sobota, 4 stycznia 2020

Niby idealnie.

Mama naszego przyjaciela wyladowala finalnie w domu opieki. Jest to stosunkowo nowy osrodek niedaleko Getyngi i chyba dlatego wlasnie tanszy od kazdego innego w miescie, gdzie zreszta bardzo trudno o miejsce. Kazdy chetny musi czekac na czyjas smierc, by moc zajac jego miejsce. Tam zas udalo sie zalatwic miejsce z biegu. Cale szczescie, bo bardzo podeszly wiek mamy, zaawansowana demencja, a przede wszystkim nastepstwa tego wypadku na koscielnym parkingu (KLIK) wykluczaly dalsze samodzielne zycie, nawet przy pomocy osob z zewnatrz.
Ktoregos z moich wolnych dni pojechalismy tam z wizyta. Osrodek robi bardzo przyjemne wrazenie:

To zdjecie z ich strony internetowej
Czesc budynkow to tzw. mieszkania nadzorowane dla tych, ktorzy jeszcze sa samodzielni, ale chca miec w poblizu w razie czego pomoc. Druga czesc to oddzialy opieki, gdzie trafila mama P. Pokoje sa jednoosobowe, jasne i bardzo przytulnie urzadzone, umeblowane wesolymi niebieskimi meblami, kazdy z lazienka przystosowana nawet dla wozkow. Okna sa do podlogi, ale zabezpieczone, nie mozna ich nawet otworzyc na osciez, ale mimo to z zewnatrz jest sciana z grubego szkla. Za to widok z nich powala na kolana, wokolo pola, pagorki i zielen, jest naprawde przepieknie.
To schemat pokoju i czesc wyposazenia, a wiecej mozna zobaczyc na stronie internetowej KLIK.
                                                     




















Na kazdym korytarzu jest wspolna jadalnia, pelniaca rowniez role swietlicy, pokoju spotkan pacjentow. No coz, moje wrazenie jest bardzo pozytywne, stan zdrowia mamy, odpowiednio do okolicznosci, bardzo dobry. Porusza sie na wozku, ale dzielnie odpycha sie nogami, jest jeszcze za slaba na samodzielne chodzenie, ale wstaje i robi pare krokow do toalety. Mysle, ze i te slabosc pokona i zacznie chodzic sama. Jesli chodzi o psychike, to... no coz, demencji nie da sie cofnac, ale jest wesola, rozgadana (choc opowiada czasem dyrdymalki), nareszcie ma z kim rozmawiac, ma towarzystwo. I, o dziwo, jakos nie marudzi, ze chce do kosciola, choc czasem chce do domu. Ogolnie mysle, ze lepiej jej tam, choc to tylko dom opieki, niz we wlasnym mieszkaniu, gdzie nie miala do kogo ust otworzyc, za wyjatkiem krotkich odwiedzin osob pomagajacych. Jej syn tez jest spokojniejszy, ze mama jest pod fachowa opieka, ma zajecia w grupach, gimnastyke, towarzystwo, przystosowany pokoj (w domu byla wanna i problemy z wchodzeniem). Oby tylko psychicznie sie nie posypala za szybko.
Mamy nadzieje, ze doczekamy jej setnych urodzin.



36 komentarzy:

  1. Nie wiem cio jest najgorsze w starości. Słabość fizyczna czy samotność. I co to jest ta samotność. Niektórzy nie mają znajomych na własne życzenie. Teraz mamy w rodzinie starsza Panią. Od lat narzeka że opuszczona. A to nie jest prawda. Rodzinka jest na każde zawołanie. Mimo że ona zrobiła WSZYSTKO żeby zniechęcić do siebie synowe i wnuki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W powyzszym przypadku jej syn nie chcial jej oddawac do domu opieki, a jak sie okazalo, tam nareszcie ma z kim pogadac, wiec czasem warto sie zastanowic, co jest dla rodzicow lepsze, samotnosc we wlasnych czterech katach czy towarzystwo w domu opieki. Starosc w ogole nie jest latwa, a dochodza do tego rzeczy, o ktorych sie mlodszym nawet nie sni.
      Wczesniej ten kosciol byl dla niej jedyna dzienna atrakcja, teraz ma inne i za kosciolem nie teskni.

