Czy to zreszta wazne?
Wazne jest, ze w czwartek, po kolejnym moim proszacym spojrzeniu, bo juz tylko na niego spogladalam, wyczerpawszy do cna argumenty slowne, ni stad ni zowad zgodzil sie pojechac po Buleczke. Nie wierzylam wlasnym uszom ani swojemu szczesciu. Naprawde juz pogodzilam sie ze strata tej perelki wsrod kotow. Ale tez nastapila we mnie jakas blokada, nie wiem, jakie byloby nasze dalsze zycie, gdyby pozostal w uporze i nie pozwolilby na adoptowanie kota, w ktorym zakochalam sie od pierwszego spojrzenia i na zaboj. Mialam juz takie przeblyski z Szuwarkiem i z Vito. O ile jednak Szuwarek trafil do najlepszej rodziny z mozliwych i po czasie stwierdzilam, ze do nikogo by tak nie pasowal, jak do Lucka, o tyle po Vitusiu dlugo plakalam. Nawet nie wiem, czy nadal tak samo sie nazywa, ani gdzie trafil, czy mu tam dobrze, czy kochaja go tak, jak ja bym go kochala. Ja rozumiem, ze nie kazdy ma ochote dzielic sie wlasnym zyciem z innymi, ale po tych wszystkich przejsciach nalezaloby sie nam slowo wyjasnienia. Mnie osobiscie boli do dzisiaj, ze tak zniknal i musze wierzyc na slowo, ze jest mu dobrze w nowej rodzinie.
Jakos jednak pogodzilam sie z tamtymi stratami i nagle pojawila sie ona, Buleczka. Uwierzcie mi, czulam fizyczny bol, kiedy toczylam boje z uparciuchem, balam sie, ze zanim on sie ewentualnie zdecyduje, bedzie juz po wszystkim i kotka zostanie wydana w obce rece. Kiedy zobaczylam na fb ogloszenie Anki o poszukiwaniu domu dla niej, cos we mnie peklo. Strach scisnal za gardlo, ze i ona zniknie. Moze wtedy wlasnie maz zauwazyl jakas zmiane we mnie, naprawde nie wiem. Napisalam do Anki maila, ale Ona nie chciala czekac. Zglosili sie juz chetni do adopcji. Wyblagalam jednak krotka zwloke.
W tamtym momencie ja umarlam. Naprawde.
I w tej samej chwili maz powiedzial, ze pojedzie.
Znow poslalam Ance maila.
Nie chciala uwierzyc.
Ja tez nie.
Zaczelysmy pisac, az klawiatury sie grzaly.
Wieczorem rozmawialismy na skypie w czworke z JejCiOnym i moim slubnym. Dogadywalismy szczegoly ich piatkowego spotkania, majacego na celu przekazanie koteczki. Bo ja niestety musialam isc do pracy, a Anka tez zostawala we Wrocku. Nasi panowie zas mieli sie spotkac gdzies w odmetach Bundesrepubliki i dokonac przekazania skarbu z rak do rak.
Nie obylo sie bez perypetii, moj sie pogubil, nie spotkali sie tam, gdzie mieli sie spotkac, komorki sie grzaly od wysylanych esesmanow, moj swojej nie odbieral, Bulka siedziala w wiezieniu kontenerowym juz tak dlugo, a AnkiCiOn spieszyl sie w dalsza droge. Ja odchorowalam cala te sytuacje, nie spalam dobrze w nocy, wciaz sie budzilam, w pracy dostalam rozstroju zoladka z nerwow, do domu musialam jechac autobusem (bilet kosztuje juz 2,90 wyobrazacie sobie?), potem latac z Kira, przygotowywac pokoj goscinny dla Buleczki, bo tam na razie zamieszkala.
Wreszcie, latajac miedzy kiblem a pokojem goscinnym, skad wygladalam meza z nowa adoptowana coreczka, zobaczylam samochod!
Pognalam, wzielam dziecie, wypuscilam w jej pokoju, gdzie zaraz poczula sie jak u siebie. Przeciagnela sie z luboscia, podjadla, zalatwila sie, pobawila. A ja krazylam miedzy pokojami, zeby kazde z dzieci rowno zadowolic. Miecka z fochem-gigantem zalegla pod lozkiem w sypialni, gdzie zlorzeczyla pod nosem, prychala, warczala i nie dala sie dotknac. Kira z kolei chciala goscia w drzwiach przywitac, na co Bulka tak ja oprychnela, ze biedna psina zatrzymala sie dopiero przy swoim poslaniu i teraz omija obcego, zamknietego w pokoju, szerokim lukiem.
No, pelne jaja!
Acha, Orka ma jakies niejasne wlasciwosci, wciaz podejrzewala to, co sie rzeczywiscie stalo. Proroczka jakas, czy co?
Brawa dla tej pani za przenikliwosc!Cosik to wszystko podejrzane....a może monż pojechał po Bułkę a Panterowata robi przemeblowanie dla nowego mieszkańca^^ ???
