wtorek, 8 listopada 2016

Mezczyzni i zakupy.

Pamietacie, niedawno pisalam, jak moj slubny wyslany po ziarna gorczycy do grzybkow marynowanych, szukal ich bezskutecznie na stoisku z musztarda i nie znalazl? W komentarzach pojawilo sie wiecej podobnych przygod naszych brzydszych polowek w zmaganiach z najprostszymi wyzwaniami zakupowymi.
Okazuje sie, ze to zjawisko masowe. Wlasnie wpadl mi w oczy kolejny wpis na ten temat. No jakbym mojego widziala! On takoz telefonu z reki nie wypuszcza i co chwile zawraca mi cztery litery, bo albo czegos nie ma, albo jest inne, albo rozmiar nie taki (np. kup 4 duze jablka  "ale sa tylko male"), albo podana przeze mnie cena sie nie zgadza, bo przez noc chylkiem ulegla zmianie. No takie tam codzienne zmagania.
Nie da sie chlopu powiedziec: kup wszystko do salatki jarzynowej. Jak nie ma na liscie, to chocby wiedzial, ze to niezbedny skladnik - nie kupi! Bo na kartce nie bylo.
A juz nie dajbuk wziac chlopa ze soba na wlasne zakupy, no nie ma dla nich wiekszej tortury. Na kazde pytanie "jak w tym wygladam" beda piali peany, ze cudnie i niepowtarzalnie, byleby jak najszybciej wyjsc z tego strasznego miejsca, na dwor, na swieze powietrze. Gdyby czlowiek stanal przed mezem w worku jutowym, postrzepionym na dole, tez by sie zachwycil.
Wole wiec sama. Kiedy musze ofkors, bo ja nie znosze kupowania w sklepach, przymierzania, wybierania, latwiej mi jest zamowic. Najwyzej odesle, ale co najmniej przymierze w spokoju we wlasnym domu przed wlasnym lustrem. No coz, nie jestem w tym przypadku typowa kobieta, dla mnie zakupy to tortura, prawie jak dla faceta.
Ale niech tylko nasze drogi przebiegaja gdzies niedaleko salonu samochodowego... nooo... wtedy przepadl. Bedzie lazil wokolo, glaskal tak, jak mnie nigdy nie poglaszcze, mlaskal, cmokal i podziwial wzrokiem, jakim na mnie nie popatrywal nawet w okresie tokowania 35 lat temu. Qrna, samochod jak samochod, byle lakier byl fajny i pasowal mi do ubrania. Co za roznica, czy ma cztery czy osiem cylindrow, albo zadnego. Byle jezdzil i sie nie psul, co nie?
Dziwny gatunek te chlopy...






117 komentarzy:

  1. Mój mąż ma silne skłonności do wykazywania się zakupową inicjatywą, czyli np. nie było pomarańczy, ale były za to fajne grejfruty - to kupił. Przykład z gatunku smakowitych, ale bywały takie ni przypiął ni wypiął :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff, a juz sobie pomyslalam, ze trafil Ci sie calkiem idealny ideal. :)))

      Usuń
  2. To samo mam, toczka w toczkę. Na zakupach wzdycha, stęka, gałami wywraca, nic nie doradzi (po powrocie pyta czy nie ma coś słodkiego). Ale jak się na horyzoncie pojawią, lapki, telefony, aparaty fotograficzne to może stać i się gapić godzinę.Na własne zakupy przestałam zabierać, a na jego jadę tylko kiedy mnie prosi. Kiedyś ja inicjowałam te zakupy, ale przestalam, bo nieznośny na tych zakupach, aż strach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj na szczescie do komputeryzacji nie dorosl, ale o telewizorach wie wszystko i bardzo interesuje sie nowosciami w tej branzy. A na wspolne zakupy dawno przestalismy chodzic. :))

      Usuń
  3. Anuś nie narzekaj. Mój się nie nadaje do posłania go, nawet po kilogram cukru. Sklepy mam bliziutko, idę sama, kupuję i dzwonię, coby po mnie wyszedł. W sklepie z odzieżą nie był od dnia ślubu, wszystko od czapki po buty kupuję mu ja. Potrzebował nowego garnituru, myślisz, że poszedł ze mną? sama mu kupiłam, idealnie pasujący, buty kupuję jak dziecku na patyk. Ja nie lubię z nikim iść na zakupy, najlepiej mi samej.
    Anusia powinnaś się cieszyć.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myslalam, ze nie ma nic gorszego od mojego. Moj przynajmniej sam sobie ciuchy kupuje, nie pozwolilby sie w tym wyreczac. A mowilas, Ania, ze dzieci nie masz... :))) To jedno wystarczy za tuzin. :)))