      Usuń
    2. Czasem trzeba podjąć niełatwą decyzję. Dobrze że to się tak stało w przypadku kolegi. Ma poczucie że dobrze postąpił

      Usuń
    3. Ja radzilam mu to znacznie wczesniej, podajac jako argument wlasnie towarzystwo i zajecia w grupach, jakies gimnastyki ciala i umyslu, ale wtedy on byl taki uparty, ze nie moze matki pozbawiac najwazniejszej rzeczy w jej zyciu - kosciola. Tymczasem okazalo sie, ze bez niego mama odnalazla sie swietnie. W tamtej wsi nie ma nawet kosciola katolickiego, zeby zawiezc ja na msze albo zeby sprowadzic jej ksiedza do domu opieki. Ale jakos mama zupelnie nie porusza tematu.

      Usuń
    4. Od dawna uważam że rodzice nie za dużo wiedzą o dwóch dzieciach i odwrotnie.
      Jak pierwszy raz przyjeżdżala do nas teściowa to mój mąż zaznaczył żebym broń Buk nie wzięła mamusi ma zakupy bo ona tego nie cierpi

      Bu
      Ha
      Ha
      Ha

      Wróciła do pl z walizką nowych ciuchów

      Usuń
    5. No wlasnie, a jego mamie bylo po prostu potrzebne towarzystwo. Swoja droga dziwilo mnie, dlaczego nie poszukala sobie po smierci siostry i potem meza, jakiegos kolka zainteresowan dla seniorek. Podobnie bylo z moimi rodzicami, byli raczej odludkami, mieli naprawde niewielki krag znajomych, takich "kilkusetletnich" przyjaciol i to im wystarczalo. Kiedy pani z MOPSu, ktora wyslala do taty pomagiera do mycia i innych podobnych przyslug, zaproponowala mamie ten Wigor, ta wpadla od razu w panike, ze "bedzie sie zle czula w takim kolku geriatryczno-radiomaryjnym". Powiedzialam: sprobuj, nikt cie tam sila nie bedzie trzymal, jesli ci sie nie spodoba. Teraz nie wyobraza sobie zycia bez tego swojego Wigoru. To ojciec ja hamowal w kontaktach spolecznych i ona nawet w to uwierzyla. Wigor uratowal ja przed powazna depresja po smierci taty.
      Bo czlowiek to stworzenie stadne.

      Usuń
    6. Bo człowiek to zwierzę stadne. Racja.
      Moi rodzice są już w takim wieku, że znajomych krąg im się zaczyna zmniejszać. Ale moja dziarska mama zapisała siebie i ojca na Uniwersytet Trzeciego Wieku i znajomych im nie brakuje. Oraz najróżniejszych aktywności umysłowych oraz cielesnych. Wykłady na różne tematy, nauki komputerowe, basen, joga, wycieczki do muzeów, opery, teatrów, a wszystko w cenach dla seniorów czyli ze sporą zniżką. UTW to jeden z lepszych wynalazków dla ludzi starszych. Może by Twoja mama i tam coś dla siebie znalazła?

      Usuń
    7. Moja mama ma ten swoj Wigor, chodzi tam z przyjemnoscia, maja wiele zajec, fizycznych jak i umyslowych. Sa organizowane wycieczki, potancowki - moja mama sie nie nudzi, no moze w weekend przymarudza, ze chetnie znow by poszla ;)
      Ten uniwersytet trzeciego wieku jest dla mamy za daleko, trzeba dojezdzac, a Wigor ma na tyle pod nosem, ze codziennie musi chodzic tam pieszo i sa to 2,5 kilometra.
      Poza tym mama namietnie rozwiazuje krzyzowki, pisze wiersze, bardzo duzo czyta. O nia jestem spokojna, nie ma sladu demencji w wieku 87 lat, pamiec ma lepsza niz ja. I tylko nogi troche odmawiaja posluszenstwa.