Noc spedzilismy osobno, maz spal w goscinnym z Buleczka, ja z Miecka w sypialni. Miecka go nie lubi, ani on jej, wiec taki uklad byl optymalny, a ja moglam zdenerwowana Miecke dopieszczac. Buleczka jest przymilna, wiec zdobyla jego serce. Miejsc do spania miala spory wybor: wlasny kontenerek, dziupla w drapaku, ale wybrala bliskosc czlowieka, wroga kotow numer jeden. Spala sobie przez cala noc obok jego glowy, na poduszce. Niby probowal sie uskarzac, ze przez nia sie nie wyspal, ale widzialam, ze byl zadowolony z takiego przejawu zaufania.
No coz, chyba nikt z nas nie spodziewal sie podobnego obrotu sprawy (oprocz Orki, oczywiscie), prawda?
Na goraco kilka zdjec naszej nowej coreczki i jej starszej siostrzyczki.
Jedna bawi sie beztrosko, druga sie nabzdyczyla.
Buleczka niczym sie nie przejmuje, Miecka ma mord w oczach.
Mloda w koncu sie zmeczyla brykaniem, starsza wykazala zainteresowanie opakowaniem Buleczkowej wyprawki, ktora hojnie obdarowala nas Anka. Oprocz wszelakich kocich utensyliow, dostalam firmowy kubasek i piekna kocia trojwymiarowa karte z bardzo osobistym i wzruszajacym blogoslawienstwem dla nas wszystkich. Gosiu, bardzo, bardzo dziekujemy. Za prezenty, za mozliwosc szybkiego odebrania malenstwa, za cierpliwosc dla mojego meza, ktory zszedl (zjechal) na manowce, ale przede wszystkim za wielkie szczescie, jakie wniosla w nasze zycie ta malenka istotka, za zaufanie, jakim nas obdarzylas, oddajac ten skarb w nasze rece.
Dalej nie wierze swojemu szczesciu, ale za to mezowi udalo sie zachowac zycie i nie tylko :)))
I tak oto, na dzien przed dniem kobiet, zamieszkala z nami kolejna kobietka. Dorobilismy sie zatem w sumie szeciu corek, trzech dwunoznych i trzech czworonoznych.
A TUTAJ relacja z punktu widzenia jej dotychczasowej mamy.
jejku, ale nowina!!!!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą :****
czytam u Anki i oczom nie wierzę, wpadam tu .. no i proszę :)
UsuńSuper:****
To jest news sezonu!
UsuńWszyscy sie cieszymy.
Oprocz Miecki :)))
nie mam wątpliwości, że to TY musiałaś ją dostać, i jak czytam, że o mało nie umarłaś... jejku:)
Usuńale z Anki to kawał cholery, no nie??? tylko ciiii bo usłyszy:))) uparła się na termin i nie ma zmiłuj ! :PPPPP
Gdyby nie urlop JejCiOnego i to akurat w tym kierunku, nie mialabym Bulki, bo do Wrocka nie moglabym pojechac. Stad wlasnie ten termin.
UsuńWielkie blogoslawienstwa dla losu za ten szczesliwy zbieg okolicznosci :)))
Anka!!!! przecież wiem, czytałam wszystko dokładnie, wiem o nartach... tylko sobie zażartowałam :)))
UsuńCicho, wiem... :)))
UsuńCzy to się stało naprawdę? :) Nie mogę uwierzyć! Chyba jednak wyczułam twój ból, że zgodziłam się na tę szaloną akcję. I chyba tak było ci pisane, bo jaki kot zniósłby tak długą podróż tak idealnie jak Bułka? Ona czuła, że jedzie do nowej mamy i była spokojna i grzeczniutka.
OdpowiedzUsuńAniu, cieszę się, że będę mogła oglądać ten skarb u Ciebie. Jeśli polubią się z Miecką to będę przeszczęśliwa i całkiem spokojna, bo, że z Kirą zaraz będą w komitywie to nie wątpię. :)
Cieszę się Twoim szczęściem. Pomiziaj ją od mamy zastępczej. :)
Powodzenia, Dziewczyny, w dalszym udomowianiu!
Bede sprawozdawala na biezaco. Przygotujcie sie na lekka monotematycznosc na moim blogu. Jak kazda swiezo upieczona mama, bede do znudzenia (Waszego) opisywac kazdy krok mojego niemowlecia :)))
UsuńJuz nawet wydrukowalam umowy, bedzie podpisywane i wysylane.
Teraz nie moge jej pomiziac, bo juz spia z tatusiem i nie chce ich budzic. Jutro to zalatwie, czyli juz dzisiaj.
jejku, zwariowała, ale jak fajnie zwariowała :PPP
UsuńSprawozdawaj, ale wiadomości mają być tylko dobre, bo tym razem ja umarnę! :))
UsuńDobranoc, dziewczynki. :)
dobrej nocki, zasłużyłyście :****
UsuńWasi Panowie też!
