czwartek, 4 października 2018

Odchamiam sie.

Kiedy normalnie mame odwiedzam, niewiele chodze gdzies sama, bo staram sie jak najwiecej przebywac z nia, a chodzic gdzies z mama to wiadomo, daleko i dlugo sie nie da. Tak sie jednak zdarzylo, ze w czasie mojego tam pobytu wypadla mamie wycieczka do Warszawy, do ministerstwa. Mama bardzo sie wzbraniala, wiec zostalam poproszona przez sama pania kierowniczke lodzkiego Wigoru o wyrozumialosc i namowienie mamy na ten wyjazd. Uznalam, ze taki odskok od codziennosci dobrze mamie zrobi, choc z drugiej strony osobiste spotkanie z przedstawicielami lepszego sortu politykow... No ale z trzeciej strony na status delegata do ministerstwa tez trzeba sobie zasluzyc, wiec dlaczego mama mialaby byc stratna. Jesli kto ciekawy spotkania w ministerstwie i malego wypadu do Lazienek, moze zobaczyc zdjecia TUTAJ.
Ja zas postanowilam pozwiedzac w tym dniu lodzkie muzea i zaczelam od Muzeum Kinematografii. Przygotujcie sie na straszliwe ilosci zdjec.

Muzeum ma siedzibe w dawnym palacu Scheiblera

Odwiedzajacych wita Kot Bonifacy, na murku wyzej siedzi maly Filemon
Przeszlam przez kilka sal, gdzie byly wystawione historyczne urzadzenia kinematograficzne, stoly montazowe, sprzet naglasniajacy i takie tam zabytki sztuki filmowej.














Wreszcie trafilam na salke z zaaranzowanym planem filmowym, gdzie w gablotach wystawione byly rozne makabryczne akcesoria charakteryzatorskie.






A chwile pozniej znalazlam sie w raju. Kilka sal pozostawiono (lub skrupulatnie odzwierciedlono, odbudowano?) takimi, jakie byly za czasow fabrykanta Scheiblera. Stalam tam i zbieralam szczeke z podlogi, zachwycona kunsztem stolarzy i ciesli, ktorzy stworzyli te cuda. Jakie sufity, jakie kunsztowne meble, zdobienia kominkow, same sciany. Uwierzcie mi, najwiecej czasu spedzilam wlasnie tam. Osobnym cudem byly piece, czegos tak pieknego dawno nie widzialam.








































Wreszcie ocknelam sie z letargu i sama sie przywolalam do porzadku, bo na zwiedzanie czekaly dalsze obiekty. Wyszlam z tych bajkowych komnat na jakas calkiem wspolczesna klatke schodowa, gdzie wystawione byly wcale nie tak stare, ale przy dzisiejszej technice juz zabytkowe, kamery ze studia telewizyjnego.





A potem zabladzilam, bo zamiast wejsc z powrotem na komnaty, zeszlam po schodach w dol i trafilam na calkiem bezludne rejony, ciemne i straszne. Ale dzielnie robilam zdjecia.





Tam odnalazla mnie pracownica muzeum i pokierowala na wlasciwa droge. Znow padlam z zachwytu na widok tych drewnianych kamer i fotoplastikonu, gdzie poogladalam sobie pierwsze "trojwymiarowe" zdjecia. Kiedy tak pomysle, jak wielki postep dokonal sie w kinematografii tylko za mojego zycia. To, co kiedys uchodzilo za szczyt techniki, np. pierwsze Godzille czy jaszczury z filmu Milion lat przed nasza era, teraz budzi jedynie usmiech politowania. Cala ta technika cyfrowa i skomputeryzowanie przy produkcji sa w stanie pokazac absolutnie wszystko, bez specjalnych nakladow finansowych. A widz ma wrazenie, ze oglada cos prawdziwego.






No coz to wcale jeszcze nie koniec, bo teraz udalam sie do krainy bajek, czyli czesci muzeum dotyczacej tworczosci kinematograficznej dla dzieci. Najpierw natknelam sie na plan filmowy, gdzie czulam sie jak Guliwer w krainie Liliputow.

























Stamtad zas piekna klatka schodowa dotarlam do sali wystawowej, gdzie pochowaly sie postaci z bajek z czasow mojego dziecinstwa.






To i zdjecie poniozej jest spodziewana niespodzianka dla Frau Be, wielkiej fanki misia, co zawsze spiewac chcial.







