Nasza blogowa kolezanke Loone spotkala wielka tragedia. Oddaje jej glos:
To co, dziewczyny (chlopaki oczywiscie tez!), moze zorganizujmy jakas zbiorke. Niejednokrotnie udowodnilysmy, ze nie zostawiamy nikogo w potrzebie.Zaczynam od nowa....
Położyliśmy się spać we wtorek krótko przed północą. Około godziny pierwszej dym obudził mojego męża.Rano staliśmy pod naszym blokiem, razem. Razem my i nasze koty, które uratowały się z nami.Płakałam po stracie, ogień strawił wszystko, co mieliśmy.Przestałam płakać w czwartek. Odcięłam przeszłość grubą kreską, mój mąż zrobił to samo.Zrozumieliśmy w piątek, że ogień nie odebrał nam tego, co najcenniejsze i najważniejsze – życia, zdrowia, miłości.Zostały jeszcze marzenia i wspólne cele, które będziemy realizować.Na przestrzeni tego tygodnia otrzymaliśmy tyle wsparcia od naszych rodzin, przyjaciół i obcych ludzi, że obiecaliśmy sobie, że się nie poddamy.Nie będzie depresji, załamania, jest gruba kreska i radość życia od nowa.Byliśmy zbyt blisko tego, że mogło nas tu nie być. Dlatego obiecaliśmy sobie, że każdy nowy dzień będziemy witać z uśmiechem.Mój los chciał, aby zrobić totalne porządki.
Czas ruszyć w nową drogę…
Poprosilam Loone o udostepnienie numeru jej konta, dostalam go i teraz zwracam sie z apelem do Was, pomozmy pogorzelcom. Liczy sie kazdy grosik!
Ja wiem, ze swieta i przednowek, ale pomyslcie, to moze spotkac kazdego z nas. Pomozmy im zbudowac zycie od nowa, bo starego zycia i tak nie maja szansy dostac z powrotem.
Pozwolilam sobie ukrecic napredce banerek i mam prosbe o udostepnianie go wszedzie, gdzie sie da, wraz z linkiem do tego posta. Im wiecej osob podzieli sie grosikiem, tym szybciej Loona i jej rodzina (ta czworonozna tez) stana na nogi (i lapki).
Wplacajcie na konto:
Sylwia
Paszkiewicz
IBAN: PL98 2490
0005 0000 4000 2938 3554
BIC: ALBPPLPW
Z dopiskiem: zasilenie konta.
A to banerek do udostepniania:
Wiem, ze moge na Was liczyc, bo na wlasnej skorze przekonalam sie, jak bardzo. Teraz staram sie splacac moj dlug wdziecznosci.
Pomożemy, oczywiście!
OdpowiedzUsuńCo za tragedia! I ja przeżyłam pożar (malutki) to wiem jak się potem człowiek czuje...
masakra współczuję...
OdpowiedzUsuńBanerek wisi, a jutro podziałam dalej :)
OdpowiedzUsuńPodziałałam :)
Usuńposzło
OdpowiedzUsuńPantero,powiesiłyśmy u nas.
OdpowiedzUsuńStraszne nieszczęście.Jak przeczytałam że uratowali z całego dorobku tylko koty,to ścisnęło mnie w gardle.
Właśnie w takich drastycznych okolicznościach ludzie pokazują jakie wartości są dla nich najważniejsze.
Pomożemy, oczywiście.
OdpowiedzUsuńCoś się zrobi.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciala, niestety jestesmy oblozeni rachunkami szpitalnymi i przy jednej tylko pensji to bardzo cienko teraz przedziemy.
OdpowiedzUsuńJedyne co moge zrobic to wspierac Loone dobrymi myslami, a tych mam pod dostatkiem.
doskonale wiem co oznacza słowo "od nowa"
OdpowiedzUsuńPomogę ale dopiero 10, bo tak wpływa moja pensja
ja tak jak graszkowska, dopiero po 10... ale na pewno. A czy coś w naturze nie przydałoby się? Wiem, że kasa lepsza, ale może...
UsuńPomoc konieczna. Z mojej strony dopiero po 10 z przyczyn zawodowych.
