niedziela, 17 listopada 2013

Oczy.


Maz moj osobisty nie nalezy do ludzi, ktorzy chetnie bywaja u lekarza. On woli jojczyc mnie nad uchem, ze tu go boli, a tam strzyka, ale zeby tak pojsc sie zbadac, to nie. Po co?
To samo z dobraniem nowych okularow. Kiedy ja przez swoje przestalam dobrze widziec, poszlam sobie do optyka, zbadalam na miejscu wzrok, dobralam oprawki, a po tygodniu odebralam gotowe okulary. Slubny umial tylko stekac, ze zle widzi przez swoje.
Kiedy znajoma najmlodszej corki zrobila kurs obslugi przyrzadow pomiarowych wzroku, o czym pisalam TU (jak widac, bylo to blisko rok temu), potrzebowala pacjentow do cwiczen. Ja bylam, byly moje corki, mial byc i maz zbadany, ale nie byl. I nie pytajcie mnie, dlaczego. Moze mu bylo nie po drodze, moze nie mial ochoty, w kazdym razie juz wtedy wiadomo bylo, ze potrzebuje nowych okularow, bo przez stare zle widzial. Ja przez ten rok nasluchalam sie od niego o potrzebie zmiany szkiel, ale przestalam juz reagowac, bo po co mi sie niepotrzebnie denerwowac.
Wreszcie najmlodsza wziela sprawy w swoje rece, zrobila u tej swojej kolezanki termin badania, przyjechala po tate w sobote i zabrala go niemal sila do optyka.
I tu ZONK!
Badanie wykazalo bardzo zly stan oczu, w jednym 60% widzenia, w drugim polowa. Zamiast nowych szkiel, polecenie jak najszybszego udania sie do okulisty, bo zachodzi podejrzenie zacmy i astygmatyzmu. Dorobil sie swoja niefrasobliwoscia i niechecia pojscia w odpowiednim czasie do optyka, wiec teraz dopiero sobie pochodzi, a calosc zapewne znajdzie final w szpitalu na operacji oczu. Dobrze, ze corka z nim razem byla, przynajmniej dowiedzialam sie szczegolow, bo on zapewne nie przedstawilby mi calej prawdy, a co gorsze, nadal zwlekal z wizyta u specjalisty. Az osleplby do reszty. Toz to glupsze od malego dziecka!
Podobnie rzecz sie miala z badaniem profilaktycznym prostaty. On nie bedzie nigdzie chodzil, zeby mu jakis facet lub, niedajboze baba, pchal lapy do tylka. Zadne tlumaczenia nie pomogly, nie pojdzie i juz. No nie glupek?  Dopiero nasz zmarly sasiad zdolal go na tyle wystraszyc wlasna historia, ze pognal swinskim truchcikiem do najblizszego urologa i teraz bada sie juz regularnie. Bo sasiad tez byl taki gieroj, co to palca w d***ie miec nie chcial, a kiedy nowotwor prostaty dal o sobie wyraznie znac, doszlo do przerzutow na inne organy.
Powiedzcie sami, czy konieczny jest strach i nauczka na cudzym przykladzie, zeby rozum wrocil na swoje miejsce? Nie mozna wczesniej pojsc, zanim bedzie za pozno? Co to za strusia polityka, lepiej nie wiedziec? Nie dziwilabym sie, gdyby te badania profilaktyczne byly platne, ale za wszystkie placi kasa chorych, w czym wiec problem takiej zatwardzialej niecheci do poddaniu sie badaniom?
Teraz mam myslowke i nerwy, zanim okulista da termin i sprawa sie do konca wyjasni. Dziewczyna przeprowadzajaca badanie polecila ograniczenie lub calkowite zaprzestanie prowadzenia samochodu w tym stanie wzroku. A to juz brzmi groznie.
Czy Wasi mezowie tez tak maja, czy moj jest takim niechlubnym wyjatkiem?

50 komentarzy:

  1. Rozumiem Twojego męża - bo Ja też tak robię. Wołami mnie nie zaciągniesz. Ale innym daję dobre rady i wypycham do lekarza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybys przypadkiem sie ludzila, to NIE sa oczy mojego meza! :)))
      Baaaardzo postepujesz. Wiecej nic nie powiem, bo bym musiala Ci nasobaczyc.