      Usuń
    2. Mam dwoje, bo i Beza. Nie przeszkadza mi to, bo w zamian nie muszę wołać fachowców od niczego typu naprawy gaz, elektryka, woda itp.
      Coś za coś i to mi odpowiada. Moja mama też tak miała.
      Bezowa

      Usuń
    3. To Beza umie reperowac gaz i elektryke? Zdolne kocisko! :)))

      Usuń
  4. Mojego mozna po wszystko poslac i doniesie w zebach nie tylko to, po co byl poslany, ale jeszcze tysiac dupereli. Ciuchy tez sobie kupuje :) Gorzej razem z nim, bo jak przy kasie ma wystac 3 minuty, to gryzie. A poza tym, to mi sie chyba gender nie zgadza :). Zakupów nie cierpie, sukienke ostatni raz mialam tak ca. pól wieku temu. Wszystko utykam po kieszeniach i jesli mam ich mammniej niz 6, to jestem ciezko nieszczesliwa. A torebusie mam slownie jedna :D. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprocz torebusi, reszta mniej wiecej sie zgadza z moimi wlasciwosciami. Tyle ze ja nosze ze soba pol gospodarstwa domowego, wiec targam ze soba wor, ktory wazy tone. ;))

      Usuń
    2. http://fraube2.blogspot.com/2012/09/73-mit-damskiej-torebki.html

      Usuń
    3. http://swiattodzungla.blogspot.de/2014/11/pokaz-mi.html

      Usuń
    4. To jakiś horror i patologia...

      Usuń
    5. Albo nie jestem kobietą. I to by wiele tłumaczyło...

      Usuń
    6. Ej, ej! Horror i patologia odnosiły się do Twojego bagażu!

      Usuń
  5. Wszystko, co napisałaś, potwierdza jedynie, że Eks był/jest skrajnie nienormalny i być może w ogóle nie był/jest facetem.
    Zakupy robił i robi perfekcyjnie, wie, gdzie co jest, w którym sklepie i ile kosztuje, wyrwany w środku nocy ze snu potrafi wyrecytować namiary na półki. Peanów natomiast nie piał nigdy, ani w okresie godowym, ani później. "Ja się nie znam" - i to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymowka. Moze i sie nie znal, ale mogl co najmniej probowac sie nauczyc i popiac choc troche w okresie tokowania. ;)

      Usuń
    2. Mógł, ale nie chciał. Mógł wiele, ale nigdy nie skorzystał, więc spakowałam mu wory i wystawiłam za próg, rzucając parą sztućców.

      Usuń
    3. Moze za wysoko zawiesilas poprzeczke? Nie ma bowiem idealnych mezczyzn i albo godzimy sie na ich niedoskonalosci, albo musimy zyc same.

      Usuń
    4. Mój brat przez całe życie mi powtarza, że mam za wysoko ustawioną poprzeczkę. Trudno, nie umiem inaczej. Bylejakość mnie mierzi.

      Usuń
    5. I jeden ideał znam. Ma tylko jedną wadę...

      Usuń
    6. Jest kobieta? Masz mnie na mysli? :)))))

      Usuń
    7. Poczytałam sobie Wasz powyższy dialog i prawie umarłam ze smiechu! Dzięki! Tego mi było trzeba!:-)))

      Usuń
    8. No, z Frau Be da sie swietnie dyskutowac, zwlaszcza na tematy abstrakcyjne. :)))

      Usuń
    9. Ja dodam swą subiektywną uwagę.
      Ideałów nie ma! A jak ktoś tak myśli to tylko tak mu się wydaje.


      Po 24 latach nauczyliśmy się już robić zakupy. Wspólnie i niewspólnie ;P
      Aczkolwiek wolę sama ;)).

      Mój Chłop wynajduje sympatyczną ekspedientkę i ją "czaruje" mówiąc,że jak kupi nie to co trzeba to go żona z domu pogoni. Cfaniak! Nauczył się ode mnie, bo tak robię kupując mu "zabawki" do jego maszyn,traktorów itd

      Usuń
    10. Jaska, naprawde? kupujesz czesci zamienne do maszyn??? I kupujesz wlasciwe?
      No szacun!

      Usuń
    11. Sporadycznie kupuję niewłaściwe i to wtedy gdy kupuję zamiennik. Ten mój Chłop ma za dobrze,co nie ?

      Usuń
    12. No, ma!
      Jaska, kurki pozarte, byly znakomite!