Patrzac na te dziedzine kinematografii, dochodze do wniosku, ze tu akurat zaawansowana technika po czesci zaszkodzila dzieciecym filmom. Nic bowiem nie dorowna rysunkowym filmom Disney´a, tym najpierwszym produkcjom fabularnym, Krolewnie Sniezce, Dumbo, Bambi i wielu innym. Tam sztab rysownikow ozywial wszystkie postacie, nie zaniedbujac zmudnej pracy przy scenografii filmu, tak dokladnej, szczegolowej. Takiej miekkosci ruchu nie uzyskal pozniej nigdy zaden inny tworca kreskowek, ani nawet Japonczycy, ktorzy byli prekursorami rysunkow komputerowych w kreskowkach. Dla mnie Disney jest i pozostanie niedoscignionym mistrzem.
Trafilam tez do kacika blue-box´owego, gdzie stojac na tle zielonej sciany, widoczna bylam na ekranie monitora jako czynny uczestnik kreskowki.



Byl jeszcze kacik pokazujacy rozne metody tworzenia filmow animowanych. Przeciez takie filmy powstaja nie tylko dla dzieci. Niech za przyklad sluzy film Baginskiego, nominowany nawet do Oscara Katedra.


Wreszcie obejrzalam wszystko w muzeum w srodku, ale na zewnatrz tez byla niewielka ekspozycja, na ktora skladaly sie rekwizyty z filmu Machulskiego Kingsajz.






Pelna wrazen pojechalam stamtad do Muzeum Wlokiennictwa, ale na dzisiaj wystarczy relacji. Ufff... sama sie zmeczylam. Jak tam Wy? Dotrwaliscie?





90 komentarzy:

  1. Swobodnie dotrwałam. Takie rzeczy to ja mogę pasjami. No i Colargola :))
    Część tego muzeum to jak nasze Muzeum Dobranocek PRL-u, którego nie oddałabym za żadne pieniądze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom i ilosci zdjec, to nasze muzeum wcale takie ogromne nie jest, ale nielatwo oderwac sie od ogladania, wszystko takie ciekawe, choc teoretycznie czlowiek niby to wie.

      Usuń
    2. Tak samo jak nasze, ale to jest niesłychany natłok arcyciekawych rzeczy! Nie da się niczego pominąć, bo aż serce krwawi.

      Usuń
    3. No to tez mozesz tam sie wybrac, a potem nam zrelacjonowac zdjeciowo.

      Usuń
    4. No weźże mnie nie denerwuj...
      http://fraube2.blogspot.com/2013/10/202-jest-takie-muzeum.html
      :)

      Usuń
    5. Nooo... Frau Be, tak dawno temu to my sie jeszcze nie znali. :)))

      Usuń
  2. Byłam tam ale prawie ze 10 lat temu... Kiedyś pokaże Młodemu :) w końcu tam się pojawił jako fasolka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To spiesz sie, bo Mlody wyrosnie z wieku, kiedy go to bedzie interesowalo. Potem dopiero zainteresuje jak mnie, w okolicach wieku emerytalnego. :))

      Usuń
    2. Lublin -> Łódź :D ponad 5h busem

      Usuń
    3. No i dlatego trzeba na te wycieczkę sobie odłożyć bo bilet w jedną stronę każda osoba ok 50zł, tam pozwiedzać gdzieś przenocować i znów wrócić za 150 ze ta podróż. Nie znam się ale samochodem chyba nie wychodzi taniej. No w zasadzie taki wyjazd na kilka dni dla nas to i urlop ten długi musiaby wypaść.

      Usuń
    4. Nie no, autem jest wygodniej i chyba jednak taniej, jesli w gre wchodza trzy osoby lub wiecej. A noclegi mozna znalezc tanie. Ale to jednak wieksza wyprawa.

      Usuń
    5. No niestety no i opieke do kotow skombinowac, bo moja prababcia to juz nie da rady, a mama pracujaca codziennie od 6 do 16 poza domem. Cos sie pomysli kiedys :) Moze pojedzie z nim jedna, a ja matka mych kotow zostane co by nie plakały :)

      Usuń
    6. No wlasnie! Koty! Skad ja to znam i dlaczego do mamy musze jezdzic sama. No bo ktos musi zajmowac sie kotami.