Oni przede wszystkim. :)))
UsuńZnów poczytałam, ale to były emocje! :))
UsuńKiedy sobie przypomne... Usciskaj Roberta, bo bez Niego... ach, lepiej nie myslec! :)))
UsuńPanteruniu, niech Ci się dobrze chowa ta cudna dzeiwczynka :) To naprawdę CUD :))) Ico ? Marzenia się spełniają :) Tylko nie trzeba siedzieć z założonemi rencami :)
OdpowiedzUsuńMnie malo kiedy sie spelniaja, ale jak juz... to na calego! :)))
Usuńale fajnie :))) jesteście niesamowici wszyscy, ale widać tak miało być! :) (żeby było sprawiedliwie to samo pod oboma postami wpisuję!) życzę bezbolesnego dokocania!
OdpowiedzUsuńZ bezbolesnoscia dokocania jest troche gorzej, ale czas i cierpliwosc na pewno zrobia swoje. Na razie Miecka focha sie w stresie, ale mysle, ze ciekawosc zwyciezy. ;)))
UsuńKurcze, wzruszyłam się :*
OdpowiedzUsuńJa juz taka wzruszona chodze od momentu, kiedy sie dowiedzialam, ze sprawa przyklepana.
UsuńMowie Ci, Ania, nadal trudno mi w to uwierzyc! :)))
Czuję, że to będzie dobre:)
Usuń:*
Juz jest! Maz roztopiony jak lody na sloncu, a taki byl tfardziel... ;)
Usuń:)))))))))))Aż się poryczałam z radości!!!Baaardzo się cieszę,że spełniło się Twoje marzenie:)
OdpowiedzUsuńPodziękuj Ślubnemu,że się przełamał i tak jak pisałam 1 litr orzechówki jest Jego/nalewka jest bardzo dobra na różnego rodzaju niedyspozycje żołądkowe jak przejedzenie,wzdęcia i...sraczka:)))/.
A o Vitusiu też myślałam,że go zagarniesz ale wyszło jak wyszło i trzeba mieć nadzieję,że jest mu dobrze i może kiedyś jego właściciele odezwą się do AnkiKocianki:)))
I co ja będę czytała przy porannej kawie a przed pierwszym spacerem z Owczarką?
Dobrej nocki:)))
Jak to, co bedziesz czytala? Nadal moje posty, ktorych nie przestane przeciez pisac, a po pewnym okresie kociej monotematycznosci, wszystko wroci na swoje miejsce. A, masz na mysli dzisiaj rano? Nooo przeczytasz po raz drugi, a potem jeszcze raz i jeszcze. Lektura na cyly dzien.
UsuńJestes czaro... dziejka? ...wnica? Otoz moj slubny praktycznie nie pije alkoholu, ale kiedy mu przeczytalam o orzechowce, oznajmil, ze wypijemy. :))) Z takiej okazji:::!!! Psu i kotom tez damy i wszyscy z tej radosci narabiemy sie orzechowka od Oreczki. Bedzie bal! :)))
:)))Myślałam o ranku dzisiejszym:)bo dzień zaczynam od kawy,Twojego bloga i innych kocich rodziców,później spacer,śniadanie i blog Ankikocianki.....
UsuńOdezwę się na meila po południu:)
Niech tam, jest okazja i to taka wielka, to wzniesiemy toast orzechowy :)))
UsuńA co, nie mówiłam, że się złamie? Dobrze, że się wstrzymałaś z tym mordem. Nadarzy się inna okazja...:-)
OdpowiedzUsuńDla mnie samej to wielkie zaskoczenie, znam go przeciez i wiem, ze jak sie uprze... to nie ma zmiluj. On to chyba zrobil ze strachu :)))
UsuńGratuluję wspaniałej adopcji, też miałam smaka na Bułeczkę (dla mojej Mamy) ;) Zwierzaki na pewno się dogadają tylko potrzeba czasu i cierpliwości. Mąż zuch ;) pozdrawiam i powodzenia.
OdpowiedzUsuńMam taka nadzieje, bo na razie dogadywanie nie wyglada najlepiej. Miecka z fochem-gigantem zalega pod lozkiem w sypialni, a Kira zwiewa, gdzie pieprz rosnie. Taka wielka Kira zwiewa przed maciupenkim kotkiem. Swiat sie konczy! :)))
UsuńTo wszystko jest naturalne. U nas dogadywanie się Seniora z Juniorem trwa już kilka miesięcy ale jest coraz lepiej. Cierpliwości i relaks ;))
UsuńAch, czy mi tej cierpliwosci wystarczy? Najwyzej Miecka pojdzie do piekarnika i zrobie z niej hot-kota :)))
UsuńAle wspaniała nowina. Nawet nie umiem napisać jak się cieszę i tak sobie myślę że chyba twój mąż zmieni zdanie i dzięki bułeczce zakocha się w kotach. Znam parę osób które bały się i nie znosiły kotów a teraz są ich wielką miłością. Masz wspaniałego męża - zrobił Ci piękny prezent na Dzień Kobiet.
OdpowiedzUsuńA zwierzaki się przyzwyczają i za jakiś czas będą najlepszymi przyjaciółmi.
