poniedziałek, 4 marca 2013

Cudem przezylam.

Byly to zamierzchle czasy, krotko przed moimi 23-mi urodzinami. Zostalam skierowana przez  dentystke na chirurgie szczekowa w celu pozbycia sie zeba, zwanego jak na ironie, zebem madrosci.
Nasza domowa dentystka to historia sama w sobie. Moi rodzice, jeszcze jako para studencka, chodzili do niej na randki. A wlasciwie nie do niej, a do nich, bo byly to dwie siostry blizniaczki, nie do odroznienia, ktore razem prowadzily praktyke. Zawsze ze smiechem wspominaly randkowanie moich rodzicow w tak niecodziennym miejscu. Mnie znaly praktycznie od urodzenia, a kiedy urodzila sie moja najstarsza corka, i ona chodzila na kontrole do jednej z nich, bo druga w miedzyczasie zmarla na raka. Taki lekarz dla trzech pokolen. Obydwie wylacznie leczyly zeby i zadna z nich nie rwala, ani nie brala sie za jakiekolwiek operacje w jamie ustnej.
Tak wiec, kiedy stwierdzono u mnie brak miejsca na te nieszczesne osemki i powodowanie przez nie nadmiernego scisku innych zebow, zapadla decyzja o pozbyciu sie tego atawistycznego uzebienia. U wiekszosci ludzi, na skutek zmian ewolucyjnych, zmniejszyla sie zuchwa, co poskutkowalo brakiem w niej miejsca na te dodatkowe i niepotrzebne wspolczesnemu czlowiekowi zeby. Praktycznie rzecz biorac, rutynowo usuwa sie teraz wszystkie osemki, kiedys jednak takie zabiegi przeprowadzano rzadziej.
Wyposazona w skierowanie i bez specjalnego strachu, udalam sie do kliniki, zeby jak najpredzej miec to za soba. Nigdy nie balam sie dentysty, zawsze w pore chodzilam na kontrole, wiec bol zeba byl mi obcy, a owa nieszczesna osemka miala byc pierwszym zebem do usuniecia. O, naiwna! Nie tylko nie wiedzialam, co mnie czeka, ale w najsmielszych wyobrazeniach nie pomyslalam, ze ten zabieg, a wlasciwie jego nastepstwa,  beda kosztowaly mnie prawie zycie.
Zab tkwil jeszcze pod dziaslem, wiec musialo byc ono ciete. Potem zaczal sie prawdziwy horror. Pani chirurg wybijala mi go dlutem i mlotkiem, trwalo to cala wiecznosc, usta mialam pelne krwi, bo o odsysaczach nikt wtedy jeszcze nie slyszal. Dobrze, ze na sali byli studenci, glaskali mnie, trzymali za reke, dodawali otuchy. Wreszcie tej specjalistce od siedmiu bolesci udalo sie zab skutecznie wybic. Zatkana lignina, zostalam odeslana do domu.
Nastepnego dnia o malo nie zeszlam, kiedy spojrzalam w lustro: prawa strona twarzy byla w gustownym kolorze granatowo-purpurowym i co najmniej dwa razy szersza od lewej. Gdybym dostala w dziob od Tysona, pewnie wygladalabym tak samo. Pobieglam wiec do tej czarownicy, zeby mi gebe ratowala, a ona przepisala mi zastrzyki ampicyliny w dawce 24 000 000 jednostek cztery razy dziennie. Dokladnie pamietam i do konca zycia nie zapomne tej dawki. Na pierwszy zastrzyk pofatygowalam sie do przychodni rejonowej, na nastepne zamowilam pielegniarke do domu, zeby nie straszyc facjata przechodniow. Proby zrobione, zastrzyk wykonany, jestesmy umowione za 6 godzin w domu.
Pielegniarka byla bardzo punktualnie, zrobila, co do niej nalezalo, a mnie zrobilo sie dziwnie, o czym ja poinformowalam. A ta podnosi wrzask i leci do moich rodzicow siedzacych w drugim pokoju, ze corka ma kolaps. Poszlam za nia, zdziwiona alarmem i jeszcze calkiem przytomna, ale zanim zdazylam cokolwiek powiedziec,  upadlam jak niezywa. Byly to czasy, kiedy nie mielismy w domu telefonu, wiec ojciec z moim owczesnym chlopakiem zaniesli mnie do pobliskiej przychodni. Przodem biegla spanikowana pielegniarka, z tylu podazala za nami mama. Jakos mnie tam wyreanimowali, dali jakies zastrzyki na przywracanie umarlakow do zycia i, po odzyskaniu przeze mnie przytomnosci, zmierzyli cisnienie. Mialam 50/35, nie chce wiedziec, ile mialam, a raczej nie mialam,  wczesniej. Wezwano karetke, zabrali mnie na pogotowie, a tam zajal sie mna najpierw dentysta, a potem kardiolog. Ten ostatni, po wywiadzie, szybko postawil diagnoze: wstrzas po przedawkowaniu antybiotyku. Otoz te nieszczesne 24 000 000 mozna dawac raz na dobe, a nie cztery razy. Pani dentystka chciala mnie zatem usmiercic. Nie udalo jej sie!
No, coz, wyszlam z tego obranna reka, ale niewiele brakowalo...
Mniej wiecej rok pozniej musialam zrobic porzadek z nastepna osemka. Bylam tak wystraszona, ze juz przed zabiegiem zemdlalam ze strachu. Poszlo jednak szybko, prawie bezbolesnie i bez tak potwornych nastepstw, jednak od tego czasu czuje paniczny strach przed jakimikolwiek zabiegami, nie tylko w jamie ustnej. Na ogol zdarza mi sie tracic przytomnosc ze strachu, jestem tzw. pacjentem specjalnej troski, zawsze powiadamiam lekarzy o swojej przypadlosci i, jesli to tylko mozliwe, zabiegi sa wykonywane w znieczuleniu ogolnym, czyli pod narkoza.
Trzecia osemka zostala usunieta w taki wlasnie sposob jeszcze w Polsce, a ostatnia juz w Niemczech bez narkozy. Jakos to przetrwalam, troche tylko musieli mnie cucic.
Jedyna pozostaloscia po tamtym kolapsie jest tendencja do czestych omdlen, ale o tym napisze juz w innym poscie.

