Dziwnie sie czuje, kiedy ja, osoba dobiegajaca 60-tki, musze zaczac mowic o pewnym 35-latku w czasie przeszlym. O kims, kto jest... to znaczy byl prawie w wieku mojej najstarszej corki. O kims, kogo znalam od malego, bo nie tylko on i jego rodzina mieszkali na tym samym osiedlu, ale i uczyl sie on i jego rodzenstwo w tych samych szkolach, co moje dzieci. O kims, kto jak i my, pochodzil z Polski. O kims, z kim swego czasu pracowalam krotko w jednej firmie.
Jak spojrzec w oczy jego matce, braciom, ojcu?
Mial przed soba jeszcze cale zycie, nie zdazyl posadzic drzewa, splodzic syna i zbudowac domu. Malo co zdazyl oprocz tego, ze sie urodzil, urosl, dojrzal, skonczyl jakas szkole i zdobyl zawod. A potem poszedl na sylwestra, bawil sie w gronie znajomych, pewnie puszczal razem z nimi fajerwerki, pil szampana i wszyscy zyczyli sobie szczesliwego nowego roku... Moze zdawkowo, bo tak nakazuje tradycja, moze calkiem szczerze zyczyl i przyjmowal zyczenia. Na przyszlosc...
Pozniej poszedl do domu, otworzyl drzwi do klatki schodowej, zaczal pokonywac stopnie do gory i w tym momencie Atropos sobie o nim nagle przypomniala. Nudzilo jej sie? Bez ostrzezenia przeciela nic jego zywota.
Gdzies zza drzwi innych mieszkan dobiegala muzyka, ludzie swietowali nadejscie nowego roku, nowych wyzwan i nadziei i nikt nie slyszal jego umierania. Samotnie, na klatce schodowej, na stopniach niedaleko wlasnego mieszkania. Serce sie zatrzymalo, ograniczone rozleglym zawalem... Mogl przezyc, gdyby dostal natychmiastowa pomoc, jakakolwiek, nawet niezdarny masaz serca, telefon po karetke. Byl mlody, silny i wysportowany, na pewno dalby rade. Nigdy wczesniej nie chorowal, nic nie ostrzeglo przed tym, co mialo nastapic.
Znaleziono go dopiero nad ranem, pierwszego dnia nowego roku, kiedy bylo juz na wszystko za pozno. Corka wychodzila ze swoim psem na spacer, widziala karetki, policje kryminalna, przystanela, zapytala, a potem zaraz zadzwonila z tym do mnie.
Niedlugo potem, z roznych blogow dowiedzialam sie o smierci siostry Judyty, z ktora dla odmiany nic mnie nie laczylo, nie czytalam nawet jej bloga, ale slyszalam o niej wiele. Dla tej kobiety smierc byla wybawieniem od cierpienia spowodowanego ciezka choroba. Nawet nie wiem, ile miala lat.
I tez poczulam jakis zal.
Obydwoje odeszli prawie w tym samym czasie, w czasie nadziei na nowe, w nowym roku... Zapewne nie oni jedyni...
Zmarł także mój kuzyn 52 lata, dziś pogrzeb był....
OdpowiedzUsuńZnakomity omen na kolejne dni i tygodnie... :(
Usuńjakie to tragiczne, nie taka powinna być kolejność, nie taka! dzieci wychowujemy z nadzieją, że w swoim życiu zdążą przeżyć przynajmniej to co my, a najlepiej jeżeli więcej i lepiej od nas!
OdpowiedzUsuńRola dzieci jest chowac rodzicow, nigdy odwrotnie.
Usuńjakiś bardzo tragiczny był koniec roku i jego początek. sporo ludzi odeszło.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jednak tylko jego jednego znalam osobiscie i byl taki mlody...
UsuńPopatrz, w moim najbliższym otoczeniu 1 stycznia urodziło się dwoje dzieci... po co? I tak umrą za ... 100 lat. Ech. Co za początek roku.
OdpowiedzUsuńUmieranie powinno być karalne! (karą drugiego życia?)
Oczywiście, wiadomość o czyimś odejściu zwykle smutnie dotyka...