A teraz na wesoło - Errata ma racje - dobrze że się wstrzymałaś z mordem .... nadarzy się inna okazja kiedy zapragniesz trzeciego kota hahahahahah :)))))))
O nie! Trzeciego to juz ja nie chce! Wystarczy mi szesc corek i jeden maz. :)))
UsuńOn nie lubi kotow, a Miecka to szczegolny okaz, nie jest pieszczocha, nie da sie ani poglaskac, ani wziac na rece. Przy niej wiec nie mogl sie do kotow przekonac. Bula za to zo uosobienie najlepszych kocich cnot i potrzeby kontaktu z czlowiekiem. Spia razem juz druga noc na jednej poduszce, uwierzysz? Zazdroszcze mu tego, ale wiem, ze musialam zostac z Miecka w sypialni, dla jej psychicznego dobra. Wierze jednak, ze nadejdzie czas, kiedy wszyscy bedziemy spac w jednym lozku :)))
To może być początek wielkiej przyjażni faceta z kotem - fajnie :)
UsuńBędzie dobrze - potrzeba trochę czasu :)
Czlowiek chcialby juz, ale tak sie nie da. Zwierzaki potrzebuja wiecej czasu na wzajemne zaakceptowanie sie.
UsuńA maz wprawdzie nie wyraza glosno swoich uczuc, ale widze, ze lubi Bule, a i do Miecki zmienil stosunek na bardziej pozytywny. :)
To super :)
Usuń:)))
UsuńNawet nie wiesz jak sie ciesze. Buleczka jest przesliczna i zdrowo ci jej zazdroszcze. Bardzo sie ciesze, ze bede mogla sledzic jej dalsze losy.
OdpowiedzUsuńTak to juz jest z tymi facetami, sa glowa, ale kobieta jest szyja. :) Jak nam z corka w oko wpadl nasz pies to moje przyjaciolki tez sie smialy, ze pytanie nie jest czy bede go miala, ale raczej kiedy po niego pojade. ;))
Masz dobrego, fajnego i madrego meza. :)
Nooo mam, ale co mnie zdrowia kosztowal, to moje! :)))
UsuńBuleczki mozecie mi naprawde zazdroscic, to szczegolny i wyjatkowy egzemplarz kociego rodzaju. :)))
pięknie powiększa się Wasz rodzinka :) Wielkie serdeczności dla wszystkich jej członków :)
OdpowiedzUsuń:**********
Czy jeszcze przedwczoraj ktos uwierzylby w to, co sie stalo? Ja sama jeszcze nie wierze. :)))
UsuńSuper wiadomość.Cieszę się razem z Tobą.Zastanawiam się tylko czy imię Bułeczka zostawisz czy też nadasz jej nowe. Całuski dla Kiry, Miecki oraz Bułeczki.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńMy tez sie zastanawiamy nad imieniem. Mnie sie Buleczka podoba, ale jak to przedstawic u weta, gdzie ani
Usuń"ł", ani ""cz" nie funkcjonuja. Pewnie pozostane przy Bula przez "l" jak listek do celow oficjalnych, a w domu bedzie Buleczka. To takie oryginalne i niebanalne imie, zreszta na pewno dotychczasowej mamie bedzie milo, jesli imie zostawie. :)))
Serdecznosci, Halszko :**
Pewnie, że tak! Mnie i Lidii, która jest jego autorką. :) Poza tym pasuje do małej jak ulał!
UsuńAch, to nawet nie wiedzialam, ze Lidia jest autorka. Imie zostaje! :)))
UsuńTak trochę przypadkiem to imię wymyśliłam :)) Super, że Ci się podoba, Panterko i je zostawisz :*****
UsuńWzruszyłam się, naprawdę.
To tak, jakby Bułeczka została moją córką chrzestną ;)) Cieszę się, że ta ślicznotka będzie u Ciebie, no i zmiękczyła Twojego męża, śpią razem, kto by pomyślał, chociaż historia zna takie przypadki.
Bułeczkowe posty mogę czytać codziennie :)
Oj, bedzie ich duzo, juz mam dwa przygotowane. Jeszcze wyjda Wam bokiem :)))
UsuńMąż po prostu wiedziała jaki Ci wspaniały prezent z okazji Święta zrobić. A poza tym poszedł na kompromis :))))))
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim potrzeba mu było trochę czasu i to było chyba potrzebne bo pewnie już zakochał się w Bułeczce!
A Kira najbardziej ugodowa , teraz tylko obserwuje i cichutko godzi się , że tylko kotkami się Lucki zajmują . Cóż myśli: ja się boje ale radzę sobie nawet w nocy bez Lucka:) Super wiadomość i jeszcze Aniu uwiecznij szczęśliwe minki, bo fochy były cudowne i zadziałały:)Buziaki
Ze szczesliwymi minkami musisz poczekac, bo na razie wygladam niewyjsciowo, siedze sobie w szlafroku, prosto z lozka :)))
UsuńMaz faktycznie wyglada na w pelni przekonanego do nowej corci, zaczal nawet bardziej zajmowac sie Miecka, choc dotychczas nie dotykal sie do niej. Kira natomiast boi sie nowej po pierwszym oprychnieciu. Kiedy mam Bulke na reku, nie podejdzie do mnie, ustawia sie bokiem i nie patrzy na nia, typowe zachowanie psa niepewnego i przestraszonego.
