środa, 24 kwietnia 2013

Historie bez happy endu 6.

W mlodosci byla bardzo przystojna kobieta. Wlasnie przystojna, a nie piekna, wysoka, wyprostowana jak struna, dlugonoga o przyjemnej, zawsze usmiechnietej twarzy. Byla jedynaczka, dzieckiem urodzonym w czepku, w sensie doslownym i w przenosni. Cale zycie podkreslala, ze jest szczesciara. Jej jedynactwo jednak pozostawilo ryse w jej charakterze, miala w sobie pewna niezdrowa doze egoizmu i przekonania o wlasnej niezwyklosci.
Za maz wyszla niedlugo po wojnie za znacznie od siebie starszego i dobrze sytuowanego mezczyzne. Zwiedzili razem caly swiat i nigdy nie brakowalo pieniedzy na kosztowne przyjemnosci. Jedynym cieniem malzenstwa byl brak dzieci, nie wiadomo, z czyjej winy. Wtedy traktowalo sie bezdzietnosc jak dopust bozy i nie dociekalo przyczyn, medycyna nie stala na takim poziomie jak dzisiaj, o in vitro nikt wtedy nie mogl marzyc. Tego jednego pragnienia jej maz nie mogl dla niej spelnic, choc nieba przychylal, traktujac ja bardziej jak swoja mala krolewne, niz zone-partnerke. Ona pozwalala sie rozpieszczac, byla z nim bardzo szczesliwa mimo sporej roznicy wieku. Nigdy jednak nie brali pod uwage adopcji, chcieli miec albo swoje wlasne dziecko, albo zadnego. Pozostali wiec bezdzietni, co poskutkowalo jeszcze glebszym u niej egoizmem.
Maz wybudowal dla niej piekny dom, ktory po jego smierci sprzedala. Nie chciala wspomnien, nie chciala byc przywiazana do miejsca, chciala moc bez ograniczen podrozowac, miala niewiele ponad 50 lat. Wynajela wiec mieszkanie, a pieniadze ze sprzedazy wplacila na fundusz emerytalny, skad dostawala miesiecznie niemala sume. Finansowo byla wiec swietnie zabezpieczona, bo oprocz tego dostala po mezu dosc wysoka rente wdowia, a i na koncie miala sporo oszczednosci. Mogla wiec czerpac pelnymi garsciami, w koncu nie miala komu tego wszystkiego zostawic.
Kilka razy do roku wyjezdzala do kurortow lub brala udzial w krotszych wycieczkach po kraju. Tryskala zdrowiem i dobrym humorem, w dalszym ciagu jednak zachowywala sie nieco protekcjonalnie, co nie zjednywalo jej sympatii wsrod innych. Nic sobie z tego nie robila, byla niezalezna i nie potrzebowala niczyjego poklasku ani niczyjej przyjazni.
Klopoty zaczely sie niedlugo przed 80-tymi urodzinami, zaczela niedomagac na nogi. Odwiedzala najlepszych ortopedow w miescie, a oni sugerowali jej pewne cwiczenia na poprawe tego stanu. Uznawala to za jakies bzdury, zmieniala lekarzy, az wreszcie trafila na takiego, ktory zaproponowal jej operacje wstawienia sztucznej protezy w stawie biodrowym. Uznala, ze tak bedzie najlepiej, jedno ciecie i wyzdrowieje, a nie jakies tam dlugotrwale cwiczenia rehabilitacyjne. Niestety, mocno sie zawiodla, bo akurat po takiej wlasnie operacji dlugotrwala rehabilitacja jest niezbedna. Jeszcze w szpitalu powinna zaczac chodzic po schodach, jak inni po podobnym zabiegu. Kaprysila, jak mala dziewczynka, skarzac sie na bole i caly czas pozostawala w lozku. W koncu wypisano ja z kliniki, zaordynowano pobyt w sanatorium i dalsza rehabilitacje. Na prozno! Zawiedziona brakiem natychmiastowej poprawy po operacji, nie chciala sie wysilac, co doprowadzilo ja w koncu do jeszcze gorszego stanu niz przed zabiegiem. Uparte siedzenie i lezenie poskutkowalo ponadto otwarta rana odlezynowa na kosci ogonowej.
Przestala byc samodzielna, nadszedl wiec czas na poszukanie dla niej miejsca w domu seniora. I tu zaczela sie prawdziwa droga przez meke. Siostrzenica jej meza, ktora upowaznila do zajmowania sie jej sprawami, ostrzegala ja, ze finanse ze sprzedazy domu oraz oszczednosci maja sie ku koncowi, musi wiec ostroznie wybierac miejsce pobytu, bo roznice w kosztach sa ogromne i renta, ktora dysponuje i jest jej jedynym pewnym dochodem, moze nie wystarczyc. Znalazla dla niej naprawde przytulne miejsce w przystepnej cenie miesiecznej opieki. Jedyna odpowiedzia bylo, ze nie zyczy sobie przebywac wsrod takich proletariuszy, chce koniecznie zamieszkac w jednym z ekskluzywnych i bardzo drogich domow w miescie. Nie pomogly zadne argumenty, uparla sie i juz.
Nawet tam jednak nie czula sie komfortowo. Pierwszy upadek z chmur na ziemie przezyla, kiedy otrzymala rachunek, gdzie kazde nacisniecie przez nia dzwonka bylo osobno policzone, a dzwonila czesto, bo potrzebowala towarzystwa. Z innymi mieszkancami tez nie bardzo sie rozumiala, powoli robila sobie kolejnych wrogow. Jej protekcjonalne zachowanie na nikim nie robilo wrazenia, bo wszyscy mieszkancy tego luksusowego domu seniora, stali finansowo lepiej od niej i nikt nie pozwolil sobie w kasze dmuchac. Personel byl wprawdzie na kazde zawolanie, uprzejmy i potulny, ale za te uprzejmosc slono sobie liczyl. A pieniadze topnialy w zastraszajacym tempie!
Nadal nie chciala chodzic ani cwiczyc, poruszala sie wylacznie na wozku, a i to bylo utrudnione za sprawa rany odlezynowej. Zaczelo sie bledne kolo. Zostala sama, bo i siostrzenica, mieszkajaca w innym miescie, tez nie miala specjalnie ochoty jej odwiedzac ani tlumaczyc, ze srodki sie skonczyly.
Kiedy pozniej, juz na jej pogrzebie, rozmawialam z siostrzenica i reszta rodziny, wszyscy byli zgodni, ze jej smierc byla nastepstwem swiadomej decyzji. Odrzucila wszystkie zabiegi, przestala jesc i spokojnie czekala na koniec. Nie bylo mozliwosci zmuszenia jej do czegokolwiek, chocby do sztucznego odzywiania. Po kilku dniach odeszla...