      Usuń
  2. śliczne oczy ma ta Pani z gifa...piękną twarz musi mieć.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ...ktoś tu spać nie może. Jutro wczytam się w tekst, bo dopiero co wróciłem z małych wojaży. Spokojnej nocy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spac poszlam o 22:00, a blogger zamiescil, bo mu kazalam, taki spryciula. :)))

      Usuń
    2. ...a też tak czasami robię, he he he. Tekst przeczytałem dzisiaj i nie pamiętak aby coś takiego mi się przydarzyło. Zazwyczaj jak coś się dzieje to idę do lekarza, po co czekać na najgorsze, choć ostatnio może i ja się trochę zaniedbałem ale to wszystko z braku czasu...

      Usuń
    3. Bywaja wyjatki, ale to rzadkosc, podobnie jak mezczyzni piszacy bloga :)))

      Usuń
  4. Niestety i ja i moja połowka jest w teamie twojego męża. Wstyd mi ale tak jest..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy jestescie jeszcze mlodzi, ale pozniej trzeba juz dbac o profilaktyke.

      Usuń
  5. wypisz, wymaluj jak u mnie. ale nie, on bardzo dobrze widzi, te okulary co ma od optyka to dopiero są do bani!
    bo ja go zawlokłam jeszcze w warszawie.
    a prostata? on sobie badanie krwi zrobi. przy okazji.
    szlag może trafić człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy mieszkacie nieco "daleko od szosy", wiec wyprawa do lekarza wiaze sie z wyprawa gdzies do miasta, ale pokaz swojemu ten post, moze zmadrzeje.

      Usuń
    2. guzik do miasta. do lekarza pierwszego kontaktu ma jakieś 3 kilometry i jak ja ide to on ze mną czeka w poczekalni. to nie może też wejść?

      Usuń
    3. No, moglby przeciez! Skoro juz jest na miejscu...

      Usuń
  6. Wprawdzie póki co, nie mam takowego "na stanie", ale ten, którego mężny duch odleciał w kosmos, niezmiernie ufał lekarzom i badał się regularnie. Niestety, nie uchroniło go to od w/w odlotu. Lecz pewnie wyjątek potwierdza regułę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, reguly potwierdzaja sie przez wyjatki. Przykre to.

      Usuń
    2. matko! A toś mnie wystraszyła, bo mój własnie z tych badających się regularnie. On z koli nauczył się na swoim ojcu, który szybko odszedł z tego świata (56 lat), a badać zaczął się za późno.

      Usuń
    3. Tak zle i tak niedobrze, trzeba wybrac zloty srodek.

      Usuń
  7. Powinnam się wybrać do okulisty...bo właśnie okulary mi się "kończą"....jak ja tego nie lubię !!!! Proces decyzyjny, dotyczący wizyty u lekarza trwa u mnie niebotycznie długo !!!!! Nie znoszę chodzić do lekarzy........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pokazuje przyklad mojego slubnego, proces decyzyjny moze prowadzic do zacmy, wiec sie pospiesz, kobieto! Nikt nie lubi chodzic do lekarzy, ale czasem trzeba niechec przelamac. :)

      Usuń
    2. To ja mam wyjątkowego mena, on nawet dwa razy, o tej samej porze, w tygodniu mierzy sobie ciśnienie i zapisuje aby potem szokować lekarkę osobistą zestawem ciśnień ... O innych obserwacjach zapisywanych pedantycznie nie wspomne. Terminy ustala już na odwiedzinach obecnych i cały system kalendarzowego przypominania to następne pedantyczyste następstwa. Przez wiele lat wspólnego życia i mnie się z konieczności pewne przywary udzieliły, ale w tym przypadku nie narzekam... Zdrowistyczne pozdr.

      Usuń
    3. Nie, no to juz podpada pod hipochondrie! :))) Nie mow, ze rowniez stolce skrzetnie zapisuje, bo nie uwierze :)))

      Usuń
    4. Nie wie, nie rozmawiamy o tym :), jeśli nawet to zachowuje to dla własnej wiadomości. A hipochondria to zupełnie coś innego. Sprawdź może w Wikipedii :). Dalej zdrowiutko pozdr.

