W sobote nawiedzily nas nasze trzy bestie, w tym jedna z narzeczonym, a druga z dzieckiem (Placzek, zeby nie bylo niewlasciwych domyslow). Wciagnelismy obiad, dopchnelismy ciastem ze sliwkami, popilismy kawa i zaczelismy sie zastanawiac, co dalej robic z tak mile rozpoczetym dniem. Bestiom nagle przypomnialy sie cielece lata, kiedy to regularnie jezdzilismy cala rodzina na grzyby i zaordynowaly wycieczke do lasu. Kiedy sie powyprowadzaly, zarzucily te wycieczki, bo i z kim? Przeciez ich krag znajomych to w przewadze Niemcy, a ci znow nie jezdza do lasow zbierac grzyby. Troche niby pora dziwna na grzybobranie, ale dlaczego nie. Nawet, gdybysmy zupelnie nic nie znalezli, to sam spacer bedzie mial zbawienny wplyw na trawienie. Koszyczki i koziki jednak zabralismy, bo kto wie... Ja capnelam jeszcze aparat, bo jakze tak bez niego z domu wyjsc.
Wiecej bylo spacerowania niz grzybow, ale trzy godziny na swiezym powietrzu bardzo dobrze nam wszystkim zrobily. Za wyjatkiem Kiruni, ktora musiala zostac w domu.
Tym razem focilam rozne nieprzydatne dla naszych potrzeb grzybki. Placzek tez sie zalapal.
Sama nazbieralam nie tak duzo, ale do suszenia bylo wiecej, bo dwie bestie lubia wprawdzie grzyby zbierac, ale do paszczy nie wezma, bo im nie smakuja. Scedowaly wiec swoje trofea na nasza korzysc. Mowie Wam, jaki cyrk jest zawsze w wigilie. Z farszu kapustno-grzybowego dwie z bestii wydlubuja z obrzydzeniem czesc grzybna, zupy grzybowej nie rusza, musze dodatkowo barszczyk dla nich gotowac.
Najstarsza i jej narzeczony wzieli swoj zbior do domu, zeby miec na kolacje, oni lubia. Ten jej narzeczony z nami nauczyl sie zbierac i rozpoznawac grzyby, w koncu to Niemiec, wiec z domu nie wyniosl takiej tradycji. Teraz tak sie wprawil, ze jest w tej sztuce lepszy od nas, uczen przescignal miszczuf. :)
Tak nam bylo przyjemnie w tym lesie, ze prawie nie spostrzeglismy zapadajacego powoli zmroku. Do domu wracalismy, mogac po drodze delektowac sie widokiem zachodzacego slonca.
Tak na marginesie, w sobote, 3 pazdziernika mielismy swieto narodowe, dzien zjednoczenia Niemiec.
Natura mądrze wymyśliła trochę grzybów do fotografowana, nie tylko do jedzenia :-).
OdpowiedzUsuńMoje bestie wydłubują ze wszystkiego rodzynki - skaranie boskie!
A to u mnie jedna bestia dlubie rodzynki, reszta zjada.
UsuńJa z kolei okrawam tluszcz z miesa albo wedliny. Kazdy ma jakiegos fisia. :))
Uparli się wszyscy, żeby drażnić mnie i w oczy kłuć grzybami. Buuuuuuuuuuuuuuuuu!
OdpowiedzUsuńNo Hahus no! No jak bardzo duzo nazbieram, to i sie podziele. Nie plakaj! :)))
Usuń:))
UsuńFronty ido do Was, popada, to i grzyby bedo. :)))
UsuńI znów balsam na moją duszę - zachód słońca. Ja takiego nie widzę, bo zasłaniają mi bloki.
OdpowiedzUsuńJa zupę grzybową jadam, ale grzybów nie lubię. Do wigilijnej kapusty sobie kupię w sklepie bo pewne. Całe życie wigilia była u mnie, bo mama robiła. Po śmierci mamy powiedziałam siostrze, że koniec mojego stania przy garach - nas jest dwoje, ich siedmioro - niech ona się martwi, mam spokój.
Zapach Twoich suszonych grzybków czuję.
Pa Ania
P.S. Tego czerwoniutkiego muchomorka poproszę dla mojego ślubnego, bo mnie wnerwił.
Ja tez nic nie widze, ani wschodu, ani zachodu, a w dodatku mieszkam na parterze, wiec tym bardziej nic nie widze. Zawsze musze wybierac sie na specjalne misje z aparatem.