Kiedy umiera ktos stary czy chory, to juz dosc smutne. Jednak kiedy odchodzi ktos tak mlody i zdrowy, czlowiek sie buntuje i nie ma zrozumienia na taka niesprawiedliwosc.
UsuńZmarli w młodym wieku pozostają na zawsze młodzi. Wiek w obliczu śmierci nie ma znaczenia. Bunt jest normalną reakcją na ostateczność. Sprawiedliwość? Czy istnieje? Kto się rodzi ten też umiera. Takie jest 'zycie' lub bycie :/ Zwykle życzenie nagłej śmierci jest wyrazem empatii, bo nikt przecież nie życzy drugiemu długiego i bolesnego odchodzenia...
UsuńTy na wszystko masz remedium, a jednak boli...
UsuńBoli zawsze...
UsuńCzasem szczegolnie.
Usuńdużo nieszczęścia się wokół pleni :(
OdpowiedzUsuńale 35 lat to zdecydowanie nie jest wiek na umieranie...
Aniu, Ty musisz na chwilę chociaż zmienić optykę... dla swojego własnego zdrowia... może z mężem pójdziecie do kina na jakąś komedię a potem na dobrą kolację?
Trzymaj się kochana... :******
Wiesz, Emko, chocby sie czlowiek nie wiem jak staral myslec pozytywnie, takie wydarzenia obracaja wszystko wniwecz. Ale zycie biegnie dalej, trzeba sie otrzepac, jak pies z wody i korzystac, bo nikt nie zna dnia ani godziny...
Usuń:***
Wyrazy współczucia... To bardzo smutne, gdy odchodzą tak młodzi ludzie...
OdpowiedzUsuńPrzed samymi świętami było podobnie z moim wujkiem. Nie chorował na nic, nagle w pracy upadł i .... odszedł. Serce niespodziewanie stanęło...
Choć to teraz dziwnie aż zabrzmi, ale Anno Mario najlepszego dla Ciebie na Nowy Rok, dużo zdrowia i radości!
W takich przypadkach czlowiek sie zastanawia, czy w ogole warto snuc plany, odkladac cos na pozniej, bo to pozniej moze nigdy nie nastapic...
UsuńDziekuje, Aldio, Tobie rowniez zycze zdrowia w nowym roku, reszta jakos sie juz sama ulozy. :*
Snuć plany... zawsze należy snuć plany; plan A, plan B, plan C itd. Czasem życie upływa na planach. Po to staramy się o potomków, aby następne pokolenia nasze (NASZE) plany realizowało. Nasi dziadkowie planowali świat bez II wojny, bez III, jak na razie plan się realizuje... Nasi rodzice planowali leki na przedłużenie życia, plan w części się realizuje, my planujemy...
Usuń... plan-marzenie-pragnienie ... wypełnia również nasze życie.
Marzyc trzeba, ale planowac wlasna najblizsza przyszlosc, a nie jakies pieciolatki, bo mozna nie dozyc.
UsuńParę lat temu na początku stycznia zmarła moja niedoszła teściowa. Na obiad był kurczak, zakrztusiła się chrząstką. Niestety ponieważ była po chemi wszystko nie było zdrowe i wytrzymałe jak należy. Chcąc odkrztusic kość zaczeła kaszlec, od kaszlu coś pękło, dostała krwotoku wewnętrznego :((( Obiad przygotowywała córka.. nie musze mowic jak sie biedna dziewczyna czuła...
OdpowiedzUsuńTeż mieliśmy wtedy tępe wejście w nowy rok,.. ech.
Nigdy nie chcialabym byc w skorze jej corki, to trauma na cale zycie, niekonczace sie wyrzuty sumienia, zarzuty w stosunku do siebie, gdybanie i wieczne poczucie winy, ktorej na dobra sprawe nie bylo...
UsuńTo było już dobrych parę lat temu, ale duzo jej czasu zabrało zanim się pozbierała. Bo zapomniec to sie nie da
UsuńWyobrazam sobie!
UsuńBardzo to smutne kiedy młodzi ludzie odchodzą.Samo życie - bardzo okrutne.
OdpowiedzUsuńOkrutne i bardzo niesprawiedliwe!
