hospicjum itd, bo się zna KOGOŚ , ech...
OdpowiedzUsuńAniu, cieszę się, że taka znajomość jednak przydarzyła się Wam.
Dobre myśli ślę w stronę Taty i całej Waszej rodziny ♥♥♥
W przypadku taty mowimy o domowym hospicjum, czyli lekarz raz na dwa tygodnie i pielegniarka raz w tygodniu z wizyta do domu, reszta na glowie mamy. Ale nawt na te opcje bylo 5 miesiecy czekania, no chyba ze po drodze ktos zejdzie ni sie miejsce zwolni.
UsuńNa to wygląda. Jednak najważniejsze jest, że tym czy owym sposobem Tata trafił pod fachową opiekę. Modlitwy skutkują:).
OdpowiedzUsuńCo najmniej nie musi meczyc sie chodzeniem do lekarzy i wyczekiwaniem godzinami w kolejkach, a to juz naprawde duzo. Dostal cala mase wspomagaczy oddychania i czuje sie lepiej.
UsuńCholera, nie tylko w Polsce niestety... , ale przynajmniej Tata jest pod wlasciwa opieka. (Leciwa)
OdpowiedzUsuńNo i skoro znajomy niejako lekarz, to i opieka bedzie inna, na pewno lepsza.
UsuńHehhhh...było czas przywyknąć...no ale tu wszystko zadziało sie z dobrym skutkiem:) miejmy nadzieje że wszystjo jak trzeba będzie
OdpowiedzUsuńBedzie umieral bardziej komfortowo, nic wiecej.
UsuńA to naprawdę dużo. Co więcej miżna zrobić?
UsuńWolalabym, zeby najpierw probowali go leczyc.
Usuńdobrze, że bęzie mógł tato liczyć na dobrą opieke!!
OdpowiedzUsuńTo faktycznie przypadek jeden na milion. Szczesliwy przypadek.
Usuńa mnie sie wydaje, ze nie jeden na milion, bo gdyby mowic co i jak i innym ludziom, to cos ktos by wymyslil. Zawsze mi sie wydawalo, ze w ten sposob zalatwia sie wszystko w Polsce, bo zawsze tak bylo.... Dobrze, ze wreszcie bedie traktowany nalezycie i opieka jest JUZ. w 5 minut niejako. Moj slubny sie rwie, zeby wiecej pomieszkiwac w PL...no to mu mowie - musimy miec dobrego/zaufanego/znajomego dobrego..i wymieniam cale mnostwo roznych zawodow. wiekszosc, niestety, zwiazana ze zdrowiem.
UsuńBiedna tez Twoja Mama w tym wszystkim. Jak ona sie trzyma?
Jakos sie trzyma, choc sama nienajzdrowsza.
UsuńNasza sasiadka po smierci meza postanowila wrocic do Polski, ale juz po czterech miesiacach byla tu z powrotem, choc cala rodzina jest tam. Oznajmila, ze lepiej tu samemu niz tam z rodzina. Z daleka moze to nie wyglada tak zle, ale z bliska juz tragicznie. Zwlaszcza dla tych, ktorzy znaja inaczej.
co do rodziny to chyba tak jest....
UsuńKazdy ma cos za uszyma, a ze rodzine zna sie najlepiej, to zauwaza sie najszybciej.
UsuńDobrze Anusia, że taki cud się stał, że Tato został potraktowany jak Człowiek. Niestety tak już jest. Mam niedawny przykład na mojej teściowej. Ordynator rehabilitacji, bardzo bliska rodzina teściowej odesłał ją z kwitkiem twierdząc, że nic się nie da zrobić, a była tylko parę dni na jego oddziale. Ech....
OdpowiedzUsuńAnia Bezowa
Z rodzina podobno dobrze wychodzi sie tylko na zdjeciu, a i to nie zawsze. Czasem lepiej miec do czynienia z obcymi.