Czuje, ze Bula bedzie rzadzic w domu :)))
Ja się tak nie bawię. Twój ślubny to 'twardziel' z poświęceniem a nie jakaś ofiara złości emocjonalnie rozczochranej żony :D. Dochodzę też do przekonania, że na wiosnę potrzebuje się nowe futro ... do głaskania... :). Miłej adaptacji ... wszystkim dwu- i czteronożnym :).
OdpowiedzUsuńTeraz mogę i ja strzelić FOCHA strzelając sobie w stopę!
Zostawze swoja stope w spokoju! Jeszcze Ci sie moze przydac w zyciu. ;)
UsuńPacz, zyje z facetem ponad 30 lat, a nie znalam go do konca. Szczerze mowiac, nie oczekiwalam takiego zakonczenia i sama jestem zaskoczona jego decyzja :)))
Ale się popłakałam... :)! Podziwiam Panterko!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby rezydentka się odnalazła w nowej sytuacji :)...
Rezydentka juz dawno sie odnalazla, tylko Miecka nie chce sie odnalezc. Nielatwo bedzie! Jestem jednak dobrej mysli, bo nie robie nic na sile, czas dziala na Miecki korzysc.
UsuńNie plakaj, Abi, ciesz sie moim szczesciem :)))
Niesamowite :-))))
OdpowiedzUsuńI pewnie Twój mąż będzie miał swojego kota :-)))
I po co Ci to było ?
Życzę spokojnego dokocenia i niech zwierzaki dogadują się jak najlepiej...
Bylabym szczesliwa, gdyby przekonal sie do kotow, nawet kosztem "mania" Buleczki na wlasnosc :)))
UsuńNo i super!!! A juz myślałam, że to zdjęcie wydłubanych jajek mojego Guinnessa podziałało hahahahah ;-))))
OdpowiedzUsuńTo niewykluczone! Zreszta, nie wazne powody, wazne skutki, co nie? :)))
UsuńA ja myślałam, że mąż jest jednak nieprzejednany a tu proszę, taka niespodzianka!!!!!!! :))) Aż mi się łza zakręciła w oku jak czytałam Twoją relację.
OdpowiedzUsuńCieszę się całym sercem Panterko! Ja coś czuję, że Bułeczka szybciutko zdobędzie serce Twojego męża !
Trzymam też wszystkie kciuki żeby Miećka zaakceptowała nową siostrę tak pięknie jak to zrobił Lucek:)))
Uściski dla Ciebie i nowej córeczki! A Miećce powiedz, że Lucek Lucek ją gorąco pozdrawia ;)))
Moj slubny juz jest caly Buleczkowy, spia razem, miziaja sie. Nawet do Miecki zmienil stosunek na bardziej przyjazny. Byc moze bedzie z niego kociarz pelnom gembom ;)
UsuńMiecka na razie syczy, az bezdechu dostaje. Jest wsciekla, warczy na mala przez caly czas. Na chwile sie uspokoila, kiedy uslyszala o Lucku, ale wrocila do straszenia calego swiata groznym warczeniem ;)
Ale przecież się nie widzą jeszcze! Przez drzwi warczy?
UsuńCzasem wynosze ja na chwilke z goscinnego i wtedy odbywa sie warczenie i syczenie. Oraz kiedy usiluje Miecke poglaskac reka pachnaca Buleczka. Nawet raz mnie ugryzla, malpa jedna, ale delikatnie, choc z widoczna wsciekloscia :)))
UsuńJa przez tydzień nie wynosiłam Gacka. Lucek też był strasznie zestresowany, ale ciekawość tego co jest za drzwiami była silniejsza od stresu i potem nie mógł się doczekać kiedy pozna nowego mieszkańca ;)
UsuńA wiesz, mialam Cie nawet spytac, bo wydawalo mi sie, ze u Ciebie trwalo to krocej. Na razie mamy trzy dni i dwie noce za soba. Poniedzialek mam jeszcze wolny, ale we wtorek juz mnie nie ma, a maz bedzie wychodzil z Kira. Trzeba bedzie barykadowac drzwi, bo jak pamietasz, Miecka umie je otwierac, a nie mam klucza od goscinnego. Ale damy rade! Najwyzej przemontuje klamke na polozenie pionowe ;)
UsuńBardzo dobry plan, Jestem za! :))
UsuńZ drugiej strony Miecka nie wykazuje zupelnie zadnego zainteresowania wchodzeniem do goscinnego, ale kto ja tam wie, kiedy nie bedzie nikogo w domu...
UsuńFajna psio -kocia ferajna.
OdpowiedzUsuńA imię "bułeczka" bardzo do tego kotka z czarną kropką na pyszczku - pasuje jak ulał.
Marze o chwili, kiedy bede mogla cala trojke razem sfotografowac. Kiedy to nastapi?...
UsuńOstatnie zdjęcie jest świetne!!! Mam nadzieję, że Bułeczka i Panterka zaprzyjaźnią się :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kobieto, Pantera to ja, a chodzi o to, zeby Buleczka zaprzyjaznila sie ze swoja siostra Miecka, ktora na razie nie jest do niej przyjaznie nastawiona. My juz dawno jestesmy zaprzyjaznione ;)))
UsuńHehe i nie można było tak od razu?? Ci faceci są okropni :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Kotka jest już u CIebie i jest na prawdę prześliczna!!!