Usuń49 o ile dobrze pamiętam
OdpowiedzUsuńa pamiętasz 230 000 ofiar tsunami?
W ciągu chwili tyle osób zginęło
i co
świat też zatrzymał się tylko na czas trwania wiadomości w tiwi
Pamietam i nigdy nie zapomne, a swiat nie zatrzymal sie ani na moment, to pojedyncze jednostki znieruchomialy, po czym oddalily sie do wlasnych zajec. Czas zatrzymuje sie na chwile tylko najblizszym, osieroconym, owdowialym. Po pierwszym szoku wraca codziennosc...
UsuńCo to jest 49 lat? Nawet nie pol wieku, choc prawie. W takich chwilach czlowiek zaczyna sobie zdawac sprawe z wlasnego szczescia, ze w jako takim zdrowiu swietowal kolejne urodziny.
Masz rację zatrzymują się pojedyncze jednostki
UsuńJedno trzeba przyznać. Judyta miała pełne bogate piękne i
dobre życie. Dala światu więcej niż większość stulatków.
Ale i tak żal że nie dane jej było więcej tego dawania.
Nie mam o Niej zdania, teraz dopiero przelecialam pobieznie kilka stron Jej bloga. Mam swoje uprzedzenia do kleru, co nie znaczy, ze nie doceniam jednostek wartosciowych. W kazdym razie na pewno odeszla zbyt mlodo.
UsuńNo wiem że masz uprzedzenia.
UsuńAle czasem warto spojrzeć na człowieka jak na człowieka. Bez kontekstu światopoglądowego.
wtedy wyraźniej widać jaki jest naprawdę. Po czynach oceniać.
To chyba już 10 lat po tsunami. Ci, którzy przeżyli wcale nie chcą wracać do tamtych wspomnień, chcą żyć, gdy im to życie darowano, nie chcą zadawać retorycznego pytania 'dlaczego', nie chcą się nawet ujawniać ze swoim 'szczęściem w nieszczęściu'. A inni mogą tylko pomyśleć, że i w 'ziemskim raju' można źle skończyć będąc na fali...
UsuńRybenko, ja wlasnie po czynach oceniam, a ze 99,9% tej grupy zawodowej to *****, wiec tym bardziej cieszy mnie, ze zdarzaja sie wsrod nich jednostki wartosciowe.
UsuńNa pewno masz swoje powody i obserwacje
UsuńMoje doświadczenie mówi że ludzie wszędzie są tacy sami
***** nigdzie nie brakuje.
To tyz prawda, jednak inne grupy zawodowe nie probuja mi narzucac, jak mam zyc, podczas gdy same zyja inaczej. Taki malenki niuans.
UsuńHa!!
UsuńAkurat mam strasznego wq.wa na policję. Przekupną i pazerną. A to grupa która narzuca nam bardzo jak żyć i niby pilnuje sprawiedliwości.
Ale mniej jezdzi po moralnosci, raczej kaze trzymac sie przepisow. :)))
UsuńOni pilnują porządku jakiegoś tam prawa bo nie mogą tego czego nie ma :))), no chyba że w ramach pomocy ślepej.
UsuńTak to jest: jedna grupa drugiej grupie (analogia baby) chce coś narzucać ...
Przykro mi, Panterko. Takie zdarzenia optymizmem nie napawają, takie to życie już jest. W jednej chwili jesteś, a minutę po już cię nie ma. I swoimi rozumami tego nie ogarniamy.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy chca sobie zdac sprawe, jak bardzo ulotne jest zycie i spedzaja je na glupotach, wydaje im sie, ze maja czas.
UsuńSłyszałam, że kiedy osoba po trzydziestce ma zawał to ciężko z tego wyjść a kiedy starsza to jakoś daje rade, nie wiem czy to prawda czy tylko takie gadanie bab ale... Przykre, zwłaszcza dla rodziny.
OdpowiedzUsuńSwoja droga zastanawiam sie, jakim cudem tak mlodzi ludzie umieraja na zawal serca czy udar mozgu, jeszcze do niedawna choroby wieku zaawansowanego?
