sobota, 9 lutego 2013

Ludzie, MOMy problem!

Kiedy w 1989 roku przyjechalam na stale do Niemiec z przasnej jeszcze wtedy Polski, zachwycilam sie roznorodnoscia i iloscia towarow w sklepach. Samych wedlin bylo tyle, ze nie bardzo wiedzialam, co wybrac. W Polsce byl jeden rodzaj szynki (o ile byl), a tutaj nagle mialam do wyboru kilkanascie, od razu pokrojone i gustownie zapakowane w folie. Moglam sobie kupowac male ilosci i nie martwic sie, jak je przechowywac, zeby sie nie zaslimaczyly.

Z czasem moj entuzjazm zmalal. Jedzenie bylo, owszem, smaczne, ale czegos jakby mu brakowalo. Przyjezdzalam do rodzicow w odwiedziny i z wielka radoscia jadlam nie zawsze ladna szynke, nieksztaltne pomodory, krzywe ogorki, robaczywe jablka i chleb, ktory nieprawidlowo przechowywany, czasem plesnial. Jednak wszystko to mialo smak, jaki znalam wczesniej. Pomidor smakowal jak pomidor, podczas gdy w Niemczech mialam w ustach cos, co wygladalo jak pomidor, a w smaku nie przypominalo zupelnie niczego, za to do wyboru bylo kilkanascie gatunkow, jednakowo bezplciowych smakowo. Podobnie rzecz sie miala z innymi produktami spozywczymi. Mozna bylo wprawdzie kupowac warzywa na rynku, jednak cena odstraszala. Wedliny kupowane w firmowym sklepie ubojni rowniez roznily sie smakiem od tych z marketow, ale kosztowaly 2-3 razy drozej. Powoli zaczynalam rozumiec, ze z jakoscia tego, na co mnie stac, jest cos nie w porzadku, ze nie wszystko, co apetycznie wyglada, przeklada sie na smak.
Lubie jesc jablka, bo jak powiadaja Angole, one apple a day keeps doctor away. Mialam w czym wybierac, choc na prozno szukalam papierowek, renet, czy innych znanych mi sortow. Po wielu probach, znalazlam wreszcie gatunek, ktory mi zasmakowal. I jem, bo nie mam innego wyjscia. Zastanawialam sie jednak, jak to sie dzieje, ze w zadnym z kupionych jablek nie znalazlam nigdy robaka. Teraz juz wiem. Te jablka, jak wszystko inne, co nam w sklepach serwuja, sa tak samo sztuczne, jak piekne i smaczne. Nawet robaki sie na tym poznaly i nie chca sie truc.
Kiedy nowe unijne przepisy nakazaly umieszczac na etykietach pelny sklad produktu, wlosy zjezyly mi sie na glowie. Nagle okazalo sie, ze tania szynka, ktora smakuje jak szynka, nie zawiera wcale szynki! To, co wyglada jak wedzone mieso w kawalku, jest w gruncie rzeczy przemielonym czyms z wielka iloscia ulepszaczy, poprawiaczy smaku i koloru oraz srodkow konserwujacych.
Jak duzo ich jest w tym, co jemy, niech swiadczy eksperyment nowojorskiej artystki, Sally Davies, ktora codziennie przez pol roku fotografowala produkt firmy McD, happy meal. Oprocz tego, ze na skutek wyparowania wody, posilek nieco wysechl, nie zepsul sie jednak, nie splesnial. A powinien! Jednak, oprocz konserwujacych wszystko tluszczu i soli, fast food naszpikowany jest niezliczona iloscia konserwantow i nie zaplesnieje nigdy.
Polskie niewielkie firmy, oferujace wlasne wyroby wedliniarskie, robione wedlug starych przepisow, zaczely tracic racje bytu. Konsumenci wola kupowac tansze wedliny, ktore nawet nie otarly sie o swinie. Pewna kielbasa kosztuje mniej niz kilogram zywca. Niemozliwe? Mozliwe! A w parowkach najszlachetniejszym skladnikiem jest MOM, czyli to, co udalo sie wycisnac ze szkieletow zwierzat i skleic chemicznie. Za to koszty produkcji i zbytu udalo sie zminimalizowac, ze kazdego stac na taka "wedline".  Jadamy wiec pasztety z indyka, w ktorych indycze byly tylko zmielone sciegna, lapki i kosci.
Przed takimi przekretami nie uchroniono nawet popularnych sloiczkow z obiadkami dla niemowlat, znanej firmy N. Stosowano w nich produkty MOM (mieso oddzielone mechanicznie), ktore nie byly czystym miesem, bo zawieraly sciegna, wlokna i blony, ktorych nie przerabial, pozbawiony niektorych enzymow, system trawienny malych dzieci.
Bezwzglednosc i slepa pogon za jak najwiekszymi zyskami sprawiaja, ze jemy coraz wiecej MOMowych produktow, zaprawionych ulepszaczami i coraz wieksza iloscia tluszczu i soli. A my to jemy, zupelnie nie zdajac sobie sprawy z zawartosci. Jemy produkty, ktorymi do niedawna karmiono psy i lisy na fermach. Jemy, bo nam smakuje.
Pod naciskiem producentow, wycofano w Polsce i w Unii niemal wszystkie normy dla wyrobow spozywczych, pozostaly zalecenia, ktorych producenci i tak nie przestrzegaja. Jedno z nich mowi, ze do 100 kg miesa z przyprawami, wolno dodac najwyzej 15 litrow wody i sporo chemii, zeby sie nie rozpadlo. Najsprytniejsi producenci potrafia dolac 100 litrow wody i jeszcze wiecej chemii. Najpopularniejsze pasztety i parowki nie zawieraja w ogole miesa!
Niedlugo doczekamy sie, ze podczas majowego grillowania straz miejska bedzie wystawiala nam mandaty za palenie tworzyw sztucznych.