      Usuń
    13. Szkoda, że gąsek zielonek nie miałam. Te to dopiero są pyszne!

      Usuń
  6. Nie moglam wczoraj wyslac zachwytow nad Twoimi prezentami, napisalam komentarz ale nie moglam udowodnic ze nie jestem robotem zadna opcja nie pracowala, probuje dzisiaj. Co do meskich zakupow to moze czasami jest tak, ze same jestesmy winne pokazujac swoje niezadowolenie z ich zakupow, to moje doswiadczenie. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bloger totalnie zeswirowal. Ja jestem zarejestrowana nie tylko na nim, ale i na g+, a tez podlegam tej denerwujacej weryfikacji, moge wiec sobie wyobrazic, co przechodza komentatorzy anonimowi. Od czasu do czasu wlacza sie tej szajs i utrudnia komentowanie.
      Z jednej strony masz racje, bo "tresura" powinna polegac na chwaleniu i nagradzaniu. Z drugiej zas trudno o entuzjazm u zarobionej po kokarde zony, kiedy maz przynosi ze sklepu zupelnie cos innego od tego, co jej akurat jest potrzebne. :)))

      Usuń
  7. Mój Jacek raczej do tych kumatych należy, ale odkąd mam telefon komórkowy, zawsze dzwoni ze sklepu. Choćby po to, żeby pogadać. A przecież sa to zwykle sytuacje awaryjne, kiedy sama iść nie mogę. no i odbieram telefon z rękami w cieście na przykład i warczę. A on pyta głosem skrzywdzonego chłopczyka, czemu na niego krzyczę:))) Do supermarketów nie znoszę z nim chodzić, bo mało ze znika w stoisku z elektroniką, narzędziami itp., to jeszcze potem musi przejść wszystkie alejki, żadnemu kącikowi nie przepuści :) Na ciuchy na ogół go nie zabieram, jak coś chcę kupić dla siebie, bo nie lubię tego mierzenia i oglądania, więc jestem nieprzyjemna raczej. Dla niego kupujemy razem, sam by nie poszedł. W zeszłym tygodniu kupowaliśmy toster i zakupy trwał ze cztery godziny. Niestety, tostery są tam, gdzie elektronika...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj moglby nie wychodzic z samochodow i telewizorow, jakies elektroniczne gadzety zupelnie go nie interesuja, bo sie na nich nie zna. I cale szczescie, bo musialabym sie lapkiem dzielic. :))

      Usuń
    2. A mój złapał bakcyla komputerowego i był szczęśliwy, kiedy kupiłam sobie lapka i wyniosłam się z pokoju komputerowego. Ja, tak jak Ty posterunek mam w kuchni.
      Bezowa

      Usuń
    3. Ja wedruje z lapkiem, troche w kuchni, troche w salonie. ;)

      Usuń
  8. Mój tato (już świętej pamięci, niestety) długo szukał i nie znalazł w sklepie grysiku, który poleciła mu kupić mama. No przecież nie wiedział, że to kasza manna... :)
    Rlls-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no! Jak mama mogla? :)))
      Ale ze nie wpadl na to, zeby spytac ekspedientke. Moj przynajmniej o te ziarna gorczycy dopytal, bo wiedziel, ze bez nich nie ma po co wracac do domu ;)

      Usuń
  9. Zacznę od siebie (bo tak działają antydepresanty ;-))))
    Nie jesteś osamotniona w nienawiści do zakupów. Po pierwszym butiku już "nic nie ma", jestem spocona i wściekła. Przez internet też za bardzo nie lubię kupować, bo w 8/10 przypadków jestem rozczarowana kolorem albo tkaniną i potem muszę jeździć na pocztę, a ciucha jak nie było tak nie ma.
    A T., mąż znaczy jadąc z kartką na zakupy też wydzwania. Wnerwia mnie to jak diabli, bo przecież pojechał tylko dlatego, że ja nie miałam czasu i mam jakąś robotę, a ten dupę zawraca. Tyle, że inaczej niż Twój, bo T. gdy ma na kartce np. białe winogrona to wydzwania, że są jeszcze czerwone i różowe i może wolałabym inne, niż te na kartce. Albo ma kupić koncentrat pomidorowy konkretnej marki, a On dzwoni, trzyma mnie na linii i szuka. Kurwa!!! I to wygląda tak" "Czekaj, czekaj... może tu... a nie to jest firmy Y, ale poczekaj popatrzę z drugiej strony... a nie, to jest ketchup, ale poczekaj..." i tak w nieskończoność.
    Natomiast zakupy ubraniowe dla mnie uwielbia! Przeszkadza, bo nie łazi za mną tylko daleko i z odległości coś mi pokazuje i woła "Może to?". Nie tylko mnie rozprasza, ale zawiadamia cały sklep, w czym Jego zdaniem będzie mi świetnie. W większości te rzeczy mi się nie podobają albo nie tego szukam. No ja pierdolę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj zawsze zwiewa ze stoisk damskich i idzie sobie na meskie poszperac, niech mu bedzie. Tylko nie mam sie kogo spytac, jak wygladam w tym worku jutowym. O, i takie to zakupy z chlopem. :))