56 komentarzy:

  1. Mogę zgadywać, czy biorąc ślub mdlałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zonk! Akurat na slubie mnie nie wzielo. Jutro dowiesz sie reszty. ;)))

      Usuń
    2. Hah, a mi się omdlenia zdarzały tylko w kościele, jak jeszcze byłem zmuszany by tam uczęszczać.

      PS Dentystów omijam z daleka i chodzę w ostateczności, czyli gdy już boli tak, że się można po..ać. To też trauma z dzieciństwa, gdy dentyści to byli rzeźnicy a każda wizyta to tortura.

      Usuń
    3. No widzisz, a ja w kosciele nigdy nie zemdlalam, dopiero po tym wypadku mi sie zaczelo.
      Dentystow nadal sie nie boje, mam stracha tylko przed krwawymi zabiegami w jamie ustnej.

      Usuń
    4. No, blisko byłam :p przynajmniej osobowo :D W kościele to ja mdlałam, jak na jakimś obozie dziecięcym pędzili nas na modły na kolanach bez śniadania.

      Z ósemkami nie miałam jeszcze przeżyć, nie wyrosła mi nigdy jedna dwójka, więc zęby przesunięte i trochę luźniej mają ;) Za to szósteczkę jak leczyli kanałowo - 5 wizyt, przed szóstą ząb pękł do korzenia i nie było wyjścia - rwanko. Za które też zresztą sobie sporo policzyli, jak i za poprzednie "leczenie". Nie pamiętam tego. Widać mózg się broni, bo to ledwie parę lat temu było. Nie pojechałam na zdjęcie szwów - sama je sobie przecinałam i wyrywałam cążkami do paznokci. Nigdy więcej tam nie pojechałam zresztą, choć klinika nowoczesna, z telewizorkami, z uśmiechami przyklejonymi do szczęk i aksamitnymi głosami ;)
      Teraz mam dentystkę w małym gabinecie, też boli, ale brzuch ze śmiechu, jak ona zaczyna coś robić i gadać :)

      Usuń
    5. Fajny dentysta to polowa strachu, ale przede wszystkim musi budzic nasze zaufanie.

      Usuń
  2. O matko! To dopiero przeżycia! Brrrr.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do czego nam te glupie osemki? Wiekszosc z nas musi sie ich pozbywac od razu, kiedy wykielkuja, albo nawet wczesniej.

      Usuń
    2. Straszna historia, fakt.
      Choć uważam że nawet ona nie daje ci prawa do obrażania ósemek, symbolu nieskończoności, jakby nie było (przynajmniej kiedy leżysz ;)
      Ja swoje cenię i je zachowałam, choć nie wiem dokładnie gdzie ;)

      Usuń
    3. Jak mam rozumiec zachowanie osemek? W paszczy, czy tez w pudeleczku wylozonym aksamitem w szufladzie?

      Usuń
  3. Nie no, co Ty za horrory od rana zapodajesz .... dobrze, że w miarę przytomna ta pielęgniarka była i Cię do tej przychodni szybko doholowali.