      Usuń
  3. Wytrwałam z zachwytem.W sumie dech mi zaparło.PIęknie .Nigdy nie byłam Łodzi.Bajki też mi znajome.Colargol,mis Uszatek,SZpieg z krainy deszczowców,Reksio...moje dzieciństwo.Zrobiłas mi ucztę do kawy....fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama sobie tez zrobilam, bedac w tym muzeum. Dlaczego dopiero teraz? Ale podobno lepiej pozno niz wcale.

      Usuń
  4. RZeczywiscie bardzo ciekawe i ladnie zrobione muzeum...jest co ogladac i jak widze powspominac. Poogladalam sobie zdjecia wycieczki mamy do Warszawy, a kiedy Ty sie wybierzesz...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moglabym wyrwac sie na jeden dzien, kiedy znow bede w Lodzi. Trzeba sie bedzie skoordynowac i powymieniac telefonami.

      Usuń
    2. Czas mamy do wiosny, bo wybieram sie dopiero w kwietniu-maju.

      Usuń
    3. Miejmy nadzieje, ze nadejdzie.
      Bo teraz trudno w to uwierzyc. ;)

      Usuń
  5. No i załapałam się, dzięki Tobie. na piękną wycieczkę!Kiedyś, gdy niemal wszystko powstawało ręcznie, wnętrza były piękne, zwłaszcza w domach ludzi, którzy byli bogaci. Ale nawet i w średnio bogatych domach były piękne meble, z prawdziwego drewna a nie te pażdzierzowe twory pokryte drewnopodobnymi laminatami. Meble z pełnego drewna mają długi żywot, mogą spokojnie przetrwać wiele pokoleń.
    Mąż mojej koleżanki prowadził sklep ze starymi meblami- wręcz bardzo starymi, bo
    były tam szafy z XVII wieku.Jedna z nich miała rzezbione drzwi i była to historia któregoś z królów hiszpańskich, bo szafa była stamtąd rodem. Uwielbiałam do niej przychodzić, bo gdy sklep splajtował te stare meble wylądowały u niej w
    domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam piekne meble w lodzkim domu, ale emigrowalam w innym ustroju, nA wize turystyczna i nie bylo mozliwosci ich przetransportowac, a nikt by wtedy nie przypuszczal, ze za chwile Polska znajdzie sie w unii. Mama posprzedawala te nasze meble za bezcen.

      Usuń
  6. Za czasów mojego dzieciństwa bajki to tylko w kinie i rzadko. Telewizor miałam dopiero w dorosłym życiu i te wszystkie dobranocki oglądałam z dzieciakami.
    Bardzo mi się podobała wycieczka z Tobą do muzeum. Wnętrza piękne, a piece...ach!!! Masz rację skok w technologii ostatnich lat jest niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak pozmienialy sie nasze telewizory! Z niewielkiego ekraniku ze sniezacym bialo-czarnym obrazem po zajmujace pol sciany i ostre jak zyletka. A w kinie to juz niczemu nie mozna wierzyc. :)))

      Usuń
  7. Aleś mnie zachęciła!
    Nie patrzyłam na zdjęcia, bo sama pojadę, najlepiej ze z dzieckami jakimiś i popatrze
    nie zdawałąm sobie sprawy, że to takie ciekawe jest

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako, że w naturze zwiedzanie muzeów nie jest moją pasją z radością korzystam z takich fotorelacji ;-) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez specjalnie nie przepadam za muzeami, zwlaszcza kiedy musze zwiedzac sama. Gdyby nie ten mamy wyjazd, pewnie byl tam nie poszla.

      Usuń
  9. Rewelacyjna wycieczka po muzeum! Może uda mi się je kiedyś zwiedzić, bo znów, po długiej przerwie, zaczynam więcej wyjeżdżać.
    Masz rację, co do Disneya; co jakiś czas pojawiają się na różnych kanałach w tv jego stare filmy i zawsze siedzę przed telewizorem jak zaczarowana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wspolczesne disneye, bodaj jest specjalny kanal, zupelnie mnie nie zachwycaja. Nic tamtych nie azstapi, nawet najnowsza technika.

