Po wczorajszym, malo optymistycznym wpisie, dzisiaj bedzie weselej.
Ale mi sie tych corek urodzaj zrobil! Nie dosc, ze trzy dwunozne, to dodatkowo dwie czworonozne. A moj biedny malzonek w samym srodku tego babinca, jak w oku cyklonu. Dopoki jeszcze zyl Fusel, maz czesto podkreslal my, mezczyzni. Teraz zostal sam posrod rozgdakanych kurek.
O ile jednak dwunozne dziewczyny przestaly psocic, o tyle czworonozne, a zwlaszcza taka mala czarna, psoca nadal.
Chwalilam ja wprawdzie, ze nie rusza choinki, ale pilnowac jednak trzeba bylo.
Bo to w koncu drzewo i, jak wiadomo, kusi male panterki do wspinaczki. Dodatkowo jeszcze dyndaja na nim takie fajne rzeczy do zabawy...
- No co mnie tak obserwujesz? Ja sobie tylko pacze.
Prezentow trzeba bylo pilnowac, jak oka w glowie, a i tak udalo sie malemu psotnikowi podziurawic w niektorych z nich papier, w ktory byly starannie opakowane.
Wreszcie Miecia stwierdzila, ze sama bedzie robic za prezent i wygodnie rozlozyla sie na stercie pudelek i toreb pod choinka.
Najgorzej jednak rzecz sie miala ze stolem, to bylo cos nowego w pokoju, cos fajnego, na czym mozna bylo sie rozciagnac i miec widok na cale mieszkanie. Nic nie pomagalo! Co sie odwrocilam, Miecka znow byla na stole. Nawet nakrycia jej nie przeszkadzaly, z wdziekiem lawirowala miedzy nimi. Rzecz jasna, najwygodniej bylo na pustym obrusie, na ktorym zostawiala swoje czarne klaczki. Nie wiem, ile razy przez ze kilka dni zbieralam ze stolu kocie owlosienie. Wprawdzie dziewczyny sa zwierzolubne i same borykaja sie z psia i kocia sierscia fruwajaca po domu, wiec zadna to dla nich nowosc, ale mimo to nie bylam sytuacja zachwycona. Wprawdzie udalo mi sie to, na czym polegla Dama Kier, a mianowicie uchronic jedzenie przed kocia paszcza, to jednak nie uniknelam kociej siersci.
Kirunia natomiast zachowywala sie bardzo poprawnie, jak zwykle zreszta. Niestety, ulegla lakomstwu i biedaczka to odchorowala. Skusila sie na skorke od boczku, wyjeta z bigosu. No i mielismy pranie dywanow.
Przedtem jednak grzecznie pozowala pod choinka w twarzowej (pyszczkowej?) czapeczce Mikolaja. Pozniej troche przeszkadzala w kuchni, bo nie mogla sie powstrzymac, zapachy z niej dobiegajace odebraly jej rozum. Dostawala rozne przysmaki, zeby tez poczuc magie swiat. I wlasnie ta nieszczesna skorka usiadla jej na zoladku.
Ale juz jest wszystko w porzadku.
Jak wiec widac, nie tylko u mnie w domu koty psoca i wchodza w szkode. Ale co tam, swieta sa raz do roku, wiec niech sobie psoca.
Dzień dobry, Panterko kochana!
OdpowiedzUsuńU Ciebie wesoło od rana! Te reminiscencje świateczne, zwierzęce są rozczulające i takie serdeczne. A ja myslę, jak moje kociaczki spędziły pierwszą noc w nowym domu i mam nadzieję, że wszystko było dobrze. Kotka - mama kociąt jest tylko na razie bardzo smutna...Musi zapomnieć, a to wymaga trochę czasu.
Ściskam Cię serdecznie o poranku i do domowego obrządku lecę, bo kurki jeść wołają!:-))
Wlasnie przyczolgalam sie z pracy.
UsuńCzy Twoje kociki poszly wszystkie do jednego domu? Jesli tak, to na pewno nie jest im tak bardzo smutno, maja siebie. A mama, jak to mama, musi liczyc sie z odejsciem doroslych dzieci.
Kurki pewnie juz nakarmione, tyle godzin...
Sciskam
Biedna Panterko! Wyobrażam sobie, jak cięzko Ci było w robocie po świętach. Trudno wejsc w stare tryby po światecznym słodkim kolędowaniu i obżarstwie...
UsuńJa jutro wezmę się za cięzką robotę - czyszczenie dwóch kurników! To są dwie stajnie Augiasza - więc rozumiesz!
A dzisiaj na razie włąściwie jeszcze luzik...Moje kurki po dwakroć nakarmione. Cały dzien sie po prawie wiosennej trawce wylatały a teraz sobie juz smacznie na żerdkach śpią.
Kotka ze smutku nie ma wcale apetytu...Ale tak jak napisałaś - zawsze dzieci odchodzą z domu a rodzice muszą to w końcu jakos przeboleć.
A moje kociaki poszły na razie do jednego domu (siostry męża). W zamierzeniu jest, by dwoje z nich oddać po Nowym Roku jej przyjaciółce. Ale widząc wczoraj jak siostra Cezarego rozczula się nad małymi, jak je pieści i dogadza pomyslałam, że kto wie? Moze zostaną tam wszystkie?
