piątek, 22 marca 2013

Historie bez happy endu 5.

Swego czasu razem pracowalysmy w lodzkiej Telimenie. Nazwijmy ja na potrzeby bloga Hania.
Miala niepospolita i bardzo oryginalna urode, twarz jej okalala burza kreconych wlosow w niezwyklym rudawym blondzie, oczy miala lekko skosne i doskonala figure. Przy tym nie byla glupiutka koza, jak wiele innych modelek, skonczyla prawo i miala dobrze poukladane w glowie. Dobry charakter zjednywal jej ludzi, czesto spotykalysmy sie poza praca.
Ona spotykala sie z pewnym inzynierem, nazwijmy go Andrzej, ja ze swoim przyszlym slubnym. Obie wyszlysmy za maz w tym samym roku i pozniej prawie jednoczesnie urodzilysmy dzieci. Znajomosc trwala, odwiedzalismy sie czesto wraz ze wspolmalzonkami i dziecmi. Andrzej byl bardzo cieplym i serdecznym facetem, obydwoje go mocno polubilismy. Na swiat przyszly kolejne nasze dzieci. Poprosilam Andrzeja, zeby trzymal nasza druga corke do chrztu, co uczynil z entuzjazmem. Dla jego drugiego dziecka ja bylam matka chrzestna. Przyjazn kwitla.
Czas uplywal. Rok przed nami, oni zdecydowali sie wyemigrowac do Ameryki. Bylo wielkie pozegnanie, lzy, ale i nadzieja na inne, lepsze zycie.
Nigdy nie stracilismy ze soba kontaktu, najpierw pisywalismy dlugie listy, pozniej trwaly wielogodzinne rozmowy telefoniczne.
Ich emigracyjne zycie przebiegalo podobnie do zycia innych cudzoziemcow rzuconych na obca ziemie. Zaczynali od latwych i nielekkich prac fizycznych, dorabiali sie powoli i zmudnie, doslownie wszystkiego. Zyli oszczednie, zeby moc jak najwiecej zwiedzic, bo nie mieli pewnosci, czy uda im sie zostac w tym kraju marzen na stale. Ich zycie tam bylo niepewne, tymczasowe i nie pozbawione stresu. Kupili w koncu dom, co w Ameryce nie jest niczym wyjatkowym, bo i domy sa niedrogie, i raty do ogarniecia. Zmieniali prace na coraz lepsza, wreszcie udalo im sie otrzymac zielona karte i amerykanskie obywatelstwo. Nie znaczylo to wcale, ze z dnia na dzien ich zycie uleglo drastycznej poprawie, ale przynajmniej zniknelo zagrozenie wydalenia z kraju.
Dzieci dorastaly, starsze poszlo na studia, a im wiodlo sie coraz lepiej. Andrzej mial ciche marzenie nabycia trucka i zajecia sie transportem po bezkresnych drogach rozleglej Ameryki. Wreszcie spelnil sie jego american dream, od tego czasu wiekszosc czasu spedzal poza domem, ale oplacalo sie!
Lata uplywaly. Ale zle fatum czuwalo.
Ktoregos dnia Hania zadzwonila do mnie z wiadomoscia, ze Andrzej nie zyje. Zginal w najbardziej makabryczny sposob. Lato tamtego roku bylo ekstremalnie upalne, klimatyzacja w trucku Andrzeja nie dawala rady skwarowi na zewnatrz, skarzyl sie, ze szyby w szoferce bez mala sie topia, a zlecenie mial akurat na nieciekawa klimatycznie Luizjane. Nie wiadomo, czy jego serce nie wytrzymalo tych ekstremalnych temperatur, czy moze dostal za kierownica udaru mozgu, w kazdym razie bez hamowania wjechal tym kolosem w stojace w korku na autostradzie samochody. Natychmiast wybuchl pozar, bylo wiele ofiar smiertelnych. Jedna wielka masakra! Z niego samego zostala kupka popiolu, ktora policja przekazala rodzinie.
Mial niewiele ponad 40 lat.
Hania bardzo dlugo nie mogla pozbierac sie po tej tragedii, kosztowalo ja to sporo kasy, bo ambulans byl stalym gosciem w domu wdowy. Pozniej zaczely sie schody prawne, kiedy rodziny ofiar na wyscigi zglaszaly sie po odszkodowania, a sumy tych roszczen byly niewyobrazalne. Szczescie w nieszczesciu, truck byl zarejestrowany wylacznie na Andrzeja, wiec jakims cudem ona nie musiala za nic odpowiadac. Nie znam szczegolow ani niuansow dziwnych amerykanskich praw, w kazdym razie udalo jej sie uniknac powaznych klopotow finansowych i niechybnego bankructwa z horrendalnym zadluzeniem do konca zycia.
Tu konczy sie historia bez happy endu, bo dalsza jej czesc jest bardziej optymistyczna.
Hania, po wielu latach samotnego zycia i brykania sie z samotnym macierzynstwem, wiazaniem konca z koncem i utrzymaniem sie na powierzchni, wyprowadzila dzieci na ludzi (oba dzieciaki pokonczyly studia), znalazla szczescie u boku innego mezczyzny.