Fotki z netu.

64 komentarze:

  1. Świetne to ostatnie zdanie!
    teraz trochę się zmieniło wiele jest sklepów z tak zwaną zdrową żywnością, oczywiście cieszą się popularnością,sama lubię nawet tam kupować salceson, tak jest taki jak kiedyś, wiem śmiesznie to brzmi ale taka prawda...są miejsca gdzie kreują się na naturalnych i tak dalej, ale kto wie jaka jest w tym wszystkim prawda. Jakiś czas temu mama Robercikowi spakowała kiełbasę z biedronki, taka ohyda że nie dało sie jeść, po prostu fuj. Z czasem wszystko drożeje, idzie w górę nie tylko cena produktu, ale bywa, że cena pozostaje ta sama jednak wielkość sie zmniejsza, spada jakość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisze tu osklepach ze zdrowa zywnoscia, bo sa one nie na kazda kieszen, niepryskane warzywa i owoce, jaja od spacerujacych po dworze kur, mieso w miesie i nieprztworzone produkty kosztuja wiecej, bo ich produkcja jest drozsza.
      Pisze o zarciu z supermarketow, dla wszystkich.
      Truja nas czort wie czym.

      Usuń
  2. To fakt jabłka kupione w sklepie mają zupełnie inny smak ,niż z własnego drzewa z ogródka , tak na dobrą sprawę wszystko trąci chemią że nie wiadomo co kupić , jeśliby te powiedzenie dodać że jesteś tym co jesz, co czym jesteśmy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie widzisz zwiazku, Ilonus, jak sie ludziom charaktery i mentalnosc pozmienialy w ciagu ostatnich 20 lat? Jemy smieci i sami smieciejemy, a ktos zarabia na tym niemale pieniadze.

      Usuń
    2. Jemy śmieci to fakt , ale nawet zanikła celebracja posiłków , wszystko to jest nie takie , a te pomidory bez smaku ? dwa lata temu wyhodowałam swoje pomidory od nasionka , oczywiście w szklarni ,były pyszne trzy różne odmiany na naturalnym nawozie bez oprysku , jeśli nie liczyć soku z grejpfuta , w ubiegłym roku było to samo z tą różnicą że kupiłam gotowe flance pomidorów , dalej naturalny nawóz , oprysk a pomidory były bez smaku , konkluzja taka że te flance były wyhodowane chyba z najgorszego sortu nasion...dziadostwo , w tym roku sama za chwilę będę wysiewała pomidory do skrzynek :)