      Usuń
  2. Dobrze, że udało Jej się załatwić taki dom opieki i jeszcze z pokojami jednoosobowymi. Przed zabraniem cioci, interesowało mnie to, ale ceny dobrych domów są horendalne i dwie normalne emerytury nie starczyły by na opłatę za 1 miesiąc, a państwowa opieka, to w mojej okolicy nie cieszy się dobrą opinią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niestety tez sa roznice miedzy panstwowymi a prywatnymi domami opieki. Do niedawna dzieci musialy sporo doplacac, kiedy emerytura rodzica nie wystarczala, teraz liczy sie dochod dziecka, doplacac musi dopiero od wlasnego dochodu przekraczajacego 100 tysiecy rocznie (to ok. 8000 euro miesiecznie), wiec ta granica jest dosc wysoka. Ale kazdy pracujacy placi tez na kase opieki, oprocz kasy chorych, wiec jakby sam odklada na opieke na starosc.

      Usuń
  3. Znajoma musiała oddać mamę do domu opieki, nie stać jej było na prywatny, niestety opieka i warunki nie były dobre.
    Starość jest straszna, zwłaszcza gdy dopada demencja i niesprawność fizyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz sama nie wiem, co gorsze, czy niesprawnosc fizyczna z pelna swiadomoscia, czy demencja w dosc dobrej formie fizycznej. Szkoda, ze czlowiek nie moze sobie wybrac dnia smierci, zeby jeszcze w miare sprawnym odejsc. Jest odwrotnie, ludzie trzamaja sie zycia za wszelka cene, nie ogladajac sie na brak komfortu i bole.

      Usuń
  4. Moja teściowa, swoje ostatnie 11 lat życia spędziła w prywatnym zakładzie dla chronicznie chorych kobiet, prowadzonym przez siostry zakonne. Był tuż pod Warszawą. Teściowa miała stale rany na nogach od nieleczonych żylaków, wymagające czasem i 2 razy dziennie zmiany opatrunków.Żyła 98 lat i nie miała demencji.To było dla nas spore obciążenie finansowe. Gdyby w Polsce były tak jak tu takie "chronione" mieszkania, mogłaby mieszkać z powodzeniem w takim mieszkaniu. Uważam,że to jest bardzo dobre rozwiązanie.Ale Polacy to nieco dziwni ludzie-w Konstancinie wybudowano taki dom i.....nie było chętnych. Przed wyjazdem wynalazłam miniaturowe osiedle domków jednorodzinnych dla ludzi starszych- właśnie takie chronione i gdybyśmy nie
    przyjechali tu, to zapewne przenieślibyśmy się z czasem właśnie tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama mojej kolezanki przeprowadzila sie do takiego domu w Lodzi, to bylo chyba juz w latach 80-tych. To byl wiezowiec, z pielegniarka na miejscu, z mozliwoscia wykupienia obiadow lub gotowania samemu. Chyba nawet byl tam zatrudniony lekarz albo tylko przychodzil na godziny, nie wiem dokladnie. Czyli juz wtedy byly takie mozliwosci, choc jeszcze rzadkie. Wszystko rozbija sie o finanse, starsi ludzie maja niewielkie emerytury czy renty, ich dzieci tez nie zarabiaja kokosow, wiec dorabiaja sobie szlachetna filozofie, ze rodzicow nie oddadza do domu opieki i opiekuja sie nimi do smierci. A wystarczyloby wprowadzic takie obowiazkowe ubezpieczenie pielegnacyjne jak tutaj i sprawa bylaby zalatwiona.

      Usuń
  5. Przede wszystkim w razie nagłej sytuacji, otrzyma od razu fachową pomoc. W Polsce każdy się wstydzi i boi, obraża i gniewa, jeśli się proponuje starszej, chorej osobie takie miejsce. W przypadku tej kobiety, to akurat nie gra roli, bo zaawansowana demencja, ale zauważyłam po prostu, że w Polsce to tabu. W Szwajcarii i Niemczech z kolei, to normalna i pożyteczna sprawa. Świadomi staruszkowie chwalą sobie takie domy starości, bo poznają znajomych, nie nudzą się, otwierają towarzysko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przede wszystkim nie stoja na drodze rodzinie, ktora czesto musi zrezygnowac z pracy, zeby pielegnowac chorego czy niepelnosprawnego rodzica. Ale w Polsce oddanie nestora rodu w rece fachowej opieki i "skazanie" na zycie wsrod jej/jemu podobnych starszych, ale jeszcze witalnych ludzi, to zbrodnia. A przy okazji bardzo kosztowna zbrodnia i chyba bardziej chodzi o rente rodzica niz o jego dobro.

