Czesto czytam na Waszych blogach o sterylizacji suk lub kotek. A przeciez w gruncie rzeczy chodzi o kastracje, czyli chirurgiczne usuniecie gonad, co u psow-samcow oznacza jadra, a u suk macice i jajniki. Nie chodzi przeciez jedynie o ubezplodnienie, ale glownie o zatrzymanie produkcji hormonow. Wykastrowanie psa zatrzymuje produkcje testosteronu, pies po zabiegu staje sie spokojniejszy, mniej agresywny. Suke natomiast chroni sie tym zabiegiem nie tylko przed niepozadana ciaza, ale glownie przed przykrymi skutkami nadprodukcji hormonow lub antykoncepcji hormonalnej, czego bolesny przyklad mamy u Kiry.
Celem wrodzonym kazdego organizmu zywego, od jednokomorkowcow po ludzi, jest rozrod, przekazywanie wlasnych genow dalej. Jesli zyjacy przedstawiciele danego gatunku odpowiednio sie nie postaraja, gatunek zaniknie. Dlatego tak wazne sa w swiecie zwierzat walki samcow przed parzeniem, to swoista selekcja naturalna, zwyciezy lepszy, silniejszy, zdrowszy i to on przekaze dalej swoje geny. W okresie rui, rykowiska, tokow, tarla, czy jak to sie u roznych zwierzakow zwie, samce tryskaja testosteronem, ich gonady produkuja go wiecej niz zwykle. A wiadomo przeciez, ze zachwianie rownowagi hormonalnej nie pozostaje bez wplywu na ogolny stan zdrowia. Te osobniki, ktorym nie bedzie dany udzial w prokreacji, beda musialy zmagac sie z nadprodukcja hormonow, co w koncu doprowadzi je do schorzen, predzej czy pozniej.
Jedynie czlowiek jest gatunkiem, ktory nie musi martwic sie nadmiarem hormonow, stosujac skutecznie antykoncepcje. Zwierzeta nie maja takiej mozliwosci, totez w przypadku zwierzat domowych nie przeznaczonych do reprodukcji, utrzymywanie plodnosci jest barbarzynstwem, wielka krzywda dla zwierzaka, pomijajac juz aspekt ogromnej bezdomnosci i przepelnionych schronisk.
Suk i kotek sie nie sterylizuje, wbrew obiegowemu nazywaniu w Polsce tego zabiegu sterylizacja, bo polega ona na wycieciu macicy i jajnikow - producentow zenskich hormonow, a to jest kastracja.
Gwoli scislosci, sterylizacja to podwiazanie jajo- lub nasieniowodow, z zachowaniem wszystkich organow produkujacych hormony plciowe. Sluzy ubezplodnieniu, nie powoduje jednak przedwczesnej menopauzy i jest z powodzeniem stosowana u czlowieka, ktorego dlugie zyce niespecjalnie sprzyja zbyt wczesnym menopauzom czy andropauzom, a zycie seksualne, ktore nie sluzy rozmnazaniu, jest niezwykle wazne.
Dla tych, ktorym sie wydaje, ze jak pies bzyknie suke, to mu to sprawi przyjemnosc, mala uwaga. Zwierzeta nie maja seksu dla przyjemnosci! Przeciwnie, niejednokrotnie laczy sie on z bolem i niewygodami. Znacie widok sprzezonych psow, bo suki prawie zawsze doznaja skurczu pochwy, zeby lepiej zachowac nasienie. Kotki natomiast cierpia wielki bol, bo penis kocura pelen jest bolesnie raniacych haczykow. Pomijajac nasza wlasna wygode, bo do przyjemnosci nie nalezy sluchanie co miesiac wydzierajacej i turlajacej sie kotki i wachanie moczu kocura znaczacego swoj rewir, to nie bez znaczenia jest nadmiar bezdomnych zwierzat.
Podobnie z psami. Np. Olenka pisze, ze Jacus podczas pieszczot wykazuje podniecenie. Wykazuje, a nie wolno mu. To jakby wlasnemu mezowi pokazywac pisemka erotyczne, a potem zatrzasnac mu przed nosem drzwi od sypialni. No dobra, czlowiek moze jeszcze w ostatecznosci sam sobie pomoc, pies juz nie, wiec rozsadza mu ledzwie i bije na dekiel.
Trzeba o tym wiedziec i pomagac domowym pupilom redukowac ogromny stres, zwlaszcza, ze suki miewaja cieczke dwa razy do roku, ale w roznych porach, wiec psy sa praktycznie w stresie przez caly rok.
