niedziela, 19 sierpnia 2012

Tecza i obcy pies w domu.



Na sofie i na scianie pojawily sie tecze. Nie jest to zjawisko czeste u nas w domu, slonce musi stac o odpowiedniej porze dnia i pod odpowiednim katem, zeby powstalo. Nie zawsze czlowiek zauwazy w pore, trwa to bardzo krotko.
Tym razem jednak udalo sie!



Oprocz teczy, zawital do nas na przechowanie Massimo, pies naszej corki i synek Kiry. Ta ostatnia zawsze bardzo sie cieszy z jego odwiedzin, w koncu przez kilka lat mieszkali razem.
Inaczej z mala czarownica, Mietelka. Na poczatku wizyty nie wychodzi spod lozka, w nadziei, ze intruz sobie pojdzie.


Kiedy jednak nalot na dom trwa za dlugo, wychodzi. Baaardzo ostroznie. Sama nie wiem, kto ma przed kim wiecej respektu. Czy Miecka przed jego wielkoscia, czy Massimo przed jej prychaniem i pazurami, ktorych juz kiedys w stosunku do niego uzyla. Na szczescie, zdazyl uskoczyc.


Tak wiec omijaja sie wzajemnie, choc jedno ciekawe jest drugiego. I tak lepiej wszystko wyglada, niz na poczatku, kiedy Miecka w ogole nie wylazila spod lozka.
Tu na zdjeciu, chetnie opuscilaby balkon, ale na jej drodze rozlozyl sie jakis osobliwy obcy.


Siedziala sobie Mietelka i dumala nad marnoscia tego swiata, schowana prowizorycznie za siatkowymi drzwiami przeciw muchom, w nadziei, ze w koncu teren sie oczysci.










Az wreszcie Massimo przeprowadzil swoj ciezki tylek w inne miejsce. Tu mala dygresja: Kira wazy 18 kg, a jej synus ponad 30 i sa to same miesnie, ani grama tluszczu. Jest od niej sporo wiekszy i, jak to facet, ciezszy.
Miecka przekradala sie na ugietych lapkach, chciala byc niewidoczna dla obcego, ale gdzie tam, zauwazyl!
Krotko popatrzyli sobie w oczy i kotka udala sie w swoja strone.

8 komentarzy:

  1. Do nas kiedyś przyszli znajomi z psem też postury niczego sobie . Nie byłam zadowolona z tej wizyty bo jak wiesz mamy kota Dyzia i po prostu bałam się o niego, wiec Dyzio został zamknięty na czas wizyty w innym pokoju . Niestety jakimś sposobem wydostał się z izolatki i jak zobaczył psa to wskoczył mu na grzbiet i zaczął go ujeżdżać . Okazało się ze to nie kota życie było zagrożone tylko psa . Znajomi więcej ze swoim pupilkiem nas nie odwiedzali .
    Ale widzę ze u Was panują bardziej pokojowe stosunki :)
    Miłej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psy to nieglupie stworzenia i respektuja kota w jego otoczeniu. Pewnie inaczej rzecz by sie miala, gdyby spotkaly sie na gruncie neutralnym. ;))
      Massimo normalnie gania koty, a u nas zachowuje sie inaczej. Zreszta obydwoje zdazyli sie do siebie troszke przyzwyczaic, bo to nie pierwszy raz, kiedy on u nas pomieszkuje, choc kazde nadal zachowuje te odrobine dystansu.
      Kot to bardzo szybkie stworzenie i w starciu z psem moze byc dla niego niebezpieczny. A wlasciwie dla jego pyska i oczu.
      Koty rzadza!!! ;)))

      Usuń
  2. Tęcza bardzo kolorowa!:))Świetne te sceny kocio-psie, aż się uśmiecham do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcialam sfotografowac tylko tecze, reszta byla dzielem przypadku. Nie da sie czegos takiego wyrezyserowac.

      Usuń
  3. U mnie jednak kocio nadaje ton. Mimo że pies jest znacznie większy, to ona ustawiła go sobie od pierwszego razu.
    Uskakuje tylko, kiedy piesio się rozpędza i robi ósemki wokół krzaczków, bo takiej torpedy już się trochę obawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miecka podobnie, ale wiesz, jak jest, strzezonego... Nigdy nic nie wiadomo, co takiemu obcemu wpadnie do tego wielkiego lba.

      Usuń
  4. Mój Lucek jak był maleńki to warczał na wszystkie psy. Teraz wszystkie, nawet te obce nas odwiedzające, ignoruje:)) Jak przyszła kiedyś do mnie znajoma ze szceniakiem kilkumiesięczym, to pies bał się bardziej kota niż na odwrót ;)
    A Sam podwórkowe koty gania i Lucka też gania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kira tez Miecke gania, ale np. za zadne skarby nie spedzi jej z wlasnego koszyka, o czym juz pisalam. A Miecce sie taka ganiatyka bardzo podoba.
      Ach, mozna ksiazki pisac o zachowaniu naszych pupili!

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.