poniedziałek, 25 maja 2020

Nie jestem...

... cialopozytywna i juz. Nienawidze swojego ciala, nie akceptuje go. O ile na przyklad zmarszczki na gebie zupelnie mnie nie ruszaja i maja moja pelna akceptacje, bo naleza do procesu starzenia i sama je sobie latami wyrabialam, pracowalam na nie, o tyle nie moge sie pogodzic z tym, co dzieje sie ze mna po rzuceniu palenia. Czasem nawet mam ochote wrocic do nalogu i nie dlatego, ze ciagnie mnie nikotyna czy tez chce mi sie dymka, ale jednak palenie mialo wplyw na hamowanie apetytu i znacznie lepszy metabolizm. W pierwszym roku jakos to szlo, ale teraz, mimo ze prowadze dosc aktywne zycie, nie moge zapanowac nad "wyrastaniem z ciuchow". W moim wieku w ogole jest ciezko schudnac, za to tycie nie sprawia zadnych trudnosci. Mam z tego powodu mase zahamowan i kompleksow, mam do swojego ciala stosunek absolutnie negatywny, a do siebie samej pogardliwy, ze nie potrafie sie zdyscyplinowac i czegos z tym zrobic. Nienawidze sie!
Mam tez w ostatnim czasie, w ostatnich latach, niemaly problem z dogadaniem sie z wlasnym mezem. Mam wrazenie, ze on przez cale zycie nie dorosl i zatrzymal sie mentalnie w okresie dojrzewania, kiedy to psocenie i niewielkie zlosliwosci sprawialy najwieksza frajde. I nie byloby w tym nic zlego, gdyby nie przekladalo sie to na krzywde robiona psu. Juz w przypadku Kiry przekarmial ja i doprowadzil do lekkiej nadwagi, co w jej wieku i zaczatkach choroby stawow zaczelo byc problemem. Kiedy nastala u nas Toya, powzielam mocne postanowienie, ze do tego nie dopuszcze. Psy wielkosci Kiry/Toyi powinny trzymac wage 20kg, najgorsze jest jednak to, ze majac psa na codzien, niepredko zauwaza sie zmiany w figurze. Kiedy jednak podczas siadania zaczely jej sie robic walki na brzuchu, postanowilam ja zwazyc. Na wage wchodzi slubny, wazy sie netto, potem brutto z Toya na rekach, a tara to ciezar psa. Wyszlo 23,5, niby niewiele te 3,5 kilo, ale u czlowieka o wadze np. 60 kilo, bo u 20-kilogramowego psa to juz problem. Jak wiadomo Toya jest bardzo aktywnym psem, oboje duzo z nia chodzimy, z tym, ze ona pokonuje zawsze znacznie wieksze dystanse od nas, jak to pies. Gdyby byla mniej aktywna, juz wazylaby znacznie wiecej.
W poradach weterynaryjnych wyczytalam, ze pies jej wielkosci powinien jesc dziennie 450 gramow karmy, a poniewaz kupujemy jej 800-gramowe puszki, ktore sa na dwa dni, to rano miala dostawac 50 gramow karmy suchej. Kiedy ja wychodze do pracy, oni jeszcze spia, wiec to slubny obslugiwal ja sniadaniowo. Kilkakrotnie widzialam, ze dawal jej wiecej, zwrocilam uwage i myslalam naiwnie, ze dotarlo. Nie bralam w ogole pod uwage codziennej kostki dentystycznej Dentalstick, a ona tez swoj ciezar ma, no i tego, ze moj maz uznal, ze skoro pies zjada te wieksza porcje, to znaczy, ze jest glodny i tyle potrzebuje. To trwalo trzy lata, odkad pies jest u nas, ale ja zauwazylam te faldy na brzuchu dopiero teraz. Po zwazeniu psa zarzadzilam, ze poranna porcje trzeba drastycznie zredukowac, bo dodatkowo przeciez dostaje te kostke na zeby. Pokazalam slubnemu, jak ma wygladac porcja sniadaniowa i uznalam, ze zrozumial. Nie tylko bowiem trzeba bylo wrocic do zaplanowanych dla jej wielkosci tych 450 gramow, ale i to zredukowac, zeby mogla chudnac. Proces bylby dlugotrwaly, ale do wykonania. No sami powiedzcie, czy jesli rozmawia sie z dorosla osoba, podajac jej argumenty zdrowotne psa, to chyba mozna miec pewnosc, ze zrozumiala, prawda? No i niby na sniadanie dostawala tyle tych klockow, ile zarzadzilam, ale ktoregos dnia przypadkiem zobaczylam, co dostaje wieczorem. Otoz na porcji 400 gramow mokrej karmy z puszki spoczywala garsc (jego meska garsc) suchych klockow. Nie wierzylam wlasnym oczom!!! Gdyby nie przypadek, nie dowiedzialabym sie, ze on ja wieczorem przekarmia. Rece mi opadly i z wielkim trudem pohamowalam sie, zeby go nie zabic na miejscu. Najpierw spokojnie zapytalam, co to ma byc i od jak dawna miesza jej wieczorne mokre zarcie z klockami. No od dawna, bo ona wciaz glodna. Juz troche mniej spokojnie zaczelam nawijac od poczatku o jej nadwadze, o stawach, chorobach zwiazanych z otyloscia, o trudzie odchudzania zwierzecia i takie tam pierdy. A ten, z mina psotnego Dyzia, ze mu psa szkoda, bo glodny. I caly ucieszony, ze tak dlugo udawalo mu sie mnie oszukiwac, bo skoro zabralam psu polowe porcji sniadaniowej, to on dolozyl jej dwa razy tyle na kolacje.
Ja wiem, ze moge sama dawac jej jedzenie i pilnowac, zeby porcje sie zgadzaly, ale co w czasie, kiedy mnie w domu nie ma? Jak sami widzicie, rzeczowe argumenty nie przemawiaja i nie mam pewnosci, ze nie bedzie sie dzielil z psem wlasnym sniadaniem albo dawal jej jakies inne produkty. On ma jakas malpia radosc z robienia mi na zlosc i nie dociera, ze mnie tym nie wzruszy, za to wyrzadzi krzywde psu. Naprawde nie wiem, jak mam zyc dalej z czlowiekiem, ktory nie dojrzal.