UsuńOczywiscie ze tak nie powinno byc ze po znajomosci zalatwia sie rozne sprawy, ale w tym przypadku ja widze dentystke jako dobrego czlowieka. Twoja mama nie poszla do niej zeby cos po znajomosci zalatwiac, normalnie wytlumaczyla dlaczego przyszla bez meza, a dentystka spontanicznie po ludzku zareagowala zeby pomoc, mogla przeciez tylko wysluchac nic nie mowiac kim jest jej maz. Pieknie ze tak sie stalo, ze mama miala czas pojsc do dentystki. Widzisz, wszystko jest powiazane, Twoj maz pomogl rozwiazac najwazniejsza sprawe, ze teraz Twoj tato ma taka wazna pomoc w domu, lekarz i pielegniarka w domu. Dobrze ze sa tacy ludzie jak ta dentystka, taka bezinteresowna pomoc to bardzo duzo zeby odzyskac wiare w czlowieka. Teresa
OdpowiedzUsuńNo faktycznie dentystka nie musiala reagowac ani przyznawac sie do specjalizacji meza. Bukjejzaplac za dobre serce.
UsuńPanterko, myślami cały czas jestem z Tobą... Moce dla Taty.
OdpowiedzUsuńDzieki, Julitko. Tato jest w znacznie lepszej kondycji psychicznej, odkad ktos go potraktowal jak czlowieka.
Usuńjak to dobrze!
UsuńZasluzyl sobie na inne traktowanie, chocby tylko na ten krotki czas.
UsuńBardzo się cieszę Panterko,bardzo.Zaświeciła mała gwiazdka.Teraz namów mamę,żeby udała się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie/MOPR/i poprosiła o pomoc w opiece nad tatą.Nawet jak mama nie dopuści opiekunki do pomocy przy tacie to będzie mogła iść z oną na zakupy czy wykorzystać ją w inny sposób pasujący mamie.
OdpowiedzUsuńMiej się dobrze***
To juz tez jest zalatwione, na razie do sprzatania, zmiany poscieli i takich tam ciezszych prac domowych. Najgorsze, ze sami musza za te pomoc placic, bo nazywa sie, ze dochody maja za duze i nikogo nie obchodzi, ze w ostatnim miesiacu na same leki wydali ponad 2000 zlotych.
UsuńAle biorą rachunki za te leki?? Bo wtedy też do MOPS-u można się zwrócić o taką jakby refundację za nie. Tak nam też kazali zrobić, ale nie zdążyliśmy załatwić tego do końca, bo teść zmarł.
UsuńA za pomoc, to są opłaty - też byśmy płacili, gdyby ojciec jeszcze żył.
Musze zapytac, czy zbieraja rachunki. Nie wiedzialam, ze mozna wnioskowac o refundacje. Te oplaty sa zalezne od dochodow, jesli ktos ma za male, to nie musi placic.
UsuńTak, zgadza się, co do tych opłat, tak samo nam w OPS-ie powiedziano.
UsuńO te faktury niech się Twoja mama dopyta w Waszym MOPS-ie i nie jestem pewna, czy od podatku nie można leków odliczyć, ale to trzeba mieć grupę inwalidzką, albo osobę niepełnosprawną na utrzymaniu, bodajże.
Tylu rzeczy czlowiek nie wie, bo w ich interesie nie lezy informowanie o takich szczegolach.
UsuńOczywiście.
UsuńZa to patologia jest doskonale poinformowana, co,gdzie, jak i żyje się im całkiem wygodnie, do roboty nie muszą chodzić, bo opieka DA.
Ale dzięki blogom, człowiek o wielu rzeczach się dowie, bo dobre dusze poinformują, a resztę to już można u urzędników wydębić.
