Nie zebym specjalnie sie tam wybierala, ale bylam akurat w poblizu Levinparku, to wpadlam, zeby drob popodgladac. Sam park to brudna sadzawka i trzy alejki na krzyz, skwer raczej, ale jakis dowcipnis nazwal toto parkiem i tak zostalo. Inna rzecz, ze ptasie zycie kwitnie tam o kazdej porze roku. Wiosna pokazywalam Wam stada czapli poprawiajacych gniazda, a pozniej wysiadujacych. Teraz poznikaly i czasem mozna zobaczyc jakiegos pojedynczego osobnika. Nie wiem, dokad sie wybraly. Zawsze jednak mozna tam spotkac niezliczone stada kaczek, abondzie i mniejsze grupki inszego drobiu miejskiego. Ludziska wciaz je dokarmiaja, wiec drob calkiem jest oswojony i kiedy zobaczy zblizajacego sie do brzegu sadzawki przedstawiciela gatunku homo sapiens, plynie lub drepce na wyscigi w jego kierunku w nadziei na smaczny kasek.
Tego dnia rej wodzila abondzia rodzina. Nie jestem pewna, czy to ta znad Kiessee, czy jakas inna. Piskleta rozni od doroslych juz tylko upierzenie, bo gabarytami dorownuja rodzicom. Rodzice tez jakby mniej czujni i gotowi do obrony potomstwa. Zreszta potomstwo samodzielnie chodzi zebrac do ludzi. Nie wiem tylko, czy juz umieja latac, bo zeby dotrzec do Levinparku znad Kiessee, trzeba pokonac kawalek drogi trasa powietrzna. Stad wiec moja niepewnosc, czy to ta sama abondzia rodzina.
Kaczek tez zatrzesienie. Starsze osobniki odpoczywaja po trudach wychowywania dzieci, mlodsze harcuja po wodzie az rozbryzgi siegaja nieba. A ile przy tym glosnego kwakania!
Natomiast osiadle na stale w Levinparku gesi nilowe wodza calkiem jeszcze male piskleta. Oby zdazyly je wychowac, zanim nadejda mrozy.
Kurki wodne zachwycaja czarnym upierzeniem i kolorowymi dziobkami i lapkami. Nikczemnej sa postury, a pusza sie, jakby byly wieksze od abondzi. W dodatku wcale sie ich nie boja.
Cale 10 minut zajelo mi obejscie sadzawki dokola, i to z przerwami na fotografowanie. Jeszcze rzut oka na powierzchnie wody, po ktorej plywalo samotne piorko, nie wiadomo czyje - i pora do domu.
No właśnie. Czy zdążą je wychować? A czy te abondzie nie powinny odlecieć do ciepłych krajów? U mnie też takie pływają i martwię się o nie.
OdpowiedzUsuńAbondzie jakos sobie radza. W niektorych parkach w Niemczech sa przeprowadzane na zime do ptaszarni. Inne zostaja na wodzie/lodzie i sa dokarmiane. Natomiast te gesi to rzadkosc w Europie, bo jak sama nazwa wskazuje, pochodza z Afryki, ale juz ktorys rok z rzedu widze je u nas, tylko nie moge skapowac, czy tu zimuja. :)
UsuńNie martwcie się o młode łabędzie; są już samodzielne, a upierzenie zmieniają na dorosłe, białe, dopiero następnej wiosny, niemal rok po wylęgu.
OdpowiedzUsuńDrób bardzo dorodny, zdjęcia piękne. Zachwyciło mnie zwłaszcza to, na którym kaczka podrywa się do lotu. Ma się wrażenie, że ona tak sobie przebiegnie na paluszkach przez cały staw rozpryskując wodę i pomagając sobie skrzydłami, w swoistym kaczym balecie. No i piórko - kwintesencja puszystości.
Bardzo smiesznie kaczki startuja z wody w powietrze, faktycznie ma sie wrazenie, ze biegna po powierzchni wody. Martwia mnie troche te gesi nilowe, sa jeszcze takie male, nawet dobrze nieopierzone. Mam nadzieje, ze w razie czego dobrzy ludzie rusza z pomoca. :)
UsuńPierwszy raz kurkę wodną zobaczyłyśmy latem pływajacą po niemieckim miejskim stawie. Patrzymy,patrzymy, zastanawiamy się, ja mówię- wiem! Kurka wodna!
OdpowiedzUsuńi salwy śmiechu, nie,nie z kurki,ale ze skojarzenia , https://www.youtube.com/watch?v=cvlPBQXs1vY
Pamietam dobrze te kurke wodna, przypomina mi sie zawsze, kiedy ogladam ptactwo. :)))
UsuńPiękne ptaszyny. Z brzydkich kaczątek wyrosną łabędzie dostojne i mądre.
OdpowiedzUsuńOne byly i za mlodu piekne, od wiosny je obserwuje jak dorastaja. Takie byly malenkie, a teraz... :)))
UsuńBardzo ładnie dróp Tobie zapozował ;) Mam nadzieję, gęsi nilowe że dadzą radę, do zimy jeszcze trochę czasu zostało.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ptaszorki mają u Was trochę miejsca, gdzie mogą skrzydełka rozprostować ;)
Wody ci u nas dostatek, jak nie jeziorka, to stawy i sadzawki, jak nie rzeka, to doplywy i kanaly. Maja gdzie polowac i kupry moczyc, to i jest dostatek. Mam nawet wrazenie, ze jest ich za duzo. :)))
UsuńZdjęcia [Ful wypas]Piękny ten drób a za Twoją sprawą można go dokładnie obejrzeć.U mnie stawy puste właśnie wróciłam ze spaceru.Parę dni temu [na tych grzybach co ich nie było[ widziałam sporo dzięciołów,no i bażanty są.