UsuńWiesz co ja akurat miałam ciocie która zmarła na zawał mając 34 lata a to było w latach 70
UsuńI znałam chłopaka lat 20 co ma udar umarł. Też dawno temu.
To sie nie miesci w glowie!
Usuń1. Dawniej selekcja odbywała się naturalnie zaraz po urodzeniu.
Usuń2. Współczesne życie wymaga ruchu (sportu jako uzależnienia) oferując siedzący tryb życia.
3. Wszelkie dopalacze i ekstazy są przypadłością młodszego wieku (niektórym udaje się z wiekiem zmądrzeć).
4. Choć teoretycznie możemy żyć i 100 lat, zapominamy, że organizm jest jeszcze dalej nastawiony na biologiczne zużywanie się w wieku o wiele młodszym (wiek 40 lat jest już uciążliwy w warunkach pracy zawodowej).
5. Współczesny człowiek myśli o sobie jako o osobie młodej, nie chce zauważać procesu starzenia się. Taka moda. Przerabia symptomy i ostrzeżenia organizmu.
6. Już od pierwszego dnia życia zaczynamy się starzeć ... a i środowisko wcale nie jest aż tak zdrowe mimo wszystko.
Poprawka: ad 5 "Przerabia symptomy i ostrzeżenia organizmu." miało być PRZEGAPIA a nie przerabia. Ech ten poprawiacz automatyczny!!!!
UsuńJeszcze moja babcia w wieku 60 lat byla stara, ja dobiegam i jestem mloda. Jakies symptomy? Raczej nie zauwazylam, a moze tylko przegapilam.
Usuńnr 6 - moze Ty, bo ja jeszcze nie zaczelam. :)))))))))))
Numer 6. Ja zaczęłam od pierwszego dnia ale skończyłam na wieku lat 18. Teraz tylko powtarzam te 18 lat od nowa i od nowa co daje ciągłą odnowę :)
UsuńPantero, tak trzymaj! :)))
Ja poszlam o krok (kilka?) dalej i postoj zrobilam przy 25. Nawet dzieci na torcie mi te liczbe wpisaly.
UsuńI tak juz od kilku(dziesieciu) lat obchodze niezmiennie 25 urodziny. :)))
A ja 18 :))) trudniej się doliczyć. :DDD
UsuńA z ' innej beczki' ; zapytaj przedszkolaka (bo nie masz jeszcze wnuków) to Ci też powie, że ... nie wyglądasz na 25 lat. Z 'innej beczki'; własne wnuki podobno potrafią babcię czy dziadka odmłodzić. Moc odmładzania tracą dopiero prawnuki, które zajmują się odmładzaniem babć a prababcia może już zostawić im ten dom czy mieszkanie ...
Ja nic nie zostawie, bo domu nie mam, niech sie wiec sami dorabiaja. ;)
UsuńŚmierć nie wybiera konkretnego dnia czy godziny. Przychodzi po prostu, czy to Sylwester, czy urodziny :( straszne, 35latek, młodszy ode mnie :( to niesprawiedliwe i okropne gdy śmierć zabiera młodych, ale nie mamy na to niestety wpływu :(
OdpowiedzUsuńtrzymaj się!
Ano, nie mamy, ale zawsze pozostaje to pytanie, na ktore nie ma odpowiedzi: dlaczego?
Usuńile ja razy w ciągu minionego roku zadawałam sobie pytanie - dlaczego ja? kiedy po raz kolejny szłam do szpitala :( to okropne, ale powtórzę, nie mamy na to wpływu. Pozostaje żal, pustka, pytania, ale nic tego nie zmieni :( bezradność i brak wpływu są okropne... bardzo współczuję rodzinie, przyjaciołom i bliskim tego 35latka. Miał całe życie przed sobą...
UsuńKasiu, zyjesz i to sie liczy. Moze troche mniej komfortowo od czlowieka zdrowego, ale jestes tu z nami i oby jak najdluzej! ♥
UsuńAle zeby tak bez ostrzezenia, bez najmniejszego chocby znaku alarmowego, ot tak sobie, w drodze z imprezy do domu, jakby mimochodem... Niepojete!
zawał nie zapowiada, że pr\zyjdzie. czasem tylko (jeśli człowiek nie straci przytomności) może sam zadzwonić na pogotowie. trudne to, bo ból jest potworny.