UsuńCzyzby warto bylo zostac patologiom? :)))
UsuńPod tym względem - na pewno warto ;) Ale z drugiej strony stwierdziłam, że to nie moje klimaty ;)
UsuńQrna, taka patologia madrzejsza jest od niejednego profesora! :))))
UsuńTo dobra wiadomość,nieważne jak to załatwione ważne jest to ,że Tata ma fachową opiekę a Ty będziesz trochę spokojniejsza.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMoj chlop wlasnie wrocil do domu, wiec nadal bede sie denerwowac, bo ta opieka, ktora beda mieli nie jest 24/24, ale co najmniej cala sytuacja powoli sie stabilizuje.
UsuńAniu,to wspaniale,ze w końcu Tato ma zapewnioną.opieke hospicyjną,dobrze,ze Mama zgadala sie z tą panią stomatolog.
OdpowiedzUsuńJa obserwuję pewną prawidłowość,oczywiście,to nie jest zasada,ale w mniejszych miastach szybciej doczekasz się konkretnej pomocy,niz w tych molochach typu Warszawa,Wrocław itp.Ja nie mieszkam w dużym mieście,wiem jak tu wszystko hula....ale w życiu nie słyszałam i nie spotkałam się z taką ignorancją,jaką wykazali lekarze w stosunku do Twojego Taty....Aniu,tak wcale nie jest w calej Polsce,naprawdę...Oczywiście,ze wszędzie można spotkać lekarzy,którzy nigd nie powinni wykonywać tego zawodu,ale sa takze ci z powołania o dużym sercu..
Ja bym zachowanie lekarzy nazwala raczej arogancja, nie ignorancja, ale jak zwal, nie powinno to miec miejsca w stosunku do starszej smiertelnie chorej osoby. Gdzie empatia, gdzie przysiega Hipokratesa? Wszystko skrylo sie za zadza (rzondzom) mamony, znudzeniem(?) i traktowaniem pacjenta jak numeru statystycznego.
Usuńbo sa lekarze z zawodu (wykonywanego) i z powolania. a tych jest duuuzo, duuuzo mniej...
UsuńJudymy juz dawno na wymarciu...
UsuńAnuś, świetnie, że przypadek zadziałał! Ogromnie, ogromnie się cieszę.
OdpowiedzUsuńWazne, ze tato jest spokojniejszy, a i fizycznie czuje sie lepiej po tych wszystkich lekach, ktore dostal od lekarza z hospicjum. Pomoc domowa tez juz zalatwiona, wiec bedzie rodzicom troche lzej.
UsuńAniu,no właśnie tak to jednak jest,nadal koneksje są istotne.
OdpowiedzUsuńCieszy, że Twoja mama znalazła czas dla siebie i pozałatwianie swoich spraw, psychicznie odetchnęła również.
dora
Sytuacja powoli sie normalizuje, co najpotrzebniejsze zostalo pozalatwiane, wiec od dzisiaj rano mam juz meza w domu. Gdyby byla taka potrzeba, stoi w gotowosci do wyjazdu i pomagania na miejscu. Na razie jednak wszystko gra.
UsuńEh! co tu pisac....smutno, takie zycie jakies na starosc niewydarzone. Dobrze ,ze Twoja mama ma pomoc, wszystkim bedzie lzej, Tacie, Mamie i Tobie. Sciskam
OdpowiedzUsuńJakos powoli ich zycie wraca do normy, oczywiscie odpowiednio do okolicznosci.
UsuńTrudno mi pisac na te teamty, bo jeszcze nie dawno mialam podobne problemy i ciagle one we mnie siedza!
UsuńNo coz, wiesz wiec najlepiej, przez co przechodzimy, ja i moja rodzina. I nie byloby tak zle, gdyby nie ta przekleta polska rzezcywistosc.
UsuńTakie Aniu, mamy społeczeństwo. Wydębić można coś tylko krzykiem albo ...znajomościami. I tak było tu zawsze, odkąd sięgam pamięcią. Czas sobie powiedzieć prawdę w oczy- w swej masie to mamy naprawdę kiepściunie społeczeństwo a do tego durne, więc sytuacja, w której pis rządzi znajduje swe uzasadnienie.Dobrze się stało, że Mama poszła do tej dentystki. Naszym życiem często rządzą przypadki- czasem dobre, czasem złe.