Pozostancie w zdrowiu.




72 komentarze:

  1. Jezuuu! Jakie te chłopy są czasami głupie! (Mądrych chłopów - bo tacy też na pewno bywają - przepraszam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, glupi to on nie jest, zreszta gdybym miala glupiego meza, to by o mnie zle swiadczylo, ze sobie takiego wzielam. Nie jest wiec glupi, tylko malpio zlosliwy albo nie umiejacy przewidziec zalosnych skutkow.

      Usuń
    2. Głupi w sensie, że mimo Twoich upomnień nie myśli o kilogramach, które nakłada Toyce. Sorry za uogólnienie, przecież wiem, że nie może być prawdziwie głupi choćby z tego powodu, o którym napisałaś.

      Usuń
    3. Tak czy tak, nadaje sie do odstrzalu. :))) Kosztuje mnie za duzo nerwow.

      Usuń
  2. Nie jestem pewna czy o dojrzałość tu chodzi. Moja teściowa robiła to samo. Nie tylko z psem. Moim zdaniem to zazdrość i kupowanie miłości. A wiesz co jest najlepsze? Pies i tak wie, kto jest przywódcą stada. I jego słucha, a nie dokarmiaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego mamusia, a moja nielubiana tesciowa slodzila mi, niby przez pomylke, wszystkie napoje, a ja pije gorzkie. Pomoglo dopiero wtedy, gdy za ktoryms razem, zamiast od nowa prosic, demonstracyjnie wylalam do zlewu herbate. Obrazila sie i przestala mi cokolwiek robic. A nie podejrzewam jej, ze kupowala tym cukrem moja milosc ;) To rodzinne :)))

      Usuń
    2. Ale pies przecież nie wylewa...

      Usuń
    3. No niestety, zezre wszystko, co lubi.