      Usuń
  10. o nie nie nie Naczelnik mój się wyłamuje z tego schematu,
    otóż On gotuje GOTUJE i to bardzo dobrze tradycyjne a jako skrzyżowanie górala ze ślązakiem, to wiesz jaka to tradycja...))))))))
    ale jeśli ma sobie kupić buty, to mnie ciągnie i pokazuje pięć par identycznych kierpców ...tego nie rozumiem, gdyż ja go po sklepach z powodu kiecek nie ciągam, wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One nie mogly byc identyczne, te kierpce, to Ty nie widzialas roznicy, bo nie sadze, zeby Naczelnik wybral naprawde 5 identycznych par. Musialy sie roznic! :)))

      Usuń
  11. Przecież to jest inny gatunek biologiczny, więc wszystko jest skomplikowane. Po pierwsze teoretycznie mówimy tym samym językiem tylko dla nich większość słów co innego znaczy.Po drugie- mają zerową podzielność uwagi- jeżeli cokolwiek robią, a zaczniesz do takiego cokolwiek mówić i on ma odpowiedzieć, to zamiera w pół ruchu - mówienie jest dla nich tak skomplikowaną czynnością, że nie mogą w tym czasie cokolwiek robić. 3. Mają wielce wybiórczy słuch, słyszą tylko to co im pasuje, reszta przepływa gdzieś obok nich. I mają niesamowitą zdolność maskowania się - dlatego żadna z nas nie zauważyła tych wszystkich cech przed ślubem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, niby w wielu sprawach masz racje ale gdy sie to wezmie pod uwage to mozna ten minus zamienic na plus i po problemie. Kobiety tez nie sa swiete. :DDD Szczegolnie z ta rozdwojona uwaga. W sklepach.

      Usuń
    2. Oj, tak! Moj cierpi na bardzo wybiorczy sluch. Jesli nie bylo swiadkow tego, co do niego mowilam, sprawa jest przegrana, bo mi wmawia, ze nigdy-przenigdy tego nie wypowiedzialam. Czasem jednak zdarza sie, ze ktos inny uslyszy, ale i wtedy usiluje isc w zaparte.
      No i rzeczywiscie, przed slubem perfekcyjnie sie maskuja, nawet sluchaja, co sie do nich mowi. :)))

      Usuń
  12. Ja mam super!
    Chlop robi zakupy zywnosciowe podstawowe (sporzadzil sobie stala liste zakupow), ja dobieram TO i TAMTO, bo 'mamy' ochote na cos exstra. (Jak sie uda to mowimy, ze dobrze wybralismy a jak sie nie uda to ON zle wybral i mogl powiedziec w pore, ze nie warto. :DDD)
    Ubraniowe i inne robimy wspolnie. Ja latam jak z piorkiem a on siedzi na laweczce w FB - przy moich ciuchach, przy jego jest odwrotnie. Mamy zupelne zaufanie do siebie, ktore sie wyraza: Wiesz najlepiej czego potrzebujesz. Kropka. Auta wybieramy wg wczesniej ustalonych cech (np nie czerwone, nie BMW, nie najdrozsze ale i nie najtansze :DDD i potem jezdzimy czerwonym BMW i latami splacamy. No raz nam sie tak zdarzylo :D). Razem. Ja ogladam wiecej, On dokladniej. W elektronice szwendamy sie jednakowo, pytamy, szukamy informacji gdzie sie da i zakupujemy w zgodzie i jestesmy zadowoleni (ja, ze mniej kabelkow, on, ze mu sie udalo dokupic jeszcze jeden kabelek).
    Nie znosze kupowac przez internet ani ubran, ani domowych pierdolek, ani mebli ani elekrotechniki, ani...reszty! Ksiazki w formacie e- i audio sa wyjatkiem... i bilety gdy nie ma innej formy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Echo, gdzies Ty takiego modela znalazla? Za kolem polarnym? Chyba tak, bo ci z cieplejszych stref sa jednak inni. Kwestia klimatu? :)))