OdpowiedzUsuńGosia, co ja widze! Zarejestrowalas sie!
UsuńU nas z bazantami krucho, dziecioly widuje, choc czesciej je tylko slysze. :)))
Uwielbiam drób wodny i tak jak Ty nie umiem się oprzeć w jego fotografowaniu, kiedy mam okazję! :)
OdpowiedzUsuńA tu pięknych kaczuch i kurek wodnych zatrzęsienie.
pozdrowienia
Kaczek to juz mi sie prawie nie chce focic, bo tyle tego towaru w miescie. Latajo nad glowami, wydzierajo te swoje dzioby, a czlowiek musi uwazac, zeby nie zas... zanieczyscily. :)))
UsuńFascynują mnie łabędzie.
OdpowiedzUsuńInformuję Cię Aniu, że będę kradziejką Twoich zdjęć. Idealnie będą pasować do lekcji o brzydkim kaczątku.
Buziaki!
Ale musisz po kolei, najpierw abondzie zaloty:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2015/03/wolny-poniedzialek.html
Potem maciupenkie pisklaczki:
http://swiattodzungla.blogspot.de/2015/05/drobiowe-przedszkole.html
Jak rosly:
http://swiattodzungla.blogspot.de/2015/07/a-na-kiessee.html
A calkiem podrosniete, choc jeszcze w innym kolorze niz rodzice, sa w dzisiejszym poscie.
Buziak :***
Najlepszy jest ten kaczor, co piechotą po tafli wody biegnie. I moje kochane kurki wodne, oczywiście.
OdpowiedzUsuńJak jakis Jezus popyla po wodzie, ino wodne slady zostawia. :)))
UsuńNie wiem czemu je one brzydkiem kaczatkiem nazwali, tosz to cuda som, to co ze szare.
OdpowiedzUsuńZ szarzujacym po wodzie abondziem to ja juz mialam spotkanie na kajaku, nikomu nie zycze. Ale uwielbiam je. Male kaczki tez.
Te nasze duze-mlode sa tak oswojone, ze z reki ludziom jedza. A starzy juz nie sa tak przewrazliwieni jak wtedy, kiedy byly malutkie i teraz pozwalaja im podchodzic do ludzi. :)
UsuńKurki wodne bardzo mi się podobają! A nie widziałam ich wcześniej. I tak uczy się człowiek przez całe życie:)
OdpowiedzUsuńJa poznalam je dopiero tutaj, wczesniej znalam jako rodzaj przeklenstwa. :)))
UsuńZadziwiające, że w takim bajorku tyle jest ptaków.
OdpowiedzUsuńŁabędzie radzą sobie z ludzką pomocą, ale gąski nilowe? Może trzeba gdzieś to zgłosić? Żeby jakiś ogród zoologiczny je przezimował? Nie znam się aż tak, ale chyba jednak są za małe, aby przeżyć zimę, albo polecieć gdzieś, gdzie cieplej.
Jestem pewna, ze nikogo nie trzeba powiadamiac, tu sie bardzo dba o zwierzeta. O ludzi mniej. ;)
UsuńNa pewno wiedza o tych malych gasiatkach i jesli bedzie potrzeba, to je gdzies przeniosa na zime. Swoja droga dziwne, ze tak pozno zdecydowaly sie na mlode, moze ma to zwiazek z rytmem ich zycia w Afryce?
Dałabym głowę, że pisałam to u Ciebie, ale może, kurna, łeb bym straciła?
OdpowiedzUsuńPowtórzę więc, dla spokojności duszy;-))
Nominowałam Cię do nagrody Liebster Blog Award. Rzecz jasna nie ma przymusu zabawy, ale miło by było ;-))) Jak nie chcesz nikogo nominować to chociaż odpowiedz na pytania. Nie chcesz i tego, to przynajmniej wiedz, że Cię lubię ;-))).
http://subiektywnekomentarze.blogspot.com/2015/10/order.html
A ja dalabym glowe, ze czytalam Twoj komentarz w mailach, a tu go nie znalazlam. Wcielo go gdzies po drodze. Nie martw sie, nie masz jeszcze alzheimerozy.
UsuńDo zabawy to ja jestem pierwsza i na pytania odpowiem. Post sie szykuje. :)))
Ufff.... naprawdę już myślałam, że mnie dziadek Alzheimer sobie upatrzył
UsuńSpoko, jeszcze nie jest tak zle. :)
Usuń...no ie powiem drób pikny i nawet przy starcie złapany. JA CHCĘ WIĘKSZY OBIEKTYW...eeeeee....
OdpowiedzUsuńJa tez chce, ten przestaje mi wystarczac. :)))
UsuńPark mały, w dziesięć minut obeszłaś sadzawkę, a tyle ptactwa. Dla mnie wszystkie są piękne i z przyjemnością je pewno podglądałaś i zrobiłaś ciekawe zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTylko dla ptakow warto tam pojsc od czasu do czasu, tam jest nawet chyba wiecej gniazd niz na Kiessee. I pelno fotografow. :)))
UsuńDrób imponujący. I zdjęcia też. Jak zawsze. Miłego dnia Panterko.
OdpowiedzUsuńDzieki, Gosia. :*
Usuń