Reasumujac, zwierzeta domowe poddajemy KASTRACJI, bez wzgledu na plec. STERYLIZACJA dotyczy glownie ludzi.
Zgadzam się z Tobą. Moja Pepa jest wykastrowana po pierwszej cieczce. Taki był zamiar od momentu zakupu jej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy sterylizacja to ladniejsze slowo, bo nawet w oficjalnych ogloszeniach pisze sie: POWSZECHNA STERYLIZACJA KOTOW. No jakim cudem?
UsuńJak zwał, tak zwał, byle ludziom otworzyły się oczy i przestali uczłowieczać swoje zwierzęta, a tym samym oczekiwać od nich ludzkich zachowań i reakcji. Kiedy słyszę od sąsiada, że "co byde psu żałowoł, niech se użyje", to nóż mi się otwiera w kieszeni. Średniowiecze.
OdpowiedzUsuńNo nie "jak zwal", bo po to ten post napisalam, zeby nie zwal jak zwal, tylko prawilno. :)))
UsuńNo doobra, ale dla mnie czyn ważniejszy, niż słowo.
UsuńTo tez, ale jak juz sie czyni, to niezle byloby wiedziec, CO sie czyni, co nie? :)))
UsuńZgadzam się z tobą Aniu. Rzeczywiście uwłaczające jest dla zwierzat to, że człowiek dyktuje im co wolno a co nie wolno, ze ich naturalne zachowania są odbierane jako coś złego, że nie mogą zaspokoić swoich popędów, bo nie zyją w dzikości ale w ludzkim stadzie. To dotyczy i psów i kotów i capków.
OdpowiedzUsuńCzas weryfikuje wszystko...Uczymy się, dochodzą do nas pewne prawdy a niektóre rzeczy nadal zaskakują. Niestety, najcześciej przykro. Zuzia ma jakąs podejrzaną czarną plamkę na pyszczku. Weterynarz zaniepokoił sie ostatnio, czy to nie czerniak. Radzi nie ruszać na razie tego i obserwować. To sie może latami nie zmieniac a może potoczyć bardzo szybko...
Aniu!Uściski zasyłam serdeczne!***
Ojej! To jeszcze! Ja nie wiem, czy kiedys psy byly bardziej psie i nie zapadaly na tzw. ludzkie choroby, czy tez ludzie zostawiali zwierzeta wlasnemu biegowi i mniej je leczyli. Coraz wiecej slyszy sie o schorzeniach, alergiach i innych takich wlasnie u psow i kotow. Co prawda medycyna weterynaryjna tez poszla do przodu i teraz leczy sie choroby, na ktore wczesniej zwierzaki po prostu umieraly. O czerniaku u pieskow jeszcze nie slyszalam jak zyje, ale wez Kire, najpierw rak sutka, teraz porazenie nerwu twarzowego.
UsuńBuziaczki, Olenko :*****
Tak, coraz wiecej ludzkich chorób maja zwierzeta ale i ludzie zapadają na coraz dziwniejsze choroby o nieznanej etymologii. Pewnie bierze sie to wszystko z chemii w jedzeniu, z zatrucia powietrza spalinami i wyziewami popromiennymi. Mam nadzieje, że u Zuzi dziadostwo pozostanie w uspieniu. Bo jesli nie....? Nawet nie mogę o tym mysleć...
UsuńPod warunkiem, ze to akurat jest czerniak, to moze byc wszystko, a nie dowiesz sie przed badaniami histopatologicznymi. Tych jednak lepiej nie robic, bo jezeli to jest to, to pojdzie piorunem. Wet ma racje, lepiej nie ruszac, zwlaszcza ze pieski i tak zyja krocej od nas, wiec nie ma co kusic licha i jeszcze im to (za)krotkie zycie niepotrzebnie skracac.
UsuńOlu,obserwuj ową narośl-czy nie rośnie,nie podbiega jakąś wybroczyną i nie ruszaj póki nie ma takiej potrzeby.Moja Owczarka ma w łokciu tylnej łapy podskórną kulkę wielkości dużego"jaśka",takąż kulkę,ciut mniejszą,ma w pachwinie i...niech se będą.Miała parę lat temu zabieg na usunięcie nadziąślaka/zmiany rakowe/Wetka nie proponowała robić badania na komórki rakowe-złosliwe czy nie-bo uważała,że szkoda moich nerwów a co ma być to i tak będzie.Nadziąślak się nie odnawia,kulki też ma od lat i...jest zdrowa i sprawna jak na owczarka niemieckiego w wieku ponad 11 lat czego i Waszym piesiekom życzę.