      Usuń
  3. To nie jest niedojrzalosc, tylko przymus postawienia na swoim, bo tak i juz. Niektorzy tak maja w pewnych sprawach. Np. moja babcia, ta mniej lubiana, miala zwyczaj dokraszania zup zrumienionym maslem, wiec kazdy dostawal do talerza lyche tluszczu. I niewazne, ze prosilo sie o niedodawanie tego ohydztwa do czyjejs porcji, nie, babcia przyczajala sie z tylu z rondelkiem i wystarczyla doslownie nanosekunda nieuwagi, zebys czlowieku zastal w swojej zupie wstretne brazowe oka osiadajace na wargach. A po wszystkim miala w oczach jakas msciwy triumf, ze udalo jej sie przechytrzyc przeciwnika, bo ona WIEDZIALA LEPIEJ, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie jak moja tesciowa (niech jej ziemia...), spojrz w komentarz wyzej, wiec pewnie jej synus odziedziczyl zle cechy po mamusi. A wydawaloby sie, co najmniej kiedy za niego wychodzilam, ze facet jest do rzeczy i rozum ma na swoim miejscu. ;)

      Usuń
  4. Ja się odniosę do pierwszej części Twojej notki. Nie jesteś jedyna w swojej niechęci do tycia. Ja też po rzuceniu palenia zaczęłam mocno przybierać na wadze. Uczciwie mówię, że w stosowaniu diet zbytnio konsekwentna nie byłam. I jest, co jest- spora nadwaga.
    Dłuższy czas bardzo nad tym bolałam, teraz tylko lekko maskuję ubraniami typu namiot . I tyle. Do wszystkiego z czasem można się przyzwyczaić.;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze to zaszlosc z dziecinstwa, bo bylam grubym dzieckiem, bardzo mi dokuczano i wtedy nabawilam sie strasznych kompleksow. Pozniej zabralam sie za siebie, schudlam, a nawet przez jakis czas bawilam sie w modelke. Trzy ciaze nie daly mi rady, zawsze bardzo dbalam o forme, bo mnie wystarczy spojrzec na jedzenie, a juz tyje. Moze dlatego tak bardzo zle sie czuje w swoim ciele i nigdy nie zrozumiem kobiet otylych, ktore wmawiaja sobie i swiatu, ze sa cialopozytywne i ze dobrze im tak jak jest.

      Usuń
  5. Aniu nawet nie wiesz jak ja Ciebie rozumie. Nie mogę patrzyć na siebie w lustrze bo widzę coś okrągłego jak nadmuchana połka plażowa. Brzucha mogłaby mi pozazdrościć nie jedna kobieta w ciąży - w 9 m-cy. Uwierzysz 25 kg więcej od rzucenia palenia
    Wczoraj wieczorem przed seansem filmowym rozmawiałam o tym z Wojtkiem, że od dzisiaj zaczynam coś z tym robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesu, gdybym ja miala kogos takiego jak Ty tutaj blizej, to bysmy sie wzajemnie motywowaly i "cos z tym robily". Moj pech polega na tym, ze mam w domu chlopa z drastyczna niedowaga i powinnam go utuczyc. Taki konflikt interesow to dramat. Ja wprawdzie przytylam tylko 15 kilo, ale to juz dla mnie tragedia.

      Usuń
  6. Przybij piątkę, mam to samo z samoakceptacją i tuszą, na dodatek mnie zmarchy i inne obwisłości też przeszkadzają i pogłębiają kompleksy.
    Co zachowań ślubnego to pewne cechy mogą się z wiekiem uwypuklać. Pamiętam babcię, która potrafiła dziurawy garnek przeznaczony do wyrzucenia, schować pod fartuch i zwiać z nim z powrotem do kuchni z miną psotnego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz, slubny ma juz blizej do 80-tki niz do 70-tki, wiec rzeczywiscie moze to byc spowodowane procesem starzenia sie, alzheimeroza i takimi tam drobnymi niedoskonalosciami. No i zmarchy tez mnie nie ciesza, ale az tak bardzoi nie przeszkadzaja jak wlasnie nadwaga, z ktora zmagam sie od urodzenia. Kiedy udalo mi sie schudnac, dlugo trzymalam wage i nawet trzy ciaze mnie nie zlamaly. Dobila tarczyca i rzucenie palenie.