UsuńEwo, może masz rację. Masz doświadczenie własne. Ja na szczęście jeszcze nie. Ja nie jestem z medycyną związana bardziej niż więzami pacjenta, udałam się więc do mądrości na temat zawału do przestrzeni internetowych i wyczytałam, że są różne zawały, w róznych miejscach i różnie odbierane, różnie 'zapowiadane'/poprzedzane.
UsuńEwo, przysłowiowych stu lat w zdrowiu!
bardzo dziękuję, choć mocno wątpię :)
UsuńMnie stary rok zabrał koleżankę, ostatnią babcię, dwóch wujków, kotkę brata... Trzeciemu wujkowi podarował bonusa onkologicznego. Nowy zapewne ma tyle podobnie miłych niespodzianek, że powinnam się cieszyć, iż jeszcze nie zaczął rozdawać.
OdpowiedzUsuńQrna, Frau Be, przestanmy sie zamartwiac na zapas, zawsze jeszcze zdazymy! Dosc mamy smutku za sprawa tych, ktorych juz nie ma.
UsuńToteż rozpoczynam proces cieszenia się, że chwilowo niespodzianek niet. I w ogóle proces cieszenia się czymkolwiek bądź.
UsuńTak trzeba, wszak zycie jest tak krotkie i nieobliczalne...
UsuńAniu rozumiem Twój żal, przypomniał mi się sąsiadki syn, to taka bardzo matczyna sąsiadka, mieszkaliśmy tylko w dwie rodziny w jednej kamienicy na ulicy Krawieckiej. Marek z żoną przychodzili później gdy dorósł ożenił się na nowe mieszkanie do rana graliśmy w brydża. :) Wiedział że jest chory, miał zastawki do wymiany, nie zgodził się, nie chciał. Chciał żyć tak długo jak mu jego serce na to pozwoli. Zmarł w pociągu wśród kolegów z pracy śmiejąc się z jakiegoś kawału. 36 lat. Tak wybrał tak zdecydował. Rozpacz matki ogromna starszy syn nie zastąpi ukochanego syna.
OdpowiedzUsuńMożemy tak wspominać znane nam historie ale ważne jest by pamiętać że wszyscy mamy możliwość decydowania o tym kiedy i jak tylko że te decyzje ukrywamy głęboko w zakamarkach umysłu sami przed sobą. Jak zwykle moje odmienne zdanie. Chciałabym też przypomnieć na końcu prawego ramienia Anioł mieszka, na końcu lewego Śmierć.
:)
Twoj sasiad jakby sam wybral, tamtemu nie dane bylo dokonywac zadnych wyborow, smierc go zaskoczyla bez najmniejszego ostrzezenia. Niemniej kazda z nich byla bezsensowna i zbyt wczesna...
Usuńreasumując te komentarze, to ja miałam szczęście. bo miałam 3 zawały lekko po sześćdziesiątce, potem operację. nie jest to życie tak komfortowe jak przed, ale jakieś tam jest.
OdpowiedzUsuńponieważ żyje dość długo, to pamiętam wiele przypadków śmierci na zawał w młodym wieku.
jak mi powiedział kardiochirurg, to nie wbrew krążącym opiniom największym sprawcą zawałów są papierosy (owszem, one tez), ale stres w którym żyjemy a który odkłada sie w naszych tętnicach jak tłuszcz na tyłku i brzuchu.
ufff, nie wiem po co tyle napisałam, cały wykład,,,,
W koncu jestes fachowcem w tej dziedzinie, Ewcia. Zastanawia mnie tylko, co za stres mogl miec mlody chlopak, nie jakis manager czy tlamszony pracownik korporacji. No ale pewnie mial, bo tak z niczego zawal sie nie robi.
UsuńMoże to "...nie zdazyl posadzic drzewa, splodzic syna i zbudowac domu." Czy miał na to szanse? Swoją przyczynę stresu zabrał ze sobą. I tak jest może lepiej.
Usuńsą jeszcze skłonności genetyczne. ktoś, kiedyś w rodzinie....