UsuńNa potrawke dla meza polecam muchomora sromotnikowego, mniej podpadajacy, bardziej skuteczny. ;)))
Ja tez sie zbuntowalam i teraz dzielimy sie wigilijna robota z bestiami, dosc wigilijnego wyrobnictwa, ktore psulo urok wolnych dni! :)))
Polecam przepis na tort z muchomora:
OdpowiedzUsuń3 dojrzałe, barwne kapelusze muchomora,
2 i 1/2 szklanki cukru pudru,
5 żółtek,
kostka masła,
cytryna
2 łyżki rumu.
Kapelusze skropić rumem.
Utrzeć żółtka z dwiema szklankami cukru pudru i masłem.
Dodać drobno posiekaną skórkę z cytryny.
Przekładać kapelusze masą.
Czerwony kropkowany wierzch tortu oblać lukrem
zrobionym z reszty cukru pudru i soku cytrynowego.
Jeść powoli.
Czekać...
Nie mam tylko kandydata do zjedzenia tego torciku, no chyba, ze to dla Aninego meza. :)))
UsuńEwentualnie dla Teściowej, jeśli zasłuuje:)))
UsuńTeściową mam spoko, a tort by nie przeszedł, bo słodkiego nie jada.
UsuńPotrawka z sosem, tylko musiałabym z Bezą wyjechać gdzieś, żeby mieć alibi.
Cosik mi się zdaje, że nic by mu się nie stało - taki typ. Szkoda mojej fatygacji. Już mi przeszło.
Pogoda cudo, idę szukać komputerowca, coby do Kurnika dać kieckę ślubną. Zaglądnę jeszcze potem.
Ania
Ja juz tesciowa pochowalam, bo najlepsza tesciowa to tesciowa na 102: 100 metrow odstepu i 2 metry pod ziemia. :)))
UsuńBrutalna Kobieta!
UsuńMam nadzieję, ze teściowa zeszła sama z siebie?
Torcik dostala. :)))))))))
UsuńNo masz!
UsuńNie lubila mnie, chcialam sie przypodobac i torcikiem poczestowalam. :)))
UsuńNie będę zgłaszać..!
UsuńJuz i tak przedawnione. ;)
UsuńWycieczka bardzo udana ale powiedz mi Anuś czemu mnie tak drażnisz tymi grzybkami.Każdego dnia łażę po lesie i nawet trującego nie mogę spotkać.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńO, nastepna rozdrazniona grzybami! Deszcze do Was posylam, wiec nie traccie nadziei. :)))
UsuńJak nic, trzeba się do Rajchu na grzyby wybrać ;) bo u nas nic :((
OdpowiedzUsuńBestie nie wiedzą, co dobre, ale znam kilka takich osób, które wybrzydzają przy grzybach. Chociaż ja potrafiłam starannie kminek z chleba wydłubać, jak kiedyś w Czechach byłam :))) Już nie mówiąc o tłustym w mięsie - precyzyjnie wybiorę wszystko i na boczek odłożę.
Nie mówiąc już o tym, że jak w jakiejś potrawie znajdzie się kawałek kostki, albo kamyczek w kaszy, albo kawałek skorupki od jajka w kotlecie, do ktorego jajko dodawane nie było, to ja wszystko znajdę, jak nie na talerzu, to wymymlam ;))
Tak się zastanawiałam, jak uczciłaś święto zjednoczenia ;) bo pamiętałam w sobotę.
Chi, chi! Mój syn w każdej potrawie z rybą znajdzie ości; Jemy filety - on jeden ma ość. Jemy domową pastę makrelową i gdzie ość? U mojego syna na kanapce, nikt inny nie ma :)))
UsuńLidia, a jaki masz problem z przybyciem do reichu? Nawet nocleg dam, a co! Nawet miejsce pokaze w lesie, to sobie nazbierasz. :)))
UsuńJa dlubalam watrobe z kaszanki, nie znosze watroby! Bleee...
Moje dziecie nie jadlo sera ze wzgledu na dziury. Grzybki lubilo marynowane twierdzac, ze latwo sie je zwraca. :///
UsuńSlubny tez znajduje osci nawet tam gdzie ich byc nie powinno i tym oznajmieniem sprawy z kolei on staje mi oscia w gardle. Im starsi sie robimy tym stan sie pogarsza. Delikatniejemy czy dluzej zujemy pokarm?
Tetryczejemy, oto cala tajemnica. :))))
UsuńOsciejemy przy tym tetryczeniu. :DD
UsuńJa nie mam takiego szczescia w osciach. :)
UsuńMnie to jeszcze w gardle staje kanonik jak osci nie ma. :D Mam taki refluks pewnie.
UsuńMlodo sie czujesz i to dobrze bo nigdy nie zosciejesz....