      Usuń
  7. Znam ten stan z nadwagą, ale sama do siebie mówię:"uj tam...będą mieli co nieść...". A co do psa żywienia to mój Chłop nie wtrąca się wcale, a reszta ma zakaz karmienia psa (reszta=teściowa).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jestes cialopozytywna i masz generalnie z tylu, co kto o Tobie mysli. Ja niestety nie, bo przez cale zycie zmagalam sie z nadwaga.
      I z tesciowa, dopoki jej nie pochowalam. ;)

      Usuń
  8. jeśli Cie to pocieszy, to ja nie rozstałam sie z paleniem a mam 20 kg do zwalenia...też nienawidzę swojego ciała...
    W czerwcu zamierzam wrócić na jogę i na dietę.
    Erna miała nadwagę od dziecka )))i kiedy okazało się, że ma tez dysplazję żarty się skończyły i pilnowaliśmy jej bardzo. Problemem była Matkajadwiga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, zupelnie mnie to nie pociesza. Jestem wprawdzie straszliwie dumna z siebie, ze udalo mi sie rzucic papierochy, ale gdybym wiedziala, czym to sie skonczy, dobrze bym sie zastanowila, czy warto. Joga mnie jakos nigdy nie jarala, wolalam cos bardziej dynamicznego.
      MatkeJadwige masz od czasu do czasu, a ja skazana jestem na slubnego jak Ridel na bluesa.

      Usuń
  9. Anusia, z tą nadwagą to tak jest w naszym wieku. Kiedy w młodości ważyłam 48 kg, uważałam się za grubą, ale nigdy, przenigdy żadnych diet nie stosowałam. Jak już nie raz pisałam, po śmierci Mamy przestałam jeść i spać, raptownie schudłam ponad 10 kg, zaczęłam się sobie podobać z płaskim brzuchem itp. Sterydy na astmę, a potem zwolnione obroty po chorobie zrobiły swoje i mam to co mam, czyli wystający brzuch. Jednym się pocieszam, że nie tyję więcej i wszystkie ciuchy z ubiegłych sezonów mogę nadal nosić. Najgorsze są pierwsze dni upałów, kiedy nie zakłada się już żadnych maskujących kapot, ale szybko przyzwyczajam się do sytuacji, co mam zrobić?
    Co do karmienia zwierząt, to jest to moja działka, Bezowy się nie wtrąca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ania, zobacz, jak aktywnie ja zyje, a jak nieaktywnie Ty i ja tyje, a Ty nie. Gdzie tu jakakolwiek sprawiedliwosc? Jeszcze w ubieglym roku miescilam sie w ciuchy i nawet cieszylam, ze nie tak duzo przytylam, a w tym dramat.
      Moj do kotow sie nie wtraca, ale o Toyke to ze mna konkuruje, bo ona jednak mnie sobie na alfe wybrala. :)))

      Usuń
    2. No nie tyję, ale też nie chudnę, a mogłabym z tego brzucha trochę zgubić.

      Usuń
    3. To teraz wyobraz sobie, jak zachowywaloby sie Twoje cialo, gdybys wiecej sie ruszala, bylabys jak szczypiorek, jak Bulka. :)