    Co do ósemek - różnie z tym jest. Mnie bolały, jak zdecydowały się wyjść, czyli miałam wtedy ok. 20 lat. W tej chwili nie mam jednej, ale moja dentystka bardzo sprawnie ją wyciągnęła. Resztę mam wyleczoną, bo ta kobieta akurat je leczy. A ja nie mam nic naprzeciwko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama przez pol zycia miala silny szczekoscisk, jak sie pozniej okazalo, z powodu osemki uciskajacej jakis nerw. Dlatego wlasnie zaufana i znajaca rodzine dentystka wyslala mnie prewencyjnie do chirurga. Bo i mnie moglby czekac podobny los.

      Usuń
  4. Czytając ten post cały czas, nieświadomie, trzymałam się za szczękę!;)
    Cóż za przeżycia!
    Ja chyba jestem przykładem ewolucji, bo u mnie nie wyrosły żadne ósemki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, czyli jeszcze nie "zmadrzalas". Ja jestem na etapie glupienia, bo juz nie mam zadnej :)))

      Usuń
  5. Dzień dobry Panterko!
    A potem sie dziwia, ze ludzie sie dentystów boją! Takie makabry sie tam dzieja, ze człowiek idzie jak na ścięcie i gotów sam sobie zębiska wyrywać byleby tych horrorów nie przeżywać!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez, Olenko, ja nadal nie czuje strachu przed dentysta, chodze regularnie, bo przedkladam leczenie nad usuwanie.

      Usuń
  6. O matko, mam równie traumatyczne doświadczenia dentystyczne. Całe szczęście,że się nie dałaś wykończyć, bo powołaniem Twoim jest czynić dobro ludziom. Raz jeszcze dziękuję Panterko i ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaprysiu, przeciez to zrozumiale samo przez sie! W jakiz inny sposob moglabym pomoc? Robilam, co moglam. I naprawde szczerze sie ciesze, ze lesiowa ucieczka tak sie skonczyla.

      Usuń
  7. Brrr! A jednak dentysta-sadysta... Dobrze, że przeżyłaś :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Abi, to nawet nie tak. Ona chciala mnie wykonczyc w calkiem niedentystyczny sposob ;)))

      Usuń
    2. Nooo, patrzac na to z inszego punktu widzenia, to tak.

      Usuń
  8. wow nic innego mi nie przychodzi do głowy
    po prostu
    wow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, przyjemne to nie bylo. Teraz wiem, jak sie umiera.

      Usuń
  9. przypomniałaś mi i moją gehennę stomatologiczną, gdy po kilkugodzinnym usuwaniu zęba, po dłutowaniu, nastąpiły powikłania od suchego zębodołu do patologicznej ziarniny, która zakończyła się cieciem dziąsła, czyszczeniem, zszywaniem etc.
    Co do ósemek to mam dwie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesuuuu, Ty przezylas prawdziwy dramat, Iva. Tak zle u mnie nie bylo jesli chodzi o samo usuwanie. Niebezpiecznie zaczelo byc, kiedy leczyli moja spuchnieta paszcze.

      Usuń
    2. Niestety jestem zdrowotną femme fatale i nic na to nie poradzę:)Żal, że to dziedziczne:(

      Usuń
  10. Witam w klubie! Ja ostatnio byłam chora przecież poważniej nię trzeba jak zwykle. Dostałam antybiotyk, okazało się że jestem na nie uczulona. Z każdą tabletka, temperatura rosła o jeden stopień, ale zbijałam, doszłam do 41 i nie potroiłam podać swojego adresu, to pojechaliśmy na sor...tam się okazało, że wszystko ok, dopiero wizyta u laryngologa za grubą kasę pomogła...przez tydzień byłam tak słaba, że nie mogłam iść bez opieki do przysłowiowej toalety...ach jak wspaniała jest służba zdrowia. Kochajmy ją;/

    Ja mam jedna ósemkę, inne nadal rosną...i nie chcą wyrosnąć, a chirurga się boję jak diabeł święconej wody, miałam wyrywaną 7...nigdy więcej, chyba, że zacznie boleć...brr...a dentysty się nie boję:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wychodze z zalozenia, ze lepiej zapobiegac niz leczyc lub, co gorsze, wyrywac.
      A przed podaniem silnego antybiotyku powinno sie zrobic pacjentowi probe alergiczna. Mnie zrobili, wiec nie bylam uczulona, tylko dawka byla dla slonia.

      Usuń
    2. A widzisz, ja poszłam prywatnie nawet, a nikt mi nie powiedział, że muszę zrobić jakąś próbę...a mało co się nie przekręciłam...chociaż...jest plus...schudłam 5 kilo, w sam raz na wiosnę :D

      Usuń
  11. ...również boję się dentysty i to ona sama zraziła mnie do siebie, a wszystko przez rwanie zęba przeszło godzinę, straszenie chirurgią żeby na końcu stwierdzić że złe szczypce wzięła. Po zmianie szczypiec poszło raz dwa ale uraz pozostał. Całą ta sytuacja miała miejsce dwadzieścia lat wstecz, teraz mam jedna zaufaną panią stomatolog do innego sadysty nie pójdę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to ma znyczyc "rowniez"? Ja tam sie nie boje, mimo wszystko.

