piątek, 7 lipca 2017

Dzieci wielkich.

Do napisania tego posta sklonil mnie artykul, jaki przeczytalam na Onecie, niedlugo po smierci naszego eks kanclerza Kohla. Czytalam i nie chcialo mi sie wierzyc, wciaz nasuwalo mi sie pytanie dlaczego, jaki byl powod. Oto ten artykul KLIK.
Zastanowilo mnie, kiedy tak przelecialam sobie w myslach politykow, ze sporo z nich traktowalo wlasne dzieci z daleko posunieta rezerwa, chlodno i bez serca. Te dzieci mialy przez cale zycie deficyt ojca, u obcych budzacego szacunek czy podziw wzoru polityka, dla nich samych nieobecnego, dalekiego, surowego ojca, ktory nigdy nie przytulil i nie mowil, ze kocha. Sila rzeczy te dzieci, chocby nie wiadomo jak chronione przed zyciem publicznym, w pewnym stopniu biora w nim udzial, budza ciekawosc spoleczenstwa i plotkarskiej prasy. Z czasem wychodza z cienia slynnych rodzicow, choc z pewnoscia nie jest im latwo przebic sie przez swoje znane nazwisko i udowadniac wszystkim wokol, ze akurat jemu niewiele zawdzieczaja. Ludzie i tak wiedza swoje. Pierwszym z brzegu przykladem niech bedzie corka generala Jaruzelskiego. Moim zdaniem nazwisko, jakie nosila, tylko utrudnialo jej dorosle zycie, ona musiala dawac dwa razy wiecej z siebie, zeby przekonac wszystkich, ze nie jest tylko corka swojego ojca, ale sama cos znaczy. Innym przykladem niech bedzie syn bylego premiera Jaroszewicza, slynny czerwony ksiaze PRLu. Mogl duzo i na wiele sobie pozwalal, ale kiedy jego ojca odsunieto od wladzy, popadl w niepamiec.
Dzieci innego prezydenta, tragicznie zmarlego w zamachu Kennedy´ego, byly z poczatku narzedziem jego piarowskiej polityki. To chwycilo od razu, cala rodzina byla genialnie medialna. Corka na szczescie nie zamierzala udzielac sie w polityce, syn natomiast jakby "skazany byl" na przejecie politycznej schedy po ojcu i stryjach, choc oficjalnie odzegnywal sie i chcial jedynie spokojnie i dostatnio zyc. Coz z tego, kiedy oczekiwano od niego aktywnej dzialalnosci politycznej, a jego smierc w wypadku potwierdzila jedynie u zwolennikow teorii spiskowych, fatum, jakie od pokolen wisi nad rodzina.
Inaczej rzecz sie ma z dziecmi artystow, wiekszosci z nich wydaje sie, ze talent musi byc dziedziczny i 90% z nich idzie w slady rodzicow. Z roznym skutkiem, choc bez watpienia nazwisko otwiera im wiele drzwi i daje na starcie olbrzymi kredyt zaufania. Rzadko jednak sie zdarza, ze dzieci staja sie wiekszymi gwiazdami od rodzicow, choc bywaja wyjatki. Dzieci te jednak w przewadze od poczatku zycia skazane sa na sztab nianiek i zyja sobie w zlotych klateczkach, bo przeciez rodzice czasu dla nich maja niewiele, trzeba trzepac kase na plenerach, koncertach, planach filmowych. W ramach uspokajania wyrzutow rodzicielskiego sumienia pompuje sie w te zlote dzieci kase, bez zadnych ograniczen, a ze pokus w tym swiatku nie brakuje, to i nalogow przybywa. Nianki zmieniaja sie w bodygardow, a ci maja za zadanie glownie chronic podopiecznych przed porwaniem, a nie pilnowac ich moralnosci i cnoty.
Pewnie wiele dzieci marzy o tym, zeby byc potomkiem slawnego rodzica, bo to i w miare dostatnie zycie, i nazwisko, ktore robi na innych wrazenie. Mnie rowniez kiedys takie ciche marzenia nie byly obce, ale patrzac na to z perspektywy czasu, ciesze sie, ze urodzilam sie w takiej "zwyklej" rodzinie.