      Usuń
    3. Moze nawet te flance nie tyle byly z najgorszego sortu nasion, co wspomagane chemia, zeby szybciej rosly, co wplywa na smak owocow, bo roslina swoja cala sile pozytkuje na wzrost, zamiast na budowe owocu. Kazde zywe stworzenie, a do takich zaliczam tez rosliny, potrzebuje czasu, zeby w pelni i optymalnie dorosnac i wydac owoce. Przyspieszanie im szkodzi.
      To tak, jakbys dziecku podawala hormon wzrostu. Bedzie wysokie, ale organy wewnetrzne pozostana niewyksztalcone, a kosci lamliwe, bo nie nadaza za wzrostem.

      Usuń
  3. Jak napiszę komentarz to mija długa chwila zanim się opublikuje , wczoraj napisałam komentarz i zbyt długo się ładował i się nie zapisał , ale problem mam taki że wszystko za wolno chodzi , jak kiedyś rozmawiałyśmy ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez ta franca chodzi wolniej niz kiedys. Znajomy powiedzial, ze mam za duzo gadzetow, pousuwalam wiec wiele z nich, ale nie widze specjalnej poprawy. Anka pisala, ze Ona nie ma problemu z szybkoscia na moim blogu. Nie wiem, od czego to zalezy.
      I tez mnie to denerwuje.

      Usuń
  4. Świetne podsumowanie :-)))
    Faktycznie, wszystko jest sztuczne...
    W Polsce też.
    Ale ja kupuję mięso i staram się wrócić do tej naturalności..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiem, ze ta cala Unia Europejska zdegraduje z czasem nas wszystkich. To niedopuszczalne, na co zezwalaja, w imie "polepszania" nam zycia. Ciemny lud to kupuje, bo nie ma za bardzo innego wyjscia, cos przeciez jesc musi, a na zdrowe jedzenie nie kazdego stac.

      Usuń
  5. Aha i jeszcze dodam ,że mam działkę ogrodowo-warzywną :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam swój mały ogródek i warzywa w niewielkiej ilości. Dla nas wystarczają.

      Usuń
    2. Macie dobrze! U mnie na balkonie jest za malo miejsca na warzywniak :(((

      Usuń
  6. Wędlin w sklepach, do wyboru, do koloru...tylko smakują wszystkie identycznie. Ilekroć na stole pojawia się wędlina, pierwsze są moje koty...ale zdarza się, że powąchają i odchodzą...należałoby wtedy wywalić, bo pewnie nie czują w tym czymś mięsa. Podobnie jak Jasna, często kupuję mięso i robię pieczeń do chleba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jakies wyjscie, miesa na razie nie nauczyli sie falszowac, chociaz... nigdy nie wiadomo, czym zwierzeta rzezne byly karmione.
      Pamietacie, w latach 70-tych malym dzieciom podawano kurczaczki, bo to lekkie i zdrowe mieso. Nie zdradzono jednak, ze te kurczaki karmione byly hormonami. Efekt: 7-8 letnie dziewczynki dostawaly okres, rosly im piersi i owlosienie lonowe. Zaprzestano ulepszania kurczat, ale tym dzieciom szkody na zdrowiu pozostaly do konca.

      Usuń
  7. brrrr! Dlatego najlepiej samemu zrobić pasztet, szyneczkę, upiec mięsko. Przynajmniej wiesz, co jesz. Zauważyłam,że na wyroby domowe jest coraz większa moda. Może coś ci e zmieni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz wyzej, na odpowiedz dla Beaty, DD. Miesko tez nie jest do konca pewne. Bo mieso, co do ktorego masz certyfikowana gwarancje, ze jest najwyzszego gatunku, kosztuje krocie.

      Usuń
    2. No tak, wypadałoby, uprawiać warzywka i owoce...oraz hodować świnki..to jeszcze jest do zrobienia ;)..ale co z wodą i powietrzem?