40 komentarzy:

  1. W życiu człowiek nie wie co go spotka...
    Czasami dobrze się układ i nagle los trach zsyła niespodziankę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy w koncu pokrecone losy emigrantow wychodza na prosta, kiedy los polgebkiem zaczyna sie do nich usmiechac, nadchodzi kataklizm i wszystko trzeba zaczynac od poczatku.

      Usuń
  2. Dzień dobry Panterko! Pięknie opisana historia z życia wzięta. To straszne, co spotkało Andrzeja. Czasem wydaje mi się, że każdy ma gdzieś tam zapisany swój los i konsekwentnie do niego zmierza.I że każdy w życiu ma przypisaną odpowiednią ilośc szczęścia i nieszczęścia.Dobrze, że młoda wdowa w końcu poradziła sobie jakoś i znalazła dla siebie nowego partnera. Szkoda,że w tych ciężkich chwilach nie mogłaś być przy niej. Na pewno potrzebowała wówczas przyjaciół.
    A teraz z innej beczki - Niech to kaczka kopnie! U nas sniezyca, jak na Syberii.Znowu jesteśmy od świata odcięci. Idę zaraz do kur i znowu będę brodzić w sniegu po pas!Ależ cudowne ocieplenie klimatu!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczegolnie ciezkie bywaja takie tragedie, kiedy ma sie rodzine tak daleko Nawet samemu nie wolno w spokoju przezywac swojego dramatu, bo trzeba zajmowac sie i pocieszac dzieci, ktore stracily ojca. Ilez sily musi czlowiek w sobie odnalezc, kiedy z dnia na dzien wali mu sie swiat.
      Mamy staly kontakt telefoniczny, ale to nie to samo, bo nielatwo kogos przytulic przez telefon.
      Ostatniego akapitu w Twoim komemntarzu zupelnie nie zauwazylam. Wspomonalam juz, ze mamy wiosne?
      Milego, Olenko

      Usuń
  3. I na szczęście.
    Lubię szczęśliwe zakończenia.
    A nasze życie , to jeden wielki nieznany na scenariusz. Jest w min dramat, tragedia, ból, a le też radość, szczęście i miłość.... Chwile... W życiu ważne są tylko chwile...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez te kilkanascie lat po smierci meza, Hania miewala roznych starajacych. I nie chodzilo nawet o ojca dzieciom, bo te byly juz podrosniete, pozniej dorosle poszly swoja droga. Od pewnego wieku jednak czlowiek staje sie ostrozny, ma duze wymagania i nie chce brac byle kogo, byle tylko spodnie u boku. A o faceta w pewnym wieku i na pozadanym poziomie nie jest wcale latwo. Zamiast brac byle kogo, lepiej juz zyc samotnie.

      Piateeek!!! Milego, Dorotko.

      Usuń
    2. Oj, tak Panterko! Jeśli ma to być byle kto - lepiej samemu!

      Usuń
    3. Otoz to! Zawsze moze byc dochodzacy ;)))

      Usuń
  4. Życie jest jak amplituda..raz się wznosi, za chwilę spada z hukiem.
    Przeżywanie takich dramatów na obczyźnie, bez wsparcia bliskich jest wyjątkowo trudne.
    Szczęśliwie, Twoja znajoma miała w sobie na tyle siły, żeby przetrwać ten upadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis sila rzeczy jest bardzo skrotowy, ja przezywalam to z nia live, choc tylko przez telefon. Jej zaloba po tragedii trwala dlugo, pozniej byly perypetie z roznymi nieodpowiedzialnymi amantami. Sily znalezc musiala ze wzgledu na dzieci, ale kosztowalo ja to sporo zdrowia.

      Usuń
  5. Biedna Hania! To tylko potwierdza najważniejsza zasadę: cieszmy sie chwilą, bo nie wiadomo co będzie jutro.
    Miłego dnia:)) ja dziś idę do fryca :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...właśnie, cieszmy się chwilą...

      Usuń
    2. Anko, brzmi to zlowieszczo. Kto to jest FRYC? Czyzby fryzjer? Ale w tym przypadku nie bylabys chyba taka smutna, jak to wynika z emotki.
      No, nie powiem, bardzo mnie zaciekawilas tym frycem ;)
      Milego, Anulka.

      Usuń
    3. Niektorym dane jest urodzic sie w czepku, takim i byk sie ocieli. Inni maja od losu zawsze pod gorke. Jeszcze innym zycie uklada sie jak sinusoida, jak napisala Beata, raz na wozie, raz pod nim.
      Nie mogloby sie to szczescie i dobra passa sprawiedliwie rozdzielic na wszystkich?

      Usuń
    4. nudne by było wówczas życie mawiają... Ja niestety należę do osób którym nie jest i nigdy lekko nie było;/

      Usuń
    5. Filizanko moja droga, bierz zycie za rogi! Ono cale jest przed Toba.