UsuńA psy bardzo często zapadają na ludzkie choroby i to jest raczej normalne:)
To moze ja zle zrobilam, ze dalam operowac Kire? Moze trzeba bylo zostawic i nie ruszac?
UsuńPanterko,to nie tak.Miała Kira jakieś objawy,które mówiły Waszej wetce,że trzeba wykonać zabieg.Nadziąślak Pandy też był początkowo tylko małą,białą naroślą o której myślałam,że to tylko jakieś zakażenie od ukłucia trawą lub gryzionym patykiem.Ale kiedy podejrzałam,że ma wielkość małej fasolki to pognałam do weta i zabieg.Widziałam zdjęcia psów z tą chorobą.Masakra.Jeżeli kulki Pandy będą rosły i będą zagrożeniem dla jej zdrowia to na pewno nie będę czekała.:)***
UsuńMiala na cycuszku zgrubienie wielkosci groszku i wetka poradzila nie czekac na nic, tylko ciac. A badanie histo wykazalo, ze nowotwor byl bardzo zlosliwy. Kiedy dostala kolejne zgrubienie na drugiej listwie mlecznej, nie czekalismy juz na nic. Przy okazji tej mastektomii Kira zostala od razu wykastrowana.
UsuńMoja poprzednia kicia Kizia-Mizia też miała usuwaną listwę mleczną, bo urosła jej cysta /jak to nazwał wet./ i po usunięciu jej, za trzy miesiące urosła nowa. Nie było na co czekać, była operacja. Były to skutki dwuletniej antykoncepcji, zanim poddałam ją sterylizacji /u nas tak się mówi/. Z nadziąślakiem też miałam doczynienia, ale już było za późno na wszystko, nic nie dało się już zrobić tylko pomóc jej bezboleśnie przejść za TM. Dziewiąty miesiąc boli mnie to, że nie pokazała po sobie jak bardzo cierpi. Jechałam z nią do weta z myślą, że ma złamany ząb. Ech.
UsuńBezę odebrałam z DT już po zabiegu w wieku 9 miesięcy, może ją uchronię od tego co przeszła moja ukochana Kiziunia. Ale mi się zrobiło smutno.
Ania
Nie smutaj się Aniu:(((
UsuńAniu, Kira tez tak strasznie zachorowala, bo dostawala zastrzyki antykoncepcyjne, a to bomba hormonalna, majaca wystarczyc na pol roku. Nic dziwnego, ze jej tak bardzo zaszkodzilo.
UsuńNo widzisz, u Was tez mowi sie sterylizacja, choc jest to pelna kastracja. :)
Orko smutam się, bo tak bardzo przeżyłam śmierć mojej Kiziuni, ale znów się weselę bo mam takiego kociego ADHD-owca, że aż... Beza zakleiła moje pęknięte serce - już jest dobrze. Tylko miesiąc byłam bez kota.
UsuńAnusia, czy to suka, czy kocica - te same choroby.
Całuski dla Was - Ania
sex jest do kupy ech
OdpowiedzUsuńJa wiem...? :)))
Usuń...no to teraz nie wiem, kastrować czy nie?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kastrowac, zeby zaoszczedzic psu stresu zwiazanego z nieodparta checia rozrodu. No chyba, ze chcesz, by Rico zostal reproduktorem. :)))
UsuńKtoś rozpowszechnił to pojecie i wszędzie mozna czytać o sterylizacji,nawet poprawiają mnie ,kiedy mówie o wykastrowaniu kotki,bo przecież kastruje sie kota,a kotke sterylizuje.
OdpowiedzUsuńDora, nawet weci tak gadaja, wiec co sie dziwic. Mnie juz tez poprawiano, nawet z sugestia, ze skoro suka wysterylizowana, to ma jedynie podwiazane jajniki. Czegos takiego tom jeszcze nie slyszala, zeby sukom (albo psom, jak kto woli) podwiazywac. :)
UsuńJa też zawsze używałam określenia sterylka-suki a kastracja-psy.:)
OdpowiedzUsuńNo to teraz juz wiesz, ze zle uzywalas, bo to dwa rozne zabiegi i suk/kotek sie nie sterylizuje, a wlasnie kastruje. :)
UsuńTeż takich określeń używałam jak Orka. :)
OdpowiedzUsuńA Lorek wymyśliła sobie że będzie psem - sunią uczuleniową. Już dwa razy na sygnale u weta. :( Ten drugi raz po godzinie urzędowania sporo, pani doktor zaczekała na paskudę.
Och Aniu one są takie kochane że aż strach .... o nie.