32 komentarze:

  1. Dzień dobry Panterko! Odeszła samotna, schorowana królowa, nie umiejąca zyć jak zwykła, skromna osoba i umieć znajdować szczęście w prostym zyciu. Moze i dobrze, że nie miałą dzieci. Pewnie nie byłąby za dobrą matką z takim charakterem a moze i dzieci wychowałaby na egoistów. Ileż takich samotnych, egostycznych ludzi jest na świecie! Zyją, przemijają, zostawiając smutno-gorzkie refleksje po sobie.
    Zreszta, tak czy siak przemijamy, niezaleznie od charakteru i posiadanej liczby potomków. zawsze na koncu albo sami sie podsumujemy albo ktoś nas podsumuje i oceni - nie zawsze tak, jak byśmy sobie sami życzyli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moze wlasnie dzieci zapobieglyby dlaszemu rozwojowi egoizmu u niej? Moze nie umieralaby wtedy w samotnosci? Moze nawet zylaby nadal, gdyby miala dla kogo?
      To pytania, na ktore teraz trudno uzyskac odpowiedz.
      To nie byl zly czlowiek, okolicznosci ja tak uksztaltowaly, rodzice i maz, odczytujacy i spelniajacy kazde jej zyczenie. Przez cale zycie nie musiala o nic sie martwic, dlatego kiedy znalazla sie w klopotach, nie umiala sobie z tym poradzic. Wolala odejsc niz stawic im czola.

      Usuń
    2. To, że nie chciało jej się ćwiczyć po operacji, żeby odzyskać sprawność, to świadczy tylko o tym, że w życiu była nie tylko egoistką, ale i bardzo głupia.
      Ja myślę, że jakby miała dzieci, to okazałoby się bardzo szybko, że potrzebują zbyt dużo uwagi i pewnie wychowywałaby je niańka.

      Usuń
    3. Zapewne stac by ja bylo na nianie i szkole z internatem dla dzieci.
      Ona glupia nie byla, nie chciala tylko pracowac nad soba. Do tej pory manna spadala jej z nieba, po operacji musialaby sie po nia schylic, a to nie lezalo w jej naturze.

      Usuń
    4. Na dzieci w jej przypadku nie liczyłabym. nie wiadomo, czy potrafiłaby je wychować z takim egoistycznym podejściem do życia i ludzi. Pewnie dziećmi, jak twierdzi Maskotka, zajmowałyby się niańki i opiekunki. A może nie? Hmmm.... Jej decyzja o odejściu zaimponowała mi.

      Usuń
    5. Taka decyzja wymaga mimo wszystko ogromu odwagi i wielkiej determinacji.

      Usuń
  2. Przemijamy i warto mieć tego świadomość na co dzień.
    Bardzo smutna historia, bardzo smutna!
    Pozdrawiam o poranku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi sie, ze swiadomosc przemijania miala, jak kazdy z nas. Natomiast nigdy nie brala pod uwage niedostatku, spowodowanego zreszta wlasna reka i przerostem ambicji. Tego nie byla w stanie zaakceptowac i to doprowadzilo do jej smierci na zyczenie.
      Milego dnia, Dorotko!