      Usuń
    2. I warunki mam sprzyjajace: do duzego sklepu 10 km, do malych nie ma co chodzic, nie chodze. Jedziemy raz na 2 tygodnie, wiec sie nie nudzi w sklepie, wrecz przeciwnie. :D Zauwazylam, ze z przyjemnoscia odfajkowywuje zakupiony towar z listy to mu ja rozbudowalam i przeciez nie bede odbierala mu tej przyjemnosci rutynowych zakupow :). Wychowalam go, choc juz byl calkiem w tym kierunku doksztalcony. :) Ja go nie znalazlam, raczej on mnie. :))) albo razem gdzies tam sie spotkalismy. :)))).
      Pod biegunem nalezy wszystko planowac bo jeden blad i mozna ... zamarznac, miś moze wystraszyc, łoś kopnac, komar bzyknac, grzyb zatruc, zorza porazic, biegun zbiec, mozna zostac bezrobotnym, owdowiec, wygrac w lotka, znalezc sie na promie na wzburzonym morzu, wrocic na łojcyzny łono bujajacym w chmurach samolocie, przeniesc sie w swiaty rownolegle, zakupic pasternake zamiast pietruszki, suola zamiast sól...

      Usuń
    3. A ta suola to co to ma byc?
      No tak, zycie za kolem polarnym nie jest latwe, a zakupy raz na dwa tygodnie to przeciez atrakcja, nawet dla chlopa. :)))

      Usuń
    4. NaCl=suola=sol (sul)
      :D Dwa tygodnie, dwa! :))) Co tydzien czy codziennie w sklepie? Kto by to zdzierzyl bez zdenerwowania? Nawet sprzedawczynie czasem biora urlop.

      Usuń
    5. Fajnie się dobraliście, to i takie prozaiczne, a jednak istotne czynności sprawiają Wam przyjemność. :)
      pozdrowienia pod tym kołem polarnym! :))
      A może zaproszę Cię i na mojego nowego bloga Echo :)
      iw

      Usuń
    6. Iw, dzieki. :))
      Proza zycia tez moze sprawiac przyjemnosc zwlaszcza przy innych trudnosciach. A Ty sie juz zakotw... rozpakowalas choc w czesci czy jeszcze ciagle w pakowaniu i przed granica?

      Usuń
    7. Iw, zagladnelam do Ciebie. :)

      Usuń
    8. Iw rozpakowuje wlasnie 52.483-ci karton. :)))

      Usuń
    9. Masz stare wiadomosci. Jest juz na 52.486. :))) plus to zaczete z rekawiczkami ale to robota kici byla. Z takimi pomocnikami to szybko im pojdzie. Byle do swiat i choiki.

      Usuń
    10. Zaloz sie, ze do swiat nie zdaza rozpakowac wszystkiego. ;)

      Usuń
    11. O rety, a tu jeszcze paczek przybedzie pod choinka.
      To moze popaczkuje te mniejsze w wieksze? Wierze, ze da sobie rade.

      Usuń
    12. Nie no, kiedys tam da te rade, ale do swiat - wykluczone!

      Usuń
  13. Hahahha! Aniu, ja prosze o więcej takich wpisów :)
    Jak W idzie na zakupy sam to tez na kartce zapisuje. Raz napisałam pietruszka to kupił ją, a nie nać, no ale nie napisałam, że nać, co nie? ;)
    Ale ogólnie nie jest źle. Poza tym sam pamięta by coś kupić, bo się skończyło.
    Z zakupami ciuchowymi mam identycznie jak Ty. Nie cierpię łazić po sklepach. Jak już musze to idziemy z W (nie marudzi) i po maks godzinie wracamy do domu wykończeni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alucha, z pietruszka to jednak Twoja wina, trza byc konkretnym, nie ma to-tamto. Jest bowiem kolosalna roznica miedzy nacia a korzeniem, choc na pozo obydwa mieszcza sie w pietruszce. :)))

      Usuń
  14. Zdziwisz się może, ale mój mąż by wiedział, co kupić do sałatki jarzynowej. Jednak zakupy ubrań robię z córką, bo mój mąż nie lubi tego i mnie pogania. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prosze, nastepna, co sobie ideala na wedke zlowila! Kiedy ja lowilam, to sie pochowali. :)))