      Usuń
  12. Masakra nie wiem co powiedzieć.... ale z drugiej strony pielęgniarka też chyba ma jakieś wykształcenie, pojęcie.... ciężko mi znaleźć słowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miala pojecie, dlatego zarzadzila szybki transport do przychodni i reanimacje przez lekarza. Pewnie sama tez dalaby rade przywrocic mnie do zycia, gdyny zaszla taka potrzeba.

      Usuń
  13. Coś Ci powiem, Aniu: byłam tu już dziś u Ciebie, ale zwiałam, że tak powiem, z podkulonym ogonem. Doczytałam do końca, owszem, ale aż się bałam odezwać, taki mnie paraliż chwycił od wyobrażania sobie, co przeszłaś u tej, tfu! dentystki. Brr!

    Pozdrówka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolus, ja zyje! (ale co to za zycie!) :)))
      U samej dentystki to byl maly pikus w porownaniu z konsekwencjami jej "lekarskich" zalecen.

      Usuń
    2. Słusznie, słusznie, skrót myślowy - miałam na myśli to, co Cię spotkało wedle jej zaleceń właśnie. A że żyjesz, Pantero, to i duża dla mnie radość, bo właśnie sobie obiecałam cofnąć się dziś troszkę i poczytać, co tam nawypisywałaś ostatnio. :)


      Usuń
    3. Jestem plodna, jak samica krolika, jesli chodzi o pisanie oczywiscie ;)))

      Usuń
  14. moje złe doświadczenia dentystyczne dotyczą dzieciństwa i wczesnej młodości. miałam dość słabe zęby i trzeba je było leczyć...
    a wiertło na pedał nożny...
    ehhh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Tobie sie zdaje, ze jakim wiertlem u mnie zaczynali? Ale mnie to nie zniechecalo, dopiero ta osemka, a raczej jej nastepstwa.

      Usuń
  15. Pamiętam swoje. Nie mogły się przebić przez dziąsło. Ból był tak wielki i dokuczliwy,że ( miałam wtedy naście lat) przecięłam dziąsło żyletką, żeby sobie ulżyć. Do dziś na wspomnienie ciarki po plecach mi przechodzą.
    I na co komu te zęby, ponoć mądrości... nie mam pojęcia! Kłopot z nimi i tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotka, to Ty dobra masochistka jestes! Kto by pomyslal?
      Nie odwazylabym sie nigdy na cos podobnego.

      Usuń
  16. O Ty moja biedna Panterko:( Strasznie się wycierpiałaś:( ja nie mam pojęcia, co stało się z moimi ósemkami, ale Młoda miała chirurgicznie usuwane. Z problemami, ale bez konsekwencji. Z tymi omdleniami tez masz przechlapane. I chyba nie ma na to sposobu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczytaj jutro, bedzie wlasnie o tym. Moje panny tez mialy osemki usuwane, albo wszystkie cztery naraz, albo stronami: dwie po prawej, a za jakis czas dwie po lewej. Przez te tzw. zeby madrosci tylko czlowiek niepotrzebnie cierpi.

      Usuń
  17. Strrrraszne...A ja nadal nie mam ósemek...Podobno mają czas do czterdziestki...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze jestes nastepnym stadium ewolucji i juz nie bedziesz miala tych osemek?

      Usuń
  18. Matko! Horrory na wieczór to nie najlepsza lektura...
    Dobrze ,ze wszystko się skończyło szczęśliwie,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, tak polowicznie. Skutki tego nieprzyjemnego zdarzenia gnebia mnie do dzisiaj.

      Usuń
  19. Mnie też zrobiło się słabo
    gdy to czytałam. Brzmi jak horror...
    ja na szczęście nie miałam takich drastycznych
    doświadczeń z dentystą :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mało przyjemne wspomnienia...dentystów nie lubię. Miałam ulubioną dentystkę ale niestety starsza kobieta była i już jej nie ma. Po czymś takim miałabym kłopoty z przekroczeniem progu gabinetu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam z tym zadnych problemow. Znalazlam tutaj dobrego i zaufanego dentyste, ktory zna moje strachy i dobrze sie ze mna obchodzi.

      Usuń
  21. Ja jestem dorosła, chodzę do dentysty od lat i i tak cały czas się boję :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie balam sie dentysty, za to nie moge pozbyc sie strachu przed wszelkimi operacjami w paszczy. Zadne borowanie i plombowanie mi nie straszne, za to swiadomosc jakiejkolwiek rany w gebie, paralizuje mnie do utraty przytomnosci wlacznie.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.