      Usuń
  10. Jak Ciebie najbardziej zachwycily mnie piece. Popatrz jak to dawniej potrafiono nawet to codzienne i pospolite uczynic dzielem kunsztu, czyms co nie tylko jest koniecznoscia ale moze rownoczesnie byc piekne i niezwykle.
    Cala reszta tez jest ciekawa.
    Jesli chodzi o Disneya to mam podobne zdanie. Gdy urodzil sie pierwszy wnuczek i dojrzal do ogladania i zrozumienia to kupilismy kazdy jego film by wnuk mial kolekcje i mogl wracac do ogladania kiedy i ktory chce a my, dorosli czesto ogladalismy z nim chociaz znalismy na pamiec.
    Gdy teraz widze te potworki we wspolczesnych kreskowkach to mi doslownie zal dzieci ze to musza ogladac.
    Jutro beda u mnie wnuki a ich kilkudniowa wizyta spowoduje ze moge nie miec czasu do bycia na blogach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czort z blogami! Najwazniejsze, ze bedziesz miala rodzine przy sobie. Ja naszej malej tez kupuje filmy Disney´a, ale po polsku, zeby miala jakis kontakt z jezykiem bapci. :))

      Usuń
  11. Podzielam Twoje zafascynowanie starymi wnętrzami, które w kunsztownie zdobionym drewnie cieszą moje oko. Pałac Poznańskiego, mam nadzieję, zwiedzałaś? Bo tam równie kunsztownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, u Poznanskiego bywalam w poprzednim zyciu, tym lodzkim.

      Usuń
  12. Muzeum kinematografii mam w mojej dzielnicy:)) Bylam tam jakies 30 lat temu z Juniorem i oboje bylismy zachwyceni. Musze namowic Wspanialego moze zima sie tam wybieerzemy, bo zima to najlepszy czas na muzea. Jak to zrobie to oczywiscie nie zapomne o tym napisac:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha 30 lat temu to ono akurat zostalo otwarte, wiec musialam byc jakies dwa lata pozniej, bo pamietam, ze Junior jeszcze byl w tym wieku kiedy chodzi sie z mamusia:))) A potem go zamknieto i rozbudowano, ponoc teraz to jest dopiero szal na wysoka skale.

      Usuń
    2. Majac tak blisko ciekawe muzeum, powinnas tam bywac regularnie. Ciekawa jestem porownania, choc wlasciwie mowy nie moze byc o jakimkolwiek porownywaniu, zwazywszy na skale kinematografii tu i tam. Koniecznie sie wybierz!

      Usuń
    3. Kochana, juz te prawie 30 lat temu porownanie bylo na zdecydowany PLUS dla tutejszego muzeum, ale jak piszesz skala kinematografii tu i tam to niebo i ziemia.
      Stosunek do muzeow mam generalnie bardzo podobny do tego co Akular wiec nie siedze w muzeach, w pewnym stopniu mnie nudza po prostu:))
      Ale tu sie wybiore, obiecuje - niech tylko przyjdzie zla pogoda, bo narazie to szkoda zycia.

      Usuń
    4. No to czekam i nie moge sie doczekac tej brzydkiej pogody. :)))

      Usuń
  13. Zrobiłaś mi fantastyczny prezent z tego muzeum. Czasy naszego dzieciństwa. Będę musiała się tam wybrać, tylko kiedy???:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boguska, to po prostu wstyd, ze czlowiek, bedac mieszkancem Lodzi, nie byl w tak interesujacym muzeum. I patrz, gdyby nie to spotkanie w ministerstwie, nadal zylabym w nieswiadomosci, ze tam tak fajnie.
      A kiedy? Nie znajdziesz dwoch wolnych godzin?

      Usuń
    2. Wiesz, jak u mnie jest z wolnym czasem? Dziś pojechałam do Portu, bo wypatrzyłam w Lerłan fajne relingi na ścianę w kuchni i co, koło 11 już mam trzy telefony od Mam, kiedy do Niej dotrę, bo juz za długo jestem w sklepach, a jeszcze miałam zrobić po drodze dla Niej spożywkę. Jedyną dobrą rzeczą, trafiłam na szafkę do łazienki, za całe 10 złotych, biała z wystawy. Relingi do kuchni wreszcie kupiłam, ale, co się nagimnastykowałam, żeby to wsystko wpakować do auta, to moje. Oczywiście, jak zwykle zaparkowałam za daleko od wejścia, co by mi było wygodnie później odjechać...

      Usuń
    3. Musisz wylaczac telefon, kiedy jedziesz do miasta albo lepiej wytresowac Mame, ona Cie psychicznie maltretuje.

      Usuń
    4. Ciężko będzie z tresurą Mamy, po tych trzech miesiącach pobytu u Niej, bo się przyzwyczaiła do mojej codziennej obecności...
      Od jutra praca przez pięć dni z rzędu, później tylko jeden dzień przerwy i znów dwa długie dni.

