... a stalo sie to w sobote po poludniu, postanowilismy zaryzykowac i wybralismy sie w trojke na dalsza trase, zeby Placzus mogl sie w koncu wybiegac do syta. Tym razem wszystko przebieglo bez niemilych i mokrych niespodzianek. Zaliczylismy dwa odkryte niedawno przeze mnie stawy, ale o ile wiosna, kiedy tam bylam, mozna bylo jeszcze cokolwiek zobaczyc, tak teraz sa one szczelnie zarosniete i nie widac doslownie nic. Nie przeszkodzilo to jednak Placzku znalezc sobie jeden maly przeswit w chaszczach i zamoczyc lapecki w wodzie.
Malownicze chmury towarzyszyly nam wprawdzie przez caly czas, zadna jednak nie miala w planie przeobrazic sie w chmure deszczowa. I dobrze, bo nic by nas nie uchronilo od przemokniecia do suchej nitki, za daleko bylismy od domu i samochodu.
Spotkalismy po drodze takie curecki. Dlaczego curecki? Ano dawno temu, kiedy najstarsza byla jeszcza malenka, wybralysmy sie do lodzkiego ZOO, gdzie mala zafascynowana ogladala sarenki, czy inne antylopy, nie pamietam. Patrzyla na nie jak zaba w piorun, wreszcie mowi: pacz, mama, cala rodzina sarenek, tata Piotrek-sarenka, mama Ania-sarenka, babcia Zosia-sarenka i male curecki sarenki. Pozniej juz w Niemczech czesto spotykalismy nad Leine stadko owiec, ktore swiadczylo uslugi kosiarskie na przyrzecznych lakach. Wiosna kocily sie po drodze, a pasterz, ktory ich pilnowal, czesto nosil te swiezo urodzone jagnieta na rekach. Dzieciaki mialy frajde, ogladajac je z bliska i mogac poglaskac. I pewnie dlatego, ze w naszej rodzinie byly tylko curecki, moje dzieci wyszly z zalozenia, ze i w swiecie zwierzat nie jest inaczej. Od tamtego czasu, kiedy widujemy jakies mlode owieczki czy sarenki, czy warchlaczki Am Kehr, my i nasze dorosle juz corki nazywamy mlode cureckami.
Kolejny staw nie nadawal sie doslownie do niczego, szlam, syf, plywajace wodorosty i drobiowe ekskrementy, musielismy Placzka pilnowac, zeby trzymal sie od tej trujacej zupy z daleka.
Zrobilismy blisko 6 km i udalo nam sie nadrobic niedostatki spacerowe z deszczowego przedpoludnia.
Piersza!!!
OdpowiedzUsuńMogie iść spać!!!
A mnie nogi bolo, jak chodze, kiedyś nie bolały. Starość czy brak kondychy?
Mysle, ze oba czynniki maja niemaly wplyw na bolenie noguf. :)))
UsuńPłaczek podobnie jak Kira lubi zamoczyć łapeczki.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńAle za to nie jest takim namietnym plywakiem, jakim byla Kirunia. :)
UsuńDopiero załapałem dlaczego piszesz cureczki a nie coreczki. I kto tu jest zakręcony. Ciepło u Was bo nas straszą palnikiem z nieba?
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze obleci, ale od jutra zacznie sie ponad 30, a na pojutrze zapowiadaja 36. Nie wiem, jak przezyje prace. :(
UsuńU mnie już dzisiaj dowaliła żarówka. W piątek nawet 37 ma być.
UsuńU nas to samo, az sie boje.
UsuńPrzeczytałam cukierki, każdy ma co chce :P hehe
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam cukiereczki:)
UsuńMoje Wy slodkie dziewczyny! :)))
UsuńDrugie zdjecie wzbudzilo we mnie pewna tesknote ;)
OdpowiedzUsuńLubisz dreptac Panterko - wyslij mi troche tej energii dreptaniowej, bo ja ostatnio cos podupadlam w tym temacie... ;)
Lubie dreptac, a drepczac odkrywam takie ciekawe miejsca, ze mnie to jeszcze bardziej motywuje do dalszego dreptania. I kolo sie zamyka. :)))
UsuńNie ma to jak dobra wloczege i pogoda chyba w sam raz i taki bezkres, tylko isc. Teresa
OdpowiedzUsuńWtedy mielismy najbardziej optymalna pogode, jaka mozna sobie zamarzyc, teraz maja nastapic jakies nieludzkie upaly, wiec nie wiem, czy bede w ogole wychodzic z domu, czy tylko wedrowac miedzy prysznicem a wentylatorem.