      Usuń
  8. Witaj Panterko :)
    Podczytuję Twojego bloga od jakiegoś czasu, a dzisiaj zdecydowałam się napisać pierwszy komentarz u Ciebie.
    Bo w sumie to samo bym napisała co Ty, jeśli chodzi o jedzenie.
    Moja mama mówi, że ludziom to od tego żarcia odwala i ma, niestety rację.
    Mam nawyk czytania etykiet i włos mi się na głowie jeży, co tam jest. Takie moje maniactwo ;) Męża też na to wyczuliłam i często w naszej lodówce jest dość pustawo ;)
    Co do mięsa. Mąż ma znajomego, który mieszka na wsi, w tej samej wsi mieszka rolnik, który hoduje sporą ilość świń. Kilkaset sztuk. Ten znajomy opowiadał, że świnie karmione były jakimś preparatem, który sprawił, że podejrzanie szybko urosły i gościu mógł je sprzedać po, powiedzmy 4 miesiacach, a nie sześciu. Miesiace są przykładowe, bo ich nie pamiętam.
    A dla siebie ów rolnik miał świnki w osobnym miejscu. Bez komentarza.
    Pozdrawiam :)
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest wlasnie ten problem. Jesli sami nie hodujemy zwierzat, nie mamy gwarancji, czym byly karmione, bo kupujemy slicznie wygladajace mieso, estetycznie zapakowane, ktore nawet nam smakuje, wiec myslimy, ze jest w porzadku. Nie przetworzone, wiec z pewnoscia nie dodano do niego chemii i wody. I tu sie mozemy rowniez grubo przejechac.
      Zwierzeta choruja i aby temu zapobiec, hodowcy dodaja im do paszy antybiotyki. Jaki to ma na nas wplyw, nie musze chyba pisac.
      Witaj, Lidko, i czuj sie jak u siebie.

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      L.

      Usuń
    3. Cala przyjemnosc po mojej stronie.

      Usuń
  9. Dzień dobry Panterko! Unia Europejska hoduje sobie w ten sposób niewolników. Ludzi, zaprogramowanych na zgadzanie sie z wszystkimi jej nakazami, żrących bez oporu to badziewie i potulnie płacących za wszystko coraz więcej. Unia degraduje i demoralizuje wieś polską, gdyż coraz mniej rolników hoduje czy uprawia cokolwiek. Bardziej opłaca sie mieć łąki i ugory. Nie narobi sie człowiek a pieniązki są.
    Jedyne, co można zrobić to hodować albo uprawiać cos samemu, albo znaleźć naprawdę zaufanego chłopa i u niego sie zaopatrzać. Inaczej ta zmutowana, plastikowa zywnosc zupełnie zdegraduje nasze ciaął i umysły. A nowotworów, kalectw, chorób na świecie coraz wiecej! No cóż, przemysł farmaceutyczny też musi z czegos zyć! I razem z przemysłem spozywczym podaja sobie rączki i tańczą skocznie naśmiewajac sie z maluczkich i czerpiąc z nich krociowe zyski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzialas wszystko, nie mam nic do dodania.
      Kto tylko ma mozliwosc, sam hoduje i uprawia. Tylko tacy ludzie utrzymaja sie jeszcze na powierzchni i beda sie cieszyc jako takim zdrowiem. Reszta, a wsrod nich i ja, skazana jest na to, co sprzedaja w sklepach. Degradacja spoleczenstwa bedzie postepowac, rodzic sie beda rachityczne potworki, ktore daleko posunieta medycyna bedzie utrzymywac przy zyciu. Tylko... kto bedzie mial sile pracowac, zeby bonzowie z unii mogli sobie kabzy nabijac?

      Usuń
    2. My i nasze dzieci będziemy tyrać jak woły i całować po rękach tych, którzy zechca dać nam pracę albo nie zwolnić z niej.Bedą póki sił pracować ojcowie rodzin, samotne matki,wszyscy ci, co jeszcze stąd nie wyjechali. A przedsiebiorstwa nadal bedą zwalniac tysiace pracowników. A firmy ciąć koszty. Człowiekowi tak niewiele potrzeba do przezycia i jakiegos marnego zycia na granicy ubóstwa.Byleby było co do garnka włozyć. Mniejsza o jakość!!! Ot, kawałek chleba z margaryną na śniadanie do tego czasem pasztetowa. A na obiad najtańsze co jest - czyli ziemniaki omaszczone słoniną. Jesteśmy zadziwiająco wytrzymali jako gatunek. I boimy sie wszelkiego buntu czy dopominania o swoje z lęku, bysmy nie stracili i tego, co mamy. Ludzie nauczyli się juz zadowalać byle jakim minimum. Bieda piszczy, a bogaci bogacą sie jeszcze bardziej...