      Usuń
  10. A badałaś jak pracuje Twoja tarczyca? Zrób podstawowe badanie czyli TSH i poziom FT3 i FT4 oraz w kierunku przeciwciał tarczycowych. Nim "odkryłam", że mam Hashimoto to tyłam od samego patrzenia na jedzenie. Jeżeli wynik TSH będziesz miała powyżej 3,0, to choć to jest teoretycznie w normie- wybierz się do endokrynologa- skierowania nie trzeba. Domowy sposób na mniejsze ilości jedzenia- trzeba jeść strasznie wolno, żeby fakt napełnienia żołądka/sytości/ mógł dotrzeć do ośrodka głodu. Szybkie jedzenie sprzyja jedzeniu większej ilości jedzenia.
    Mój mąż rzucił palenie w 15 minut, po zabiegu aparatem BRT, czyli po rezonansie magnetycznym. Wejdź na polską stronę www.odczulanie.pl i poczytaj. Po tym zabiegu nie tylko, że nie palił ale i nie czuł głodu nikotynowego i ani grama nie przytył.
    Oczywiście zabieg miał w Polsce, ale te zabiegi są też wykonywane w Niemczech, to ich wynalazek. Jedyna niedogodność to była ta, że w pierwsze 24 godzimy po zabiegu nie mógł wypić kawy, herbaty, coli, kakao, czekolady- czyli nie mógł spożyć tego co zawiera kofeinę lub teinę. Zabieg kosztował 80 zł. Rzucił palenie po 50 latach palenia 3 paczek papierochów dziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam niedoczynnosc, ale juz cale wieki nie bylam u lekarza i na scyntygrafii, bo mi sie odechcialo. Chyba jednak powinnam sie wybrac, ale teraz wiesz jak jest i w ogole malo co mi sie chce.
      U mnie juz niedlugo mina dwa lata, odkad przestalam palic i tez nie czuje glodu nikotynowego od pierwszego dnia, tego innego glodu wlasciwie tez nie. Z poczatku, bo teraz juz bardziej. Kawe praktycznie tez przestalam pic, a herbate tylko zielona, nawet nie wiem, czy ona zawiera teine. Zebym tak jeszcze nabrala wstretu do slodyczy, ale to jest moje przeklenstwo. Nie sadze jednak, ze poddanie sie temu zabiegowi (platnemu oczywiscie i tutaj z pewnoscia nie najtanszemu, spowoduje, ze przestane tyc.

      Usuń
    2. Przebadaj jednak tarczycę.Zrób te badania krwi (zleci je zwykły rodzinny lekarz), endo może zlecić USG tarczycy- nie sadzę by była konieczna scyntygrafia, no chyba, że badanie USG wykaże guzki w tarczycy.
      Ciągła chęć na słodycze to dowód, że organizmowi brakuje białka. Spróbuj jeść dziennie 2 jajka, powinno minąć. A ze słodyczy- tylko czekolada powyżej 75% kakao. A żeby ograniczyć chęć na słodycze słodź sobie kawę prawdziwym miodem- tu miód z napisem BIO.

      Usuń
    3. Ja to wszystko wiem, ale co poradze, ze wole czekolade mleczna albo inne niezdrowe slodkosci. No i poniewaz chlop powinien przytyc, to znosi do domu roznosci i wodzi mnie na pokuszenie. A napojow nie slodze, zreszta napisalam wyzej, ze kawy tez juz nie pije.

      Usuń
  11. Obawiam się że mój robiłby to samo. Jak zajmujemy się znajomym piesem to on ją cały czas dokarmia rzeczami z talerza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest zbrodnia na zwierzeciu, poza tym nie wszystkie produkty pies jest w stanie strawic, na przyklad cebula i czosnek moga byc dla niego smiertelna trucizna. Moj na szczescie malo co daje z talerza, za to przekarmial psimi karmami.

      Usuń
    2. Tyle dobrego że mój daje mięso

      Usuń
    3. Ale np. kotlet mielony to tez niby mieso, ale zawiera cebule. A czlowiek o tym nie mysli, kiedy daje psu.

      Usuń
  12. Aniu, nie tylko Ty masz kompleks zwężania ciuchów przez krasnoludki. Ja po rzuceniu palenia przytyłam prawie pięć kilo, które po dwóch miesiącach zaczęłam gubić, no i trafiły mi się sterydy. Przytyłam, tak, że nie mogę na siebie patrzeć. Teraz znów zmniejszyłam ilość kalorii i zobaczymy. Wbrew pozorom, jak była w domu, przez te dwa miesiące, to przytyłam jeszcze prawie pięć kilo, mimo, że dwie i pół godziny było spacerów z Gutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qrde, Boguska, Ty mnie nie denerwuj!!! Chcialabym przytyc tylko 5 kilo, nie napisalabym wtedy tego postu i nie wyplakiwalabym sie na swoj parszywy los. Powinnam zaczac biegac, ale te kolana tak mnie bola, a bieganie jednak je bardzo obciaza. Z chodzeniem tez nielekko, bo ostroga juz tak napier***la, ze nawet nocny odpoczynek nie pomaga i z lozka wstaje jak kulawa.