      Usuń
    6. Wiecej optymizmu, kobieto! Bierz Smrodka i pojedzcie sobie do lasu, chlopak sie wybiega, a Ty bedziesz miala okazje poprzytulac sie do pni drzew, zatankowac swieze powietrze i nowa energie.

      Usuń
    7. tak, fryzjer to fryc w młodzieżowym skrócie (jak ja byłam młoda, czyli 100 lat temu), a smutna, bo to nigdy nie wiadomo jaki efekt wyjdzie. Raz na dwa razy katastrofa totalna. Po poprzedniej wizycie zapuszczałam włosy przez dwa miesiące.
      Dziś jestem zadowolona na 80%, więc jest ok :)

      Usuń
  6. Jednak z happy endem. No tragedia ogromna, jednak dobrze, że udało się jej uniknąć zadłużenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak jest w tej Hameryce, za byle co procesuja sie o odszkodowania. Wraz z nim zginelo 5 osob, bylo wielu rannych, samochody ulegly spaleniu. Poszloby w miliony!

      Usuń
    2. więc czemu historia bez happy endu? Ja tu widzę szczęśliwe zakończenie

      Usuń
    3. Dla Andrzeja niestety jego american dream nie byl zbyt pomyslny. To byl naprawde bardzo wartosciowy czlowiek i kiedy wreszcie odnalazl sie w tamtej rzeczywistosci, wszystko runelo jak domek z kart.
      Jaki tu widzisz happy end?

      Usuń
    4. "No cóż Andrzeja już nie ma. Nie należy rozpamiętywać tylko przejść do porządku dziennego, mniemam, że minęły lata od tamtej historii."

      Usuń
  7. Tym razem jest happy end...na szczęście...Nie lubię czytać takich historii, bo zaraz się utożsamiam...jeżu malusieńki...nie wiem co bym zrobiła gdyby mi męża zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla kogo jest happy, dla tego jest. Dla Andrzeja nie bardzo happy. :(

      Usuń
    2. No cóż Andrzeja już nie ma. Nie należy rozpamiętywać tylko przejść do porządku dziennego, mniemam, że minęły lata od tamtej historii.

      Usuń
    3. To prawda, duzo czasu uplynelo. Show must go on, czas sie nie zatrzymal w chwili jego smierci. Jego historia jest wlasnie taka bez happy endu, cala reszta to juz zupelnie inna bajka.

      Usuń
  8. No i co taki tytuł dałaś? :)... Historia przeszywająca, ale jednak... ze światełkiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nagrobnym. Chociaz Andrzej nawet grobu nie ma, rozsypali prochy do oceanu. Tak chcial.

      Usuń
    2. No prosze cie... Chodzilo mi o ten dopisek, ze sobie ulozyla zycie i ze jeszcze byla szczesliwa...

      Usuń
  9. ponieważ licho nie śpi, na co dowodem może być opisana powyżej historia, to warto być przezornym. Jakkolwiek nie wszystko da się przewidzieć, to jednak trzeba wykorzystywać dostępne możliwości owego zabezpieczenia na wypadek bardzo trudnych sytuacji, np. owdowienia. Pamiętam zdziwienie, gdy wiele lat temu sporządziliśmy testamenty, bo jesteśmy za młodzi na to, a tymczasem wiek naprawdę nie ma znaczenia, bo nie wiadomo co komu i kiedy.
    Dobrze, że Twoja koleżanka jeszcze ułożyła sobie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czlowiek nie zna dnia ani godziny, dzis jest zdrowy i bogaty, a jutro zimny trup a jego rodzina w klopotach.
      Bardzo rozsadnie, ze zadysponowaliscie majatkiem juz teraz i wcale nie musi to znaczyc, ze zaraz wybieracie sie na tamten swiat. Niech se lezy w szufladzie i czeka na lepsze czasy. :)))

      Usuń
    2. Dokładnie, niestety o najwyższej głupocie świadczy, gdy ktoś taką przezorność uważa za kuszenie losu. Niestety nie jest to takie odosobnione.

      Usuń
    3. Zabobon w narodzie ma sie niezle i nie grozi mu wyginiecie.

      Usuń
    4. a nie wspomnę już o miejscu pochówku - też mam;))

      Usuń
    5. A ja nie mam i nie chce miec, zeby dzieci nie mialy z moim grobem kosztow i bolu glowy. Otoz zarzadzilam, ze chce byc spalona, a urna ma zostac pochowana anonimowo na lace pamieci. Odpadnie wiec oplata za miejsce na cmentarzu.
      Dzieci maja nosic mnie w sercu, a nie byc narazone na koszta.

      Usuń
  10. Bardzo smutna historia, nawet nie jestem w stanie wyobrazic sobie przez co przeszla Hania. Stracic meza w tak mlodym wieku to musialo byc dla niej straszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze w tak makabryczny sposob! Za nic nie jestem w stanie wyobrazic sobie jej cierpienia. Ja szlochalam w telefon, ona, nafaszerowana srodkami uspokajajacymi, opowiadala o wszystkim, zdawaloby sie, beznamietnie. To bylo gorsze, niz gdyby plakala razem ze mna.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.