      Usuń
    3. Ja Ci cos powiem, Olenko. Ludzie w Polsce potrafili sie ladnie zjednoczyc przeciwko tzw. komunie. Tak sie zjednoczyli, ze ja obalili. Teraz nie podejma zadnego zrywu, bo im na to ksiadz nie pozwoli. Jemu jest dobrze, wiec wmawia owieczkom, a raczej baranom, ze mamy wolnosc, z ktorej musimy sie cieszyc. Glodny lud juz dawno wyszedlby na ulice, za PRLu wychodzili na podstawie mniejszych przewinien wladzy. Nie wyjdzie jednak, bo musialby wystapic m.in. przeciwko funduszowi koscielnemu (w wys. ok. 2 miliardow zl). Lud woli wiec wyjechac. Dojdzie w koncu do tego, ze ostatni zgasi swiatlo.
      Na tej emigracji beda zarli to samo g***o, ale przynajmniej stac ich bedzie na oplaty i urlop.

      Usuń
  10. Matko i córko! Widzę, że mam najwięcej do powiedzenia na twoim blogu! Ale ze mnie gaduła. Nie wiedziałam :)
    A jaki gatunek jabłek jadasz? Ja lubię ligole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko-gadulko, rzeczywiscie bijesz wszystkich na glowe w gadawce, ale to dobrze. Bylas jedna z pierwszych osob, ktore w ogole zaczely komentowac.
      Nie znam ligoli, ja rozsmakowalam sie w Pink Lady.

      Usuń
    2. Kiedyś raz jadłam jabłka "bohema", które były najlepszymi na świecie. Niestety nigdy już nigdzie na nie nie trafiłam.

      To prawda, przyznaję się do odkrycie Twojego bloga, który jest jednym z najciekawszych jakie znam. Na pewno w pierwszej piątce :)

      Usuń
    3. Oj, tak mi dobrze... tak mi rob... jeeeszczeee!!! Bardzo piescisz, Anko, moje ego.
      Co do jablek, te nazwy zupelnie nic mi nie mowia, tu sa jakies inne.

      Usuń
  11. Masz racje, i wydaje mi sie, ze wszyscy o tym wiedza. To czym nas karmia napawa groza.
    Jakis czas temu myslalam o tym, aby przejsc na wegetarianizm i co z tego jak warzywa, to tez sama chemia.
    Owszem, mozna kupic ekologiczne, kosztuja tyle ile mieso, wedliny i sery.
    Zarcie jest sztucznie pedzone na calym swiecie.
    Do czego to wszytstko zmierza, az strach pomyslec.





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znikad ratunku, znikad pomocy. Jestesmy skazani na ten smieciowy plastik, bo mnie tez nie stac, zeby kupowac bio-produkty, a gospodarstwa nie mam, zeby sama sie wyzywic.
      Nie masz wrazenia, ze degradacyjne dzialanie tej karmy jest juz widoczne? Niektorzy zachowuja sie, jakby im mozgi wyzarlo.

      Usuń
    2. Masz racje! Karmia nas tym scierwem za ktore placimy duza kase, bo nie mamy wyjcia. Jesc musimy.
      Jestem przerazona tym, jak patrze na ludzi ktorzy tyja nieproprcjonalnie.
      Mieszkam w USA od wielu lat i to co widze, jak ludzie wygladaja, czasami napawa mnie strachem.
      To nie sa ludzie otyli, czy grubi, oni sa zdeforomani.
      I to juz jest kalectwo.



      Usuń
    3. Niech zyje McDonald, KFC i inni truciciele!
      W Niemczech otylosc powoli staje sie plaga, zreszta w ciagu ostatnich 20 lat i w Polsce zwielokrotnila sie liczba osob otylych.