26 komentarzy:

  1. Corka Kennedy'ego wcle nie byla tak bardzo apolityczna. W 2000 roku przemawiala na Konwencji Demokratow. W 2008 jak Hillary zrezygnowala z pozycji Senatora NY zeby objac pozycje Sekretarza Stanu Caroline nawet chciala startowac wlasnie na jej miejsce. Jednak z tego zrezygnowala. Byla za to zawsze rzecznikiem w sprawach jednosci rasowych, prawa par jednoplciowych do zawierania malzenstw (na dlugo wczesniej niz dojrzal do tego Obama czy Hillary) oraz prawa do aborcji.
    I chyba wlasnie ze wzgledu na te poglady i dzialalnosc zrezygnowala z ubiegania sie o pozycje senatora. Natomiast w 2013 roku Obama mianowal ja Ambasadorem Japonii, ktora to pozycje obejmowala az do konca jego prezydentury.
    Ponoc mowi sie o Caroline jako ewentualnej kandydatce na prezydenta w 2020, ale to nie potwierdzone plotki wiec nie bardzo wiem czy w to wierzyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz, nawet nie wiedzialam, ze jest az tak aktywna. Nalezac do tej rodziny chyba nie mozna calkiem sie odciac od polityki. Nie docieraja tutaj wiesci o jej aktywnosci, wiec dzieki za wiadomosc.

      Usuń
    2. Mysle, ze nazwisko Kennedy jest raczej rownoznaczne z polityka. Co prawda rodzina wielka i raczej kobiety sa mniej zaangazowane, ale w wypadku Caroline to chyba dziala pietno "corki prezydenta".
      Nie dziwie sie, ze takie wiesci nie docieraja do Europy, bo w sumie nie jest to jakies ogromne zaangazowanie. No i bylo nie bylo to ona ma troje dzieci a wiec za wiele czasu na polityke tez nie bylo. Teraz jak dzieci dorosle (najmlodsze ma cos ok 23-24 lat) to i ona moze sie wiecej zaangazowac, tym bardziej ze w listopadzie skonczy 60 lat a to akurat bardzo odpowiedni wiek politycznie.

      Usuń
    3. Ooo, to moze i ja powinnam zabrac sie za politykowanie? Wiek mam odpowiedni, tylko kasy troche malo, bede musiala szukac sponsorow. No a przede wszystkim nazwisko nie takie. :))

      Usuń
  2. Tez sobie chwale "zwykla" rodzine :). Zwlascza, ze jeszcze w pokoleniu moich dziadków niektórzy "musieli" to i owo i przynajmniej w jednym wypadku zycie komus to zlamalo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu zwyklych ludzi tez mialo pokrecone zyciorysy, ale co najmniej nie byli slawni, wiec i ich dzieciom nie uderzalo tak do glowy.

      Usuń
  3. Byc dzieckiem slawnej osoby ma zarowno wady jak i zalety. A na jakiego czlowieka wyrosnie to dziecko to zalezy od rodzicow czy znajda czas zeby naprawde kochac to dziecko, wtedy ich slawa nie zaszkodzi a pomoc moze. No i bywa roznie, czesto dzieci ida w slady slawnej mamy lub taty, skandali tez jest sporo, nadmiar pieniedzy mlodych oglupia, sa narkotyki, sa wyrodne dzieci, no samo zycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na slawe trzeba najpierw ciezko zapracowac, pozniej nie mniej ciezko tyrac, zeby ja utrzymac. W kazdym przypadku odbija sie wszystko na relacjach z dziecmi, najczesciej nieco zaniedbywanymi lub przesadnie rozpieszczanymi.

      Usuń
  4. Zdecydowanie wystarczy mi mój tatuś!
    A Monika Jaruzelska zapracowała na swój sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli chodz o zimny wychow, to i ja mialam go w nadmiarze w domu, tyle ze co najmniej nazwisko nie bylo ogolnie znane.

      Usuń
  5. Rodzina jak to rodzina i czy ona normalna czy bardziej medialna to i tak podczas fotografowania najlepiej ustawić się w środku bo inaczej... to wiadomo. W sumie co ja tam będę się rozpisywał jak ja sierota, znajda albo adoptowany jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesto tesknilam do duzej rodziny, ale rownie czesto bylam zadowolona, ze moja jest taka oszczedna personalnie.