      Usuń
    5. Pozostaje Ci wylaczac telefon. No dobra, tylko zablokowac jeden numer.
      Po jakims czasie Mamie sie znudzi dzwonic do ITI w kosmos.

      Usuń
  14. Dotrwałam :) Kocham to Muzeum, byłam 2 razy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nigdy i sama nie moge zrozumiec, dlaczego tak dlugo czekalam i zwlekalam. :)

      Usuń
  15. Wspaniale to muzeum, fantastyczne eksponaty, nie wiadomo co lepsze i ciekawsze, czy Dobranocki czy meble czy dawne projektory, no a piece po prostu cudne- czy to sa eksponaty z filmow? Skad one sie tam wziely? U mojej babci w Sopocie byl przepiekny zabytkowy piec w ciemnozielone zdobione holenderskie kafle ... i rodzina go rozebrala i sprzedala - tez za grosze. Niestety nikt nie mogl go wcisnac w mieszkanie do bloku, ech . Wspaniala ta relacja - no
    do Lodzi trzeba jechac musowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym lodzkim mieszkaniu tez mielismy piece kaflowe, ale takie zwyczajne, calkiem normalne. W tamtych czasach, kiedy bywalo, ze wylaczali ogrzewanie w domach, u nas zawsze bylo przyjemnie cieplo i nie tak sucho w mieszkaniu. Niestety, to noszenie wegla i rozpalanie bylo nieco upierdliwe.

      Usuń
    2. Taaaa przyznaje, palenie w piecu upierdliwe jest. Zaczęliśmy właśnie sezon grzewczy, a dzisiaj zakupiliśmy węgiel na zimę i braciszek mój będzie go całą zimę taszczył na 3 piętro. Tak to wygląda w XXI wieku w centrum sporego europejskiego miasta ;)

      Usuń
    3. Wyobraz sobie, kiedy moj slubny juz wyjechal do Nienmiec, a ja zostalam z dzieckiem 5-letnim, 3-miesiecznym i psem sama. Mialam do tego noszenie wegla (2 pietro przedwojennej kamienicy), palenie w piecach, zakupy, i wyprowqadzanie psa w calym komplecie, bo balam sie zostawic dzieci choc na chwile same. Wozek tez wnosilam za kazdym razem na gore, bo by ukradli. I jakos przezylam.

      Usuń
  16. U mojej babci to czesto bylo chlodno , bo mieszkanie bylo ogromne , pokoje po 30m kw i do tego na 4 m wysokie, wiec ogrzac to bylo ciezko - z dziecinstwa pamietam ciagle wolanie: zamknijcie te drzwi! :) My dzieciaki latalismy miedzy pokojami a babcia latala za nami i zamykala:) W piecach trzeba bylo palic rano i wieczorem , inaczej bylo zimno jak w psiarni :) . Korytarz i kuchnia byly zawsze zimne - ale mieszkanie bylo cudne - szkoda ze poszlo do ludzi i nie zostalo w rodzinie. Piece mialy tez taki schowek na srodku , zamykany na zdobiona klapke i tam babcia zawsze trzymala cieply obiad dla dziadka , w tzw. dochowce. Oj wspomnien czar wywolalas... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tez mielismy takie mieszkanie, ale nie trzeba bylo dwa razy rozpalac w piecach, wystarczylo dolozyc wegiel i wystarczalo na dluzej. A w lazience dogrzewalo sie farelka, bo tam piecowe cieplo nie siegalo i bylo zimno jak w psiarni.

      Usuń
  17. Niezwykle interesujące to muzeum!
    Wystrój wnętrz kiedyś robiło się na dziesiątki a nawet setki lat, meble przechodziły z pokolenia na pokolenie i nikt nie mówił, że to już niemodne i należy wyrzucić i kupić nowe. Dlatego też nie szkoda było czasu aby tak cyzelować te cacka i dać za nie spore pieniądze. Współcześnie, gdy moda zmienia się z zawrotnym tempie, zanim by zrobiono taką rzeźbioną szafę, to byłaby już nie modna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, wyrzuca sie badziew z pazdzierza, a takie skarby jednak przechowuje, bo one nigdy nie wychodza z mody. Antyk to antyk.