Dbaj teraz o to żeby tak jak mówisz sfotografować całą 3 jak najszybciej :)
Powodzenia!!!!
Dbam jak tylko moge, ale ten moj czarny diabelek powoduje narastajace czarnowidztwo :( Jakie to nieprzejednane i niegoscinne stworzenie z tej Miecki. Nie trace jednak nadziei :)))
UsuńNo nieee, jeszcze raz muszę napisać kom... Minka Bułeczki jest rozbrajająca, pewnie szczęśliwa, ze wszystkich urobiła po swojemu. Mieckę też już urobiła chociaż Miecka szybko się nie przyzna , ze to prawda:) Ale masz ubaw a o szczęściu już nie wspomnę:)
OdpowiedzUsuńUbaw mam po kokarde i pelen dom milosci (z malenkimi i niewaznymi Mieckowymi wyjatkami) :)))
UsuńAle cudowna wiadomość :-)))
OdpowiedzUsuńGratuluję cudownej Bułeczki ! :-))
Czytałam ten wpis z gulą w gardle, poryczałam się i śmiałam ... Cieszę się razem z Tobą Panterko :-D
Mnie juz cale wzruszenie i niedowierzanie przeszlo, teraz tylko emanuje nieziemska radoscia i jeszcze wiekszymi zasobami milosci, bo przeciez musze nimi obdzielic dodatkowa istotke :)))
UsuńCoś tak czułam, ale sama byłam w podróży i nie mogłam aż tak na bieżąco śledzić wszystkiego u Ciebie i u GosiAnki :)
OdpowiedzUsuńDużo szczęścia Wam wszystkim życzę!
A mężowie czasem jednak mają przebłyski geniuszu, jak widać. :)
Uściski i niech się Wam wiedzie!!!
W sama pore mu sie przytrafil ten przeblysk, bo chyba byloby z nim nienajlepiej :)))
UsuńNa razie w domu dom wariatow z powodow adaptacyjnych, ale mysle, ze to w koncu przejdzie ;)
Milego, Iwus! :***
Cieszę sieTwoim szczęściem Anusiu!***
OdpowiedzUsuńAle i martwie sie trochę o Mieckę...Zdetronizowana biedaczka. Co to będzie?!
Zycze by było jak najlepiej i byscie wkrótce juz stanowili zbrataną, szczęśliwą rodzinkę!
Całusy!:-))
Na razie Miecka to uosobienie jednego wielkiego FOCHA, ale rozpieszczam ja jak umiem, wiec na tym polu deficytu nie ma. Mysle, ze czas i cierpliwosc dokonaja reszty, nic na sile.
UsuńWielkie buziaki :***
No masz babo... kota :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie każdy chłop do zmielenia w mikserze jest :)
Moj wywinal sie w ostatniej chwili :)))
UsuńPiękne to ostatnie zdjęcie normalnie jak z reklamy!
OdpowiedzUsuńTo nie ja, to moj aparat :)))
Usuńskromna jesteś:)
UsuńZawsze bylam :)))
UsuńCoz... ma to po mnie ;)))
OdpowiedzUsuńCo za historia! Normalnie nie mogę się pozbierać! Mam szczęście, bo i Mojemu serce drgnęło na widok Bułeczki! Z nas dwojga ja okazałam się twardzielem, bo też doznałam coup de foudre (uderzenie pioruna, czyli afekt od pierwszego wejrzenia). Troszkę Ci zazdraszczam tego skarbeńka. Z Miećką się uklepie, trzeba czasu, wiadomo. Panterko, gorąco polecam siatkowe drzwi, jeśli to tylko możliwe. Cztery dechy, kawałek siatki i zawiasy. Wtedy oswajają się ze sobą bez stresu i skutecznie. Bardzo, bardzo się cieszę!
OdpowiedzUsuńTakie drzwi to rzecz fajna, ale za duzo roboty. Bede Bule wynosic na mieszkanie w kontenerku i przez jego kratke beda sie koty ogladac. Chce to jednak przeprowadzac bardzo spokojnie i z najdalej idaca ostroznoscia, zeby czegos w ich przyszlych stosunkach nie zepsuc pospiechem. Czas dziala na nasza korzysc, nie ma sie co spieszyc.
UsuńJestem najszczesliwsza na swiecie! :)))
Miało być powyżej, że MASZ szczęście, bo i mnie Bułeczka złamała serce i kto wie, jak to mogło się skończyć.
UsuńSzczescia mam tyle, ze moge sie nim dzielic, ja mam szczescie, Ty masz szczescie, wszyscy maja :)))
Usuńsuper!!!! :))))
OdpowiedzUsuńPanterko, przy twoim temperamencie to ja się wcale nie dziwię, że mąż uległ. bystry facet! lepiej być żywym niż martwym, nie? ;)
a Bułeczka to takie cudo, że ani się obejrzysz, a już facet będzie zawojowany i zakochany na zabój :)))
On juz jest zawojowany! Do cna! Gdyby mi ktos w ubieglym tygodniu powiedzial, ze moj slubny bedzie sypial z kotem, zabilabym go smiechem. Teraz sama nie wierze w jego przemiane dokonana przez niegdys bezdomna mala Buleczke. To prawdziwa czarodziejka! :)))
Usuńpanterko nie bardzo mam na czym pisac, ale spróbuje. inna klawiatura, cholerka!