Kanonik??? Kanibalizmem sie zajelas? :)))
UsuńNie????!!! To ten refluks z dziecinstwa i wegetaryzmu (z korzeni kulturowych). :))))))))
UsuńA co ma refluks z kanonikiem?
UsuńPoczytaj sobie o refluksie. :))))
UsuńOści też znajduję ;) normalnie cedzę lepiej niż wieloryb plankton :)))))
UsuńPanterko - trochę daleko do Ciebie ;)
Też nie wiem, co ma wspólnego refluks z kanonikiem ....
Jakie daleko? Za pinc godzin jestes u mnie. :)
UsuńMoze jak sie polknie kanonika, to refluks go wypluwa? :))))))))))
Panterko, blisko jestes, refluks go jeszcze bardziej cofa. :DDDDDD
UsuńWiem, co to refluks, ale... qrna... gdzie tu miejsce na kanonika?
UsuńWg pewnej logiki, na niego nigdzie nie ma miejsca. :)))))
UsuńO, to rozumiem!
UsuńNo, ja moją komórką - ani aparatem - takich zdjęć nie zrobię. Cudowne!
OdpowiedzUsuńNo jak nie zrobisz, jak zrobisz. ;) Niebo o zachodzie tak pozuje, ze kazda samo...bka wychodzi. :)))))
UsuńA ja na odwrót: zupę grzybową na Wigilię, jako dodatkową gotuję, dla OMC Synowej. Reszta barszcz z uszkami. ;-)))
OdpowiedzUsuńTy teraz mnie oswiec, co to znaczy OMC? :))
UsuńChyba Onej Mojej Ci?
UsuńPrzeciez ona nie Zantowa, tylko synowa. :)))
Usuń;-)))) OMC = o mało co ;-))))
UsuńInaczej konkubina syna. Ale to fajna dziewczyna, więc mówić o Niej "konkubina" to masakra ;-))))
Wiem, jeszcze funkcjonuje "partnerka" ale to mi się z biznesem kojarzy ;-)))))
Ja tam swojego OMC zieciem nazywam, bo sa juz ze soba ponad 10 lat. :)
UsuńU mnie to staż trochę ponad dwa lata. Znaczy tyle z sobą mieszkają. W sumie jakieś 4. Ale czasem mam wrażenie, że Synuś nie jest przekonany czy to na całe życie.
UsuńSynusie tak majo. ;)
UsuńAno ;-)))
UsuńNo co! Nie wolno podejmowac pochopnych decyzji na cale zycie. :)))
UsuńNo to prawda;-))
UsuńNo, wiec niech wyprobuje w uzytku codziennym i wtedy zdecyduje. ;)
UsuńJa nie mam nic do tego próbowania.
UsuńTo, co mnie niepokoi to fakt, że to już dość długo trwa i co miało wyjść na światło dzienne pewnie wyszło. Z czasem zaczyna działać przyzwyczajenie i niechęć do zaczynania wszystkiego od nowa. Nie chciałabym, żeby to było przyczyną, że w tym związku trwa. Tak można nie zauważyć, jak życie ucieka.
A moze im wlasnie takie zycie odpowiada? Moze nie maja zamiaru sie pobrac, tylko wlasnie byc ze soba bez papierka?
UsuńPodobno w Polszy grzybuff ni ma... U nas też nie, nawet trujaki nie powychodziły. Dzisiaj pada i jest ciepło, może to coś da.
OdpowiedzUsuńNo jak nie ma, jak sa! W telewizorze widzialam, jak ludzie wiadrami znosza. Tyle ze sa nie wszedzie. :)))
UsuńGrzybki nie mają żadnej wartości odżywczej, a tylko psują wątrobę, więc bestie mądre są i wiedzą co robią... kiss
OdpowiedzUsuńMargarithes :))), watrobe psuja tez inne produkty przyjmowane caly rok czasem bez umiaru. :D. Taki cynamon przykladowo. Ale cos w tym jest: znalam nalogowego zbieracza grzybow, zszedl na watrobe i wcale nie twierdzil, ze grzybek lubi plywac jak rybka....
UsuńTrolom internetowym gnije nie tylko wątroba :D
UsuńCiekawe co jeszcze? :)))))
UsuńGosia, na ogol wszystko, co dobre jest niezdrowe, no moze z malymi wyjatkami. Grzyby uwielbiam w kazdej postaci. Pies tracal watrobe! :)))
UsuńJa także zarówno!
UsuńSmak i zapach - niebo:)))
...może niebo mnie czeka po spożyciu?