      Usuń
    4. My mamy wyjscie Pantero, pojedziemy do Oli Jawor i bedziemy jadly jajka od jej kurek zielononozek.
      Chyba , ze nas Cezary przegoni:)))

      Temat rzeka, pozdrawiam i ciesze sie, ze trafilam na Twoj blog:)

      Usuń
    5. A mnie bardzo milo goscic Ciebie, Atander.
      Na ile poznalam Cezarego, to On nas nie przegoni, predzej Olenka. Po co Jej obce baby w chalupie? ;)))

      Usuń
    6. A co tu sie o mnie gada? Hęęę???
      Przyjezdżać i nie gadać. Jajec starczy. A wiosną jak sie wszystkie weźmiemy za grządki, to warzyw bedzie potąd!Do roboty baby a nie tu po próżnicy jezyki strzępić!:-)))

      Usuń
    7. Do robotyyyy??? Never! Moglabym przyjechac w celu pobyczenia sie.

      Usuń
  12. ...droga Pantero, nie dobrze mi się zrobiło jak to przeczytałem. Sami od kilku lat, często, robimy sami kiełbasy. Kupujemy mięso i wędzimy... drogo ale zdrowo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz pelna gwarancje, ze mieso, z ktorego robicie sami kielbasy, pochodzi od zwierzat, ktore jedza wylacznie trawke, a nie maczke kostna z antybiotykami?

      Usuń
    2. ...co do ostatniej świnki to tak, cholera o tym nie pomyślałem...

      Usuń
    3. NIC nie jest bezpieczne, nie zapominaj o tym.

      Usuń
  13. Najlepiej byłoby przejść na odżywianie światłem, ale nigdy nikogo takiego nie poznałam i nie mam pojęcia - póki co ;) , jak to zrobić.
    Oglądałam kiedyś fajny program na ten temat, chyba na Discovery. Pokazani byli ludzie, również Europejczycy, którzy żyją bez jedzenia, a nawet bez picia, nie są wychudzeni i ponoć wszystko u nich funkcjonuje jak trzeba.
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie to praktyczne! Nie jesc, nie pic a zyc! A jakie tanie i zdrowe!
      Jak oni to robia? Tez bym tak chciala.
      Moze zaczac od przejscia na diete robaczana, a potem powoli robale odstawiac? Podobno sa bardzo zdrowe i zawieraja duzo bialka. ;)))

      Usuń
    2. Niestety nie wiem, jak to robią :( myślę, że to kwestia przestawienia umysłu za pomocą medytacji.

      Jak ktoś lubi robaczki :))) Akurat przed chwilą, w jakichś wiadomościach podano, że w Warszawie ktoś otworzył restaurację, w której serwują dania z robali np. świerszczy, czy pędraków. Ale konkluzja była taka, że Europejczycy zbytnio się tym jadłem nie fascynują.
      Sama chyba wolałabym korzonki ;) popijane wodą źródlaną.
      L.

      Usuń
    3. Chyba juz za stara jestem, zeby sie nauczyc niejedzenia w ogole. Szkoda, zaoszczedzilabym tym sposobem kupe kasy. :)))

      Usuń
  14. No z tymi wyrobami - przetworami mięsnymi to trafiłaś w moją branżę. Czy wiesz, że teraz w zajadach mięsnych do wyrobów dodają dym wędzarniczy i tak jest wędzona kiełbasa bez wędzenia? A niedawni chciano u nas kupić płyn do barwienia osłonek na kiełbasę, żeby ten kolor "wędzenia' był równomierny? Do kiełbasy dodaje się chemię, żeby dobrze mięso się wiązało i nie rozpadało podczas nabijania w osłonę, a "dobry" masorz w zakładzie potrafi z kilograma mięsa zrobić dwa i pół- tak dobrze nastrzykuje. Są całe ogromne aparaty do nastrzykiwania mięcha. Horror. Już o dodatkach smakowych nie wspomnę. U nas kupuję rolnicy i drobni masarze, a my staramy się nie sprzedawać chemii. Ja kupuję u naszych klientów, bo wiem, że tam nie ma nic ze sztuczności. Szynka jest szynką a kiełbasa jest kiełbasą. Wprawdzie nie jest taka śliczniutka, jak ze sklepu, ale przynajmniej na drugi dzień wody nie puszcza.
    Pomidorów teraz nie kupuję. Latem kupuję u badylarza i mają cudny zapach słoneczno- pomidorowy. Tak samo z ziemniakami, miodem, jajkami. Całe wory ziemniaków kupuję u rolnika. To są plusy mieszkania na wsi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja, biedna pszczolka, skazana jestem na miasto, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dobrze, ze miasto nie jest przemyslowe, wiec chociaz powietrze mamy nienajgorsze.
      Czytalam kiedys o polskiej "szynce wydajnej": Tak jak piszesz, kilo miesa, dwa i pol wyrobu.