OdpowiedzUsuńok, idę do banku (elaja)
OdpowiedzUsuńBardzo wspolczuje Loonie, bardzo. Straszne nieszczescie.
OdpowiedzUsuńPanterko bardzo dziekuję za Twoją pomoc. Dziękuję Wam wszystkim za to, że chcecie mi pomóc, tak po prostu z serca. Czytając to co piszecie łezki same pojawiły się w moich oczach. To niesamowite ilu ludzi ma dobre serce i szczere intencje. To nam pomaga utrzymać się "w pionie". Dziękuję Wam wszystkim, to swszytko co mogę dać w tej chwili.
OdpowiedzUsuńAż się ciepło zrobiło, oczy zwilgotniały.... Trzymaj się Loona! Nie jesteś sama! Aniu! Wielki buziak dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńJa już w banku bylam i choć kropelke pomoglam :)))
OdpowiedzUsuńA ja wybieram sie jutro, bo juz rynta z fabryki przyszla. :)
OdpowiedzUsuńJakaś plaga pożarów. Dziś w nocy był pożar u mojej pracownicy, syn w szpitalu. Nie wiem, jeszcze jakie straty, ale też będziemy robić akcję.
OdpowiedzUsuńU nas co prawda rynta nie przyszła, ani żadne cuda ale bannerek powiesimy!
OdpowiedzUsuńJak coś to od razu też się dołączymy!
(Choć jeśli skarpeta się dołączy to my razem z nią (przygarnęliśmy białego misia i inne drobiazgi :) )
Skarpeta się dołączyła. Za jakieś 3 tygodnie będziemy znów dopełniać - mam nadzieję, że z Wami:)
OdpowiedzUsuńPewnie!
UsuńMoja wypracowana"zapomoga"przyjdzie w piątek....
OdpowiedzUsuńMiałam kupić sobie "coś" na Święta - obejdę się bez tego - a pomogę bo tak trzeba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
To jest poważne zobowiązanie - nie pryma-aprylis
UsuńAnia
Bardzo współczuję.
OdpowiedzUsuńTylko czy ta akcja nie spowoduje następnych problemów? Co na to urząd skarbowy? Sprawdzałyście to już? Może to trzeba przez jakąś organizację pożytku publicznego?
Ja sie do konca na tym nie znam, ale slyszalam, ze do jakiejs sumy odbywa sie to bez szczegolnych konsekwencji.
UsuńPrzelew zrobiony, ale inny tytuł dałam, zagapiłam się ;). W sumie to przecież nieważne :D.
OdpowiedzUsuńKochani, w imieniu moim i mojego męża i naszych kochanych dwóch kociaków chcemy Wam bardzo serdecznie podziękować za podanie pomocnej dłoni, podtrzymanie na duchu i pomoc jaką od Was otrzymaliśmy. Nie umiemy wyrazić słowami jak bardzo jesteśmy Wam wdzięczni za to wszystko. Słowo DZIĘKUJEMY jest jedynym co możemy w tej chwili zrobić. Proszę przyjąć je od nas jako wyraz naszego podziękowania i wdzięczności za pomoc.
OdpowiedzUsuńPo powrocie urlopowym nadrabiam zaległości... i co ja czytam... Oczywiście, że pomożemy!!! To nic, że święta, że wiosna. Grosz się znajdzie!
OdpowiedzUsuńP.S. Mam dla Ciebie pewien smaczek religijny - jak zgram zdjęcia to wyślę Ci na @ :)
Przeciez wiesz chyba, ze mnie z religia calkiem nie po drodze. :))))))))))
UsuńDlatego dla Ciebie ten smaczek :P goopia ;))
UsuńWitaj ! Dopiero dziś zobaczyłam u Loony co się wydarzyło. Dlatego też dotarłam tutaj. Banerek i informację zamieszczę u siebie i pomogę jak tylko się da. Pozdrawiam :) Życzę ciepłych , spokojnych Świąt !!!
OdpowiedzUsuń...zaczynam nadrabiać zaległości, zatem banerek wisi...
OdpowiedzUsuń