Niebo czeka tylko tych po sromotnikach bo cierpieniem po spozyciu odkupia wszystkie grzechy... Przy grzybach jadalnych ma sie tylko niebo w gębie i kosmos w watrobie (pewien rodzaj marskości). Ja grzybów nie jadam... z zasady. Nie chce do nieba...
UsuńIza, polecam halucynogenne, odlot masz gwarantowany do samego nieba. :)))
UsuńAnna, tak jest :)
UsuńGosia, masz na mysli grzybki H, czy moj brak watroby, bo nie nadazam. :)))))
UsuńTo było do tego "Gosia, na ogol wszystko, co dobre jest niezdrowe, no moze z malymi wyjatkami. Grzyby uwielbiam w kazdej postaci. Pies tracal watrobe! :)))"
UsuńDlatego zapytalam. :***
UsuńIza, niebo czeka na tych spozywajacych sromotniki, z wlanej lub przymuszonej woli. Meczarnie po spozyciu odkupiaja wszelkie grzechy... Grzyby zjadliwe daja tylko namiastke nieba czyli tak zwane niebo w gebie a w watrobie troche kosmosu (pewien rodzaj mars-kosci). Ja grzybow nie jadam z zasady. Nie chce do nieba.
OdpowiedzUsuńEcho Ty w ogole nie wiesz, co dobre. Ale co sie dziwic, tam u Ciebie na biegunie polnocnym zaden porzadny grzyb nie urosnie. :)))
UsuńFakt. Tylko te borowiki, kurki ... i te pachnace za tysiac eurka od kilograma czy jakies tam trufle. W tym roku juz nic nie urosnie, mrozem zaszalala juz jesien a moze zima. Aaaa, w maju rosna najsmaczniejsze ale i najbardziej trujace grzyby ' korvasieni' ... szansa na gnicie watroby trolli.... na przednowku. :))))
UsuńMasz borowiki? I nie zbierasz??? No nie wierze!
UsuńMam. Kupuje w Lidlu jak tesciowie mnie zaskocza na czas wigillii....
UsuńPewnie importowane z Niemiec. :)
UsuńZ Rajchu pewnie albo z Chin lub Polski.
UsuńChinczyki majo swoje ming czy mang, a nie borowiki. :)))
UsuńDobrnelam do lodowki i na sloiczku pisze: porcini tagliati in olio di girasole... :DDD To chyba po italiansku, czyli grzybki z Wloch. :)}))
UsuńTam nie ma slowa o grzybach (Funghi). :)))
UsuńFlaga tez jest na wieczku. Ja nie rozumiec po wloski. :))) Grafika jest na etykiecie i prawdziwki jak nic. W srodku przez szkielko tez widac, ze to grzybole, cuchna octem. Nie zmuszaj mnie do organoleptycznych doswiadczen... :))))
UsuńNo dobra, porcini to borowiki. ;)
UsuńJakas Ty zgodna i jaka z Ciebie lingwistka! Podziwiam!
UsuńTaki sloiczek (290 g) to wydatek jeden eur i 50 centusiow a jakby policzy paliwo do auta na wyjazd w las, potem zuzycie paliwa w piecyku (ja nie mam gazu taniego ino 'prond') to bym poszla z torbami wcale nie na grzyby. Ja centus krakowski jestem i nie zamienie tych porcini na 'herkkutatti'. :D
Cep? Ze cooo???
UsuńA jak bym sie zgubila na tych lesnych kilometrach i by mnie szukali ze trzy dni z helikopterem to mialabym wyrzuty po mordzie, ze wymagam takich nakladow za jednego porcini...
UsuńTam zaraz jednego! A dla paru kilo to juz warto sie zgubic, a nawet wyrzuty ponosic na fizys. :))
UsuńNawet za tonę nie warto sie zgubić. :)))) Doliczyliby jeszcze za transport... Zresztą nie ilosc ale jakość jest najwazniejsza.
UsuńNo przecie robaczywych nie kaRkuluje sie brac. ;)
UsuńA widzialas grzyba nierobaczywego po trzech dniach? Nie kaRkuluje sie wcale.
UsuńA widzialam! :ppp
UsuńA ja nie. Chyba, ze po zasuszeniu lub w sloiku. :D
UsuńRobaki w sloiku? To u Was takie specyjaly sprzedajo? He he he!
UsuńHe he he. No. Dla wedkarzy.
UsuńAlbo dla zblazowanych snobow. ;)
UsuńDla wedkarzy. Czy wedkarz to snob, zblazowany pewnie czesciej ale to nie jest chyba regula.
UsuńDla snobow do jedzenia. :)
UsuńNo nie, o czyms takim nie slyszalam. Jak snob chce konsumowac robaki to wyjezdza do Australi albo do Ameryki... Przy okazji krajobrazy pooglada.