      Usuń
  15. U nas z zakupami jest podobnie, kartkę napiszę i telefon mam prawie natychmiast, bo nie takie jak napisałam albo niewyraźnie napisałam bo ja bazgrzę jak kura pazurem :). Natomiast szczęśliwie Castorama ma ławki dla klientów, siadam tam sobie i czekam aż wszystkie wiertła zostaną porządnie obejrzane i inne części maszyn czy palików czy innych potrzebnych rzeczy też. Wszystkie szuflady zajęte mam jedną dla siebie i już połowa zajęta podstępnie. :) Ale za to mam koleżankę prowadzi sklep z ciuchami, "biorę Halinko te spodnie tę bluzkę i ten sweterek gdy będzie dobre zapłacę". I w domu w spokoju ducha przymierzam, gdy nie dobre oddaję, cudowna dziewczyna niech się tylko nie śpieszy na emeryturę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez chce taka Halinke! Nie ma dla mnie wiekszej tortury, jak mierzenie w ciasnych przymierzalniach, to rozbieranie sie i ubieranie od nowa. Oesu!
      Moj oglada glownie samochody stojace na placu, a tam nie ma gdzie tylka przytulic. :(

      Usuń
  16. Mój ma stałą listę zakupów w głowie, więc jak idziemy razem przez sklep to on się kieruje ustaloną ścieżką, a ja idę za nim i dorzucam. Potem wychodzi że z bułek i masła zrobiła się wielka torba a najczęściej dwie :-) No i najczęściej szybko trwa więc nie narzekam. Ale jak idziemy na zakupy pozaspożywcze to on mnie po prostu wykańcza. Bo ja to mam ustalone co chcę kupić, najwyżej sporadycznie przystanę nad czymś co mnie zachwyci, więc zgodnie z tym wchodzę do sklepu, idę gdzie trzeba, kupuję albo nie i wychodzę. Ale nie nie, z nim się tak nie da. On musi wszystkie stoiska obejść, wszystkie półki obejrzeć, podotykać, skomentować, a ja się tak snuję za nim i oczami przewracam. No męczę się okrutnie, w tym przypadku to ja jestę facetę :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, kiedy sie babowatego (w kwestii zakupowej) gendera wybierze. Bylby normalnym chlopem, zakupy trwalyby u Was speedy. :)))

      Usuń
  17. Aha, żeby nie było. Temat nie tylko mężów dotyczy i drugich połówek. Dorosłych synów też. Ostatnio syn szedł do sklepu, spytał czy czegoś nie potrzebuję. Powiedziałam że tak, ręczniki papierowe niech kupi. Wrócił z... papierem toaletowym. I to najtańszym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mnie tez kiedys sie zdarzylo, bo te opakowania takie podobne. :))

      Usuń
  18. a to nie jest przypadkiem tak, że same do tego doprowadzamy?
    wyręczamy facetów tej sprawie
    jak chorowałam mój mąż w ciągu tygodnia ogarnął wszystkie sprawy, nie musiałam mu mówic, czego brakuje, sam wiedział, co jest potrzebne i do dzisiaj daje sobie swietnie rade, czasem podstepnie zrzucam na niego ten obowiazek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Rybenka, z wiekszoscia jest tak, ze zanim czlowiek by roztlumaczyl, a oni zrozumieli, szybciej jest pojsc do sklepu, kupic, zaplacic i wrocic. Oni majo niewielkie kapacytety. :)))

      Usuń
  19. Kurcze, cos chyba jest nie tak z tymi facetami. To, ze sa z innej planety, wiadomo. Moj maz podobnie jak Echo, to jakis rodzynek. Naprawde nie moge narzekac, pomylki raczej mu sie nie zdarzaja, raczej czesciej mnie.
    Jedyny sklep gdzie znika z zasiegu mojego wzroku, to stoiska z elektronika. Ja wtedy buszuje po stoiskach z bizuteria albo perfumerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i cudnie sie uzupelniacie! Dobrze, ze sa komorki, inaczej byscie sie nie poznajdowali wsrod tych wszystkich stoisk. :)))

      Usuń
  20. Też nie jestem typową kobietą, nie przepadam za kupowaniem, czyli wybieraniem, przymierzaniem i takimi tam w galeriach. Ale tam jednak najczęściej jest duży wybór i dobrze się kupuje. :)
    Przez internet zamawiać a potem odsyłać - to dla mnie jednak jeszcze większa zmora, bo jeszcze bardziej nie znoszę wystawania w kolejce na poczcie! :)
    Mój czasem potrafi zrobić takie zakupy spożywcze, że hej, ogólnie sam kupuje dobrze, chyba że muszę zrobić coś szczególnego, wtedy muszę poprosić odpowiednio wcześniej, bo zakupy robi z cicha pęk, jakoś tak po drodze z pracy. I przypomnieć lepiej, żeby w domu nie stwierdził, że "to trzeba mi było przypomnieć". :)
    Ja sama wczoraj poszłam na zakupy dwa razy za jednym zamachem, bo poszłam po masło... A za pierwszym razem kupiłam wszystko inne i dopiero rozpakowując na parkingu zauważyłam brak masła tudzież kilku innych niezbędnych produktów. :)
    Także nie jestem lepsza od wielu facetów :))).
    uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, gdybys sobie zapisala to maslo na karteluszku, nie musialabys chodzic dwa razy. I nie zapominaj, ze M. jest na etapie tokowania i uwaznego sluchania, co sie do niego mowi. Z czasem mu przejdzie. :))))