      Usuń
    5. Ja wiem, co to hipochondria. No dobra, w tym przypadku to nadmierne i przesadzone pieszczenie sie z wlasnym zdrowiem.
      Buzka!

      Usuń
    6. W tym przypadku skrupulatność, systematyczność, samokontrola a nie małostkowość zwracania uwagi na byle gów... no, i tak można dbać o swoje zdrowie :)
      Buźka i Tobie i dużo zdrówka dla połówki ;).

      Usuń
    7. A niech Mu bedzie... na zdrowie! Jeden zbiera znaczki, drugi mierzy cisnienie i spisuje, zeby zaskoczyc dochtorke, co kto tam lubi... :)))
      Kup swojej polowce gustowny notesik na gwiazdke, bedzie mial do notatek zaskakujacych ;)))
      Caluski

      Usuń
    8. Panterko, te notesikowe pod choinkę to już tylko nostalgia. Te notesy e-coś tam to on sam sobie kupuje, ja je czasem tylko dotknę jak to przysłowiowe gie - mam swoje zabawki. Bawimy się lumiami i takimi tam... ale każde z nas osobno.
      ....Mój też zbiera znaczki :).

      Usuń
    9. Ostatnio czesto widuje w tv reklame, w ktorej maz wciaz strofuje zone, ze nie idzie z postepem. Ona robi notatki na kartce, on podsuwa jej pod nos tablet. Ona czyta ksiazke, on kpi, ze to nie tablet. I tak na kazdym kroku. Wreszcie on usiadl na sedesie, a tu... papier sie skonczyl. Wola zone, a ona wsuwa mu pod drzwiami tablet ze zdjeciem rolki papieru toaletowego.
      Coz, nie zawsze technika jest lepsza od klasycznego papieru.
      Ale mow sobie, ze to nostalgia...

      Usuń
    10. A próbowałaś wysłać maila lub komentarz z nostalgicznego notesu? Papier toal-wy można zastąpić wodą :))) całkiem przyjemne uczucie :) woda jest ciepła :). Z duchem czasu trzeba iść a taki mąż, jak z Twojej opowiastki to się nazywa ... ex. :)))).

      Usuń
    11. Rydziu, ex to moj bedzie dopiero, kiedy sie ostatecznie wkurze, na razie mi nie podtyka tabletow, a wycierac sie moge jeszcze klasycznie.

      Usuń
    12. Rydź w przyszłości ex młody17 listopada 2013 19:17

      Podcierajmy się klasycznie tak długo jak możemy... potem zostawmy to następnym pokoleniom :D. W życiu wszystkiego należy doświadczyć.

      Usuń
    13. Poki mozemy, bo pozniej czeka nas powrot do dziecinstwa i pampersy. ;)

      Usuń
    14. Rydź w uśmiechu bezzębnym17 listopada 2013 19:45

      Powrót doskonały, nazwa trochę nietrafiona jak cała ta starość-nieradość. Myślisz, że pampers obudzi w nas dziecko w pewnej chwili kwilące. Ja mam wątpliwości.

      Usuń
    15. Niektorym zdarza sie nawet kwilic, a co najmniej gadac od rzeczy.
      O czym my tu dywagujemy? Nie ma przyjemniejszych tematow?
      Ide z Kira na spacer. Do pozniej ;)

      Usuń
    16. Rydź żegnający17 listopada 2013 21:25

      No dobra, nie kwil już wiecej. ... Ja nie dywaguję, broń mnie... i jasna panienko.... A psu też się coś od życia należy oprócz pieskiego...
      Dobrej nocy życzę :)

      Usuń
    17. Ten pies to suka, a nie pies :)))
      Dobranoc, Rydziu zegnajacy! Slodkich snow!