      Usuń
  15. A ja tam nie popadam w paranoję, jem to co mi smakuje, choć nie pogardzę jedzeniem z targu, truskawkami z działki i pizzą! O! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jem, bo nie mam innego wyjscia. Staram sie nie czytac etykiet, bo po co.

      Usuń
    2. Ja czytam i psuję wszystkim radość z zakupów ha, ha - tak mi kiedyś mąż w sklepie oznajmił :)) ale chyba bardziej żartował.
      Lidka

      Usuń
    3. To nie psuj, psuju! Ja bym Ciebie nie brala ze soba na zakupy.

      Usuń
  16. Ja tęsknię za jedzeniem na którym wychowałam się w dzieciństwie. A najbardziej za pachnącymi pomidorami prosto z krzaka!
    Teraz pozostaje nam kupować uważnie. Dokładnie czytać wszystkie etykiety, nie kupować gotowego jedzenia z mnóstwem chemii i ulepszaczy. Jak się zacznie czytać składy to okazuje się, że w serku nie ma serka, w maśle nie ma mała itd. Całe szczęście są i dobre produkty, czasem wcale nie dużo droższe niż te sztuczne. Trzeba tylko poszukać.
    A jabłka całe szczęście można znaleźć dobre nawet i w tych czasach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te moje jablka tez sa bardzo smaczne, tylko jakby zbyt ladne i nierobaczywe. Co do reszty, to jem, co mi smakuje, bez wzgledu na sklad, na ktory nie zwracam uwagi. Nie mozna dac sie zwariowac.

      Usuń
  17. dlatego trzeba sprawdzać zawartość mięsa w mięsie, ja to skrupulatnie robię i nauczyłam tego męża, który robi od lat cotygodniowe zakupu.
    Co do różnych norm nałożonych na produkty prze UE, to uważam, że nikt nas nie zmuszał do wstąpienia do niej. W referendum powiedzieliśmy tak ze wszystkimi tego konsekwencjami. Przyznam, że nie tęsknię za Polska jaką pamiętam z dawnych lat, nie tęsknię za serkiem homogenizowanym - truskawkowym i wanilinowym, który zazwyczaj zjadałam lekko skwaśniały już po kilku godzinach od zakupu. Nie przemawia do mnie to, że był bez konserwantów.
    Pamiętam, gdy pierwszy raz przed 1986 rokiem spróbowałam holenderski pudding z kartonu o smaku waniliowym, byłam tak zauroczona jego smakiem i tak bardzo rozżalona, że nie mogę go kupić w Polsce. Wtedy trudno mi było zrozumieć dlaczego u nas jest tak ponuro i smutno. Tak źle. Dziś z przyjemnością sięgam po niego, bo jest w zasięgu mojej ręki, na półce sklepowej.
    W sklepie w Berlinie Zachodnim zobaczyłam pierwszy raz ruchomą taśmę przy kasie i pamiętam jak dziś, stałam jak wryta, miałam łzy w oczach, bo wtedy myślałam, że tak nigdy u nas nie będzie, ze jesteśmy najgorszym miejscem na świecie. Ktoś może pomyśleć, że jakaś wariatka byłam:) Ja tak bardzo ciesze się, że umieliśmy skorzystać z dobrodziejstwa przynależności do unii, że możemy wyjeżdżać w świat, ze moje dziecko może studiować na uniwersytecie w Europie etc.
    Ja zdecydowanie wolę dzisiejsze czasy, wolę te barwniki, konserwanty etc. i cieszę się, ze średnia wieka w naszym kraju goni tą europejską. A kosztele, klapsy, ulubione śliwki, malinowe pomidory kupuję nadal na targu, tak jak kiedyś:)
    Przepraszam, za zoczenie z tematu.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mialam to zachlysniecie sie cudami zachodnimi, teraz mi troche przeszlo, bo zyje tutaj.
      Wielu ludziom podoba sie bardziej to, co jest dzisiaj. Spytaj tylko, Iva, tych bezdomnych, tych najbiedniejszych, ktorzy glowkuja, czy kupic jedzenie czy leki, tych, ktorzy nie maja pracy, tych, ktorzy latami czekaja na termin do lekarza, bo ich nie stac na prywatnego, czy lepiej im jest teraz czy moze w szarej komunie.
      Temat-rzeka nie do ogarniecia w jednym komentarzu. Sa plusy i minusy. Co Ci z paszportu w szufladzie, kiedy nie mozesz go dac dzieciom do jedzenia.