      Usuń
  21. O dziwo, mój nie przykleja sie do electroniki, raczej ja. Jeszcze gorzej, jesli przypadkiem wdepniemy w cos w stylu castoramy, bo po godzinie chlop wyje i za wszelka cene usiluje mnie za uszy wyciagnac, grozac, ze mnie tam porzuci. I nawet nie nie moge sobie wyobrazic, co by Frau Be powiedziala o mojej torebusi, bo jedynym stalym elementem wyposazenia sa husteczki i zwitek duct tape'a + multitool, ewentualnie sprezynowiec :))). (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dodatkowo kamien w torebce i dlugie uszy u torebki, zeby ja w razie :) potrzeby rozhustac. :DDD Jak jestem w pozornym stanie spoczynku to sobie "muskuly" cwicze unoszac torebke na rozne sposoby, robie sobie z niej hulahop i skakanke :)
      Widze, ze ... (jak powyzej) wiecej nas jest, powiedzialabym rownouprawnionych niz wyemancypowanych. :DDDD I partnerzy tez sa normalnie rowni. :DDD Ja tam lubie podrozowac ale nie po Marsie ani po Venus. :DDD

      Usuń
    2. O, Leciwo, dobrze ze mi przypomnialas, musze zaczac nosic noz sprezynowy w torebce, bo robi sie coraz niebezpieczniej i gaz lzawiacy moze nie wystarczyc do obrony. Moze kupie sobie w Polsce paralizator...
      Qrde, Echo, nosic kamien tylko w celu cwiczenia muskulow, to troche upierdliwe, a moze sie nigdy nie przydac przeciwko jakiemus straumatyzowanemu nieszczesliwemu uchodzcy. Zreszta to niepoprawne politycznie. ;)

      Usuń
    3. Leciwa, "duct tape" to na ewentualne odciski czy ... "jezusowej tasmy" (tak to sie tu nazywa) nigdy nie nosze w tprebce. Powinnam?

      Usuń
    4. To nie na odciski, tylko do krepowania rak i nog. :))

      Usuń
    5. Mnie sama by krepowala ta tasma. Nie bede nosila.

      Usuń
    6. Leciwa najpierw unieszkodliwia napastnikow, potem ich krepuje, a na koncu wzywa policje, zeby go sobie zabrali. :)

      Usuń
    7. Mnie nikt nie napastuje. No i wczesniej bym zemdlala, choc mi sie jeszcze nie zdazylo, nie mam ochoty sprawdzac.
      Leciwa po cos innego nosi te tasme!. W torebce. Tak mi sie zdaje.

      Usuń
    8. Ciekawe po co. :)
      A u Was tez tej choloty nie brakuje, tak slyszalam, wiec lepiej kup te tasme.

      Usuń
    9. No ciekawe, ciekawe.
      Tasme mam ale sobie uszczelniam okna, wloski z nog usuwam z wrzaskiem: Ojesuu! Jak nie mam wloskow to sie juz nie krepuje i tasma parasol uszczelniam i peleryne, gumowce, i..., i..., i ... Uszy u torebki wzmacniam...

      Usuń
    10. Jestes niezwykle kreatywna, Echo, jesli chodzi o zastosowanie tasmy. ;)

      Usuń
  22. Rybeńka ma rację, to trochę nasza wina. Posłałam męża po chleb, wytłumaczyłam, że ma iść do tego sklepu, bo tam jest od K i najlepszy. Poszedł i wrócił po 2-ch godzinach z takim gniotem, że nie szło go zjeść. W odpowiedzi usłyszałam, że spotkał kolegę i się zagadali i po co miał przechodzić przez ulicę, skoro drugi sklep był obok. I co Wy na to? Już nigdy go nie posłałam.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezowa, zle chlopa wychowujesz. U mnie jadlby ten chleb sam i do konca, ja kupilabym sdla siebie ten z przeciwnej strony ulicy. :)))

      Usuń
    2. Starego drzewa nie ugniesz. A chlebuś jadł, jadł po inny nie poszłam.
      Bezowa