      Usuń
    2. Prawda.
      Miłego popołudnia

      Usuń
  3. Bardzo smutna historia, która nas uczy,
    że na tak będziemy mieli na starość jak pracujemy całe życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej nikt nie dal szansy wykazac sie w zyciu, wszyscy wszystko za nia zalatwiali i sprzatali przeszkody spod nog. Tak ja uksztaltowano, ze wybrala smierc zamiast wysilku i przystosowania sie do okolicznosci.

      Usuń
  4. Smutna historia... ale ja wyciągam z niej taki wniosek, że jednak na końcu dokonała wyboru... nie chciała tak żyć, więc odeszła... i nie ważne czy dlatego, że nie miała nikogo, czy dlatego, że ... po prostu nie chciała tak żyć i już.
    Wcale nie była głupia... po prostu nie przystosowała się do nowych warunków... albo nie chciała się dostosować... i miała do tego prawo! A jakie tego były przyczyny... w sumie nieważne... to były jej życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mozna rzeczywiscie nazwac ja glupia, bo glupia nie byla. To w sumie zalosna postac skrzywdzona nieprawidlowym wychowaniem i kolejami zycia, w pewnym stopniu infantylna do poznej starosci. Ale masz racje, to bylo jej zycie i jej wybor w przypadku smierci.

      Usuń
  5. ...życie uczy nas pokory, lecz niektórzy mają za sztywne karki żeby się ugiąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztywnosc karku nie zawsze spowodowana jest zla wola. Gdzie ona miala sie tej pokory nauczyc?

      Usuń
  6. Niby smutna historia, ale nie miała złego życia. Nie jedna osoba by jej zazdrościła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zycie miala naprawde dobre i ciekawe, smierc gorsza.

      Usuń
    2. ale też nie zła. Chodź pewnie i tak czuła się nieszczęśliwa

      Usuń
    3. Czy ja wiem? Szczesliwa byla przez cale zycie, wiec pewnie dobrowolna smierc nie byla dla niej jakims szczegolnym nieszczesciem.

      Usuń
  7. cóż... Życie polega na wyborach, gdy są świadome, wcześniej czy później, podejmujący je oceni czy były dobre czy złe. Nawet jeśli nie potrafi przyznać się głośno do tych ostatnich, to ostateczny wybór nie pozostawia wątpliwości. Miała to szczęście, że podczas swojego długiego życia doświadczyła tego, jak być kochaną, szczęśliwą, szanowaną, jak żyje się w dobrobycie. Zdecydowała sama, w jaki sposób odejść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej zycie mogloby sluzyc za scenariusz do filmu, bylo pelne wspanialych wydarzen, podrozy, ciepla rodzinnego i milosci. Moze stad ten bunt pod koniec, ze na nic wiecej nie mogla miec wplywu, jej niemoc cielesna poskutkowala brakiem checi do zycia, a z niedostatkiem nie umiala sobie poradzic, bo nigdy wczesniej go nie zaznala.

      Usuń
    2. bardzo prawdopodobne... To było ponad jej siły.

      Usuń
    3. Nikt dokladnie nie wie, co jej sie przed smiercia w glowie kolatalo.

      Usuń
  8. Egoizm moze byc tez dobry :)24 kwietnia 2013 19:54

    Madra kobieta z niej byla. Zyla jak krolowa od 50 do 80 lat (trzydziesci lat!)nic jej nie brakowalo. Czy kazdego trzeba ciagnac na sile do setki? Nawet wtedy, gdy ten ktos sobie tego nie zyczy lub widzi swoja przyszlosc inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym powiedziala, ze zyla jak krolowa przez 80 lat, dziecinstwo miala przeciez wspaniale, na czas mlodosci przypadla wprawdzie wojna, ale jej specjalnie nie dotknela. Pozniej miala niezwykle szczesliwy okres malzenstwa.
      Moze faktycznie uznala, ze dosc tego szczescia? Ze czas innym szczesliwcom ustapic miejsca?

      Usuń
    2. Egoizm moze byc tez dobry :)24 kwietnia 2013 21:23

      "Moze faktycznie uznala, ze dosc tego szczescia? Ze czas innym szczesliwcom ustapic miejsca?" - to z tego jej 'egoizmu' pewnie takie resztki wspanialomyslnosci albo na starosc jej sie od tego szczescia pomieszalo :D

      Usuń
    3. Moze jej sie pomieszalo, a moze nie... Niezbadane sa zmiany w ludzkim umysle na starosc i w obliczu nadchodzacego konca.

      Usuń
  9. Egoizm moze byc tez dobry :)24 kwietnia 2013 21:31

    No niezbadane ale opisane. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko teoria, w praktyce moze byc calkiem inaczej.

      Usuń
    2. Egoizm moze byc tez dobry :)24 kwietnia 2013 21:43

      No wlasnie. W praktyce moglo to wygladac tak, ze ona byla 80 lat nieszczesliwa i dopiero w ostatnich godzinach poczula to szczescie konca :/ lub jej egoizm widzieli tylko ci, ktorzy uwazali, ze powinna conieco z pieniedzy/szczescia scedowac na nich a ona po prostu spelniala sie w zyciu jako jednostka swiadoma...

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.