UsuńMialo byc wloczega, zreszta zawsze jest nie tak z braku polskich liter. Teresa
OdpowiedzUsuńCurecki :))) fajne określenie :)
OdpowiedzUsuńDobrze ma Płaczuś z Wami, na dodatkowy spacer się może zawsze załapać :)
Spacery to ma ze swoja mamusia, a z nami dalekobiezne wedrowki. :)))
UsuńPłaczek pięknie prezentuje się w wodzie, nasz Darek był uzależniony od wody, właził do wszystkiego mokrego co było po drodze :)
OdpowiedzUsuńTe curecki fajnie umaszczone, podwozie mają ciemne :)
To chyba jakas specjalna rasa, bo cala rodzina curecek jest tak umaszczona. Przydalaby sie Rogata Owca jako specjalista-fachowiec od curecek wszelkich. :)))
UsuńAch ,te psy i woda:) Zawsze się dziwię,że im tak nie zimno.
OdpowiedzUsuńCurecki piękne. Chmurki też:)
Teraz to jest cieplo, ale bywalo, ze Kirunia, na chwile spuszczona z oka, wlazila do wody kiedy naprawde bylo zimno. To byl jej zywiol. :)
UsuńOch Anusia, Ty dopiero spodziewasz się upałów, a u mnie od paru dni wali z nieba na cały termometr. W domu idzie wytrzymać, ale na zewnątrz... Dobrze, że macie Płaczka od czasu do czasu, to sobie powędrujesz.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, abyś miała kondycję zawsze, abyś nigdy nie czuła się tak jak ja, że chcesz, a nie możesz.
Buziaczki - Bezowa
Juz tak jak dzisiaj to dla mnie za goraco zeby pracowac, od jutra zatem bede umierac, a pojutrze to juz w ogole na smierc.
UsuńLubie wedrowac i poki moge, korzystam z szansy, bo kto wie, co nam jutro pisane...
Jak będą takie upały, jak przez ostatnie lata, to pójdę na zwolnienie na całe lato - szkoda zdrowia. Wiele kasy na tym stracę, ale nie będzie wyboru.
UsuńBezowa
Przerwe prace, kiedy umre z przegrzania.
Usuńuwielbiam zdjęcia nieba, piękne chmury Ci zapozowały :) Płaczek jest słodziach - przy takim groźnym wyglądzie taki nieadekwatny charakter, dla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuńZ nim przynajmniej czuje sie bezpiecznie poza domem, zaden azylant nie odwazy sie mnie zaczepic. :)
UsuńUpsss, chyba niechcacy podeslalam Wam nieco ciepelka, bo na jutro przewiduja tylko 36º ;). Trzymaj sie dzielnie i nie daj sie zmaltretowac upalom.
OdpowiedzUsuńPiekne okolicznosci i tez bym sobie chetnie zamoczyla lapecki, alem zarobiona po uszy - wlasnie udalo mi sie dotrzec do domu :(. (Leciwa)
Chyba podeslalas, jeszcze wczoraj rano bylo 9°, a jutro ma byc 30°, takie skoki moga zabic czlowieka.
UsuńNie zartuj! Dopiero teraz wracasz z pracy? Jak Ty to wytrzymujesz?
Curecki są świetne do dokładnego koszenia trawy- dodatkowy bonus to fakt, że przy okazji ziemię użyznią;)
OdpowiedzUsuńZachwycił mnie kolor nieba na tych zdjęciach, niesamowity! I te polne maki- wprawdzie nietrwałe niesamowicie, ale jak bardzo dekoracyjne!
Maki zawsze kojarzą mi się z dzieciństwem, gdy chodziłam z dziadkiem na spacery. A maki rosły w zbożu, które było wysiane w miejscu, gdzie teraz jest jedna z główniejszych ulic w stolicy. I kąkole tam rosły.A teraz rosną....samochodowe korki.
Miłego;)
Nasze piekne okoliczne pola tez powoli podlegaja roznym zabudowom. Jeszcze z Fuslem chodzilismy w "szczere pole", a teraz stoi tam zaczatek planowanego ogromnego centrum logistycznego. W przyszlosci stana tam kolejne hale. I tak to nasze tereny spacerowe ulegaja redukcji. :(
Usuń