OdpowiedzUsuńW Polsce obowiązuje jeszcze jedna zasada- gdy masz w domu ciężko chorego, rozmawiaj o tym ze wszystkim bliższymi i dalszymi znajomymi, a zawsze znajdziesz jakąś pomoc.
Trzymaj się,;)
Ja umiem rozmawiac, a co wiecej, rozmowy mi pomagaja, chocby to byly wirtualne rozmowy na blogu. Moi rodzice sa z gatunku skrytych, ale tak do bolu i przesady. I tak cud jakis, ze matka w ogole otworzyla sie przed dentystka.
UsuńLudzie sobie wzajemnie pomagają to nie po znajomości. Trzeba być otwartym i o sobie mówić ... hehe to napisała ta, z której trza wyciągać bo nie powie słowa, może choroba mnie nauczyła mówić? mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńAle to jest fakt, dużo mój mąż "załatwił" dzięki otwartości i mówieniu o swoim zmartwieniu, na przykład w sklepie mięsnym, od lat tam kupujemy, powiedział czemu jest zmartwiony, dzięki czemu termin na operację do szpitala miałam dwa tygodnie wcześniej, bo w sekretariacie nie mogły dziewczyny wcześniejszego terminu znaleźć, ale córka właścicielki tam pracująca, znalazła wcześniejszy i wcisnęła mnie jeszcze, dzięki otwartości ludzie sobie wzajemnie pomagają. Trzeba mówić, nie milczeć i nie nazywać tego "po znajomości" tylko z serca do serca. Gdybyś Ty i Twój tato i Twoja mama mogli komuś pomóc to byście pomogli i nie byłoby to przecież Aniu, po znajomości prawda?
Ale jest faktem że lekarz i "lekarz" to wielka różnica.
Nasza bliska znajoma teraz przechodzi chemię, ostre przerzuty, po prostu tragedia, gdy się dowiedziała, niebo i ziemię poruszyła by się dostać do Kopernika, do doktor Zielińskiej, markery B. miała ponad tysiąc dziś 150. Chemia u niej zadziałała, szczęśliwie wyłysiała, bo jeśli włosy nie wypadają, chemia nie działa.
Faktem jest że. B. chce żyć, bardzo chce. B. jest sama nie ma męża, nie ma ojca i ani siostry czy brata. Dowiedziała się od znajomych właśnie rozmawiając mówiąc gadając, wszystkich informując o swojej chorobie a znajomi powiedzieli komu może zaufać i kto pomoże. Mówiąc, gadając i "po "znajomości" trafiła do najlepszej lekarki w tym szpitalu, która jest także tam ordynatorem (ha, podobno!!) A wiec bądźmy otwarci, dla ludzi tzn dla siebie także, bo tylko to ratuje tak naprawdę.
Teraz to juz na wszystko jest za pozno, zadne gadanie nie pomoze. Dobrze, ze tak szybko udalo sie zalatwic opieke hospicjum.
UsuńAniu, jak milo przeczytac od rana takie dobre wiadomosci! Dobrze, ze sa jeszcze na swiecietacy bezinteresowni ludzie, to bardzo budujace. Wspaniale, ze Twoj Tata bedzie mial wreszcie taka opieke, na jaka zasluguje chory czlowiek. I Wy bedziecie spokojniejsi, a dla Mamy to ogromna pomoc.
OdpowiedzUsuńTo wielka ulga dla nas wszystkich, a dla taty wreszcie powod, by od nowa mogl uwierzyc w czlowieka.
UsuńWłaśnie Twoją odpowiedź Anabell przeczytałam wiem, Ty umiesz rozmawiać, wiem. :)
OdpowiedzUsuńJa wlasnie od Was dowiedzialam sie wielu przydatnych rzeczy, bo nie zawahalam sie opowiedziec o zmartwieniach na blogu.