      Usuń
    2. wiesz, punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Ja jedynie mogę pisać za siebie.
      Bezdomni są wszędzie i nasz kraj nie odbiega o tego. Szkoda mi bardzo bezdomnym, ale też wiem, że nie wszyscy chcieliby swoje życie zmienić i na pewno nie czuję się winną takiego stanu rzeczy, tak samo jak i nie winię nikogo za niepowodzenia zawinione czy niezawinione mojej rodziny czy moje osobiste. Korzystam z publicznej służby zdrowia, bo muszę raz w miesiącu pokazać się u kardiologa.
      Ja nigdy nie chciałabym powrotu komuny, chociaż miałam pracę i swoje własne mieszkanie. Pamiętam też policję od czasu do czasu odwiedzająca mój dom, pamiętam tzw. wiodącą rolę partii, pamiętam pały zomo, pamiętam cenzurę etc. Pamiętam o wiele więcej niż z wczorajszego dnia i nawet zła jestem, że tych obrazów nie zapomniałam.
      I jeszcze jedno - szkoda, że media epatują społeczeństwo prawie wyłącznie tym co złe, tragiczne, nieudane, naganne etc. Obraz rzeczywistości nam się wypacza, bo tylko newsy się liczą, bo kto chce oglądać o sukcesach Polaków/Polski w różnych dziedzinach. Często czytam na portalach zagranicznych to, czego nie znajdę na rodzimych. I to jest dla mnie najbardziej chore.
      Masz rację - temat może, a ocena zawsze zgodna z punktem siedzenia.

      Usuń
    3. Ja natomiast wspominam lepiej tamte czasy niz obecne. Moze dlatego, ze wtedy bylam mloda i jakos zawsze idealizuje sie okres swojej mlodosci. Moze nie bylo tak kolorowo, ale czlowiek nie byl traktowany tak przedmiotowo jak dzis.
      Ach, dlugo by o tym gadac...

      Usuń
    4. Długo, długo... Tez byłam bardzo młoda:) A wiezienia polityczne? Nie będę pisała co się robiło i z kim, wszystko tym mi się barwi. Pozdrawiam.

      Usuń
    5. A dzisiejsze areszty wydobywcze? A wieczne wyplacanie odszkodowan za nieprawne wiezienie niewinnych ludzi. A co sie robi i z kim dzisiaj, Iva?
      Cenzura koscielna, pod plaszczykiem ranienia uczuc religijnych? Brak mozliwosci stanowienia o sobie samym i o swojej rozrodczosci?
      Nie idealizuj tak dzisiejszej Polski, tu tez dzieje sie wiele nieprawidlowosci i panuje bezprawie. Sam Tuleja okreslil metody CBA jako podobne stalinowskim.

      Usuń
    6. nie o idealizowanie chodzi. Myślałam, że rozumiesz o czym piszę.

      Usuń
  18. Też sprawdzam zawartość mięsa w mięsie... Chociaż osobiście już prawie mięsa nie jadam ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. A mnie jest wszystko jedno, byle bylo smaczne. Lepiej nie wiedziec.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.