Byloby im na pewno razniej razem. Nie wiem tylko, jakiej sa plci, bo jesli mieszanej, to hmmm... istnieje niebezpieczenstwo. Sterylizowac, kastrowac i zapobiegac, bo tyle tej biedy bezdomnej na swiecie.
UsuńTo mieszane towarzystwo - dwie koteczki i dwóch kocurków. I na pewno w odpowiednim czasie zostaną pozbawione swych niosących zagrożenie cech płciowych - tak do tej pory z wszystkimi kotami w rodzinie bywało...
UsuńA własnie przed chwilą rozmawiałam telefonicznie z siostrą Cezarego. Wróciła z pracy a koteczki wszystkie wyszły jej na spotkanie! Potem nakarmiła je ich ulubionym przysmakiem - makrelą! A potem dwa z nich rozmruczane i błogie ułozyły się na jej kolanach a dwa bawiły się ze sobą piłeczką u jej stóp...Pełna sielanka!
Cuuudnie.
Usuńdziś już się otwiera normalnie, nie ma tego komunikatu, o którym pisałam:)
OdpowiedzUsuńDzieki, Klarko. Nie wiem, co to za diabel wymyslil te blokade i to tylko dla Ciebie.
UsuńI tak dobrze wychowane kotki,
OdpowiedzUsuńże Ci choinki nie przewróciły i nie rozebrały :-)))
Jakie kotki, Krysiu, to tylko jedna Miecka.
Usuńmówiąc krótko, dobrze, że już po wszystkim! wracamy do normalności... jeszcze tylko sylwester. ;)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, sylwester! Dopust bozy dla zwierzatek i ich uszu.
UsuńDla mnie normalnosc sie zacznie po nowym roku.
Koty i psy też stworzenia boże, nieprawdaż.
OdpowiedzUsuńPrawdaz!
UsuńNasze koty jakoś nie za specjalnie były zainteresowane choinką ;)
OdpowiedzUsuńa ten biały obrus .. taaa :D znamy to :)
Kira jest piękna, a co do skórek z boczku, to może i smakowe, ale za mocno przyprawiane i też po nich Fadzio choruje :(
Jakos do tej pory jej nie szkodzily te skorki, to bylo po raz pierwszy.
UsuńFaktycznie, bardzo pyszczkowa ta czapeczka, a Kirunia w niej wygląda nad wyraz słodko ;-)
OdpowiedzUsuńOna ma takie szympansie oczy, nie uwazasz?
UsuńDlatego ten jej wyraz pyszczka taki slodki.
No ale jak tak ? jedzenie bez kociej siersci przeciez nie smakuje! :D
OdpowiedzUsuńMy juz sie przyzwyczailismy miec kocie kudly w jedzeniu. Gorzej, kiedy przychodzi ktos bezzwierzowy. Wstyd jak stad do tamtad!
Usuńjakie grzeczna zwierzaki aż miło popatrzeć. pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńTo po mnie takie grzeczne :)))
UsuńŚliczni podopieczni
OdpowiedzUsuńDziekuje, Natalko (jak moja corcia)
UsuńPanterko masz cudne mądre zwierzaki :)
OdpowiedzUsuńMoje koty biegają pod choinką wydając odgłosy stada małych koników. Bombki całe szczęście wiklinowe i drewniane. Skoki ze stołu razem z serwetą to teraz najwspanialsza zabawa :) Sierść w jedzeniu...no cóż nie jadam mięsa może będzie więcej kalorii ;)
:***
Goyka, polecam wobec tego kocia trawe, wiesz, zeby zwymiotowac te klaki ;)))
UsuńDobrze wiedzieć, że troski dnia codziennego z pupilami nie dotyczą tylko mnie.Jak jestem w domu to wszędobylska sierść mi nie przeszkadza,cóż przywykliśmy do tego.Gorzej jak trzeba gdzieś wyjść,a tu prawie wszystko otulone jest sierścią.Pozostało nam tylko zawsze pomagająca rolka,która chociaż na chwilę daje nam poczucie względnego pozbycia się kłaczków z ubrania.
OdpowiedzUsuńZwierzaki ślicznie wyglądają w wersji świątecznej,pozdrawiam :)
Dzieki, Agri, ja ubieram sie na ciemno, Miecka jest czarna, wiec szczesliwie nie widac kociej siersci na ubraniu.
UsuńAle ten bialy obrus...
Kirunia w czapce Mikołajowej wygląda ślicznie :D... :)
OdpowiedzUsuńBo to taka slicznota!
UsuńU mnie koty też zasiadły do wigilii NA stole. Jakby tego było mało, zaczęły się na tym sole okładać łapami ;)
OdpowiedzUsuńChcialabym to widziec! Sfotografowalas moze?
UsuńKotka psotka można powiedzieć, a ja i tak wole psy... :))
OdpowiedzUsuńDopoki Miecka nie wtargnela do naszego zycia, bylam podobnego zdania. nie znalam kotow, zreszta sa one nie dla kazdego. Pies sie podporzadkuje, kot nigdy, a nie wszystkim to pasuje.
Usuńzazdroszczę kociaka, ja miałam, teraz nie mam, chciałabym mieć ale się boje, że znowu stracę zwierzaka. Zapraszam również do mojego bloga.
OdpowiedzUsuńWitaj, Al art, dobrze Cie rozumiem, bo poltora roku temu odszedl nasz piesek. Jednak nie moglam sobie wyobrazic domu bez zwierzaka. Niedlugo potem zamieszkala u nas Kira.
Usuń