UsuńTo dobra wiadomosc i ciesze sie razem z Toba. Jak to mowia: starosc bogu nie wyszla. Ja zawsze jak moge to sluze pomoca starszym osobom, bo i mnie to kiedys czeka.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to zrozumiale samo przez sie, zeby pomagac starszym, chorszym i potrzebujacym w ogole.
UsuńI smutne to i cieszy , bo jednak tato doczekał się ludzkiego podejścia...
OdpowiedzUsuńLepiej pozno (za pozno) niz wcale...
UsuńTeż się cieszę, że w końcu jakieś światełko zajaśniało w tunelu tej trudnej sytuacji.
OdpowiedzUsuńNiestety, jest u nas, jak jest, ale nie wszyscy są do cna zepsuci i pozbawieni ludzkich uczuć. Dentystka Twoich rodziców jest po prostu człowiekiem.
Z ksiezmi i lekarzami jest jak ze sperma, jednego na miliony mozna nazwac czlowiekiem.
UsuńNa szczescie cuda sie zdarzaja. Najwazniejsze ze opieka zostala zalatwiona :) Trzymaj sie Panterko.
OdpowiedzUsuńA ja dzieki temu moglam odzyskac meza. ;)
Usuńdobrze, że Tato jest pod opieką... nie zastanawiaj się nad niczym więcej :)
OdpowiedzUsuńwitaj kochana ... jestem na momencik więc wpadłam się przywitać :)
:*******
Cos mi dzwoni, ze dzisiaj albo cos kolo tego swietujecie w rodzinie maly roczek. :))
UsuńOd cioci Panterowej slodkie buziaczki ♥
Świętowali przecież - 13.07 :))
UsuńBuziaki ode mnie też ♥♥♥
A dzie ja bylam, ze mi to umklo?
UsuńMnie też umkło ...
UsuńLidka, gorzej z nami... Stresy i inne takie zamulajo nam mozgi.
UsuńNiestety :( często się nad tym łapię :((
Usuńmoje kochane dziewczynki... to że pamiętałyście to już naprwdę dla nas wiele!
Usuńwrócę do tego czasu... ale na razie musze sobie poradzić z Alą i jej kłopotami... nie mam już sił....
wyjazd na chwilę nas odstresował, ale powrót był szybki i brutalny :/
dziękuję Wam! :**************
A za co? Za alzheimera i skleroze? :)))
UsuńNajważniejsze, żeby Tacie pomogli. A to skąd przyszła pomoc, ma zdecydowanie mniejsze znaczenie. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWazne skad, bo bez tej wlasnie serdecznej osoby jeszcze dlugo nie odzyskalibysmy spokoju.
UsuńTak czytam Ciebie i komentarze i jakoś mi bardzo łyso się robi. Faktycznie nasza służba zdrowia to hardcore. A ja mam, mimo wszystko, dobre(ciągle jeszcze) epizody ze służbą zdrowia. Z tą lokalną. Jednak, kiedy czytam, co się wyprawia w kraju, jak się traktuje pacjentów, jakie durne przepisy wychodzą, to już tylko przekleństwa mi się cisną i ręce opadają.
OdpowiedzUsuńJa miałam świetną pomoc przy mamie. Załatwiłam ją z opieki społecznej. To matka mojej uczennicy, ale ona ma serce na dłoni i dla niej nie było trudno przyjeżdżać dodatkowo, jak trzeba było. Za małe pieniądze robiła dużo, dodatkowo, przy mamie. No i miałam też w niej kopalnię wiedzy na temat opieki nad obłożnie chorymi.
Mam wrażenie, że na wsiach jest z opieką dużo lepiej, niż w dużych miastach, gdzie chyba jest większa znieczulica. Być może tych opiekunek jest mało, być może są przemęczone, ale to nie usprawiedliwia chamskich odzywek administracji medycznej, dodawania i piętrzenia pacjentom trudności, fundowania dezinformacji i przeciągania terminów.