      Usuń
  8. Mój mąż wręcz odwrotnie, jak tylko coś go boli do lekarza leci. Ale ja się z tego cieszę, bo zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć. Pozdrawiam cieplutko, mężowi życzę zdrowych oczek.
    aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co w sprawie oczat wyniknie, to sie dopiero okaze u okulisty. Dobrze, ze chociaz o to drugie zaczal regularnie dbac.
      Buzki

      Usuń
  9. Mam nadzieję, że niedługo dojdziecie do ładu z mężowskimi oczami. Mój ma kolegę, a kolega ojca. Było identycznie, jak u Twojego chłopa. Ojciec ów nic nie mówił, jeździł sobie samochodem (!!!!!), aż kiedyś tak mimochodem, kiedy kolega był u rodziców, wnuczka wypaliła: A dziadek to nie widzi!
    Kolega zdziwiony, podsunął ojcu gazetę i mówi: Czytaj! No i wyszło szydło z worka. Dziadek ledwo widział, zaćma hulała w najlepsze, ale nic nie mówił, bo odróżniał jeszcze ciemne od jasnego! Dostał solidny opier ..... dol, zakaz dotykania kierownicy samochodu, przeszedł operację i jest ok.
    Twój mąż, Panterko nie jest tu wyjątkiem zatem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj tez zaklina sie, ze widzi dobrze na dal, tylko badania tego jakos nie potwierdzily. Oni chyba gorzej od nas akceptuja proces starzenia.
      Ciekawe, na kiedy w ogole dostanie termin, bo do specjalistow tez sie czeka, chociaz nie tak dlugo, jak w Polsce.

      Usuń
  10. Niestety to jest problem wielu rodzin. Ze wtedy jak już położy chłopa na łopatki wtedy mu pomóż, chociaż znam zupełnie innych też. U mnie , jeżeli chodzi o badania laboratoryjne przez lata nie miałam problemu bo pracowałam w Laboratorium w szpitalu. Jako Analityk mogłam zrobić rodzince wyniki. Z sobą było gorzej, czasami jednak zrobiłam również sobie. Teraz mi tego brakuje , nie pracuję......
    Jeżeli chodzi o lekarzy mąż nie bardzo faktycznie chciał, nawet pyskował jak wspomniałam coś o tym ale później , jak już zaczął chodzi regularnie. Pewnie Twój maż młodszy od mojego wiec jeszcze musi dorosnąć:). Z okulistą był największy problem, okulary ma ale na wizyty wciąż nie chce.... ale to z powodu tego że jakaś starsza okulistka znalazła M-i plamkę w jednym oku, po roku miał iść do kontroli , tej lekarki już nie było ( już nie pracowała) ale za to była taka około 40tki więc młoda i można powiedzieć już doświadczona ale.... z godzinę męczyła oczy mężowi, i szukała tej plamki, nie znalazła. W końcu dała skierowanie na specjalistyczne badanie , tam potwierdzono tę plamkę ale do lekarza już mąż nie ma ochoty.... Muszę go zapisać , wtedy pójdzie dla świętego spokoju:) z innymi jak już napisałam problemu nie ma. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj slubny konczy za kilka dni 70-tke, wiec nie wiem czy jest mlodszy od Twojego. Niezle sie trzyma, ale marudny jest jak stulatek :)))
      Milego, Izuniu!

      Usuń
  11. Mój z wiekiem się temperuje , ale jest spod znaku Koziorożca , będzie miał w styczniu 63 a Twój tez Koziorożec ale może pod koniec stycznia się urodził i jest pod wpływem Wodnika a jeszcze gorzej na początku swojego znaku wiec pod wpływem upartego Strzelca. Tak czy siak Panterko życzę by i Twój w końcu się utemperował:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, to Twoj moze mojemu do kiosku po zapalki latac :)))
      Urodzil sie 30 grudnia, gorzej byc nie moze, jesli chodzi o urodziny :(
      I pewnie juz sie nie utemperuje, za stary :)

      Usuń
  12. wiesz , że wiek to niekoniecznie data urodzenia. Czasami Ci młodzi wiekiem są strasznie starzy i na odwrót. Twój pewnie boi się , ze jak zacznie do doktorów chodzić to starość mu wejdzie na bary. Będzie dobrze, zobaczysz:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech tam... ale... do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakos sie uchowalismy przrez 32 lata, wiec pewnie juz jestesmy skazani na dalsze zycie razem :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.