OdpowiedzUsuńcieszę się jak głupia, lzy mi się leja jakbym w rozpacz wpadła.
pracuś chciał pogotowie wołać...
gratuluję twojemu ślubnemu, że jest wspaniałym mężem. a tobie uporu.
bułeczce cudownego domu!
Ewuniu, Tobie nie wolno sie denerwowac! Jesuuu, pohamuj emocje, kobieto!!! Trzeba sie cieszyc, a nie wzruszac, kiedy serduszko niedomaga. Po co ja ten post napisalam? Teraz skoczy Ci cisnienie przeze mnie.
UsuńNajwazniejsze, ze wszystko dobrze sie skonczylo! No, juz juz, obetrzyj lezki :***
Jestes Panterko dowodem na to, ze takie cudne spojrzenia dzialaja :) Maz musi Cie bardzo kochac :)
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze, ze Buleczka emigrantka jest z Wami :)
Pewnie, ze MUSI mnie kochac! Ma inne wyjscie? :)))
UsuńTeraz Buleczka nosi nazwisko von P, jak wszystkie inne nasze czworonozne dzieci. My jestesmy tylko P. ;)
Pociechy z nowej dziewczynki w rodzinie !
OdpowiedzUsuńMamy i pocieche, i ucieche, wszystko naraz :)))
UsuńSerdecznie uściskaj wszystkie swoje ukochane zwierzątka przyjaciół. I męża też. :)) Tak myślę że Bułeczka będzie jego kochaną koteczką bo one kupują swoim ciepłem serca gotowe do przyjęcia ich miłości.
OdpowiedzUsuńŻyczenia Aniu najserdeczniejsze dla wszystkich i uściski.
Dziekujemy, Elu. :***
UsuńA maz juz jest "gotowy", choc sie nie przyznaje ;)
No nareszcie!! Mówiłąm ze TZ zmięknie, a kicia go udomowi :) Pogłaskaj Miećkę i zapewnij ją że nadal ją wszyscy kochamy :)
OdpowiedzUsuńMiecka ani na chwile nie przestala w to watpic, jednak obcy nadal jej przeszkadza w domu ;)))
UsuńI ja tu trafiłam od Gosianki :-) Ona ma same superowe koty do oddania, ja dopiero Ofelkę-Myszeczkę dostałam. Mój Gucio też trochę finał ale już pięknie się dogadują. Zaś z mężem walczyłam dwa miesiące i wpadłam prawie w depresję i dopiero wtedy się udało. Teraz największy fan obu kotów :-) powodzenia, Miećce potrzeba czasu.
OdpowiedzUsuńCzlowiek jest taki niecierpliwy, chcialby, zeby kochane przez niego koty tez jak najszybciej sie pokochaly. A one nie, im potrzeba wiecej czasu na zawiazywanie przyjazni. Co mi pozostaje? Musze uzbroic sie w cierpliwosc i czekac, az Miecce fochy przejda. To typowa jedynaczka, ma juz 7 lat i dotad nie miala kontaktu z innymi kotami. Ciezko bedzie, ale jestem dobrej mysli :))
UsuńMiało być że Gucio trochę fukał, nie finał rzecz jasna :-D
OdpowiedzUsuńDomyslilam sie ;)
UsuńO kurde! żeby nie był potrzebny ten facet "koty z piekła rodem"
OdpowiedzUsuńCzęsto oglądam ten program o kotach.No tutaj widzę,że Miećka jest "na swoim" a Bułeczka (chociaż ładna,ale
"przybysiak".Więc większe prawa ma Miećka i o to chyba trzeba dbać,żeby Miećka nie czuła się zagrożona.
Ja tez namietnie ogladam Jacksona Galaxy i zdaje sobie sprawe z trudnosci wprowadzenia nowego kota do domu. Dlatego tez nastapila moja z mezem separacja od loza, on dopieszcza Buleczke, ja Miecke, zeby zadna nie czula sie pokrzywdzona. :)))
UsuńO tak - Jackson Galaxy (dziękuję za "zapodanie").
OdpowiedzUsuńMyślę,że dobrze postępujecie ze sobą i ze zwierzakami.Jackson wprowadza dużo zabawek i półek dla kotków
ale ciekawe jak jest z jedzeniem? czy wspólnie jedzą,czy nie?
Jeszcze na to za wczesnie, jedza osobno. Pozniej bede sie starala, zeby jadly razem.
UsuńPonoć na początku dobrze aby się nie widziały, a słyszały podczas jedzenia. Np. po obu stronach drzwi, albo za jakąś zasłoną, kartonem, który z czasem się usuwa. Integracja podczas jedzenia bardzo się udaje (zazwyczaj).