      Usuń
  18. Bogusiu,a co to są relingi do kuchni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o takie:
      https://modne-wnetrza.com/wp-content/uploads/relingi-kuchenne.jpg

      Usuń
  19. No uczta z tymi wspomnieniami z dobranocek.Już dawno człowiek zapomniał ,że był beztroskim dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kto to mowi? Ja to juz mialam prawo zapomniec. A pamietam. :)))

      Usuń
  20. Muzeum Włókiennictwa nam przed nosem zamknęli, tylko po skansenie się pokręciłyśmy :( Muzeum Kinematografii zostało na następną wycieczkę, póki co zaliczyłyśmy "Dętkę" czyli kanały, Piotrkowską i Faktory, na więcej zabrakło czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, jakie Faktory ;) Manufakturę :) i dworzec Łódź Fabryczna

      Usuń
    2. Ten dworzec jest naprawde piekny, wielki, nowoczesny i taki europejski. Tylko jakos pasazerow nie widac. Moze rano jezdza mieszkancy Lodzi do pracy do stolicy. I tyle tego.
      Jak bedziecie nastepnym razem, to juz masz przedsmak, czego spodziewac sie po muzeum kinematografii. :)

      Usuń
    3. tą relacją zachęciłaś do odwiedzin :)

      Usuń
  21. Bardzo fajne. Chetnie bym tego kota przytulila :).

    OdpowiedzUsuń
  22. ech Ziemia obiecana, jeden z moich najulubieńszych fimów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa... byla, bo rezyser (niech mu ziemia...) poplynal z nurtem kosciolkowym i przed zejsciem film mocno poskracal, zeby sie klerowi przypodobac.

      Usuń
  23. Właśnie wracając do mojego poprzedniego komentarza, to Łódź chciałabym odwiedzić właśnie ze względu na to muzeum kinetografii. Byłam dwa lata w podobnym w Bielsku-Białej i byłam nim oczarowana. "Kingsajz" to jeden z moich ulubionych filmów i zawsze chciałam się poczuć jak te krasnoludki, a podejrzewam, że w tym muzeum w końcu byłoby to możliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzeum KInematografii moge Ci polecic z czystym sumieniem. Ja tam nie nudzilam sie ani przez chwile. Jak tylko trafi sie okazja, jedz tam i ogladaj. :)

      Usuń
  24. Bardzo ciekawa wycieczka i zwiedzanie :-) Wspominam dawne filmy i bajki z rożrzewnieniem :D
    Wszystko niby działo się tak niedwano ,a to już zamierzchła historia ... W gruncie rzeczy żyjemy w ciekawych czasach, w międzyczasie tyle się wydarzyło w technologi że szok ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy czlowiek wspomni pierwsze telewizory, wielkosci szafy z ekranem gabarytow pocztowki i porowna z dzisiejszymi na pol sciany, z obrazem ostrym jak zyletka... to wierzyc sie nie chce, ze to to samo urzadzenie.

      Usuń
    2. To tak jak porównanie telegramu do smsa , trudno ogarnąć ten postęp ;-)))

      Usuń
    3. A najtrudniej uwierzyc w to, ze wszystko to wydarzylo sie za naszego zycia, a nie przez wieki. :)

      Usuń
    4. Przyszlo nam zyc w bardzo ciekawych i dynamicznych czasach.

      Usuń
  25. A skad we w tej Lodzi, w tym semaforze Reksio, i Smok Wawelski z Bartolinim Bartlomiejem herbu zielona pietruszka, przeciez oni to z Bielska pochodza ... Fajna taka wycieczka, powrot do bajek z dziecinstwa. A tak na marginesie to musze sie wybrac na taka wycieczke, ale w Bilesku do SFR, stare katy z dziecinstwa odwiedzic. Bosz, ostatni raz tam bylam jak moja Magda miala chyba ze szesc lat. Wiem, ze tam sa organizowane wycieczki i ciekawa jestem jak i co sie tam zmienilo przez te wszystkie lata, od kiedy sama tam jako dzieciak przesiadywalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem po sobie, czlowiek tak rzadko odwiedza stare katy, ze szkoda czasu na muzea, spedza sie go z rodzina, zeby sie soba nacieszyc.
      Mysle, ze czesc dziecieca muzeum jest urzadzona bardziej ogolnie, bez rozgraniczenia, gdzie bajki powstawaly. Lodz tez miala wytwornie filmow rysunkowych, moze obie wytwornie jakos ze soba wspolpracowaly? A moze po prostu uznano, ze Reksio, Bolek i Lolek to dobro narodowe? :))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.