UsuńA dla leniwych snobow sloiki do spozycia na miejscu.
UsuńPantero, no to snobistycznie zrobilo sie sto komentarzy, moge isc spac. Tez snobistycznie do lozka. Dobranoc!
UsuńDobranoc, Echo! A jutro na grzyby. :)))
UsuńNa narty raczej, na sanki i na łyżwy... Potem do Lidla. Jak sie snobic to na calego... Dzien Mroźny!
UsuńNo przeciez! Zapomnialam, ze na biegunie zima juz jesienia. :)))
UsuńSmiej sie ale niby slonko juz widac na niebie a na termometrze dalej minus piec. :/
UsuńU nas slonka nie widac, a jest 15°, na plusie oczywista. :p
UsuńWidzisz, ze mnie jest wszystko jedno czy otwieram drzwi do ... lasu czy do lodowki. :DDD
UsuńPatrz, rozni nas 20 stopni (C czy po schodach? W dol czy w gore?) :\
To 20 stopni w roznicach klimatycznych. :)))
UsuńTak,o zjednoczeniu Niemiec bylo glosno i w Polsce,różne mądre i mniej mądre Glowy wypowiadaly się na ten temat.A ja pamiętam wysyłane listy do cioci (mieszka w Kolonii)w l.80 gdzie pod adresem mamcia pisala BRD-RFN....a po zjednoczeniu Deutschland :-)
OdpowiedzUsuńGrzybów Ci zazdroszczę...moj mąż lubi i umie zbierać,ja powiedzmy jak nadepnę to zobaczę:-)
Zdjęcia zachodzącego słońca-piękne!!
Ja tam jeszcze do porzadnych Niemiec wyemigrowalam, dopiero pozniej sie pogorszylo, a juz w ogole kiedy powstala unia. Chcialabym, zeby wrocily tamte czasy.
UsuńNiemcy nie jeżdżą na grzyby? Mein Gott! A ja ich za taki porządny naród miałam...
OdpowiedzUsuńNie jezdza, ale zrec chca, wiec kupuja, gupki jedne, za ciezkie pieniadze. A lasy pelne tego dobra za darmo. :)))
UsuńNo, ale ponoć jakieś limity zbierania grzybów Wam narzucili?
UsuńGreen Peace zaś sie wpierd**a w ochronę środowiska?
A może to ochrona rynku handlowców?
Wolno dziennie zebrac 2 kilo grzybow, ale praktycznie nikt tego nie pilnuje. Trzeba miec pecha, zeby spotkac straznika lesnego.
UsuńTen ostatni grzyb przed płaczkiem to chyba rydz jest...
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze raz takiego znajdziesz to utnij nózkę zobacz, czy jest w środku pusta, a na nacięciu pojawia się sok koloru marchewki, jesli tak będzie to jest rydz!
UsuńNa rydzach ani im podobnych to ja sie nie znam, wiec ich w ogole nie zbieram. Po co mam ryDZykowac? :)))
UsuńTo jedne z najlepszych grzybów, utnij, utnij ryDzyka, chociaż taka przyjemnośc Cię spotka:) No i sprawdzić, czy w Deutschalndzie też rydze rosną.
UsuńRosna, ale ja nigdy rydzow nie jadlam, nie umiem przyrzadzac i dlatego nie tesknie.
UsuńJa w lesie byłam, ale grzybów nie znalazłam, przynajmniej tych jadalnych. Zazdraszczam!
OdpowiedzUsuńMoze jeszcze sie pojawia, kiedy popada. :)
UsuńU mnie zadnych ani jadalnych ani niejadalnych .
OdpowiedzUsuńZdjecia , szczególnie zachadzącego słońca zachwycają:)
Dobrze, ze nie musialam autem kierowac i jednoczesnie robic zdjecia, bo mogby sie ten zachod slonca zle zakonczyc. :)))
UsuńA w mojej okolicy ani jednego grzybka ;((((
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Niemcy nie zbierają grzybów. :) Nie wiedzą co fajne!
Bo som gupki i nie znajo sie na grzybach. Tylko te ze sklepu uwazaja za pewne. :)))
Usuń...każdy grzyb jest potrzebny - jadalne dla ludzi a te piękniejsze dla teściowe (żart). No właśnie do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego te pięknie wybarwione i upstrzone grzybki są nie jadalne a te pospolicie wyglądające można zjadać...
OdpowiedzUsuńZwierzeta jadaja te niejadalne dla ludzi, maja w sobie jakies inne enzymy i trawia muchomory z palcem w... tego no... w nosie. :)))
Usuń