UsuńProblem w naszym przypadku jest taki, ze Mieckowe jedzenie stoi sobie i kotka nie ma jasno okreslonych por posilkow. Mokrego nie ruszy, wiec nie da sie nim skusic. Moze trzeba bedzie ja przeglodzic, zeby moc jej "dac" to jedzenie.
UsuńU mnie było to samo, brak określonych pór jedzenia. Ale jeśli ma cokolwiek co lubi jeść to poglaszcz najpierw Bule po pyszczku a potem tą ręką daj Miećce smakołyk. Gucio na początku nie chciał ale potem zaczął jeść. Trzymam kciuki. Pamiętam moje potworne zdenerwowanie.
UsuńMiecka zdazyla juz mnie ugryzc w reke z zapachem Buleczki. Wprawdzie zrobila to z wyczuciem i nie zranila, ale mimo wszystko nie bylo to przyjemne.
UsuńCzytam i czytam u Anki i nie wierzę !!!!
OdpowiedzUsuńJak dobrze ze kota jest u Ciebie ... tam gdzie / "wszyscy jestesmy pewni"/ bedzie szczęściwa i Ty też :-)
A Miećka niech sie nie wygłupia za długo ...
Bardzo sie cieszę, gratuluję i zyczę Wam długich wspaniałych lat RAZEM.
Pisz co tam u Was .......
Pozdrówka :-)))
No wiesz, Miecka jako 7-letnia jedynaczka, nagle weszla w posiadanie siostry, musi sie wiec odpowiednio powyglupiac. Za latwo by bylo, gdyby ja tak od razu pokochala.
UsuńNie musisz mnie zachecac do pisania o naszej nowej coreczce. Nadejdzie czas, ze bedziecie mnie jeszcze studzic w zapalach pisarskich i blagac o zmiane tematu. Az sie boje! :)))
Gratuluję spełnienia marzeń Pantero i urobienia męża ;-) Ja tak swojego urabiałam na psa ;-)
OdpowiedzUsuńI właśnie najbardziej z Twojego opisu aklimatyzacji Bułeczki u Was podoba mi się ta świeżo zadzierzgnięta przyjaźń kotki z Twoim mężem. Jeszcze się z niego zrobi miłośnik kotów, zobaczysz, już taka Bułeczka potrafi sobie go owinąć wokół pazurka ;-) Czego Wam z całego serca życzę :-)
Buleczka calkiem go zawojowala, az jestem zazdrosna o te noce z nia :)))
UsuńNie przypuszczalam, ze zdolam go urobic w tak krotkim czasie. Wielka w tym Wasza zasluga!
...ale się ciesze, ale fajnie. Aż nie wiem co pisać... :))
OdpowiedzUsuńMozesz wykazac meska solidarnosc z moim chopem, ze udalo mu sie zycie uratowac.
UsuńI cos jeszcze :)))
..he he he, ja tam bym się prędzej zgodził i po solidarności, he he he ...
UsuńOj tam! :)
UsuńSamo szczęście bije z bułeczkowych oczu!!! Gratuluję decyzji i zaparcia.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze moich oczu nie mozesz zobaczyc, w nich jest jeszcze wiecej szczescia :)))
UsuńTrochę wyżej wyraziłam swoją radość, że Bułeczka jest u Ciebie i imię jej pozostawisz :)))
OdpowiedzUsuńBo i imie jest bombastyczne!!!
UsuńPantera, jesteś wielka:)
OdpowiedzUsuńNo i nareszcie pokazałaś tam na górze pyszczor a nie zadeczek na torach:)
UsuńChyba wyszlam wreszcie zza zakretu na prosta. :)))
UsuńA wielkim okazal sie moj osobisty slubny maz, to dzieki niemu Bulka do nas trafila. ;)
Nie ma to jak happy end! Niesamowita historia! Czekam na dalszy ciąg - z zapartym tchem i... gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze zdaza Wam sie znudzic posty o Buleczce. Bedzie ich na pewno bardzo duzo.
UsuńLubię czytać dobre wiadomości:)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy:)
Dobranoc, Nivejko :)
UsuńAniu, szczerze! Nie wierzylam, ze uda Ci sie przekonac meza - Jestes Wielka!
OdpowiedzUsuńCiescze sie razem z Toba i niech calej Waszej powiekszonej rodzince szczesci sie, a zwierzaki polubia sie na pewno, wszystko wymaga czasu.
Buziaki:)
Najsmieszniejsze, ze ja tez nie wiem, jak mi sie to udalo. Sama jestem zaskoczona :)))
UsuńSuper! Wspaniała wiadomość, Twój Mąż okazał się krypto kociarzem!Cieszę sie Twoim szczęściem. Moj mąż tez nie chciał nowego psa jak odszedł nasz Tedi a teraz ma ukochaną córeczke która jest najważniejsza na świecie. Ściskam serdecznie całą Rodzinkę
OdpowiedzUsuńSzczescie trwa nadal, ale zaczely sie tez schody z adaptacja, Miecka szaleje z zazdrosci i stresu. :(
UsuńBuziaki :***
no i żyli długo i szczęśliwie
OdpowiedzUsuń:) Rafał
... i szczesliwie zyja nadal ;)))
Usuń