      Usuń
    2. Łącznie pomnóż to przez trzy... Przez cały ten okres. Po sterydach załapałam dziesięć i teraz pięć. Wrrr

      Usuń
    3. A nie, to w porzadku, ja tez 15, wiec nie mam Ci czego zazdroscic :)))))

      Usuń
    4. Próbuję się odzwyczaić od słodyczy, a szczególnie od ptasiego mleczka i lodów. Niestety, ale moja Mamcia ostatnio karze mi kupować ptasie mleczko i potrafi postawić mi paczkę przed nosem, w tym momencie gdzieś ginie silna wola. Lodów już nie kupuję i dodatków do nich. Zamiast kupować coś na śniadanie w pracy, postanowiłam nosić kanapki. Do podjadania mam migdały i słonecznik. Zobaczymy, jak długo wytrzymam.

      Usuń
    5. Nooo, migdaly i slonecznik sa raczej tluste i kaloryczne, wiec nie podjadaj za duzo. Dobrze, ze tu nie ma ptasiego mleczka, bo tez przy nim slabne.

      Usuń
  13. Chyba musimy zalozyc klub nienawidzacych kranlodków :). No zesz cholera, moje tez wyrabiaja 150% normy...
    Na szczescie mój nie wtraca sie do kociej diety, bo chyba bym juz odstrzelila, a i tak juz mam trudnosci z jego stala obecnoscia. Ja z tych, co potrzebuja byc co jakis czas same, a przy jego pracy po calym swiecie wszystko gralo. Odkad siedzi w domu, a juz 3 latka tego leca, coraz trudniej mi wytrzymac i, co gordze, bez rozwodu, bardzo mala szanse na urlop od niego, bo nie moze zrozumiec, ze potrzebuje oddechu i zaraz czuje sie niechciany i niekochany :(((.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten Twoj slubny to jest nasz czy ichni? Jak ichni, to przeciez zawsze mozesz wyskoczyc do Polski sama i zrobic sobie urlopik, zreszta ktos musi zostac i opiekowac sie kotami, co nie? Ja tak wlasnie robie, bo moj siedzi juz w domu 11 lat i dobrze, ze chociaz ma zajecie przy wyprowadzaniu psow. Pod tym wzgledem moj jest wzorcowo wyrozumialy, puszcza mnie sama i nie marudzi, ze go juz nie kocham :)))

      Usuń
    2. Nie nasz i tak nie calkiem ichni - alngolanczyk od 3 czy 4 pokolen wstecz. Z wyprawami problem, bo rodziny juz praktycznie niet, a malz i tak by chcial ze mna...

      Usuń
    3. Niech zajmie sie kotoma i nietoperzoma, toz nie mozna zywiny zostawiac na pastwe. Najpierw Ty sobie pojedziesz, a potem niech on jedzie, a Ty tymczasem popilnujesz futer. :)))

      Usuń
  14. Zgadzam sie z Dee..to jest postawienie na swoim, znam to bardzo dobrze i im wiekszy sprzeciw tym wiekszy upor. To jest wykanczajace. I z wiekiem juz nie ma najmniejszych szans de zmiane, wrecz odwrotnie, te cechy sie zaostrzaja. Trzeba zrezygnowac, olac, wzruszyc ramionami, pmyslec,ze to choroba etc.. albo oddalic sie i powiedzialam to ostatnie bardzo grzecznie....ehhh...i nigdy sie nie przyzna do błędu..nigdy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczynam dziamgac z taka czestotliwoscia jak karabin maszynowy i oczywiscie glosem podniesionym, wiec on szybko mi w koncu przyznaje racje, bo chce, zebym sie zamknela. Ale ze mna nie tak latwo, kiedy sie juz nakrece.
      Zreszta, co ja chce od psa, skoro sama siebie nie daje rady odchudzic? :(

      Usuń
    2. To to nie jest tak zle...nie potrafie sie klocic, zamykam sie i nastepuje cisza na dzien albo i wiecej i w koncu ja sie odzywam, bo on nigdy tego nie zrobi.