      Usuń
    3. Tam nie ugniesz! Ja mojego zdolalam wychowac, trzeba tylko duzo cierpliwosci. :))

      Usuń
  23. Przymusilabym do zjedzienia do ostatniego okruszka :))) (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem spłakana ze śmiechu!:-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak tam Cezary z zakupami? Pewnie z powodu tego wygnania i dalekosci sklepow, musial sie nauczyc zakupow. :))

      Usuń
  25. Jakbym czytala o swoim mężu:) Tez taki byl, zanim zaczal chorowac. Wracal ze sklepu, siadal z kawa i mowi, ze zjadloby sie cos slodkiego. Ja na to, ze trzeba bylo kupic, a on, ze nie bylo napisane na kartce:( Rece opadaly. Rybka ma racje, jak trzeba, to chlopa mozna wszystkiego nauczyc! - Iza I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, Iza, trzeba bylo przewidziec, ze chlopu zachce sie czegos slodkiego i napisac na kartce. :))) Gorzej niz dzieci...

      Usuń
  26. Mój tatuś nie pasuje zupełnie do modelu...będąc w zagranicznych delegacjach kupował idealne ubrania, bizuterię i kosmetyki. W gotowaniu nie ma sobie równych( no, może ja dorównuję)A zakupy z tatusiem to sama przyjemnośc- i doradzi, i zapłaci:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki tatus to skarb wielki. Wyjatki tylko potwierdzaja regule. :)

      Usuń
  27. Ja nie mam tego problemu.U nas mój robi zakupy.Ja chodzę tylko jak mi coś zabraknie.Ale mój nie jest typowym polakiem bo jest Czechem.I on tak ma.Jast jedno ale.czasami kupuje więcej jak potrzeba.W zaszłym roku na święta byliśmy w czwórkę.Ja wegetarianka mój siostrzeniec również,Co nie przeszkodziło mojemu partnwrowi kupić prawie trzy kilo wędlin i pięć kilo mięsa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I sam to wszystko wtrzachnal? No szacun! :)))

      Usuń
    2. Gosiu, moze chcial, zeby swietami pachnialo. Ja tez kupuje roze, bez, konwalie, lawende bo ladnie pachna a nie jem ani nie pije, nie wiem czy to ma nawet jakas nazwe, jakis -izm typu "zapachizm", "aromatizm". :D. No?

      Usuń
    3. To pewnie bedzie aro-ma-sochizm. :)))

      Usuń
  28. Mój jest zbiorem wszystkich opisanych typów. Piszę na kartce, on ją zostawia w domu, albo gubi, a potem wydzwania. Wykazuje dużą inwencję w zakupach (spożywczych). Kupuje to, co jest mu nieznane, a czego ja nie kupuję, bo to jakieś świństwo na przykład. A on myśli, że to nowość, pyszność itp. Mówię: 2 cytryny, przynosi kilo. I mnóstwo jakichś dziwności od czapy. Ostatnio dowiedział się w sklepie, że gałkę muszkatołową mają tylko w promocji (?) i na święta (?). Towarzyszenie w innych zakupach obleci, ale i tak wolę sama. Ubiera się sam (dobrze).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Galka w promocji i na swieta bije wszystko! Jak chlop czego nie znajdzie, wine zrzuci na sklep i jego glupie promocne sezonowe. :)))

      Usuń
  29. Co nie zjadł to zamroził.A mięsko pojadła trochę luna.I tak cały czas idzie po trzy rzeczy przynosi siedem.Zawsze wie kiedy w domu kończy się olej,cukier itp.

    OdpowiedzUsuń
  30. Spiżarki nie mam,ale kuchnia większa jak we Wrocławiu,więc pole do popisu jest.Jego córki mówią że zawsze taki był.AA i gotuję dobrze.Holuszek i smażaka mam pod dostatkiem.

    OdpowiedzUsuń
  31. Holuszki to po polsku kluski kładzione na wode.Mój je je z boczkiem a ja smażakiem.Czyli serem smażonym na patelni.A czasem jem na słodko.A jak mój zrobi ich dużo to noszę do pracy dla dziewczyn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sa na tym swiecie rzeczy, o ktorym sie ani fizjologom, ani panterom nie snilo. Pierwsze slysze. :))))

      Usuń
  32. Oj tam oj tam. My sie pk prostu upewniamy czy to co na liscie jest napisane nie uległo zmianie. Wiadomo kobieta to wietrzna istota i tysiac myśli ma na minute. 😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, i to jest wlasnie punkt widzenia osoby zainteresowanej. :))))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.