czwartek, 26 stycznia 2017

Byl dziwny.

Przyjechal do Niemiec najwczesniej z nas wszystkich, mialo sie wrazenie, jakby byl tu od zawsze. Przyjechal na azyl i dostal go w trybie przyspieszonym. Byl skryty, wiec nie bardzo bylo wiadomo, dlaczego uciekl z Polski, a pozniej zrezygnowal z polskiego obywatelstwa, ale... nigdy nie przyjal niemieckiego, choc mogl. Przez te kilkadziesiat lat pobytu tutaj pozostal bezpanstwowcem.
Jakos specjalnie przystojny nie byl, choc mial taki nieodparty urok. I oczy, ktore rozmowce przewiercaly na wylot, jego uwazne spojrzenie docieralo do najdalszych zakatkow duszy. Mimo braku obywatelstwa dostal odpowiedzialna i dobrze platna prace w ratuszu.
Dlugie lata zyl w partnerskim zwiazku z Kasia, ale niespecjalnie im sie ukladalo, byli ze soba bardziej z rozpedu i przyzwyczajenia, niz z wielkiej milosci. Jednak u Kaski zegar biologiczny tykal coraz glosniej, a tu nic nie wychodzilo. Wreszcie dokladniejsze badania wykazaly, ze wina za brak potomka lezy po jego stronie. Wtedy ich zwiazek ostatecznie sie rozpadl, a krotko potem Kaska poznala sporo mlodszego od siebie chlopaka, ktory wreszcie dal jej upragnione dziecko. Podobno szczesliwie nadal zyja ze soba, ale nie wiem dokladnie, bo kontakt z nimi sie urwal.
Nasz znajomy zyl przez jakis czas samotnie, w stalym rytmie dziennym: 8 godzin w pracy, obiad w kantynie i runda po jego stalych knajpach. Nie, zeby sie upijal, siedzial, saczyl piwo, pogadal ze znajomymi, bo co mial robic w pustym mieszkaniu.
Nie wiem, skad on ja wytrzasnal, w kazdym razie zaczal prowadzac sie z pewna Niemka, grubym i paskudnym babsztylem, chorym z zazdrosci o niego. W koncu nawet razem zamieszkali. On ani myslal zmieniac przyzwyczajen i nadal codziennie lazil po knajpach. Kontakty miedzy nami jednak bardzo sie rozluznily, wlasnie ze wzgledu na te Brunhilde, czy jak jej tam bylo.
Nie widywalam go pozniej, ale 2-3 lata temu doszly mnie sluchy, ze jest powaznie chory, zaatakowal go rak trzustki. Czyzby od nadmiaru wypitego w zyciu alkoholu? Czy nadal trzymal te Brunhilde w domu, tez nie wiem. Moze byl juz wtedy znow samotny?
Kilka dni temu znajomy poinformowal nas o jego smierci...





26 komentarzy:

  1. No cóż, żył jak chciał i myślę, że było mu z tym dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wrazenie, ze na zewnatrz tylko pokazywal, ze jest mu dobrze.

      Usuń
    2. Kaczyński jest najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem swiata
      szczęśliwi i spełnieni nie sa takimi desperatami i frustratami nie lubiącymi ludzi

      Usuń
    3. Ale to jest Twoje/moje/nasze zdanie. Zdaniem samego onego, wreszcie ma czego chcial i malpio-zlosliwie jest szczesliwy.

      Usuń
    4. Czlowiek jest smiertelny, kazdy. :]
      A temu znajomemu nie ma czego zazdroscic, szczegolnie tego raka trzustki... :\ Nastepne zycie 'poczciwego czlowieka'. Wszyscy tacy jestesmy, zyjemy sobie, nic zlego nie robimy nikomu, a czasem nawet nic dobrego... :/

      Usuń
    5. Sa jednak tacy, ktorzy czynia samo zlo.
      Przez cale zycie. Zaczeli od kradziezy ksiezyca, a potem poszlo...

      Usuń
    6. Jak się pod odpowiednie sztandary schronić, to się ma rajski żywot... Nie za darmo, ma się rozumieć.

      Usuń
    7. On moglby czynic to zlo nawet w czynie spolecznym, bo jest chory na wladze i nie musi mu sie to oplacac. Zreszta i tak nie ma pojecia o wartosci pieniedzy i nie ma komu ich zostawic.

      Usuń
    8. Ale ma pojęcie o wartości władzy. A na tę znakomicie pracuje mu czarna tuba. Nie opłaca się jej z własnych pieniędzy, tylko z państwowych, czyli naszych.

      Usuń
  2. Każdy człowiek niesie jakąś historię...
    Ciekawe z tym obywatelstwem.
    Ciekawe, co się wydarzyło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przypuszczam, ze jemu odebrali polskie obywatelstwo, dlatego nie chcial przyjac innego. Ale moge sie mylic.

      Usuń
  3. Sama cieczylam sie i bylam dumna ze przyjmuje obywatelstwo australijskie. Kazda historia ludzka jest inna, ten pan widocznie mial jakies swoje powody ze pozbyl sie obywatelswa polskiego, no i widocznie tez mu nie pasowalo przyjmowanie obywatelstwa niemieckiego. Tak mysle sobie, ze w jakims sensie on byl bardziej wolnym czlowiekiem niz my rozni obywatele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie! Choc ja nie wyobrazam sobie na dluzsza mete bycia bezpanstwowcem. Bo na krotsza to bylam, kiedy polskiego juz nie mialam, a niemieckiego jeszcze mi nie nadano, choc promesa juz byla wystawiona.

      Usuń
  4. rak trzustki matkobosko niestrasz a ja mam bole w okolicach ostatnio...i martwię sie i po powrocie badania sobie obiecałam...musiała mu ta polska ludowa za skore zaleźć i te polaczki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On tu przyjechal w czasach, kiedy w Polsce bylo jeszcze w miare normalnie, ale bez watpienia musial sie jakims sluzbom narazic.
      A na raka trzustki nie ma mocnych, jak pokazuje przyklad Jobsa.

      Usuń
  5. Ech, niech tam kazdy zyje jak chce. Lepiej tak niz pod dyktando innych.
    Przykro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byl o rok ode mnie starszy. Qrde! to jeszcze calkiem mlody...

      Usuń
  6. Żył jak chciał i może był szczęśliwy. Za szybko jednak pożegnał się z tym światem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, zycie. Skrywal w sobie wiele tajemnic ktore zabral ze soba. Taka swiadoma mentalna samotnosc, jak dla mnie jest straszna. Musial byc nieszczesliwym czlowiekem.
    Niestety, rak trzustki to wyrok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Medycyna tak poszla do przodu, a na pewne rodzaje raka nie znaleziono jeszcze zadnego lekarstwa. I nawet wielkie pieniadze nie sa wladne cofnac wyroku smierci.

      Usuń
  8. Ludzie żyją własnym życiem. Nawet jeśli razem to w gruncie rzeczy gdzieś obok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najbardziej dotkliwa choroba jest samotnosc w tlumie.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.