      Usuń
    3. A u nas odwrotnie, albo ja dziamgam albo zamilczam na ament i chocby sie walilo, nie odezwe sie zanim mnie nie przeprosi :))) Potrafie sie zawziac.

      Usuń
  15. A czy któraś z córek nie mogłaby ojcu nagadać?
    Bo co do reszty - to nie będę się wymądrzać, bo sama przytyłam ostatnio, jakkolwiek w dżinsy się jeszcze mieszczę - w czasie zamknięcia nie łaziłam w piżamie cały dzień, bo to by mnie dobiło na maksa.
    Może jedynie jakaś wizyta u dietetyka, albo online pomogłaby Tobie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zasady diety znam na pamiec, wiec nie o to biega, a o brak silnej woli. Tu raczej psychiatra albo inny hipnotyzer-czarodziej by sie zdal.
      Corek to on nie bedzie sluchal, ale mam nadzieje, ze na tyle bedzie mial dosc mojego dziamgania, ze zacznie sie stosowac. Ja potrafie byc niezwykle upierdliwa :)))

      Usuń
    2. To jest nadzieja dla Toyki ;)

      Usuń
  16. Odkąd jestem sama, coraz częściej myślę, że chłop w domu to dopust boży. Nigdy nie byłam tak wyluzowana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, facet czasami sie przydaje, do roznych czynnosci domowych i malzenskich, jest do kogo gebe otworzyc, jest na kogo nakrzyczec, bo przeciez nie bede stresowala niepotrzebnie zwierzat, co nie? :)))

      Usuń
    2. Raczej bym sie podpiela pod Hane :). Jak na razie, jak mi nadepna na ogon mam na kogo nakrzyczec, bo szkola pelna :P.

      Usuń
    3. Biedne??? Polecam spróbowac okielzac bande maloletnich cyganów i pogadamy...

      Usuń
    4. No coz, ja miewam rzadko wprawdzie, ale kontakty z maloletnimi muzulmanami, wiec chyba Cie rozumiem.

      Usuń
  17. O matko. Ja przez te ich postoje i ruszenia tez przytyłam. Założyłam kontrolne jeansy i dobra. Nie jem kolacji. Jadłam dzisiaj o 17 i wystarczy. Na głód herbata. I tego się trzymam. Muszę schudnąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesu, Kocur, no przeciez ja tez wiem, ze musze. Ale co z tego, jak moja silna wola udala sie na emigracje. Mam silne postanowienie, ze nie jem kolacji i nie jem jej, a potem o 22.00 tak mnie ssie, ze az! :((( No i zre.

      Usuń
    2. Ja o 22 specjalnie już leżę pod kotem i nie wstaje bo kot na mnie lezy :P

      Usuń
    3. Moje nie spia na mnie, bo w lozku Toya sie rozwala.

      Usuń
  18. Z drobnymi usterkami, a nawet mniej drobnymi, radzę sobie. Nie będę trzymać w domu chłopa z powodu ewentualnych usterek, co nie? Nie mam powodów do krzyku, bo nie mam chłopa, hrehre! I co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, nowego nie warto brac, ale ja swojego przeciez nie wywale. Psa ani kota bym nie wywalila, to niech i slubny dozyje u mego boku. :)))

      Usuń
  19. Aniu, rozumiem Twoja nieakceptalnosc (jest takie słowo?), co do przybierania na wadze. Ale kurcze, naprawde fajnie wygladasz na zdjeciach ktore czasami zamieszczasz, i nie jest to kadzenie. Chyba lepiej miec troszke wiecej wagi, niz wygladac jak zasuszona sliwka.
    Niby wszystkie rozumiemy, ze wiek, ze metablolizm ale te zaciasne ciuchy i samopoczucie wkurzaja, a w Twoim przypadku to tez jest dziwne bo Ty faktycznie prowadzisz bardzo aktywny tryb zycia.