      Usuń
  6. Wredne jest to, że jeszcze dobrze ojca nie pochował, a opowiada, jak mu było źle.
    Nie znoszę takiego obnoszenia się ze swoim "smutnym ja" i obwinianiem bliźnich za wszystkie swoje dyskomforty. Nawet, jak jego ojciec nie interesował się nim, to nie jest to ani czas, ani sposobność na takie wynurzenia.Do końca nie dowiemy się, kto kogo i jak "zostawiał". Ojciec już się nie obroni, a syn dobrze o tym wie i gada to, co mu wygodne.
    To siedzi w charakterze, taka wredota. Nie zdziwię się, że po jakimś czasie syn zacznie "jechać' na nazwisku ojca. Niech tylko żałobne dzwonki zamilkną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz racji, ta sprawa nie wyplynela tuz po smierci Kohla, ona ciagnie sie latami i nieraz poruszana byla w mediach. Po smierci pierwszej zony Kohla jeszcze bardziej eskalowala, a apogeum bylo w dniu, kiedy syn chcial pozegnac sie z ojcem, a ochrona uniemozliwiala mu wejscie do domu rodzicow. Ja bym tu syna wcale nie winila, to raczej nachalna prasa widziala cala akcje i poczula krew, reszta jest tego wynikiem.

      Usuń
    2. "Nowej żonie z wielu stron zarzucano, że zawsze "polowała" na Helmuta Kohla, potem systematycznie izolowała go, kontrolowała całe jego życie i spowodowała, że zerwał wszystkie stare kontakty: z synami, przyjaciółmi i zaufanymi ludźmi, np. dawnym szoferem Eckhardem "Eckim" Seeberem. Także Seeber próbował na wiadomość o śmierci pryncypała złożyć kondolencje w Oggersheim, lecz odprawiono go z kwitkiem, twierdząc, że firma pogrzebowa akurat jest przy zwłokach."
      Ojciec, czy macocha?

      Usuń
    3. Macocha jedynie poglebila rozlam miedzy ojcem a synami. A ze Kohl od pewnego czasu byl juz bardzo chory, ona przejela pelna kontrole nad jego zyciem.

      Usuń
  7. Mnie się wydaje, że bycie dzieckiem sławnego rodzica ma więcej wad niż zalet, chociażby z tego względu, że inni patrzą na niego przez pryzmat rodzica. Lepiej pracować samemu na swój wizerunek.
    Mój ojciec był znacznie serdeczniejszym wujkiem niż ojcem, to chyba dlatego tak działa, że za własne dzieci ponosi się odpowiedzialność i trzeba je "odpowiednio wychować".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, znane nazwisko tylko przeszkadza. Ale wszystko zalezy od czlowieka, niektorzy bezwarunkowo je wykorzystuja dla wlasnych celow, czerpia garsciami ze slawy rodzicow. Inni musza na wlasne ciezko pracowac i dla tych zycie na swieczniku to wielka przeszkoda.

      Usuń
  8. z domowego ogródka - dzieci Wałęsy i ich dzieje, niewesołe często a nawet tragiczne
    i tu na pewno nie było za duzo pieniędzy
    ale to nie o pieniądze biega

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci Walesy to osobny rozdzial. Kiedy zaczely szalec, ojciec nie byl juz taki biedny, mial kase i wladze, ktora wykorzystywal (pomrocznosc jasna). Dosc typowe, ze im mniejsze wyksztalcenie, tym wieksze problemy z dziecmi. Walesa umial tylko dzieci robic, wychowanie pozostawiajac zonie.

      Usuń
    2. Zupełnie się nie zgodzę ze zdaniem że im mniejsze wykształcenie tym większe problemy z dziećmi. Ostatnio obserwuję różne sytuacje i jest wręcz przeciwnie

      Usuń
    3. Nie uogolniam, mowie jedynie o tych tzw. "znanych".

      Usuń
  9. A ja bym tam chciala byc corka takiej krolowej na przyklad. Albo chociazby Trumpa :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja juz bym wolala byc corka jakiegos aktora, byle nie scientologa. :))

      Usuń
  10. Dzieckiem polityka na pewno nie chciałabym być, człowiek na świeczniku musi uważać na każde słowo, zachowanie, mimo woli to uważanie przechodzi na rodzinę.
    Gdybym mogła wybrać, wybrałabym życie w rodzinie z normalnymi rodzicami, którzy mnie kochają, mają dla mnie czas, otaczają opieką, a nie nadopiekuńczością i interesują się mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nikt z nas nie ma najmniejszego wplywu na to, w jakiej rodzinie sie urodzi. Ja wolalabym przyjsc na swiat w rodzinie miliarderow, mialabym z pewnoscia latwiejsze zycie. ;)

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.