Blad, wiel-blad! Znalam tutaj wyzla, ktory byl uczulona doslownie na wszystko, nawet na kurz. Ile ta kobita wydala kasy na odczulanie, trudno sobie wyobrazic. A i tak chorowal przez cale swoje zycie.
UsuńNo to język angielski bardziej mi się podoba. W przypadku ludzi stosuje się termin "sterilisation" chociaż "castration" oznacza sterylizację mężczyzny poprzez usunięcie narządów płciowych. Wiadomo że teraz raczej się tego nie wykonuje, a sterylizaja następuje u ludzi poprzez zawiązanie lub przecięcie nasieniowodów lub jajowodów. Dlatego u ludzi zostańmy przy terminie sterylizacja.
OdpowiedzUsuńNatomiast u zwierząt usunięcie organów służących do reprodukcji nazywa się ogólnie "neutering" (nie ma polskiego odpowiednika, najbliższe słowo jakie mi przychodzi to"neutralizacja"). "Castraction" czyli kastracja stosuje się do osobników męskich, natomiast w przypadku zwierzątek żeńskich jest to "spaying" i nie ma tu polskiego odpopwiednika. Zarówno castration jak i spaying prowadzą do sterilisation :-)
No.
No to brakuje rzeczywiscie wlasciwego okreslenia na kastracje samiczek, co oczywiscie nie zmienia faktu, ze ten zabieg to kastracja i juz. Tu Kirunia, zreszta Miecka swego czasu tez, zostala poddana kastracji (Kastration). Nnno! :)))
UsuńBo"kastrat"to...eunuch,czyli gościu,facet bez bombolaków:)))
UsuńNo tak, kastrat meski nie ma jader, a kastratka ma usuniete co najmniej jajniki, z tym, ze u suczek usuwa sie tez macice, zeby zapobiec ropomaciczu.
UsuńMój psiur nie jest kastratem, mąż się nie zgodził!
OdpowiedzUsuńTaaa... stereotypowe myslenie faceta, bez ogladania sie na logiczne argumenty.
UsuńMam mądrego serwicemana do Bezki i słucham go we wszystkim. Uratował kiedyś Zuzkę-przedłużył jej życie o 4 lata, to jego słowo dla mnie jest święte.
OdpowiedzUsuńBezka jest dawno po zabiegu i jesteśmy wszyscy zadowoleni. Z dwóch stron za płotami są wielkie psy i nasza nie miałaby szans, gdyby płot puścił. A tak miziają się nosami bez jakiś erotycznych podtekstów i spokojnie.
Natomiast wszyscy sąsiedzi mają koty. To jest horror, bo wydzierają się nocami bez opamiętania. Mało kto na wsi poddaje koty kastracji. Z psami jest ciut lepiej.
Teraz i tak jest wieksza swiadomosc na wsiach, organizuje sie akcje darmowych zabiegow, wiec czesc daje sie skusic. Ale to i tak kropla w morzu, bo te niekastrowane zwierzaki rozmnazaja sie i same powoluja do zycia kolejne pokolenia. Duzo jeszcze czasu musi uplynac, zeby skonczyla sie bezdomnosc zaniknela.
UsuńDobrze zrobilas decydujac o kastracji Bezki, przynajmniej uniknie losu Kiry. :)
Niestety, dużo jeszcze trzeba zmienic w mentalności wielu osób, jeśli chodzi o kastrację zwierząt domowych ...
OdpowiedzUsuń"Bo kazda suka choc raz powinna miec mlode", a "psu nie powinno sie odbierac przyjemnosci, a poza tym przytyje" - no rece i cycki opadajo!
UsuńJa mam coś z googlem.Dzięki za wytłumaczenie różnicy,bo sama nie wiedziałam.Ja pracuję w sklepie zoologicznym i prawie wszyscy klienci o tej różnicy nie wiedzą.prosza o karmę dla wykastrowanego kota i wysterylizowanej kotki.Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńPomyslalam sobie, ze mialabys doskonala okazje do poprawiania i tlumaczenia roznic. Ale to wolanie na puszczy, skoro nawet weci gadaja nieprawidlowo z uporem godnym lepszej sprawy. Raz sie nauczyli, bardziej im sie slowo spodobalo i poszla lawina. Nie wytlumaczysz!
UsuńDla mnie sterylizacja/kastracja zwierzęcia to podstawa, wglądy rozrodu swoją drogą, ale te zdrowotne teś są bardzo ważne!
OdpowiedzUsuńKASTRACJA, Gohaa, tylko kastracja. :)))
Usuń