    A jesli chodzi o dokarmianie Psiny, to faktycznie wszystko opada, ciekawe czy kociambry tez dokarmia?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze i fajnie wygladam, bo sie dobrze ustawiam, zostalo mi z przeszlosci i chyba zauwazylas, ze staram sie pokazywac gorna swoja czesc, a nie reszte ciala, bo tak do ramion to jeszcze wygladam. Szczerze? Wolalabym wygladac jak zasuszona sliwka, przynajmniej nie musialabym tyle na sobie dzwigac.
      Nie, kotow nie dokarmia, bo ich nie lubi. :)))

      Usuń
  20. To nie do każdego człowieka dociera. Moja znajoma ma małej rasy psa i karmi go dobrze, ale kiedy idzie na 12h do pracy, zajmuje się nim mama i niestety nie da się przetłumaczyć jej, że to psu wystarczy. Pies zaczął dostawać więcej o odpadki z kuchni i resztki ze stołu. Dzisiaj ten pies jest kwadratowy, a mama znajomej dalej nie rozumie, że robi psu krzywdę. To nie jest jej złośliwość, ona tak po prostu jest nauczona, że wszystko żywe musi mieć dostatek żarcia, bo kiedyś w jej czasach nie było tego luksusu, więc teraz każdy ma korzystać. Notabene wnuczęta pod nieobecność matki też przekarmiała i też są kwadratowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz, znajoma jest wygodnicka i to ona sama powinna zajmowac sie wlasnym psem, wiedzac, ze matka robi mu krzywde. Albo powinna matce ultimatum postawic, przeciez w koncu to dorosla osoba i powinna zrozumiec rzeczowe argumenty. No chyba, ze jest takim samym zlosliwcem jak moj slubny. A jesli nie jest zlosliwa, to jest bezdennie glupia.
      Moja nie dostalaby ani psa, ani wnukow, zanim by nie zmadrzala.

      Usuń
    2. Wygodnicka raczej nie, tak po prostu pracuje, że nie może dopilnować domu we wszystkie dni. Mieszka z rodzicami sama z dziećmi, są jej jedyną pomocą, a przy tym kocha zwierzęta. Ma jeszcze dwa koty, ale te to same o siebie zadbają.

      Usuń
    3. Jesli ma sie matke-idiotke to nie powinno sie brac psa. Wystarczy, ze niszczy dzieci.

      Usuń
  21. Też mam problem z tyciem, wynikajacym z okresu menopauzy i z cech dziedzicznych oraz z powodu niedoczynności tarczycy, no i nieokiełznanego apetytu na pewne rzeczy (zwłaszcza chcleb i ziemniaki!). I wkurza mnie, że schudnąc potrafię nawet dosc prosto, ale nie potrafie tej wagi utrzymać.Przychodzi zima i wszystko bierze w łeb.Znowu jem bez kontroli. I znowu kolejny rok witam jako pulpet. A potem znowu odchudzanie. I tak można by bez końca, ale coraz mniej mi sie chce, bo coraz mniejszy widzę w tym sens, skoro to schudniecie, to tylko na pół roku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz co? Jezeli nie schudniesz w lecie, to nastepnej zimy bedziesz tyla z wyzszego progu i corocznie bedzie Cie przybywalo wiecej i wiecej. A tak poruszasz sie w stalej amplitudzie i cyklicznie tyle samo chudniesz, co przybierasz na wadze. Chcialabym umiec schudnac dosc prosto, a mam z tym spore problemy.

      Usuń
  22. Ciężko się psa odchudza. Szczególnie jak robi oczy kota że Shreka i udaje głodnego bidulka. Ja wiem, że podjadanie jest złe, a i tak czasem ulegam i daje przysmaki, chociaż już nie powinnam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem tfarda jak stal i oczy Shreka nie robia na mnie wrazenia, bo wiem, ze to dla dobra zebrzacego futra :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.