Ja ciągle drżę, kiedy młoda jedzie robić badania, żeby jej nie potraktowano po chamsku. Na razie wszystko jest w normie i spokojnie. W przypadku takiej choroby, jak rak, każda nerwówka wykańcza. Wszystkich.
Chciałabym bardzo, aby Twój ojciec miał spokój i bez nerwów teraz sobie dożył do końca- wybacz zabrzmiało to brzydko, ale jak mam to napisać? Dobrze mu życzę i życzę mu jeszcze wielu dni, ale w spokoju, bez nerwów i bólu.
A Ty Panterko dbaj o siebie, bo i tak nie masz wpływu na to, co się stanie.Potrzebna Ci siła i spokój:)
Nie bierz mi za złe tych słów.
Dlaczego mialabym brac Ci cokolwiek za zle? Napisalas prawde.
UsuńPamietam Twoje problemy z Mama, Jej choroba byla chyba gorsza od raka, wykanczajaca przede wszystkim otoczenie, bardziej niz Ja sama (jom samom).
Mojego ojca bardziej wykonczylo to lekcewazace traktowanie i bezczynnosc lekarzy, niz sama choroba, z dnia na dzien tracil wole zycia i sily.
Teraz jednak jestesmy spokojniejsi, a tato ma nieco lepszy nastroj.
Ale się cieszę ze względu na Was wszystkich.że tato w tym wszystkim doczekał się pomocy.A Ty w końcu będziesz spokojniejsza.I dobrze że mąż może w każdej chwili jechać to też duża ulga dla rodziców.
OdpowiedzUsuńGosia, nawet nie wiesz, co to za ulga, ze wreszcie wszystko jakos sie uklada, choc oczywiscie wolelibysmy, zeby w pore zaczal byc leczony. Ale widac nie mozna miec wszystkiego, wiec niech chociaz umiera w spokoju i bez bolu.
UsuńDobrze, ze cuda sie jednak zdarzaja, a przypadki rzadza swiatem.
OdpowiedzUsuńMalzonek powrocil, bedziesz miala mniej prac do wykonania :)
I wszystko zmierzaloby do szczesliwego zakonczenia, gdyby nie...
UsuńDobrze, że tak się to wszystko ułożyło w końcu. Chociaż tak, bo przecież gdyby od początku działano TYLKO rzetelnie po prostu, to byłoby całkiem inaczej. Ale nie ma co gdybać. Życzę Wam wszystkim dużo spokoju.
OdpowiedzUsuńO to wlasnie chodzi, gdyby od poczatku... Ale lekarze skazali ojca od razu na smierc, nawet nie probujac go wyleczyc.
UsuńSuper, Aniu! Jak to dobrze, że mama do dentysty poszła. A w zasadzie, jak to dobrze, że Twój mąż pojechał do rodziców :)
OdpowiedzUsuńSplot okolicznosci.
UsuńNie ma przypadków :)
UsuńWidac tak musialo byc.
UsuńNiestety w dzisiejszych czasach bez znajomości to nic nie załatwisz. Pozdrowienia dla Taty.
OdpowiedzUsuńLub bez lapowek.
UsuńPrawda.
UsuńPrawda.
Usuńmyślę, ze wszędzie jest tak, że znajomości bardzo pomagają, chociaż u nas jest to bardzo odczuwalne. jestem tez zdania, ze o problemach trzeba rozmawiać, właśnie dlatego, że wtedy zawsze znajdzie się ktoś chętny pomóc.
OdpowiedzUsuńżyczę dużo siły dla Taty i Was wszystkich.
Dzieki temu, ze pisze o chorobie ojca na blogu, dowiedzialam sie od Was masy przydatnych rzeczy. Inna rzecz, ze moi rodzice sa czasem do bolu odporni na taka wiedze.
Usuń