      Usuń
    2. Obserwuje aktualnie dwa przypadki osób z demencją, gniazdowanych usilnie w domach. Znudzonych, z pogarszającym się stanem. Nie dość, że te rodziny się męczą i przyczynia się to do narastających konfliktów, to jest to po prostu nieodpowiedzialne. Jak wyżej napisałam, w razie co, będą czekali aż karetka przyjedzie, a wiadomo, że czasem trzeba poczekać. No chyba, że o to im chodzi, ja nie wiem.

      Usuń
    3. No ale renta rodzica jeszcze naplywa, wiec nie ma sie co martwic.
      Poki jeszcze nie semoluje mieszkania albo nie ucieka z domu i nie jest przyprowadzany przez policje, to szafa gra.

      Usuń
  6. U nas ciągle pokutuje przekonanie, że pozbywasz się klopotu, brak uczuć,ba, wdzieczności,no i takie tam. Zdecydowanie jest negatywne pojmowanie i osądzanie rodziny.
    Martyrologia Panterko ma się u Polakow doskonale, cierpiec trzeba przeciez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak juz wyzej napisalam, czesto tez powodem zatrzymania seniora w domu rodziny jest jego emerytura, z ktorej czesto zyje cala bezrobotna rodzina. Skonczyly sie tez czasy, kiedy kobiety nie pracowaly i mogly opiekowac sie rodzicami, teraz musza same tyrac, zeby miec w przyszlosci emeryture. Nie ma wiec szans na zapewnienie opieki.

      Usuń
    2. To wszystko jest naprawde nielatwe, decyzja wymaga poswiecenia i bywa bolesna, w koncu to ktos, kto nas urodzil/wychowal, poswiecal sie dla nas. Jednak nie zawsze da sie odwdzieczyc opieka w domu.

      Usuń
  7. Poczytałam to wszystko i ech... Jak już nie raz pisałam, moja Mama odeszła w wieku 91 lat zupełnie sprawna psychicznie, a fizycznie przez 2 dni pomogłam jej wstać, bo była słaba. Czuła, że to ostatnie chwile, powiedziała nam to. Dźwięczą mi słowa "Mamo, jutro jest Dzień Matki", a moja Mama powiedziała "Ja będę już ze swoją mamą" i w nocy odeszła. Kurcze znowu się poryczałam, chociaż minęło 10 lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miala szczescie Twoja Mama dozyc pieknego wieku praktycznie do konca samodzielnie i w pelni wladz umyslowych. Moja prababcia miala podobnie, swojej corce powiedziala, ze pan ja wzywa i we snie odeszla. Czasem starsi ludzie czuja, wiedza i sa ze smiercia pogodzeni.

      Usuń
  8. Czasem nie ma innego wyjścia. Bo jednak fachowiec to zawsze fachowiec. W domu można się nauczyć wielu rzeczy związanych z opieką na starszą osobą, jednak to nie jest do końca to samo.

    Chyba po prostu im człowiek starszy, tym czas płynie mu szybciej. Mi bardzo szybko mijają dni jak w pracy jestem. Wcześniej też dość szybko płynęły, jednak teraz ciut szybciej zmieniają sie daty w kalendarzu.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszytskim trzeba myslec o wlasnej emeryturze, kiedy sie pracuje, a nie rezygnowac z pracy do opieki nad rodzicem, bo pozniej samemu zostanie sie na lodzie.