Usuńu mnie np. zawał lub nowotwór w każdym pokoleniu. w sumie wolę zawał.
Stres jest najgorszy... W ubiegłym, starym roku też mnóstwo młodych ludzi odeszło - zawał. Szczególnie mężczyżni około czterdziestki są na to narażeni. Jak dowiedziałam się, że zmarł kolega mojego brata (czterdziestolatek) zadzwoniłam do brata i nawrzucałam mu, że ma się przebadać, bo wiedziałam, że serce go pobolewa i ma stresującą pracę. Poszedł do lekarza i okazało się, że ma stan przedzawałowy. Bierze teraz leki, jest pod kontrolą lekarza, ale tempa nie zwolnił, bo nie ma możliwości. Chore czasy...
OdpowiedzUsuńWspółczuję rodzinie tego 35-latka. Odszedł za wcześnie:(
O tym, ze wlasnie czterdziestolatkowie sa bardzo na wiencowke narazeni, bylo mi od dawna wiadome, ale ten chlopak mial jeszcze trojke z przodu. Moze tempo zycia przyspiesza tez zapadalnosc na choroby?
UsuńWydaje mi się, że tak. Różne są przypadki. Może chorował, a o tym nie wiedział? Znałam nastolatka, i który na moich oczach zasłabł. Okazało się, że jest ciężko chory i też groził mu zawał.
UsuńSmutne to wszystko:(
Znak czasow, pogon za kasa, niepewnosc jutra...
UsuńTaki młody, aż ciśnie się na usta. To dowodzi, że nikt nie zna dnia i godziny. Przyjaciółka mojej mamy właśnie żywot zakończyła. Smutne refleksje, jednak to starsza już osoba.
OdpowiedzUsuńCo czuje się, gdy umiera ktoś w wieku naszych dzieci? Wielkie współczucie, żal i zdziwienie.
Jednak życie, to życie.
I w głębi duszy odczuwa się radość a nawet satysfakcję, że my sami jeszcze żyjemy. To naturalne...
Tak, czuje sie ulge, ze nie moje, nie ja, a potem wyrzuty sumienia za te ulge.
UsuńOj tak, smutny poczatek roku dla rodziny tego chlopaka i wszystkich ktorzy go znali. Zal, ze tak mlodo.....
OdpowiedzUsuńNiby dorosly czlowiek, a dla mnie dziecko...
UsuńSzkoda, taki młody człowiek. Zresztą wiek nieważny, zawsze szkoda. Nosowska śpiewała, że wszyscy umrzemy i że kiedyś jej syn zostanie całkiem sam. Najokrutniejszy ze strachów.
OdpowiedzUsuńKiedy rodzice osieroca dziecko, to naturalna kolej rzeczy. Kiedy jednak rodzice musza pochowac dziecko, to zgrzyt w naturze.
UsuńAniu, pozwól, że nie skomentuję, nie mam sił jakoś na rozsądny komentarz. Choć sama nie przepadam za tym u siebie, to prześlę ci tylko wieczorne pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDosc mialas dzisiaj i wczoraj "atrakcji". Wystarczy.
UsuńTrzymaj sie! :*
...u mnie dla odmiany zmarł sąsiad, starszy człowiek, astmatyk, serce nie wytrzymało. Wspaniały, cichy i spokojny człowiek...
OdpowiedzUsuńKiedy starszy czlowiek umiera, tez zal, ale kiedy odchodzi dzieciak...
UsuńNie oni jedyni...
OdpowiedzUsuńNie pierwsi i nie ostatni...
UsuńCzytała, bloga siostry Judyty, zawsze zostawiała ciepły i miły komentarz u mnie również, pisała mądrze i z miłością.... O jej śmierci dowiaduję się teraz od ciebie...
OdpowiedzUsuńO śmierci człowieka, o którym nic nie wiem, też.
Ale też jakoś tak smutno mi się zrobiło właśnie ze względu na tę jego samotność w chwili ostatniej.
Zawsze latwiej umierac wsrod swoich.
UsuńW jakimkolwiek towarzystwie...
Bardzo to smutne.... :(( bardzo....
OdpowiedzUsuńWszyscy jestesmy w wielkim szoku...
Usuń