      Usuń
  9. U mnie w rodzinie nikt nie był w takim domu.Rodzice moi umarli w szpitalu.babcie tez.Moja mama dostała zapasci w domu i jej ostatnie słowa to były [Gosia ja umieram].Umarła w szpitalu po 10 dniach.Ale czasem nie ma wyjscia i jak sa fundusze to trzeba oddac osobę starsza do takiego właśnie domu.A mama kolegi będzie tam miała dobrą opiekę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ile tam bywalam, personel jest bardzo serdeczny i cieply dla podopiecznych. Zreszta tutaj tak po prostu jest, w szpitalach, domach opieki czy gabinetach lekarskich, wszyscy sa przyjaznie nastawieni.

      Usuń
  10. To wcale nie jest takie proste, oddać kogoś z najbliższej rodziny do domu opieki. Oddać to kluczowe słowo, bo co innego, gdy starsza osoba ma jasny umysł i to ona podejmuje tą decyzję, albo chociaż akceptuje.
    Racjonalne przesłanki to jedno, ale w takich sytuacjach to emocje przeważają, a nie racjonalizm.
    Mój dziadek, ociec mojej mamy, był w domu opieki, ale to był jego wybór. Ze względu na olbrzymie różnice religijne z moim ojcem, nikomu nie przyszło do głowy, że może zamieszkać w naszym domu.
    A moja mama nie jest już w stanie świadomie podjąć żadnej decyzji. W zasadzie żyje już w świecie urojonym, ale jest jeszcze w miarę sprawna fizycznie, panuje nad fizjologią, wiec jakoś dajemy radę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz wyobraz sobie, ze pracujesz Ty i wszyscy Twoi bracia. Oczywiscie mozesz rzucic prace i oddac sie opiece, ale potem nadejdzie Twoj wiek emerytalny i co? Kto da Ci emeryture za te lata?
      Pewnie, jesli mozna zaopiekowac sie rodzicem, to sie to robi tak dlugo, jak wlasne zdrowie pozwala, ale jak wiesz, sa rozne przypadki, niektore bardzo ciezkie.

      Usuń
  11. Starosc nie jest latwa i decyzje jakie czesto musi podjac rodzina sa najtrudniejszymi do podjecia. Nie rozumiem dlaczego spoleczenstwo polskie ciagle komentuje to co robia i jak zyja inni. Czy naprawde nie mozna sie zajac swoim wlasnym zyciem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy sie zmieniaja, malo jest niepracujacych pan domu, ktore opiekowaly sie rodzicami czy tesciami i juz nawet w Polsce coraz czesciej oddaje sie seniorow pod fachowa opieke. Nie wszyscy maja ochote na dozywotnia martyrologie, sami chca pozyc zamiast sie poswiecac, jak nie opiece nad rodzicami, to znow nad wnukami. Wieczne poswiecenie i brak wyrozumialosci dla siebie samego.

      Usuń
  12. Normalnie, czlowiek, ktory przechodzi na emeryture i jest w pelni jeszcze na ciele i umysle sporzadza dokument, ktory okresla jak nalezy postepowac w momencie gdy juz sam nie potrafi panowac nad sytuacja (najczestsze sa wypadki z utrata pamieci). Gdyby osoby z przyczyn roznych, ktore proponuje w dokumencie nie mogly sie podjac zadania, wtedy otrzymuje z urzedu osobe, ktora prowadzi jego sprawy do ostatniej chwili. Chodzi o pelna swiadomosc tego co nieuniknione wczesniej czy pozniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektorzy, moze nawet wiejszosc, wypieraja, ze w ogole moga sie zestarzec, zachorowac na demencje czy cokolwiek innego, co uniemozliwi im samodzielnosc. Albo mysla, ze maja przed soba tyle czasu, ze zdaza uregulowac swoje sprawy. A czesto zycie robi nieprzyjemne niespodzianki.

      Usuń
  13. Wasz przyjaciel podjal sluszna decyzje. Miejsce jest naprawde zadbane i wyglada bardzo profesjonalnie, a co najważniejsze jego mama jest pod opieka fachowcow co jest najwazniejsze.
    Aniu, wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze slusznie zadecydowal, w koncu. Powinien zrobic to wczesniej.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.